Biblioterapia w bibliotekach. Zakres, formy, metody, Wrocław 10 - 11 października 2003


- Spis treści - Poprzedni - Następny

   
 

Mariola Antczak
Uniwersytet Łódzki
Katedra Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej

Drama na usługach biblioterapii

Porządek wywodu:

  1. Etapy postępowania biblioterapeuty zamierzającego pracować technikami dramy w grupie.
  2. Przykład na wykorzystanie technik dramowych w biblioterapii - scenariusz zajęć na podst. baśni Matka J. Ch. Andersena.
  3. Podział technik dramowych.

Biblioterapia to nie tylko celowe wyszukiwanie i rekomendowanie właściwej lektury, to również praca z tekstem. Dla osób poddanych biblioterapii często organizuje się indywidualne lub grupowe spotkania z biblioterapeutą pracującym na bazie wybranej książki. Przygotowanie się do tego typu spotkań wymaga profesjonalizmu. Zajęcia nie mogą być przypadkowe i nieprzemyślane.

Na usługach każdego biblioterapeuty zawsze pozostaje drama, którą może on swobodnie wykorzystywać do swoich zajęć. To jej właśnie poświęcono niniejszy artykuł. Jej oraz etapom postępowania, jakie przejść musi biblioterapeuta, chcąc fachowo przygotować się do zajęć grupowych.

I etapem pracy jest dobór grupy terapeutycznej. Aby tego dokonać, musi on ustalić indywidualne problemy jej potencjalnych członków, aby zespół nie był przypadkowy. II etap to określenie celów podejmowanej terapii: indywidualnych, a dopiero następnie zbiorowych. III etap to opracowanie cyklu spotkań i właściwej literatury.

Przygotowanie spotkania wymaga od biblioterapeuty:

  • określenia czasu trwania warsztatów,
  • określenia optymalnej liczby osób w grupie,
  • określenia warunków niezbędnych do realizacji zamierzeń,
  • określenia niezbędnych pomocy oraz sprzętu,
  • dobrania odpowiednich technik dramy do realizacji wyznaczonych celów[1].

Takie przygotowanie się biblioterapeuty do pracy świadczy o poważnym podejściu do terapii książką, choć oczywiście nie daje jeszcze gwarancji sukcesu. Na sukces składa się oczywiście dużo więcej czynników.

* * *

Drama jest metodą pedagogiczną, której zadaniem jest między innymi wspieranie procesu biblioterapeutycznego. Techniki dramy dają szeroki wachlarz możliwości Prowadzącemu, aby uczestnicy procesu biblioterapeutycznego mogli wyrazić swoje emocje, pobudzić wyobraĄnię, popróbować antycypacji, "przećwiczyć" określone zachowania w sytuacjach fikcyjnych w poczuciu bezpieczeństwa i wsparciu grupy oraz Prowadzącego.
Biblioterapeuta, wykorzystując dramę literacką, liczy się z tym, że literatura sama w sobie, odpowiednio dobrana, może przynieść ukojenie i refleksje, a wiedza na jej temat i uznanie w oczach społeczeństwa - dowartościowywać. Czytelnictwo kierowane i analiza fikcyjnych postaci, czasami prawdziwych, jak to ma miejsce w przypadku np. biografii, może pomóc w nabraniu dystansu do samego siebie i ewentualnych problemów. Natomiast w przypadku dramy społeczno-etycznej bibliotekarz biblioterapeuta może poruszyć ważne problemy nurtujące osoby, z którymi pracuje, pomóc w ich rozwiązaniu lub wesprzeć w samodzielnych poszukiwaniach rozwiązań.

Jako przykład opracowania spotkania terapeutycznego - do zmierzenia się z problemem śmierci, wyborów, decyzji oraz ich konsekwencji - wybrano baśń J. Ch. Andersena pt. Matka (patrz "Załącznik"[13]). Jak w każdej baśni możemy w niej znaleĄć próbę odpowiedzi na podstawowe pytania: jaki jest ten świat, jakie reguły nim rządzą i jak sobie poradzić z zagrożeniami? Biblioterapeuci wiedzą, że baśnie to swoistego rodzaju LEKTURY-POCIESZYCIELE. Taką rolę wyznaczono między innymi zajęciom skonstruowanym na podstawie wybranej baśni.

Prowadzący w wyniku realizacji zajęć i przy wsparciu grupy może osiągnąć przykładowe cele (oczywiście wszystko zależy od doboru grupy):

  • oswoić uczestnika z umiejętnością wyrażania własnych emocji,
  • zainteresować uczestnika czytaniem baśni,
  • uzmysłowić uczestnikowi, że śmierć jest naturalną koleją rzeczy,
  • dać wsparcie,

pomóc uczestnikowi w:

  • wyrobieniu własnego osądu postępowania postaci w baśni Matka,
  • zdaniu sobie sprawy, że pragnienia na pozór dobre i uzasadnione w zależności od punktu widzenia mogą takimi nie być,
  • kształceniu umiejętności analizy tej samej sytuacji z różnych punktów widzenia,
  • doświadczeniu poczucia straty bliskiej osoby,
  • zrozumieniu motywów postępowania postaci z baśni Matka,
  • odkryciu w literaturze wartości, których nie dostrzegał.

