Nr 6/2006 (76), W drodze do biblioteki. Artykuł |
Anna Uniejewska
| |||
Kiedy narodził się pomysł organizowania przez Bibliotekę Politechniki Wrocławskiej wyjazdów szkoleniowo-turystycznych, nikt chyba nie spodziewał się, że tak mocno i na trwale wpiszą się one w jej życie. Wszystko zaczęło się przed laty, kiedy świętowano uroczysty jubileusz 50-lecia Biblioteki. "Dyrekcja BG zastanawiała się nad formułą zaakcentowania kolejnych, mniej okrągłych rocznic. Zwyciężyła koncepcja odejścia od ustalonych schematów"[1]. Idea poszerzania wiedzy zawodowej, poprzez wizyty w innych bibliotekach, połączona z poznawaniem ciekawych miejsc, zabytków i integracją pracowników, przybrała kształt corocznych wycieczek. Zasada łączenia przyjemnego z pożytecznym sprawdziła się raz jeszcze. I tak prawie od dziesięciu lat jesteśmy w drodze do bibliotek... A oto, gdzie już byliśmy
Wyruszaliśmy w trasę zawsze w maju. Dni są już wtedy długie i ciepłe, a w bibliotekach nie rozpoczęła się jeszcze letnia sesja i związany z tym wzmożony ruch czytelników. Myślą przewodnią wyjazdów było poznanie nowoczesnego budownictwa bibliotecznego w kraju i za granicą: nowych budynków bibliotek lub udanych adaptacji innych obiektów. Bibliotekarze z Politechniki Wrocławskiej od kilkunastu lat czekają na własny, samodzielny gmach. Idea budowy przechodziła różne etapy w Uczelni, ale ciągle, jak dotąd, nie przyjęła postaci materialnej. Stąd też może nasz głód i chęć poznania powstałych inwestycji i nowych możliwości organizacyjnych, które zawsze otwierają się przed biblioteką. Rozwiązania architektoniczne w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie, Bibliotece Śląskiej w Katowicach, czy rozbudowywanych: Bibliotece Jagiellońskiej, Bibliotece Narodowej, uzmysłowiły nam, jak dalece rozwinęły się nowoczesne technologie i materiały, a także, jak wielkie możliwości pojawiły się przed bibliotekami. Wyraźnie widać nowe trendy w budownictwie: od biblioteki "obsługującej" do biblioteki "uczącej" użytkownika; już nie składnica podręczników, lecz multimedialne centrum edukacyjne dostępne w trybie 24x7. Mimo braku budynku, porównania i odniesienia do naszej biblioteki ugruntowały przekonanie, że nie mamy się czego wstydzić, a z wielu osiągnięć możemy być dumni. W końcu "Biblioteka jest wielka nie przez swe rozmiary, lecz kulturę usług", jak powiedział R. Tagore. Sposobność obejrzenia książnic znanych do tej pory tylko z literatury, porównanie zastosowanych rozwiązań organizacyjnych i działających systemów komputerowych, bezspornie wzbogacają własny warsztat zawodowy, włączając w to także nieocenione doświadczenia koleżanek i kolegów z innych bibliotek. "Zasada pięciu lat", według której wiedza szkolna, akademicka, dezaktualizuje się w takim właśnie czasie, dotyczy również bibliotekarzy. Szybki rozwój nowoczesnych technologii, produktów, usług, powoduje, że wiedzę trzeba nieustająco odświeżać, uzupełniać, poszerzać. W oderwaniu od codziennych zadań i rutyny, łatwiej dostrzegamy, że czyjś pomysł może nam się przydać, że jakąś ideę można z powodzeniem u siebie wykorzystać. Uczymy się jedni od drugich mimochodem. W wycieczkach brały udział osoby ze wszystkich bibliotek działających w Politechnice Wrocławskiej, w kilku uczestniczyły koleżanki z innych bibliotek wrocławskich (Akademii Rolniczej, Akademii Ekonomicznej, Uniwersytetu Wrocławskiego). Spotkanie pracowników nie kontaktujących się ze sobą na co dzień, czas na nieformalne, swobodne rozmowy, sprzyjały integracji i budowaniu nowych więzi. Pozwalały na poznanie są także od innej strony: ktoś ładnie śpiewał, świetnie opowiadał dowcipy, tryskał humorem. Wspólne przeżycia i wrażenia przyczyniły się do lepszej bieżącej współpracy. O tym, czy wyjazd był udany, decydowało w dużym stopniu nastawienie uczestników. Wycieczka była wydarzeniem, na które się czekało, o którym się mówiło. To była zawsze połowa sukcesu. Pozytywne nastawienie uczestników miało wpływ na powodzenie całego przedsięwzięcia, i nawet deszczową pogodę czy pękniętą oponę w autobusie długo się wspominało jako przygodę. Organizacja wyjazdu dla kilkudziesięciu osób była i jest przedsięwzięciem skomplikowanym. Nie można podjąć się tego zadania na zasadzie "jakoś to będzie". Trudno być jednocześnie moderatorem, organizatorem dbającym o sprawną realizację wszystkich punktów programu, księgowym, przewodnikiem, i KO-wcem. Improwizacja przy organizacji wyjazdu może się skończyć tylko w jeden sposób - bałaganem. Dlatego ważna jest pomoc osób identyfikujących się z przedsięwzięciem i odpowiedzialnych za uczestników. Nieoceniony jest udział koleżanek z bibliotek, do których podróżowaliśmy, doskonale zorientowanych w możliwościach tańszego zakwaterowania, wyżywienia, lokalnych atrakcji (wystawy, spektakle teatralne). To także stworzyło okazję do nawiązania interesujących kontaktów osobistych, tak ważnych w działaniu codziennym i w przyszłości. Czas poświęcony doborowi programu wycieczki, stronie organizacyjnej nie jest czasem straconym. Dobrze przygotowany i zorganizowany wyjazd przynosi efekty (często odroczone w czasie), daje bibliotece i pracownikom nierzadko więcej korzyści niż kilka przeciętnych szkoleń czy spotkań przeprowadzonych w miejscu pracy. Przypisy[1] Dudziak D.: Każdemu polecam. Pryzmat 1997 nr 94 s. 12 Bibliografia
Kartki z ostatniej podróży
|
| |||