|
Justyna Boruch, Barbara Heksel
studentki IV roku
Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa
Uniwersytet Wrocławski
Wywiad z Panią Grażyną Talar, dyrektorem Biblioteki Głównej Akademii Rolniczej we Wrocławiu
-
Jak Pani wspomina okres swoich studiów w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa?
Okres studiów wspominam bardzo sympatycznie. W pamięci pozostał mi zwłaszcza obraz Instytutu, który mieścił się wtedy w reprezentacyjnym budynku Biblioteki Uniwersyteckiej Na Piasku.
-
Jak Pani wspomina i ocenia kadrę naukową Instytutu?
Kadrę naukową wspominam bardzo miło. Przecież uczyli nas profesorowie, którzy zostali wielkimi osobowościami w świecie bibliologii i bibliotekoznawstwa, np. znani wszystkim studentom nawet obecnie - Kocowski, Głombiowski czy też Jan z Bogumina Kuglin - dla mnie bardzo wyrazista postać.
-
Czy któryś z profesorów był Pani szczególnie bliski, czy wywarł decydujący wpływ na Pani karierę zawodową?
Myślę, że zarówno dla mnie, jak i dla dużej grupy studentów taką osobowością był prof. Głombiowski, miał on niezwykłe podejście do studentów i był przez nich bardzo lubiany i szanowany.
-
Czy uważa Pani, że Instytut dobrze przygotował Panią do pracy w zawodzie ?
Myślę, że to jak ja pracuję w zawodzie przez te wiele lat, zależy wyłącznie ode mnie, od mojego podejścia do pracy, stopnia zaangażowania, chęci poszerzania wiedzy. Oczywiście Instytut dostarczył mi bardzo zróżnicowanej wiedzy z zakresu nauki o książce i bibliologii, nie powiedziałabym, że z bibliotekoznawstwa, bo te lata, w których ja studiowałam, to były lata bibliologii. Nie kładziono wtedy akcentu na zajęcia praktyczne, dominowały zajęcia z szeroko pojętej historii książki osadzonej w kontekście kultury i nauki. Z zajęć praktycznych mieliśmy opracowanie, które polegało na wypełnianiu kart druczkiem bibliotecznym, bibliografię oraz zajęcia związane z wybraną specjalizacją. Ja uczęszczałam na edytorstwo. Dopiero później Instytut bardziej poszedł w stronę zajęć praktycznych, kiedy zmieniły się wszystkie techniki przekazu. Kiedyś operowałam długopisem i kartoteką, a obecnie komputerem i drukarką.
-
Czy ówczesny program nauczania był Pani zdaniem wystarczający do zdobycia odpowiedniej wiedzy, czy miał jakieś niedostatki?
W porównaniu do ogromnej dawki wiedzy teoretycznej, jaką uzyskałam, było bardzo mało zajęć praktycznych. Ale pomimo wszystko zostałam dobrze przygotowana do pracy w zawodzie.
-
Czy uważa Pani, że ukończenie kierunku Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim jest jakąś formą prestiżu? Czy dzięki temu łatwiej było Pani znaleźć pracę?
To są po prosu studia specjalistyczne. Dla mnie nie jest to nic nadzwyczajnego. Uważam, że absolwenci informacji naukowej są dobrze przygotowani do pracy, ale u mnie w bibliotece pracują ludzie po różnych kierunkach i także dobrze wykonują swój zawód.
-
A jak Pani jako pracodawca ocenia przygotowanie absolwentów tego kierunku do pracy w bibliotece? Czym kieruje się Pani przy wyborze swoich pracowników?
Przygotowanie absolwentów tego kierunku oceniam bardzo pozytywnie. Dzięki praktykom organizowanym w mojej bibliotece mam kontakt ze studentami. Do nas trafiają osoby, z których jesteśmy zadowoleni. Przy wyborze pracowników zwracam uwagę na znajomość współczesnych narzędzi potrzebnych do pracy w bibliotece, poza tym na komunikatywność, elastyczność ewentualnego przyszłego pracownika oraz chęć poszerzania wiedzy.
-
Jakich rad udzieliłaby Pani studentom Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa poszukującym pracy w zawodzie?
Radziłabym, aby szukając pracy, korzystali ze wszystkich możliwości, które są obecnie dostępne, szczególnie z Internetu. Reasumując, aby korzystali ze wszystkich współczesnych technologii.