Czas trwania warsztatów: około 1 godziny 40 min. (w tym przerwa 10 min.).
Przestrzeń: na zajęcia potrzebna jest sala, w której uczestnicy zajęć mogliby swobodnie się poruszać i wydzielić przestrzeń na odegranie dramy.
Wykorzystane techniki dramy: inscenizacja improwizowana ćwiczona, etiuda improwizowana ćwiczona, list, pomnik, kod braterstwa.
Liczba uczestników warsztatów: 16-20 osób.
Wyposażenie w sprzęt: rzutnik. Pomoce: 6 kserokopii baśni Matka J. Ch. Andersena w dwu oddzielnych częściach, podzielonych według wskazówek (patrz "Załącznik"[13]).
Przeznaczenie: wskazane jest, aby uczestnicy tak przygotowanej dramy mieli od 13 lat wzwyż. Zajęcia można modyfikować w zależności od wieku. Niezbędna jest jednak umiejętność sprawnego czytania, gdyż uczestnicy muszą w dosyć krótkim czasie przygotować inscenizację w oparciu o tekst.

Zajęcia mogą być organizowane dla przykładowych grup:

  • uczestników zdrowych w sensie psychicznym i fizycznym,
  • uczestników zdrowych w sensie psychicznym i fizycznym, ale mających problem z zagadnieniem śmierci (stany lękowe, śmierć najbliższych...),
  • matek, które stanęły przed problemem śmierci dziecka (biblioterapia behawioralna),
  • uczestników, którzy mają problemy z analizą tej samej sytuacji z różnych punktów widzenia,
  • uczestników, których postrzega się jako niewrażliwych na los drugiego człowieka.

Uwagi: Zajęcia poprowadzone w oparciu o zamieszczony scenariusz w formie dramy literackiej nie wymagają od bibliotekarza specjalnego przygotowania psychologiczno-pedagogicznego i doświadczenia w pracy z grupą o charakterze terapeutycznym. Cele, jakie stawia sobie wtedy, różnić się będą od celów w przypadku dramy społeczno-etycznej.

* * *

Scenariusz spotkania

Proponowana drama, jeżeli będzie wykorzystywana jako społeczno-etyczna, jest przeznaczona dla grupy będącej zintegrowaną i dobrze zaznajomioną z technikami pracy w dramie[2]. Omówione poniżej spotkanie nie może być również w takim przypadku jednym z pierwszych. Grupę należy wcześniej zintegrować i odpowiednio przygotować. Wychodząc z założenia, że zajęć o podobnym charakterze może podjąć się jedynie specjalista (czytaj profesjonalista), autorka postanowiła skupić uwagę nieco dalej niż na przygotowaniu grupy do zajęć zasadniczych.

Tylko dla przypomnienia: z uczestnikami zajęć zawarliśmy na samym początku tzw. kontrakt, będący odzwierciedleniem zasad udziału w spotkaniu. Zasady ustalają członkowie grupy wspólnie z biblioterapeutą[3]. Należy je krótko "odświeżyć" przed każdym kolejnym spotkaniem, także i przed omówionym poniżej. Powoduje to, że członkowie grupy zaczynają czuć się bezpieczniejsi. Jeżeli dysponujemy odpowiednią ilością czasu, możemy zaproponować kilka ćwiczeń wprowadzających. Ponieważ jednak zakładamy, że grupa jest "oswojona" z dramą, możemy od razu przejść do części zasadniczej.

I część:

Prowadzący prosi o zgłoszenie się sześciu ochotników. Ich zadaniem będzie wejście w rolę poszczególnych postaci z baśni Matka i przygotowanie inscenizacji improwizowanej[4] na podstawie otrzymanej kserokopii fragmentu utworu[5]. W tym samym czasie pozostali uczestnicy dobierają się w grupy 4-5 osobowe. Zadaniem każdej z nich będzie utworzenie kodu braterstwa[6] dla matki (nie czyjejś, konkretnej, ale ogólnie) oraz dla ojca. Zanim wyznaczona do inscenizacji grupa się przygotuje, Prowadzący omawia z pozostałymi uczestnikami rezultaty ich pracy.

II część:

Odgrywanie inscenizacji improwizowanej na podstawie utworu przez wybranych uczestników grupy. Pozostali jej członkowie pełnią funkcję obserwatorów. Zadaniem ich jest dokładne śledzenie wydarzeń oraz wstępna analiza i ocena postępowania matki.

III część:

Wybrana na początku grupa sześciu osób otrzymuje od Prowadzącego kserokopie z dalszą częścią utworu, czyli zakończenie. Ich zadaniem będzie przygotowanie kolejnej inscenizacji improwizowanej w oparciu o końcowy fragment utworu. Zadaniem członków grupy, pełniących dotychczas funkcje obserwatorów, będzie napisanie listu do matki - bohaterki inscenizacji, od siebie, prywatnie (praca techniką list[7]). Charakter i treść listu pozostaje do indywidualnej decyzji członka grupy.

IV część:

Odgrywanie inscenizacji. Dzielenie się refleksjami wszystkich członków grupy. Ważne jest, aby zapytać uczestników, którzy wchodzili w role poszczególnych postaci z utworu, co czuli jako np. matka, śmierć, jezioro.
Czytanie napisanych listów do matki przez ochotników.
Dyskusja nad postępowaniem matki, relatywnymi wartościami w życiu, różnymi punktami widzenia tej samej sytuacji.

