Joie de vivre. Radość życia. Kiedy my, rodzina EBIBowa, myślimy o Bożence to pierwsze skojarzenie, które przychodzi nam do głowy.
Bożenka… Tak często mówiła o sobie, właśnie w trzeciej osobie…
Była niezwykłą osobą – bibliotekarką, matką założycielką EBIB, orędowniczką Open Access, także aktywistką, a nawet influencerką – zanim te pojęcia stały się modne i nośne…
Każdy z nas wziął sobie coś z Bożenki, coś od niej otrzymał…

Przede wszystkim jednak była człowiekiem z krwi i kości. Nigdy nie była „letnia”. Namówić Stanisława Lema na przygotowanie bibliografii Jego twórczości mogła tylko Ona. Teraz my będziemy opracowywać Jej dorobek.
Miała zdecydowane poglądy i mocny charakter. Nasze dyskusje EBIBowe bywały trudne. Jednak jak mało kto potrafiła tak po prostu powiedzieć: może nie mam racji…
Dopuszczała inne poglądy, a w gorących dyskusjach potrafiła uspokoić atmosferę.
Do rozmiarów anegdoty urosła opowieść o przygotowaniach do egzaminu zawodowego. Bożena najpierw przygotowała obszerny zestaw uwag i poprawek do pewnego kompendium wiedzy bibliotekarskiej, z którego miała się uczyć (w efekcie stała się jego współautorką). Następnie pracę tę, w postaci wypożyczonej z biblioteki książki, ratowała w brawurowej pogoni za złodziejem roweru, na którym to dzieło przewoziła.
Joie de vivre. Radość życia. Zwiedziła kawał świata, ale z przyjemnością odkrywała Polskę, tę prowincjonalną, niezbyt modną. Wspomnienie noclegu w starym domu i przygotowane przez właścicielkę staruszkę placki na śniadanie było dla niej równie ważne jak noclegi pod Mont Blanc. Ale jak podkreślała od miejsc bardziej interesowali ją ludzie i rozmowy z nimi. Dla Bożeny celebracja życia w każdym jego wymiarze było elementem codzienności. To u Bożeny i z Bożeną można było napić się dobrej kawy… Lubiła dobre jedzenie i wino, ale nie były one celem samym w sobie – biesiada była zawsze pretekstem do rozmowy.
I cudowne Pluskowęsy, miejsce szczególne dla Bożenki i Miłka, w których gościliśmy nie raz czy to na grupowych zlotach, czy indywidualnie. Bożenka – pomiędzy ploteczkami – zaganiała nas do rwania rukoli na sałatkę czy zbierania pieczarek na tartę.
Kiedy ostatnio schudła i miała już krótkie włosy, kupowała i szyła najbardziej kolorowe ubrania w stylu lat 60-tych – mówiła, że stylizuje się na Twiggy.
W trakcie naszego ostatniego jubileuszowego spotkania EBIB Bożena zrobiła sobie przerwę na odpoczynek, po czym wróciła do nas w czerwonych butach, z karminową pomadką i słowami na ustach: – Bożenka wróciła!
Bożena była też żoną, matką i babcią. „Miłek” – nie słyszeliśmy nigdy, żeby inaczej niż w ten sposób mówiła o mężu. I kiedy Miłek biegł w toruńskim Biegu Mikołajów – nie było takiego spotkania, którego nie można było przerwać, by kibicować biegaczom z okien biblioteki.
Była dumna ze wszystkich swoich dzieci. Dzieliła się z nami ich sukcesami i troskami. I wreszcie wnuki – bardzo się nimi cieszyła i planowała jeździć do nich po szczepionkach covidowych…Pełna szczęścia pokazywała nam ich zdjęcia.
Dziś żegnamy Cię, Bożenko – szefowo, przyjaciółko, koleżanko, siostro…
Choć to pożegnanie jest dla nas trudne i bolesne, nie nie umiemy myśleć o Tobie bez uśmiechu.
Dla tych z nas, którzy wierzą w życie wieczne to dzisiejsze pożegnanie jest jedynie rozłąką. Rozstajemy się pełni nadziei na spotkanie. Dla tych z nas, dla których śmierć jest końcem życia to ostatnie pożegnanie.
Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie. Spoczywaj w pokoju – EBIBKI