Justyna Boruch, Barbara Heksel
studentki IV roku
Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa
Uniwersytet Wrocławski
Wywiad z Panią Marią Maciejewską-Kwapisz, dyrektorem Biblioteki Głównej Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu
-
Jak Pani wspomina okres swoich studiów w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa?
Bardzo miło, sympatycznie, zwłaszcza że uczyłam się u samych nietuzinkowych profesorów, poza tym przedmioty różniły się od tych, które są wykładane w tej chwili. Oprócz typowych przedmiotów bibliotekarskich, mieliśmy wykłady z literatury greckiej, łacińskiej, niemieckiej i francuskiej. Przedmiotem do wyboru była literatura polska bądź historia sztuki. Tak szeroki wachlarz przedmiotów powodował to, że studia były bardzo ciekawe.
-
Jak Pani wspomina i ocenia kadrę naukową Instytutu?
Zajęcia prowadzone były przez lwowskich profesorów, np. literatura francuska przez panią profesor Likliborc. Jej wykłady były tak interesujące, że nikt ich nie opuszczał i bez zbędnych zachęceń sięgaliśmy po polecane przez nią lektury. Literaturę grecką natomiast wykładał profesor Łanowski. Te wykłady to były po prostu ?perełki?, na które czekało się z wielką niecierpliwością. W całym kanonie przedmiotów, literatura polska była nieobowiązkowa, zamiast niej można było wybrać historię sztuki, na którą ja uczęszczałam. Były to kolejne całkowicie pochłaniające zajęcia, dodatkowo ilustrowane przeźroczami, co w latach sześćdziesiątych było rzadkością. Z innych przedmiotów, które były bardzo ciekawe, a dla mnie nietypowe, wymienić mogę filozofię. Okazało się, że nieinteresujący mnie przedmiot może być również ciekawy, jeżeli prowadzi go profesor Andrzej Nowicki. Miłe wspomnienia mam też o profesorze Trzynadlowskim, który opowiadał nam o wydawnictwach i edytorstwie. Zawsze kolejny wykład zaczynał się ostatnim zdaniem z poprzedniego, nawet jeżeli zajęcia nie odbywały się regularnie co tydzień. Właśnie poprzez takie przedmioty, odbiegające od tematyki bibliotekarskiej, czas studiów był dla mnie bardzo rozwijający. Dzięki temu bardzo poszerzyły się moje horyzonty i nie obawiałam się pracy w szkole czy jakiejś instytucji naukowej. Ale nie znaczy to, że przedmioty typowo fachowe mnie nie interesowały, przecież prowadzone były przez takich wybitnych naukowców, jak profesorowie: Karol Głombiowski, Antoni Knot, Bronisław Kocowski, Marta Burbianka, Kazimiera Maleczyńska.
-
Czy któryś z profesorów był Pani szczególnie bliski, czy wywarł decydujący wpływ na Pani karierę zawodową?
Taką osobą był profesor Głombiowski, który posiadał dużą charyzmę. Był niesłychanie kulturalny i ciepły w stosunku do studentów, ale jednocześnie bardzo wymagający. To właśnie on jest przeze mnie najmilej wspominany.
-
Czy może Pani pokrótce opowiedzieć, jak kształtowała się Pani kariera zawodowa po ukończeniu studiów?
Po skończeniu studiów od razu zaczęłam pracę w swoim zawodzie. Miałam szczęście, ponieważ szukając materiałów do mojej pracy magisterskiej, dotarłam do biblioteki Politechniki, gdzie poszukiwano pracownika na stanowisko bibliotekarza. Od razu po obronie w 1967 roku zaczęłam pracować w jednej z bibliotek instytutowych. W roku 1971 przeniosłam się na AWF, gdzie początkowo prowadziłam bibliotekę instytutową, a od 1975 roku Bibliotekę Główną.
-
Czy uważa Pani, że Instytut dobrze przygotował Panią do pracy w zawodzie?
Tak.
-
Czy ówczesny program nauczania był Pani zdaniem wystarczający do zdobycia odpowiedniej wiedzy, czy miał jakieś niedostatki?
Z Instytutu wyniosłam dużą porcję wiedzy teoretycznej, która bez najmniejszego problemu pozwoliła mi odnaleźć się w praktyce.