V część:

Uczestnicy w dobranych przez siebie grupach przygotowują etiudy improwizowane[8], dotyczące proponowanej przez nich wersji innego zakończenia baśni.
Prezentacje.

VI część:

W zależności od dysponowanego czasu można na koniec zaproponować uczestnikom wejście w rolę swoich własnych mam i utworzenie ich pomników[9]. Dla biblioterapeuty ważne są jednak wcześniej zebrane informacje na temat grupy. Jeżeli jakiś uczestnik miał dzieciństwo, do którego, z powodu stosunku do własnej matki, nie chciałby wracać, nie należy proponować pomnika na zakończenie zajęć. Żaden z uczestników bowiem nie może wyjść z zajęć z negatywnymi emocjami, które z pewnością pojawiłyby się w trakcie. W zależności od potrzeb grupy można zaproponować tę technikę na oddzielnych zajęciach w ramach biblioterapii reminiscencyjnej (odwołującej się do wspomnień uczestników).

Do tak przygotowanych zajęć wykorzystano następujące techniki dramy: inscenizacja improwizowana ćwiczona, etiuda improwizowana ćwiczona, list, pomnik, kod braterstwa.
Aby spróbować umiejscowić wybrane techniki w ogólnej klasyfikacji, spójrzmy na dokonany przeze mnie podział:

PODZIAŁ TECHNIK DRAMOWYCH
WEDŁUG DR MARIOLI ANTCZAK

ĆWICZENIA
WPROWADZAJĄCE
WYOBRAŻENIOWE
GŁOSOWO-DŹWIĘKOWE
RUCHOWE
MIESZANE (GŁOSOWO-DŻWIĘKOWO-RUCHOWE)
MIMICZNE
WYCISZAJĄCE, ROZLUŹNIAJĄCE, POPRAWIAJĄCE KONCENTRACJĘ
ZABAWY


  GRUPY TECHNIK DRAMOWYCH NAZWA TECHNIKI
I TECHNIKI W PISANIU I CZYTANIU LIST, PAMIĘTNIK, FELIETON, REPORTAŻ, PRZYCZYNKI DO PRAC NAUKOWYCH, KOMENTARZE, KAZANIA, KRONIKI, SCENARIUSZE, SCENOPISY, OGŁOSZENIA, PODANIA
PISANIE KSIĄŻKI (WSPÓLNE, INDYWIDUALNE)
II TECHNIKI MANUALNO-PLASTYCZNE RYSUNEK
PLAN, MODEL, MAPA, MAKIETA
BUDOWANIE DROGI
PRZEDMIOT - ZNAK
KOSTIUM
III TECHNIKI PANTOMIMICZNE ETIUDA PANTOMIMICZNA
PANTOMIMA W ZWOLNIONYM TEMPIE
TECHNIKA POŁĄCZONYCH OBRAZÓW
IV TECHNIKI FILMOWE FILM
PLANY FILMOWE, UJĘCIA
SCENARIUSZ, SCENOPIS
ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA
V TECHNIKI AKTORSKO-TEATRALNE WYWIAD (GORĄCE KRZESŁO)
ROZMOWA
ANTYCYPACJA LUB WYPRZEDZANIE

IMPROWIZACJA
  • SCENKA IMPROWIZOWANA
  • ETIUDA IMPROWIZOWANA (ĆWICZONA I NIEĆWICZONA)
  • INSCENIZACJA IMPROWIZOWANA (ĆWICZONA I NIEĆWICZONA)
VI TECHNIKI EKSPRESJI CIAŁA WYWODZĄCE SIĘ Z RZEŻBY I MALARSTWA POZA
RZEŹBA
POMNIK
  • OBRAZ
  • OBRAZ REALIZOWANY STRATEGIĄ DOSTAWIANIA
  • ŻYWY OBRAZ
  • TECHNIKA POŁĄCZONYCH OBRAZÓW
FOTOGRAFIA (ZDJĘCIE)
MAGAZYN FIGUR WOSKOWYCH
VII INNE MUZEUM
PŁASZCZ EKSPERTA
KOD BRATERSTWA
ROLA NA PODŁODZE
TEATR FORUM
TELEFON ZAUFANIA

Podziału technik dramowych na grupy dokonały w swoich publikacjach również A. Dziedzic z W. Kozłowską[10] oraz I. Borecką[11].

Punktem wyjściowym do opracowania mojego podziału technik dramowych stała się pierwsza wymieniona przeze mnie publikacja, jako bardziej wyczerpująca. W niej możemy przeczytać o grupach technik dramowych:

  • w pisaniu i czytaniu,
  • manualno-plastycznych,
  • filmowych,
  • aktorsko-teatralnych,
  • ekspresji ciała wywodzących się z rzeźby i malarstwa,
  • mieszanych,
  • nowych.

Postanowiłam zachować nazewnictwo wszystkich grup oprócz dwu ostatnich, które połączyłam i nazwałam: "inne". Od siebie dołożyłam grupę technik pantomimicznych, którą autorki pominęły, a do której istnienia zainspirowały mnie inne publikacje[12]. Ich autorzy wspominali o technikach pantomimy w rozmaitych wersjach.

