Nr 11/2002 (40), Informacja biznesowa. Sprawozdanie |
Jolanta Wróbel
|
|||
Rok 2002 okazał się bardzo ważny dla bibliotekarstwa brytyjskiego z dwóch powodów. Pierwszym było połączenie The Library Association oraz The Institute of Information Specialists formujące w ostateczności The Chartered Institute of Library and Information Professionals (CILIP). Drugim z kolei międzynarodowa Konferencja IFLA. Konferencja szczególna, bo organizowana w jubileuszowym, 75. roku działania organizacji IFLA, dlatego zorganizowano ją, podobnie jak i pierwszą w 1927 roku, w Szkocji. Temat tegorocznej brzmiał: Libraries for Life: Democracy, Diversity, Delivery. Konferencja trwała od 18 do 24 sierpnia 2002 roku i gościła 4700 uczestników ze 122 krajów z całego świata, m.in. z tak egzotycznych, jak: Kenia, Senegal, Sudan, Sri Lanka, Mali, Mauritius, czy Martynika. Najliczniej reprezentowane były Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Rosja, Korea Południowa i Chiny. Nie zabrakło również delegacji polskiej. Liczyła ona 11 osób. Mimo, że konferencja rozpoczęła się 18 sierpnia to już wcześniej trwały - w większości zamknięte dla osób postronnych - różne posiedzenia członków zarządu oraz innych komisji IFLA. Właściwe, bardzo uroczyste i podniosłe w swej oprawie, otwarcie obrad odbyło się 19 sierpnia w poniedziałek, o godz. 9.30, w supernowoczesnym centrum wystawowym Scottish Exhibition and Conference Center. Ogromna, dwupoziomowa sala - zwana Clyde Auditorium - z łatwością pomieściła kilka tysięcy uczestników. Powitania międzynarodowej bibliotekarskiej społeczności dokonali, m.in.: obecna, ale już ustępująca z fotela, prezydent Christine Deschamps z Francji, burmistrz Glasgow Alex Mosson oraz budzący najwięcej powszechnego zainteresowania i podziwu - irlandzki poeta, laureat Literackiej Nagrody Nobla z 1995 roku Seamus Heaney. Nie szczędzono słów uznania dla twórczej działalności IFLA jako wiodącej instytucji, która reprezentuje interesy wszystkich bibliotek oraz ośrodków informacji. Po części oficjalnej nie zabrakło oczywiście typowo szkockiego akcentu, czyli solowego popisu dudziarza w tradycyjnym stroju. Ten typowo szkocki atrybut był bardzo często wykorzystywany przez organizatorów przy innych okazjach. Umilał pobyt i przypominał, że jesteśmy co prawda w Wielkiej Brytanii, a w odrębnym regionie. Po zakończeniu ceremonii otwarcia i życzeniach owocnych obrad, uczestnicy zaproszeni zostali na kawę i ciasteczka. Miła atmosfera sprzyjała zawieraniu pierwszych znajomości. W czasie trwania konferencji odbyło się 220 sesji, na których prezentowano ogromną różnorodność tematyczną, dlatego każdy - nawet najwybredniejszy słuchacz - z pewnością znalazł coś dla siebie. Dominowały m.in. zagadnienia związane z Internetem i jego dostępnością, digitalizacją zbiorów i prawami autorskimi. Zwracano uwagę, że wszechobecny komputer, a z nim ściśle związany również Internet, posiada ogromny wpływ na ludzkość - zarówno ten pozytywny, ułatwiający wzajemne szybkie kontakty, dostęp do ogromnej ilości zbiorów, zwiększenie możliwości poszukiwania ofert pracy, czy zatrudniania osób niepełnosprawnych. Wydaje mi się, że w tej kwestii konferencja dała dobry przykład, stwarzając świetne warunki do uczestnictwa w niej osobom niepełnosprawnych, a także poruszając tematy tak samo aktualne, jak i ciągle mimo wszystko nie bardzo popularne. To między innymi dotyczyło aspektu DIVERSITY. Sygnalizowano również negatywny aspekt Internetu, np. wykorzystywanie sieci przez terrorystów. W wielu referatach podkreślano zmieniającą się rolę bibliotekarza pełniącego często funkcje przewodnika po ogromnych światowych zbiorach, wszechstronną pomoc oferowaną użytkownikom i często zagubionym starszym ludziom, którzy nie potrafią szybko przystosować się do otaczających zmian, jeśli chodzi o dostęp do informacji. Mówiono o konieczności ścisłej współpracy bibliotekarzy i wykładowców uniwersyteckich. Nawiązując do innego z członów wiodącego tematu konferencji, DELIVERY, zwracano powszechną uwagę na dostępność publikacji w Internecie, ale również wynikające z tego problemy natury prawnej, a mianowicie trudne do rozstrzygnięcia sprawy praw autorskich. Ciekawe w zakresie formy i treści było inne, prowadzone w formie dialogu (dyrektor biblioteki - jej personel) wystąpienie przedstawicieli Uniwersytetu z Arlington w Teksasie. Swobodna - prowadzona w amerykańskim stylu - rozmowa pokazała, jak wiele personel oczekuje od zarządzającego i vice versa. Pełna sala sugerowała również zainteresowanie referatem o roli Internetu w poznawaniu mało dotychczas znanych i zapomnianych współczesnych kultur, jak kultura Aborygenów z australijskiego interioru. Również sesja dotycząca globalizacji usług informacyjnych miała swoich licznych zwolenników. Wielu przyjemnych doznań dostarczyła słuchaczom Anne Fine, angielska pisarka, laureatka wielu nagród, miłośniczka biblioteki, opowiadająca porywająco o swoich różnych doświadczeniach w kontaktach z bibliotekarzami. Nie sposób wspomnieć o wielu sesjach, które były ciekawe, pouczające i wniosły nowe spojrzenie na wykonywaną dotychczas pracę. Niektóre referaty zostały zamieszczone na CD ROM-ie oraz w wersji on-line w IFLA Journal 2002, vol. 28, no 5/6. Czwartek, 22 sierpnia 2002 roku, był dniem przeznaczonym na zwiedzanie bibliotek w Glasgow oraz wizytę w Edynburgu [http://www.ifla.org/IV/ifla68/visits.htm]. Wspaniale zorganizowany transport sponsorowany przez OCLC pozwolił na przewiezienie uczestników, z których część odwiedziła National Library of Scotland, Wszystkie zawierały szkockie akcenty, stwarzały świetne okazje do kontynuowania zawartych znajomości i sprzyjały mniej oficjalnym rozmowom i kontaktom, często później bardzo owocnym i przydatnym w pracy zawodowej. Konferencja IFLA, w której miałam zaszczyt uczestniczyć po raz pierwszy, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Rzadko na konferencjach spotyka się taką różnorodność kulturową dotyczącą jednej grupy zawodowej. Rozmachem i wielkością ta konferencja może jedynie równać się z konferencjami amerykańskimi, np. organizowanymi przez SLA, tematycznie jednak uboższymi niż LXVIII Konferencja IFLA. Zaakceptowanie mojego artykułu stworzyło możliwość starania się o fundusze na pokrycie niemałych niestety opłat. Dzięki życzliwości sponsorów, m.in. British Council, Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Dyrekcji Biblioteki Głównej i Ośrodka Informacji Naukowo-Technicznej Politechniki Wrocławskiej, mój wyjazd mógł dojść do skutku. Mam nadzieje, że ze względu na bliską odległość (Berlin) następnej konferencji IFLA w roku 2003, więcej Polaków będzie mogło brać udział w tej wielkiej "bibliotecznej uczcie". |
|
|||