-
Czy uważa Pani, że ukończenie kierunku Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim jest jakąś formą prestiżu? Czy dzięki temu łatwiej było Pani znaleźć pracę?
W zawodzie na pewno tak! Oczywiście w bibliotece powinni też pracować ludzie z innym wykształceniem, którzy też łatwo się w tej pracy odnajdują, ale my, wykształceni bibliotekarze, przywiązujemy większą wagę do szczegółów, pewne rzeczy po prostu ?czujemy?.
-
A jak Pani jako pracodawca ocenia przygotowanie absolwentów tego kierunku do pracy w bibliotece? Czym kieruje się Pani przy wyborze swoich pracowników?
Uważam, że Instytut bardzo dobrze przygotowuje absolwentów do pracy w zawodzie bibliotekarza. Zatrudniając nowych pracowników, wybieram osoby zdecydowanie z wykształceniem bibliotekarskim, ponieważ osobiście łatwiej mi z nimi nawiązać kontakt. Ostatnio bardzo dużą uwagę zwracam również na znajomość języków obcych, które obecnie są niezbędne.
-
Jakich rad udzieliłaby Pani studentom Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa poszukującym pracy w zawodzie?,
Szukając pracy, absolwenci powinni brać pod uwagę nie tylko duże biblioteki, ale też te mniejsze, w których praca jest bardziej różnorodna.
Justyna Boruch, Barbara Heksel, Katarzyna Kamińska
studentki IV roku
Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa
Uniwersytet Wrocławski
Wywiad z Panią Agnieszką Matusiak, dyrektorem Biura Marketingu i Sprzedaży Hutmen S.A. we Wrocławiu
-
Jak Pani wspomina okres swoich studiów w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa?
Pięcioletni okres studiów na Uniwersytecie Wrocławskim w Instytucie Bibliotekoznawstwa wspominam jako jeden z najmilszych okresów w życiu. Był to czas pełnej samodzielności i dorosłości, a jednocześnie czas spokojnego i przyjemnego, prawdziwego studiowania, a nie uczęszczania do "szkółki" wyższej z cotygodniowymi kolokwiami i sprawdzaniem obecności na wykładach.
-
Jak Pani wspomina i ocenia kadrę naukową Instytutu?
Odnoszę wrażenie, że wykładowcy, pracownicy Instytutu, traktowali swoich studentów jak dorosłych, odpowiedzialnych za swą edukację ludzi, dając im swobodny wybór, jak i co z programu nauczania chcemy wyłuskać dla siebie. Wszystko i tak zweryfikowane zostawało w trakcie sesji.
-
Czy któryś z profesorów był Pani szczególnie bliski, czy wywarł decydujący wpływ na Pani karierę zawodową?
Moja kariera zawodowa potoczyła się zupełnie innym trybem i trudno mi powiedzieć, czy któryś z moich wykładowców stał się dla mnie potem wzorem do naśladowania. Inna tematyka stała się obszarem moich zawodowych zainteresowań i inne wzorce stawiano przede mną.
-
Czy może Pani pokrótce opowiedzieć, jak kształtowała się Pani kariera zawodowa po ukończeniu studiów?
Dziwnym trafem tuż po ukończeniu studiów spotkały mnie aż trzy propozycje pracy, zupełnie różne od siebie. W efekcie różnorakich przemyśleń wybrałam pracę w zawodzie bibliotekarza, ale w zakładzie przemysłowym, w jednym z nielicznych funkcjonujących jeszcze zakładowych ośrodków informacji naukowo-technicznej, tzw. ZOITE w Hutmen S.A. Nie przyszło mi jednak zbyt długo cieszyć się tą myślą, gdyż ówczesne szefostwo firmy zadecydowało, że bardziej potrzebuje młodych, wykształconych ludzi w handlu niż w bibliotece. Zaproponowano mi pracę w Dziale Handlu i Marketingu, którą przyjęłam, wiedząc, że decyduję się na zupełną zmianę zawodu. Aby uzupełnić luki w wykształceniu zawodowym, ukończyłam w następnym roku studia podyplomowe na Akademii Ekonomicznej z zakresu marketingu i zarządzania. W ciągu następnych paru lat ciągle uczestniczyłam w różnorakich kursach i szkoleniach zawodowych, a także kolejnych studiów podyplomowych, tym razem dla nowych, młodych menadżerów. Po sześciu latach pracy zaproponowano mi objęcie kierownictwa Działu Marketingu w HUTMEN S.A., a w ubiegłym roku powołano mnie na stanowisko Dyrektora Biura Marketingu i Sprzedaży Hutmen S.A. Całe swoje zawodowe życie, czyli ponad 10 lat, związana byłam zawsze z obszarem handlu i marketingu. Szczególnie z perspektywy Działu Marketingu ma się możliwość poznania firmy od bardzo różnej strony, uczestnicząc w pracach analityczno-strategicznych o charakterze ponadwydziałowym i ściśle współpracując z Zarządem firmy.