Dzięki formie tabeli łatwo odczytać, że list jest techniką należącą do grupy technik w pisaniu i czytaniu, pomnik należy do grupy technik ekspresji ciała wywodzących się z rzeźby i malarstwa, inscenizacja improwizowana, zarówno jak etiuda improwizowana należy do grupy technik aktorsko-teatralnych, a kod braterstwa do grupy określonej przeze mnie jako inne. Mam nadzieję, że prezentowana tabela, która ma na celu wprowadzenie uporządkowania, pomoże biblioterapeucie swobodnie poruszać się po technikach dramy.

Przypisy

[1]  Biblioterapeucie pomoże w tym zamieszczona w niniejszym artykule tabela, będąca odzwierciedleniem podziału technik dramowych oraz stanowiąca ich przegląd.

[2]  Autorka poświęciła więcej uwagi dramie o charakterze społeczno-etycznym, uznając ją za trudniejszą do przeprowadzenia. W przypadku wykorzystania niniejszego scenariusza jako dramy literackiej nie muszą być spełnione podane warunki.

[3] Na przykład: udział w każdej formie aktywności na zajęciach jest dowolny, uczestnik ma prawo wycofać się w każdej chwili z danego zajęcia, wszystko co dzieje się podczas spotkania zostaje między uczestnikami i Prowadzącym. Oczywiście to tylko przykłady, potrzeby uczestników mogą być zupełnie inne. Nie należy lekceważyć żadnej z nich, ale też i zaakceptować je dopiero po uzgodnieniu z całą grupą.

[4] INSCENIZACJA IMPROWIZOWANA (ĆWICZONA I NIEĆWICZONA); GRUPA: TECHNIKI AKTORSKO-TEATRALNE. Definicja:
NIEĆWICZONA:
Uczestnicy wchodzą w rolę określonych bohaterów literackich (w przypadku dramy literackiej), nie ucząc się oczywiście tekstów na pamięć, ale improwizując.
ĆWICZONA:
Tu również uczestnicy improwizują, ale inscenizację mają okazję przygotować. Teksty i emocje w ostatecznej (prezentowanej) wersji mogą się różnić od wersji powstałej podczas ćwiczeń. Takie przećwiczenie scenki ma sens, o ile wyodrębnimy wśród uczestników dramy osoby będące obserwatorami. Obserwatorzy oczywiście zawsze mają do spełnienia określone zadania (nie oceniają nigdy gry, pomysłu na realizowaną postać czy koncepcji grupy osób, będących w roli). Mają natomiast określone inne zadania podczas obserwacji.

[5] Ochotnicy nie otrzymują od razu całego utworu, ale "urwany" w zaznaczonym fragmencie (patrz "Załącznik").

[6] KOD BRATERSTWA; GRUPA: INNE. Definicja: Patrząc na daną osobę, uczestnicy dramy zastanawiają się nad tym, co ona ma wspólnego z innymi, znajdują jej indywidualne cechy i porównują z wybraną grupą ludzi (może to również dotyczyć przedmiotów czy zwierząt). Podpowiedzi: Maria Skłodowska-Curie należy do kodu braterstwa wybitnych naukowców, Ania z Zielonego Wzgórza należy do kodu braterstwa wiecznych marzycieli, kamień należy do kodu braterstwa rzeczy twardych itp. Na temat kodu braterstwa można przeczytać w książce: LEWANDOWSKA-KIDOŃ, T. Drama w kształceniu pedagogicznym. Lublin: Wydawnictwo UMCS, 2001, s. 56.

[7]  LIST; GRUPA: TECHNIKI W PISANIU I CZYTANIU. Definicja:
Uczestnicy piszą teksty w formie listu do bohaterów literackich, do innych osób, a następnie je odczytują. Nad listem można pracować:

  • indywidualnie lub
  • zbiorowo.
Drugi podział dotyczy punktów widzenia:
  • własnego punktu widzenia,
  • punktu widzenia określonej grupy ludzi związanych np. zawodem lub zaistniałym wspólnym problemem, np. socjologów, nauczycieli, uczniów, którzy czują się osamotnieni, optymistów itp.,
  • punktu widzenia osoby (konkretnej lub wymyślonej).

[8] ETIUDA IMPROWIZOWANA od inscenizacji improwizowanej różni się tylko czasem, oczywiście etiuda jest krótszą formą od inscenizacji.

[9] POMNIK; GRUPA: TECHNIKI EKSPRESJI CIAŁA WYWODZĄCE SIĘ Z RZEŹBY I MALARSTWA. Definicja: Pomnik jest techniką zbliżoną do pozy i rzeźby, z tym że uczestnicy wchodzą w rolę postaci autentycznych, np. wybitnych ludzi, bohaterów, by następnie "zastygnąć". Uczestnicy mogą pracować nad pomnikiem wspólnie bądź indywidualnie (można, choć nie jest to konieczne, wprowadzić podział na rzeźbiarza i tworzywo).
T. Lewandowska-Kidoń wymienia pomnik jako odmianę rzeźby - LEWANDOWSKA-KIDOŃ, T. Drama w kształceniu pedagogicznym, s. 49. Jako ciekawostkę podam, że w swojej publikacji K. Pankowska w ogóle nie wprowadza rozróżnienia między pomnikiem a rzeźbą, traktując je wymiennie - PANKOWSKA, T. Edukacja przez dramę. Warszawa: WSiP 1997, s. 51.
Aby uniknąć podobnych niejasności, proponuję tak jak w przypadku pozy uczynić pomnik oddzielną techniką. Na temat tej techniki piszą również: DZIEDZIC, A., KOZŁOWSKA, W. E. Drama na lekcjach historii. Warszawa: WSiP 1998, s. 46.

