|
Ogromnie lubię się wybierać w te miejsca, których inni unikają lub nawet nie wiedzą, że można do nich dotrzeć. Noszę to w sobie od pierwszej wizyty na Litwie bodaj w 1993 roku. Wybrałem się tam zupełnie spontanicznie, będąc jeszcze licealistą. Jechali tam znajomi Amerykanie, którzy szukali kogoś mówiącego ich językiem i kto mógłby im pomóc w tej części świata. Nie dałem się długo prosić. To były tylko trzy dni, w czasie których zostałem okradziony, pochorowałem się i... przeżyłem, ale te trzy dni dały początek moim dalszym wyjazdom do "byłego" bloku środkowo-wschodniego. Kolejny rok, to podróż autostopem do Chorwacji z grupą przyjaciół - Węgry i Słowenia były po drodze i po prostu musieliśmy się im trochę przyjrzeć. Potem dwukrotnie ciągnęło mnie do Rumunii, jeszcze raz na Litwę (i do pozostałych krajów nadbałtyckich), by w końcu w zeszłym roku zmierzyć się z Kazachstanem.
Za pierwszym razem nie miałem aparatu ze sobą - jeden z Amerykanów dał mi jednorazową, w papier ubraną plastikową zabawkę, którą niestety mi ukradziono. Na kolejne wyprawy zabierałem notorycznie otwierającego się Zenita, potem nowoczesną Minoltę, by obecnie "przesiąść się" całkowicie na cyfrę. Moje umiejętności fotograficzne rozwijały się niewątpliwie, ale nie nazywam siebie fotografem, raczej pstrykaczem, co przy cyfrówce jest całkiem uzasadnione. Dziś nie wyobrażam sobie wyjazdu bez "sprzętu", a gdy mi się zdarzy zapomnieć torby z aparatem, filtrami i statywem, to zawsze później żałuję ich braku...
Dużo patrzę, rozglądam się, obserwuję. Nowe rejony i nieznane kultury wyzwalają we mnie poznawczą adrenalinę. Najchętniej wszystko bym sfotografował, nagrywał dźwięki i opisywał swój wewnętrzny stan przy każdej okazji, jaką szykuje życie w odległych stronach. Przerażająca jest momentami myśl, że nie uchwycę tego najważniejszego, czym chciałbym się podzielić, tego, co wywołuje ciągi skojarzeń i uruchamia historie do opowiedzenia... Przypuszczam, że dlatego na moich zdjęciach znajduje się później wiele różnych, pozornie nic nieznaczących i powszednich drobiazgów: śmietnik, znak, kontakt czy tablica rejestracyjna. Muszę się pilnować i machnąć czasem jakiś landszaft lub ludzką twarz. Wychodzi z tego miszmasz, ale potem zawsze da się wybrać perełki, które zbierają się na dłuższą opowieść o zakątkach, po których się włóczyłem. Tutaj wybrałem kilka(naście) zdjęć, które zwyczajnie mi się podobają. Mogę po latach wciąż na nie patrzeć, co wywołuje miłe wspomnienia.
Nie będę wiele komentował; pewne rzeczy trzeba wyłożyć przy herbacie lub piwie, żaden blog ani artykuł tego nie zastąpią.
Wilno. |
Wilno. |
Wilno. |
Wilno. Tu był więziony nasz wieszcz i powstała III część "Dziadów". |
Wilno. |
Wilno. |
Wilno. |
Wilno. |
Wilno. Fragment barykady z początku lat 90., gdy Litwini walczyli o niepodległość. |
Wilno. Również fragment barykady z "dziękuję" po litewsku. |
Wilno. |
Wilno. |
Tallin. |
Tallin. |
Tallin. |
Tallin. |
Tallin. |
Tallin. |
Tallin. Wejście do teatru na starym mieście. |
Ryga. |
Ryga. Mała królewna w pastelowej kawiarni. |
Ryga. |
Ryga. |
Ryga. |
Kowno. |
Kowno. |
Kowno. |
Pociąg Warszawa-Astana. |
Przez 2 dni z okna pociągu było widać prawie wyłącznie step. |
Saratow, Rosja. |
Saratow, Rosja. |
Saratow, Rosja. |
Saratow, Rosja. |
Astana. Nad Iszymem, w środku stepu. Tu podświetla się drzewa na zielono, żeby zrekompensować niedostatek zieleni. |
Astana. Stolica Kazachstanu. |
Almaty. Kiedyś Ałma-Ata, kiedyś stolica, kiedyś miasto pełne jabłoni. |
Almaty. |
Almaty. |
Almaty. Świeże owoce i warzywa na bazarze... |
Almaty. ...ale podstawowy składnik kazachskiej diety to mięso. |
Almaty. Kazachowie stanowią ponad połowę ludności, są muzułmanami. |
Almaty. Niespełna 40% populacji to Rosjanie. |
Kirgizja. |
Jezioro Issyk Kul. Ogromne jezioro górskie z wodą cieplejszą od Bałtyku - perła Kirgistanu. |
| |