-
Czy uważa Pani, że Instytut dobrze przygotował Panią do pracy w zawodzie?
Studia w Instytucie Bibliotekoznawstwa nie mogły mnie w naturalny sposób przygotować do pracy w zawodzie, bo wybrałam zupełnie inny zawód, ale na pewno dały mi uniwersalną umiejętność poszukiwania i kompletowania informacji. Jest to moim zdaniem umiejętność, którą wykorzystujemy wszyscy w swojej codziennej pracy. Często zadania, jakie dostawałam, musiałam zaczynać od pomysłu, jak i skąd znaleźć informację i jak ją potem przetworzyć, tak by spełniała oczekiwania moich szefów.
Nie bez znaczenia w pierwszym etapie mojej pracy był też fakt swobodnego posługiwania się komputerem i znajomości podstawowych zasad poprawnego i starannego składu testu. Dodatkowo umiejętność swobodnego wypowiadania się i formułowania myśli przysporzyły mi wielu zajęć związanych z przygotowywaniem dla swoich szefów odpowiedzi na najbardziej niewygodne, kłopotliwe i niezręczne dla firmy pisma.
-
Czy ówczesny program nauczania był Pani zdaniem wystarczający do zdobycia odpowiedniej wiedzy, czy miał jakieś niedostatki?
Dziś mam wrażenie, że w programie szkolenia zbyt koncentrowano się na historii i tradycyjnej formie szeroko pojmowanego bibliotekoznawstwa. Może dziś z perspektywy 10 lat pracy w biznesie powiem, że brakowało nastawienia na przygotowanie ludzi do pracy w bibliotekach czy wydawnictwach, które też są swoistymi biznesami i często muszą mieć biznesowy pomysł na swoje istnienie. W moim roczniku pojawiły się już zajęcia z tzw. informatyzacji i komputeryzacji, ale było naprawdę namiastką tego, co absolwent specjalizacji edytorstwo, a taką kończyłam, powinien umieć.
-
Czy uważa Pani, że ukończenie kierunku Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim jest jakąś formą prestiżu? Czy dzięki temu łatwiej było znaleźć pracę?
W moim przypadku nie miało to absolutnie znaczenia, a jeśli już, to na pewno nie podnosiło moich szans na lepszą pracę. Na pewno inaczej rzecz przestawia się w sytuacji tych absolwentów, którzy kończąc Bibliotekoznawstwo i Informację Naukową na Uniwersytecie Wrocławskim, pozostają w zawodzie i na tym polu stają do rywalizacji zawodowej z innymi kandydatami. Moimi konkurentami zawsze byli absolwenci Akademii Ekonomicznych.
-
A jak Pani jako pracodawca ocenia przygotowanie absolwentów tego kierunku do pracy w bibliotece? Czym kieruje się Pani przy wyborze swoich pracowników?
Nie mogę się wypowiadać na ten temat. Zupełnie innych umiejętności poszukuję u swoich pracowników. Przez ostatnie lata na pewno też wiele zmieniło się z zakresie wymagań, jakie stawia się pracownikom bibliotek.
-
Czego Pani życzy Instytutowi z okazji jego 50-lecia?
Instytutowi Bibliotekoznawstwa na następne lata działania życzę wytrwałości w kultywowaniu dotychczasowych tradycji edukacyjnych oraz umiejętności w łączeniu tradycji z nowoczesnością, tak by dać swym absolwentom jak najlepsze szanse na realizację zawodową.
Wywiad został przygotowany na podstawie pytań opracowanych przez p. B. Heksel, J. Boruch, K. Kamińską i odpowiedzi przesłanych e-mailem w dniu 28.03.2006 r.; tekst autoryzowany.