[10] DZIEDZIC, A., KOZŁOWSKA, W. E. Drama na lekcjach historii. Warszawa: WSiP 1998, s. 46.

[11] BORECKA, I. Biblioterapia w edukacji czytelniczej i medialnej w szkole podstawowej i gimnazjum: materiały dydaktyczne dla nauczycieli i bibliotekarzy. Wałbrzych: Wydawnictwo UNUS, 2002.

[12] Por. ANDRZEJEWSKA, J. Gry dramowe w pracy bibliotecznej z dziećmi i młodzieżą. Poradnik Bibliotekarza 1996, nr 4, s. 1-5; BORECKA, I. Biblioterapia w edukacji czytelniczej i medialnej w szkole podstawowej i gimnazjum: materiały dydaktyczne dla nauczycieli i bibliotekarzy. Wałbrzych: Wydawnictwo UNUS, 2002; LEWANDOWSKA-KIDOŃ, T. Drama w kształceniu pedagogicznym. Lublin: Wydawnictwo UMCS, 2001; PANKOWSKA, K. Edukacja przez dramę. Warszawa: WSiP 1997.

Bibliografia

  1. ANDRZEJEWSKA, J. Gry dramowe w pracy bibliotecznej z dziećmi i młodzieżą. Poradnik Bibliotekarza 1996, nr 4, s. 1-5.
  2. BORECKA, I. Biblioterapia w edukacji czytelniczej i medialnej w szkole podstawowej i gimnazjum: materiały dydaktyczne dla nauczycieli i bibliotekarzy. Wałbrzych: Wydawnictwo UNUS, 2002.
  3. DZIEDZIC, A. Drama a wychowanie. Warszawa: CODN, 1999.
  4. DZIEDZIC, A., KOZŁOWSKA, W. E. Drama na lekcjach historii. Warszawa: WSiP, 1998.
  5. DZIEDZIC, A., PICHALSKA, J., ŚWIDERSKA, E. Drama na lekcjach języka polskiego w szkole średniej. Warszawa: WSiP, 1992.
  6. MACHULSKA, H., PRUSZKOWSKA, A., TATAROWICZ, J. Drama w szkole podstawowej. Warszawa: WSiP, 1997.
  7. LEWANDOWSKA-KIDOŃ, T. Drama w kształceniu pedagogicznym. Lublin: Wydawnictwo UMCS, 2001.
  8. PANKOWSKA, K. Edukacja przez dramę. Warszawa: WSiP, 1997.