Monika Jaremków
studentka III roku
Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa
Uniwersytet Wrocławski
Wywiad z Cezarym Kasiborskim, dyrektorem Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej "Biblioteka pod Atlantami" w Wałbrzychu
-
Jak Pan wspomina okres swoich studiów w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa?
Niezwykle ciepło. Studia były motorem mojego rozwoju intelektualnego w tamtym okresie. Dały mi nie tylko, co oczywiste, rzetelne podstawy wiedzy bibliotekarskiej, ale również, poprzez spory udział przedmiotów pozazawodowych (np. filozofii, logiki, psychologii, socjologii, pedagogiki, ekonomii politycznej i in.) poszerzyły moją ogólną wiedzę o świecie. Mniej więcej na półmetku studiów uczestniczyłem w przeprowadzce Instytutu z gmachu przy ul. św. Jadwigi do kompleksu budynków na pl. Uniwersyteckim. W związku z tym równie mi bliskie są obie siedziby Instytutu - stara i nowa.
-
Jak Pan wspomina i ocenia kadrę naukową Instytutu?
Jestem dumny, że mogłem być studentem pracowników naukowych, z których wielu stanowiło i stanowi czołówkę polskiej, a pewnie i europejskiej bibliologii.
-
Czy któryś z profesorów był Panu szczególnie bliski, czy wywarł decydujący wpływ na Pana karierę zawodową?
Tak. Była to prof. Anna Żbikowska-Migoń, którą uznaję za swoją mistrzynię. Nauczyła mnie metodyki pracy naukowej, była wzorem sumienności, odpowiedzialności, dążenia do perfekcji. Do dzisiaj zdarza mi się, zastanawiając nad rozwiązaniem jakiegoś dylematu, myśleć jak zrobiłaby to Pani Profesor?
-
Czy może Pan pokrótce opowiedzieć, jak kształtowała się Pańska kariera zawodowa po ukończeniu studiów?
Zaraz po studiach odbyłem roczny staż w Instytucie, ale ponieważ w bibliotekarstwie najważniejsze było dla mnie rzemiosło (bo to wszak jest rzemiosło!), postanowiłem nie wiązać się z pracą naukowo-dydaktyczną i zapłaciłem za to cenę... jedenastomiesięcznego bezrobocia. Dopiero po tym okresie, 1 września 1992 r. dostałem pracę w Wojewódzkiej (obecnie Powiatowej i Miejskiej) Bibliotece Publicznej w Wałbrzychu, w której pracuję do dziś. Początkowo byłem szeregowym pracownikiem służby informacyjno-bibliograficznej, od 1 marca 1995 r. objąłem funkcję kierownika Pracowni Komputerowej, a od 1 lipca 2003 r. jestem, wyłonionym w drodze konkursu, dyrektorem tej biblioteki. Oprócz tego, przez kilka lat (w drugiej połowie lat 90.) uczyłem automatyzacji procesów bibliotecznych w pomaturalnym zaocznym studium bibliotekarskim przy CKU w Wałbrzychu.
-
Czy obecne stanowisko pracy jest przypadkowe, czy wynikało z Pańskich zainteresowań?
Praca w bibliotece jest moim świadomym wyborem, którego dokonałem między II a III klasą liceum ogólnokształcącego.
-
Czy uważa Pan, że Instytut dobrze przygotował Pana do pracy w zawodzie?
Jak najbardziej, ale musimy pamiętać, że wiedza teoretyczna wymaga szybkiego ugruntowania praktycznego. Dopiero podczas pracy w bibliotece zainwestowany w naukę czas procentuje. Studiowanie porównałbym do uczenia się dokładnej mapy terenu, pracę zawodową do wejścia na ten teren i wykorzystywania na co dzień posiadanej o nim wiedzy. To dlatego już na pierwszy rzut oka można odróżnić wykwalifikowanego bibliotekarza od tego, który został przyuczony do zawodu. Ten pierwszy umie (a przynajmniej powinien) każdy problem zawodowy zobaczyć w szerszym kontekście, szybko znaleźć narzędzia do jego rozwiązania. Ten drugi zna tylko parę ścieżek, które mu pokazano, często są to ścieżki na skróty i jeśli nimi nie dotrze do sedna sprawy, jest bezradny.
-
Czy uważa Pan, że ukończenie kierunku Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim jest jakąś formą prestiżu? Czy dzięki temu łatwiej było Panu znaleźć pracę?