[13] Z A Ł Ą C Z N I K

DZIEJE MATKI
J. CH. ANDERSEN

Przy kolebce chorego dziecka siedziała strapiona matka; obawiała się o życie swego maleństwa, które leżało na poduszkach z zamkniętymi oczami i oddechem tak słabym, iż tylko od czasu do czasu, gdy westchnęło głęboko, słychać było, że żyje. Nic więc dziwnego, że biedna matka coraz bardziej drżała o życie swego dziecięcia. Wtem ktoś do drzwi zapukał i ubogi staruszek wszedł do pokoju. Otulony był derką, bo derka daje dużo ciepła, a on właśnie dużo ciepła potrzebował, gdyż na dworze była ciężka zima: cały świat pokryty był śniegiem i lodem, a przy tym taki przenikliwy wiał wicher, że jak nożami ostrymi ciął po twarzy. Biedny staruszek drżał cały z zimna, a ponieważ dziecko dopiero co zasnęło, matka więc wstała i postawiła garnuszek na kominie, ażeby zagrzać piwa dla nieznajomego. Potem siadła na krześle tuż przy staruszku, spojrzała na chore dziecko, które ciężko oddychało i trzymając jego rączkę, zapytała:
- Jak myślisz, czy wyzdrowieje moje dzieciątko? - Przecież mi go chyba wszechmiłosierny nie zabierze.
Staruszek zaś - a była to Śmierć we własnej osobie - kiwnął tak jakoś dziwnie głową, jakby chciał powiedzieć i "tak" i "nie" zarazem. Matka spuściła oczy ku ziemi i wielkie łzy zaczęły jej spływać po twarzy. Głowa jej zaciążyła; trzy dni i trzy noce oka nie zmrużyła; toteż mimo woli zmęczone jej powieki zamknęły się, ale tylko na króciutko, na chwileczkę. Zbudziła się cała drżąca i zimna i zerwała się na równe nogi.
- Co się stało? - zawołała, oglądając się na wszystkie strony - ani staruszka nie było, ani też chorego dziecka, zabrał je ze sobą. Tylko w kącie stary zegar zawarczał, ołowiany ciężarek spadł na podłogę, kółka się zatrzymały i cicho się zrobiło. Wtedy nieszczęsna matka wybiegła z domu, wołając swego dziecka. Na dworze wśród śniegu siedziała kobieta w długich, czarnych szatach.
- Śmierć była u ciebie - rzekła - widziałam, jak uciekała z twoim dzieckiem. Ale Śmierć pędzi szybciej od wichru, i nigdy nie oddaje tego, co zabrała.
- Powiedz mi tylko, w którą stronę odeszła? - prosiła matka - powiedz mi tylko, a znajdę ją.
- Wiem, dokąd poszła - odparła czarno ubrana kobieta - ale zanim ci wskażę drogę, musisz mi wpierw zaśpiewać wszystkie piosenki, jakie śpiewałaś swemu dziecku. Lubię je bardzo, słyszałam je już nieraz, bo jam jest Noc; widziałam, jak łzy twoje płynęły, gdyś je śpiewała. - Wszystkie, wszystkie ci je zaśpiewam - rzekła matka - tylko mnie teraz nie zatrzymuj, ażebym mogła Śmierć dogonić i dziecko moje odnaleźć.
Lecz Noc pozostała milcząca. Wówczas matka płacząc i załamując ręce, zaczęła śpiewać. Piosenek było dużo, ale łez jeszcze więcej...
Wreszcie Noc ozwała się:
- Idź na prawo w las świerkowy. Tamtędy Śmierć odeszła z twoim dzieckiem.
Matka pobiegła do lasu, lecz w głębi ścieżki się krzyżowały i biedaczka znów nie wiedziała dokąd iść. Przy drodze stał krzak cierniowy, bez liści i bez kwiatów - i nie dziw, bo wszakże to była zima! - długie sople lodu wisiały u jego gałązek.
- Czy nie widziałeś gdzie Śmierci z moim dzieckiem? - spytała matka.
- Owszem, widziałem - odparł krzak cierniowy - ale nie powiem ci, która drogą poszła, dopóki mnie nie przyciśniesz do piersi i własnym ciepłem nie rozgrzejesz, inaczej zmarznę zupełnie i w bryłę lodu się zamienię. Bez namysłu matka przycisnęła tak mocno krzew do łona, że ją ciernie poraniły i duże krople krwi na śnieg spadły. Krzak wypuścił świeże listki zielone i okrył się kwiatem wśród mroźnej nocy zimowej; tyle ciepła mieści się w sercu bolejącej matki! Wtedy wskazał jej drogę, którą iść powinna. Biegła dość długo, dalej i dalej, aż stanęła nad wielkim jeziorem, na którym nie było ani okrętów, ani łodzi. Woda nie dość była zmarznięta, ażeby można było przejść po lodzie, ani dość płytka, ażeby ją przejść w bród. A jednak matka pragnęła przejść, pragnęła znaleźć dziecko swoje? Rzuciła się więc na ziemię i chciała wypić całe jezioro. Było to niepodobieństwo, ale ona myślała, że się cud stanie.
- Nie, nie, to niemożliwe - rzekło jezioro - zróbmy układ, może się zgodzimy. Ja zbieram perły, a oczy twoje są najczystszymi perłami, jakie istnieją. Jeżeli je wypłaczesz nade mną, to cię przeniosę na drugą stronę, do wielkiej cieplarni, gdzie Śmierć hoduje drzewa i kwiaty. Każda roślina jest życiem ludzkim.
- Ach, czegóż nie oddałabym chętnie, byle do swego dziecka się dostać - zawołała bólem zdjęta matka, i płakała gorzko i długo, dopóki jej oczy nie utonęły w jeziorze, gdzie natychmiast zamieniły się w dwie drogocenne perły. Jezioro wówczas uniosło ją w górę, zakołysało się i niby na olbrzymiej huśtawce przeniosło ją na drugą stronę. Tutaj stał gmach dziwny, na wiele mil długi. Od pierwszego spojrzenia trudno było rozpoznać, czy to lesista góra, pełna jaskiń, czy też dom murowany. Ale biedna matka nic a nic nie widziała, bo przecież oczy wypłakała.
- Gdzież ja tu mam iść do Śmierci, która mi dziecko zabrała? - rzekła.
- Jeszcze nie powróciła - odpowiedziała jej stara kobieta, pilnująca porządku w cieplarni. - Ale skadżeś się tu wzięła i kto ci dopomógł?
- Bóg - rzekła matka. - On jest miłosierny, bądże i ty taka i powiedz, gdzie mam szukać swego dziecka?
- Ja go nie znam - odparła kobieta - a ty jesteś niewidoma.
Bardzo dużo kwiatów i drzew powiędło tej nocy. Śmierć niedługo przyjdzie je przesadzić. Bo wiesz przecie, że każdy człowiek ma swoje drzewo lub kwiat życia, stosownie do tego, jak tam jest stworzony; wszystkie wyglądają jak rośliny zwyczajne, tym atoli się tylko różnią, że serce w nich bije. Idź i posłuchaj, może poznasz serduszko swego dziecka. Ale co mi dasz za to, jeżeli ci powiem, co ci czynić należy, gdy je znajdziesz?
- Nic mi już nie pozostało - odpowiedziała matka - ale jeżeli chcesz, pójdę dla ciebie na skraj świata.
- Ja tam nic nie zgubiłam - rzekła kobieta - ale wiesz co, możesz mi dać swoje czarne włosy, wiesz dobrze, że są ładne, a ja ci dam swoje siwe w zamian.
- Jeżeli tylko tyle żądasz - zawołała matka - z największą chęcią ci je odstępuję. - I oddała swój piękny kruczy warkocz, a natomiast dostała siwe włosy staruszki.
Po czym obie weszły do olbrzymiej cieplarni, w której najróżnorodniejsza roślinność bujnie się krzewiła. Tutaj stały delikatne hiacynty, nakryte kloszami szklanymi, tam piwonie, rozłożyste jak drzewa. Gdzieniegdzie rosły rośliny wodne, jedne świeże i zdrowe, inne o chorowitym wyglądzie; ogromne ślimaki wodne owijały się około ich łodyg, a czarne raki wgryzały się w ich korzenie. Tu wznosiły się wspaniałe palmy, dęby i platany, ówdzie pietruszka i kwitnący tymianek. Każde drzewo, każdy kwiat miał swoją nazwę i każda roślina przedstawiała jakąś ludzką istotę, żyjącą bądź w Chinach, bądź w Grenlandii, bądź w jakiejś innej części świata. Niektóre drzewa mieściły się w małych doniczkach i wyglądały jak nieszczęśliwe, skrępowane kaleki; zdawało się, że lada chwila rozsadzą korzeniami doniczkę. Inne znów słabe marne kwiateczki rosły w tłustej ziemi, obłożone były mchem i widać było, że otacza je troskliwa opieka i staranie. Zbolała matka pochylała się nad wszystkimi najmniejszymi roślinkami i pilnie nasłuchiwała uderzeń serca. I cóż powiecie! poznała serduszko dziecka swego wśród miliona innych.
- Oto jest! - wykrzyknęła, wyciągając ręce w stronę malutkiego krokusa, który smutnie na bok główkę zwieszał.
- Nie dotykaj go - rzekła kobieta - stań tuż obok, a gdy Śmierć przybędzie, tylko co jej nie widać, nie daj jej wyrwać kwiatka, zagroź, że powyrywasz wszystkie inne, to ją powstrzyma! Ona za nie odpowiada przed Bogiem i nie wolno jej wyrwać żadnego, dopóki Pan nie da jej rozkazu. Wtem mroźny powiew przeleciał przez salę i ślepa matka poznała, że Śmierć przybyła.
- Jakim sposobem trafiłaś tutaj? - spytała Śmierć. Jakim sposobem zdążyłaś przede mną?
- Matka jestem - odpowiedziała z prostotą. Śmierć zaś wyciągnęła kościstą rękę po chory kwiatek, lecz matka nakryła go obiema rękoma tak szczelnie i ostrożnie, że żadnego listka nie naruszyła.

* * *

Wówczas Śmierć chuchnęła - oddech jej był zimniejszy od najzimniejszego wichru zimnego i ręce biednej matki opadły bezsilne.
- Nic przeciwko mnie nie zdołasz - rzekła Śmierć. - Ale Bóg silniejszy jest od ciebie - odparła matka. - Ja tylko spełniam jego wolę - rzekła Śmierć. - Jestem jego ogrodnikiem. Zabieram drzewa jego i kwiaty i przenoszę je do ogrodu rajskiego, do nieznanej krainy; co je tam czeka i jak wygląda ogród rajski, tego mi nie wolno powiedzieć.
- Oddaj mi moje dziecko! - krzyknęła ze łzami. - I nagle chwyciła dwa inne kwiatki, wołając:
- Oddaj mi moje dziecię, bo inaczej pozrywam ci wszystkie twoje kwiaty! Czyż nie widzisz mojej rozpaczy?
- Nic ruszaj ich! - rzekła Śmierć. - Mówisz, że jesteś nieszczęśliwa, a chciałabyś inną matkę unieszczęśliwić tak samo?
- Inną matkę? - powtórzyła biedna kobieta i natychmiast puściła łodygi kwiatów.
- Oto masz swoje oczy - rzekła Śmierć. - Błyszczały tak jasno w wodzie, że je wyłowiłam z jeziora; nie wiedziałam, że to twoje. Weź je, jaśniejsze są teraz jeszcze aniżeli przedtem - weź i spojrzyj w głąb tej studni. Ja wymówię imiona tych dwóch kwiatów, które wyrwać chciałaś, ty zaś ujrzysz całą ich przyszłość, całe ich życie na ziemi, odbite na dnie tej studni. Patrz, coś zniszczyć zamierzała! Matka spojrzała w głąb studni, i widziała, jak jeden z kwiatów stał się błogosławieństwem dla ziemi, tyle szczęścia i radości rozsiewał dokoła, podczas gdy życie drugiego pełne było trosk, smutku, nędzy i udręczenia.
- Jedno i drugie jest wolą Boga - rzekła Śmierć.
- Który z tych kwiatów jest kwiatem szczęścia i który żałoby?
- Tego ci nie powiem - odparła Śmierć - ale wiedz, że jeden z nich był kwiatem życia dziecka twego - własnego syna przyszłość widziałaś!
Wówczas matka krzyknęła ze zgrozy:
- Które z nich było przeznaczeniem mego dziecięcia? Powiedz mi, powiedz! Ocal niewinność od zguby! Ocal dziecko moje od tej nędzy okropnej! Zabierz je raczej, zanieś do Królestwa Niebieskiego. Zapomnij o łzach moich! Zapomnij o moich prośbach i o wszystkim, com mówiła!
- Nie rozumiem cię - rzekła Śmierć. - Czy żądasz, żebym ci dziecko oddała, czy też mam zanieść je do tej krainy nieznanej?
Biedna matka załamała ręce, padła na kolana i gorąco modliła się do Boga:
- Nie słuchaj mnie, wszechmocny Boże, gdy prośby moje przeciwne są Twojej świętej woli, która jest zawsze najsprawiedliwszą! Nie słuchaj mnie, nie słuchaj! I w niemym bólu skłoniła głowę, Śmierć zaś z jej dzieckiem do nieznanej krainy odeszła.