Jak mawiają starzy ludzie - za moich czasów było! W latach 80. bibliotekoznawstwo wrocławskie uchodziło za najlepsze w Polsce, za wręcz elitarne. Jak jest teraz, nie wiem. Jeśli chodzi o mnie, na pewno staż w Instytucie był mocnym argumentem, ale i to nie uchroniło mnie przed bezrobociem, o którym wcześniej mówiłem. Trzeba jednak pamiętać, że znalezienie pracy w Wałbrzychu na początku lat 90. graniczyło z cudem (teraz też graniczy!). Nie można też zbyć milczeniem kwestii zagrożenia, którego upatrują dyrektorzy-niebibliotekarze w absolwentach bibliotekoznawstwa. W wielu bibliotekach funkcję kierowniczą pełnią ludzie o innym wykształceniu i dla nich bibliotekoznawca to potencjalny rywal, ktoś, kto jest w stanie podkopać autorytet dyrektora, a może i zająć jego miejsce w przyszłości. Nie zawężałbym jednak skali tego problemu do naszej profesji.
-
A jak Pan jako pracodawca ocenia przygotowanie absolwentów tego kierunku do pracy w bibliotece? Czym kieruje się Pan przy wyborze swoich pracowników?
W ogóle ich nie oceniam, bo oni omijają wałbrzyską bibliotekę! Przychodzą absolwenci różnych szkół i kierunków, ale bibliotekoznawców ani śladu. Raz tylko trafiła tu studentka V roku, ale długo nie zagrzała miejsca, bo lata 2003-2004 były bardzo ciężkim finansowo okresem dla mojej biblioteki. Skoro nie starają się o pracę młodzi bibliotekarze, kryteria doboru nowych pracowników są w dużej mierze pozazawodowe. Biorę pod uwagę potencjał intelektualny kandydata, jego chęć do podjęcia podyplomowych studiów bibliotekoznawczych, jego morale pracownicze. Do tej pory zatrudniałem wyłącznie osoby, które z ramienia powiatowego urzędu pracy odbyły staż w bibliotece. Miałem więc możność obserwować tych ludzi codziennie, wiedziałem, na co ich stać, jakie mają predyspozycje do pracy w bibliotece.
-
Jakich wskazówek udzieliłby Pan absolwentom szukającym pracy?
Pisząc CV, nie składajcie obietnic bez pokrycia! Jeżeli rzeczywistość negatywnie zweryfikuje umiejętności przez was zadeklarowane, będziecie mieli podwójny minus u pracodawcy: za to, że nie sprawdziliście się merytorycznie i za to, że nie potrafiliście dokonać wiarygodnej samooceny. Nie rozpoczynajcie rozmowy z ewentualnym pracodawcą od stawiania wymagań płacowych, poczekajcie, aż sam je wam zaproponuje, wtedy (ostrożnie!) możecie się do nich ustosunkować (najlepiej pozytywnie;-)). Mwcie jasno i śmiało o tym, czym chcielibyście się zajmować w przyszłej pracy. Unikajcie deklaracji typu "mogę robić wszystko", bo to będzie oznaczało, że nie macie sprecyzowanej wizji swojego miejsca w bibliotece (firmie). Bądźcie przygotowani na to, że pracodawca będzie obserwował, jak szybko się uczycie, weźmie poprawkę na to, iż zaraz po studiach jesteście warsztatowo "surowi", i to nie będzie dla niego problemem, ale problem pojawi się, jeżeli zobaczy, że nie wiecie, gdzie szukać wiedzy. Bibliotekarze muszą to umieć! Jeśli już dostaniecie pracę w bibliotece, nie dajcie się "zarazić" biblioteczną frustracją - najgorszą chorobą, która trawi tę grupę zawodową. Nie myślcie, że coś wam się należy "z urzędu". Pracodawca doceni was wtedy, jeżeli wykażecie gotowość do podejmowania coraz to nowych wyzwań i, co najważniejsze, brania na siebie coraz to większej odpowiedzialności. Bądźcie zawodowcami w każdym calu!
-
Czego życzy Pan Instytutowi na jego 50-lecie?
Życzę tego, aby jego oferta dydaktyczna była wciąż atrakcyjna dla młodych ludzi, aby szeroko otworzył się na nowoczesne zautomatyzowane bibliotekarstwo, ugruntowywał studentów w przekonaniu, że będą wykonywać wspaniały, szacowny zawód. Wszystkiego dobrego!
Katarzyna Kamińska
studentka IV roku
Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa
Uniwersytet Wrocławski
Wywiad z Panią Grażyną Twardak, dyrektorem Biblioteki Collegium Polonicum w Słubicach
-
Jak Pani wspomina okres swoich studiów w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa?
Studiowałam w latach 1972-1976. Ówcześnie Instytut Bibliotekoznawstwa znajdował się w budynku Oddziału Zbiorów Specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej Na Piasku i z tym miejscem okres studiów kojarzy mi się najbardziej. Na roku było około 60 osób, z czego większość stanowiły dziewczęta, chłopców było tylko dwóch.
-
Jak Pani wspomina i ocenia kadrę naukową Instytutu?
Bardzo ciekawe zajęcia były prowadzone przez panią prof. Annę Migoń - główne kierunki nauki i jej organizacja, prof. Krzysztofa Migonia - problematyka, metodologia i organizacja badań bibliologicznych, prof. Kazimierę Maleczyńską - historia bibliotek, prof. Bronisława Kocowskiego - historia książki. Miło wspominam wykłady z literatury niemieckiej prowadzonej przez prof. Szrockiego oraz z literatury słowiańskiej. Najtrudniejsze zajęcia były z katalogowania alfabetycznego, prowadzone przez panią Halinę Sąsiek. Ile to zdrowia i nerwów kosztowało mnie wtedy napisanie porządnie karty katalogowej "druczkiem bibliotecznym". Obok przedmiotów ściśle związanych z profilem studiów, pamiętam też takie, jak: szkolenie obronne, nauki polityczne czy marksistowska filozofia i socjologia, które musiały być wtedy realizowane na wszystkich kierunkach.
-
Czy któryś z profesorów był Pani szczególnie bliski, czy wywarł decydujący wpływ na Pani karierę zawodową?
Nieocenioną pomoc okazali mi prof. Anna Migoń oraz prof. Krzysztof Migoń przy podejmowaniu decyzji dotyczącej budowy nowej biblioteki Collegium Polonicum oraz kompletowaniu jej zasobów. Tworzenie od podstaw takiego księgozbioru okazało się niełatwym przedsięwzięciem! Na rynku brakowało większości książek, które chciałam umieścić w swojej bibliotece, co bardzo utrudniło mi jej organizację. Chcąc stworzyć jak najlepszy księgozbiór, udałam się do Krakowa, do Biblioteki Jagiellońskiej i skopiowałam katalog czytelni prawniczej. Na tej podstawie chciałam zbudować własny księgozbiór prawniczy. Zadanie to jednak udało mi się wykonać jedynie w 10%, właśnie w wyniku braku szukanych przeze mnie pozycji na rynku książki.
-
Czy może Pani pokrótce opowiedzieć, jak kształtowała się Pani kariera zawodowa po ukończeniu studiów?
Po studiach zaczęłam pracować w bibliotece szkolnej, w Zespole Szkół Ekonomicznych we Wrocławiu, prowadziłam tam również harcerstwo. Następnie byłam nauczycielką w Policealnym Studium Archiwistów, mieszczącym się również we Wrocławiu. Uczyłam tam przedmiotów zawodowych, takich jak: bibliotekarstwo i informacja, ale później, już w innej szkole, miałam "przyjemność" uczyć przysposobienia obronnego i przygotowania do życia w rodzinie, miałam też zajęcia w świetlicy. W 1981 r. zamieszkam w Berlinie. W latach 1985-1986 tworzyłam katalog biblioteczny w Biurze Pełnomocnika do spraw Obcokrajowców w Senacie miasta Berlin. W latach 1986-1992 pracowałam w Pruskiej Bibliotece Państwowej w Dziale Europy Wschodniej, potem w Dziale Służb Bibliograficznych, w Redakcji Bibliografii Bibliografii, Dziale Katalogowania Czasopism i Międzynarodowej Redakcji ISBN. W 1993 r. zaczęłam pracować w Bibliotece Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, a już w 1995 r. zajęłam się tworzeniem nowej Biblioteki Collegium Polonicum w Słubicach, którą kieruję do dziś. Brałam udział w wielu polsko-niemieckich konferencjach, przygotowywałam referaty o współpracy polsko-niemieckiej oraz w pracach Stowarzyszenia Wymiany Informacji między Zachodem a Wschodem. Organizowałam pobyt polskich uczestników Światowego Kongresu IFLA w 2003 r. w Berlinie i nadal mam zamiar uczestniczyć jednocześnie w polskim i niemieckim życiu bibliotekarzy.