Uwagi na zakończenie:

Po odbyciu zajęć warsztatowych podczas konferencji postanowiłam zamieścić na zakończenie krótkie refleksje. Pierwsza z nich dotyczy poruszonego przeze mnie tematu śmierci - trudnego, często odsuwanego, stanowiącego pewnego rodzaju wyzwanie. Oczywiście można udawać, że on nie istnieje, szczególnie wtedy, gdy samemu nie jest się przygotowanym do jego zgłębienia. Śmierć bliskiej osoby nie jest przeżyciem łatwym, a pogodzenie się z nią dla wielu jest nieosiągalne. Oczywiście można polemizować, czy temat ten powinien być w ogóle poruszany przez biblioterapeutów. Dopóki nie wykształcimy odpowiednio przygotowanej do tego kadry - odpowiedź jest jedna - nie!

Pragnę zauważyć, że celem przeprowadzonych przeze mnie warsztatów było zaznajomienie uczestników konferencji z możliwościami, jakie daje biblioterapia w połączeniu z dramą, nie przekonanie biblioterapeutów o konieczności wykorzystania podobnych zajęć w ich pracy. Wielokrotnie podkreślałam i robię to jeszcze raz w niniejszych uwagach, że podobny temat może podjąć tylko czujący się na siłach profesjonalista. Piszę to, ponieważ niektórzy uczestnicy warsztatów stwierdzili, że tekst nie jest odpowiedni, że zbyt mocno dotyka problemu, że nie nadaje się do pracy biblioterapeuty metodą dramy. Po odbytych warsztatach z przeprowadzonych rozmów wynikało, że zdania są jednak podzielone. Spotkałam się ze słowami poparcia dla tekstu, zasadności jego wykorzystania i zainteresowania tematem, a nawet z prośbami o przeprowadzenie odpowiednich szkoleń.

Mój punkt widzenia jest taki, że, niestety, nie mamy w Polsce zbyt wielu dobrze przygotowanych biblioterapeutów - profesjonalistów, mogących udźwignąć, uprzednio wziąwszy na swoje barki, podobne przypadki. Konferencje i krótkie szkolenia nie przygotują bibliotekarza do podobnej misji.

Druga refleksja wiąże się z faktem, iż terapeutą może być człowiek, który sam powinien mieć uporządkowane życie wewnętrzne, gdyż tylko taki może pomagać innym. W trakcie sesji nie może on okazywać słabości, a tym bardziej bezradności. Uważam, że jest to dobry moment, aby podkreślić, że nie tylko wiedza i umiejętności się liczą, ale - co bardzo ważne - każdy, kto chce zostać biblioterapeutą, powinien zacząć pracę nad samym sobą, oczywiście... nie samotnie. Takich przygotowań na szeroką skalę, jak wynika z mojej wiedzy, w Polsce się jednak nie czyni. Warto to zauważyć i wyciągnąć odpowiednie wnioski, za którymi powinny pójść i działania.

Na zakończenie pragnę mocno zaakcentować, że przygotowana drama może być wyłącznie wykorzystana przez biblioterapeutów z przygotowaniem psychologicznym lub też przy ścisłej współpracy z psychologiem. Może być ona również wykorzystywana jako drama literacka dostarczająca określonych przeżyć na bazie utworu literackiego, i jako taka nie wymaga przygotowania psychologicznego. Prowadzący powinien się jednak wcześniej upewnić, że w dobranej przez niego grupie nie ma osób, które mogłyby odebrać ją inaczej ze względu na swoje doświadczenia życiowe.

W każdej poruszanej przeze mnie sprawie jestem gotowa na polemikę. Interesują mnie zarówno głosy poparcia, jak i krytyczne.

   


- Spis treści - Poprzedni - Następny

(C) 2004 EBIB

Drama na usługach biblioterapii / Mariola Antczak // W:Biblioterapia w bibliotekach. Zakres, formy, metody  : Wrocław 10 - 11 października 2003. - Dane tekstowe. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, K[omisja] W[ydawnictw] E[lektronicznych], Redakcja "Elektronicznej Biblioteki", 2004. - (EBIB Materiały konferencyjne nr 8). -
Tryb dostępu : http://www.ebib.pl/publikacje/matkonf/wroclaw/antczak.php . - Biblioterapia w bibliotekach. Zakres, formy, metody - ISBN 83-915689-7-0