-
Czy uważa Pani, że Instytut dobrze przygotował Panią do pracy w zawodzie?
Studia dały mi solidne przygotowanie teoretyczne, umiejętności do dalszej samodzielnej pracy zawodowej. Mam gruntowne podstawy, wiem, gdzie szukać informacji, które są potrzebne na każdy temat.
-
Czy ówczesny program nauczania był Pani zdaniem wystarczający do zdobycia odpowiedniej wiedzy, czy miał jakieś niedostatki?
Zabrakło moim zdaniem zajęć praktycznych, np. z pisania na maszynie, która to umiejętność była bardzo ważna wówczas w pracy lub wiedzy, jak zbudować od podstaw nową bibliotekę, co powinno się znaleźć w podstawowym księgozbiorze nowo powstałej biblioteki (to w moim indywidualnym przypadku). Za mało było też praktyk zawodowych w bibliotekach.
-
Czy uważa Pani, że ukończenie kierunku Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa na Uniwersytecie Wrocławskim jest jakąś formą prestiżu? Czy dzięki temu łatwiej było Pani znaleźć pracę?
Dla mnie na pewno było to formą prestiżu. Bibliotekoznawstwo było wtedy tylko na dwóch uniwersytetach w Warszawie i we Wrocławiu. Przyjechałam z Bytomia i już to było powodem prestiżu i radości studiowania we Wrocławiu. Jednak na rynku pracy w tamtych czasach nie miało to chyba większego znaczenia. Przypominają mi się tutaj słowa profesora Krzysztofa Migonia: Dziewczyny wychodźcie za mąż w czasie studiów, bo ze studentką zawsze ktoś się ożeni, z bibliotekarką już nie (dzisiejsze studentki-feministki na pewno by mu tego nie darowały). Ja wtedy wzięłam sobie te słowa do serca, ponieważ po ukończeniu studiów w czerwcu za mąż wyszłam już we wrześniu (śmiech).
-
Jak Pani jako pracodawca ocenia przygotowanie absolwentów tego kierunku do pracy w bibliotece? Czym się Pani kieruje przy wyborze swoich pracowników?
Szukając ostatnio pracownika do swojej Biblioteki, wysłałam tekst ogłoszenia do EBIB-u oraz oferty pracy do wszystkich Instytutów Bibliotekoznawstwa. Zależało mi na młodej osobie, która właśnie ukończyła studia i jest jeszcze pełna entuzjazmu do pracy. Konieczna była znajomość języka niemieckiego. W swoim wyborze stawiam na osoby samodzielne, które nie oczekują, że ciągle ktoś będzie im mówił, co mają robić. Jestem za bardzo daleko idącą samodzielnością i kreatywnością. Osoba, którą w rezultacie zatrudniłam, jest właśnie absolwentką naszego Instytutu Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa we Wrocławiu.
-
Czego Pani życzy Instytutowi na jego 50-lecie i jakich rad by Pani udzieliła jego absolwentom w poszukiwaniu pracy?
Instytutowi życzę, żeby bardziej się rozwijał w kierunku nowych mediów, promowania bibliotek otwartych (zwłaszcza, aby własna biblioteka instytutowa miała wolny dostęp do półek). Absolwentom radzę, aby nie nastawiali się tylko na pracę w Polsce. Powinni wyjeżdżać na staże zagraniczne, uczyć się języków, zwłaszcza angielskiego. Rozwijać umiejętności i kompetencje w kierunku wyszukiwania informacji. Powinni brać pod uwagę zatrudnienie nie tylko w bibliotece, ale również w innych instytucjach - w dużych koncernach, kancelariach prawniczych, archiwach, czy też być np. samodzielnym brokerem informacji. Przede wszystkim życzę znalezienia dobrej i interesującej pracy, a potem radości z wykonywanego zawodu, który jest przecież równie atrakcyjny, jak zawód prawnika, lekarza lub managera.
| |