EBIB 1/2000 (9) - T. Szymorowska : Polskie biblioteki publiczne na przełomie wieków
ebib 
Nr 1/2000 (9), Biblioteki u progu XXI wieku. Artykuł
 poprzedni artykuł następny artykuł   

 


Teresa Szymorowska
Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Książnica Miejska w Toruniu

Polskie biblioteki publiczne na przełomie wieków




"Jak się wydaje, mało kto w Polsce zdaje sobie sprawę, że wspomaganie przemian demokratycznych to nie tylko prywatyzacja przedsiębiorstw, ale przede wszystkim budowanie nowej świadomości społeczeństwa, któremu trzeba zapewnić dostęp do wartościowej literatury zróżnicowanej światopoglądowo..."

Te słowa Zbigniewa Żmigrodzkiego niech posłużą za motto moich uwag, które, niestety, będą musiały zabrzmieć pesymistycznie.

Rozważania na temat funkcjonowania polskich bibliotek publicznych w XXI wieku rozpocząć chcę od zastrzeżenia, że brak oficjalnych materiałów pozwalających na globalne oceny bibliotekarstwa polskiego w XX wieku. Nikt ich nigdy nie publikował i nie jestem pewna, czy w ogóle istnieją.

Spróbujmy jednak rozpocząć od określenia misji, jaką te instytucje wypełniają i powinny sobie wyznaczyć do wypełnienia w niedalekiej przyszłości. Nie sądzę, aby wiele bibliotek było świadomych faktu, że misja ta za rok, najdalej za 2 lata, będzie odmienna od tej, która funkcjonuje w świadomości bibliotekarzy i użytkowników bibliotek dzisiaj.

Ustawa o bibliotekach z lipca 1997 roku co prawda określa ogólnie misję każdej biblioteki funkcjonującej w Polsce, ale przecież otoczenie zewnętrzne i wewnętrzne bibliotek publicznych zmienia się tak szybko, że aby funkcjonować prawidłowo, biblioteki muszą wziąć pod uwagę wymagania, jakie stawia przed nimi środowisko. Trudność polega na tym, że w przeciwieństwie do bibliotek szkół wyższych, biblioteki publiczne świadczą różne usługi dla bardzo zróżnicowanych grup odbiorców - administracji rządowej i samorządowej, przedsiębiorców, uczniów, studentów, pracowników nauki itp.

Różne są też oczekiwania co do jakości świadczonych usług, a w konsekwencji budżety bibliotek publicznych w daleko większym stopniu niż budżety bibliotek uczelnianych uzależnione są od hojności organów założycielskich, a to z kolei wiąże się z umiejętnością promocji własnych instytucji i stosowaniem technik marketingowych.

W wyniku reformy administracyjnej kraju, tylko Biblioteka Narodowa jest finansowana ze środków centralnych, natomiast cała sieć bibliotek publicznych otrzymuje dotacje na działalność z budżetów samorządów lokalnych. W chwili obecnej mamy w Polsce 18 bibliotek wojewódzkich, reszta to biblioteki miejskie, miejsko-powiatowe, powiatowe i gminne. Dwa województwa - lubuskie i kujawsko-pomorskie mają po 2 biblioteki wojewódzkie.

Sytuacja komplikuje się w znaczący sposób, jeśli instytucja kultury, w tym wypadku biblioteka, jest lub powinna być finansowana z dwóch budżetów samorządowych, np. samorządu terytorialnego i gminnego.

Bardzo często samorząd lokalny, który powinien z mocy Ustawy o bibliotekach współfinansować bibliotekę funkcjonującą w obszarze jego działania, nie chce tego robić, zrzucając cały ciężar utrzymania kosztownej instytucji na organ założycielski. Np. samorząd miejski nie dofinansowuje utrzymania biblioteki, której organem założycielskim jest marszałek województwa, ale która pełni funkcję jednocześnie biblioteki wojewódzkiej i miejskiej.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja dawnych bibliotek wojewódzkich, które stały się od 1 stycznia 1999 roku bibliotekami miejskimi i zaczęły jednocześnie działać jako biblioteki powiatowe. Przeważnie powiatowość przejawia się tym, że stworzono jeden etat instruktora powiatowego, a przecież bez sprawnie działających bibliotek powiatowych, biblioteka wojewódzka nie jest w stanie pełnić nadzoru merytorycznego nad potrzebującymi pomocy bibliotekami niższych szczebli.

Panujący chaos organizacyjny dopełniają ponadto biblioteki regionalne, które w ogóle nie istnieją jako podmioty w obowiązującej Ustawie o bibliotekach. Jeśli je powołano, to musiał temu przyświecać jakiś cel, ale jaki, nie udało mi się zbadać. Podobno w założeniu, będąc bibliotekami ponadregionalnymi, miały być instytucjami wiodącymi, dokumentować życie społeczno-kulturalne i gospodarcze regionu, który obejmowały, ale przecież tego nie robią. Więc co robią i po co istnieją? Pytanie jest czysto retoryczne.

Tak więc organizacyjnie i finansowo bibliotekarstwo publiczne w Polsce kończy XX wiek totalną zapaścią. I nie można tego lekceważyć, bo jest to sieć ponad 9000 placówek, obejmująca cały kraj. To właśnie biblioteki publiczne różnych szczebli umożliwiają ukształtowanie przyszłego odbiorcy wielkiej literatury, nowoczesnej technologii, obywatela państwa - członka Unii Europejskiej.

Ogłaszanie przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich apeli do ministrów i Sejmu nie przyniosło i nie przyniesie żadnych rezultatów, bowiem funkcjonowanie bibliotek publicznych nie jest tematem na tyle spektakularnym, aby wart był angażowania się wielkiej polityki.

Zapaść finansowa i organizacyjna wpływa wprost na jakość infrastruktury technicznej, jaką dysponują biblioteki oraz na ilość i jakość kupowanych wydawnictw, jakość serwisów informacyjnych, itd.

Niestety, biblioteki publiczne nie mogą liczyć na dodatkowe środki finansowe od sponsorów i rzadko korzystają z możliwości starania się o granty - nie mają o nich dość informacji, a chyba także umiejętności pisania aplikacji. Stąd też, bez pomocy finansowej z zewnątrz nie mogą pozwolić sobie na zakup nowoczesnego sprzętu komputerowego, oprogramowania, wyposażenia lokali bibliotecznych. Biorąc pod uwagę, że chodzi tu o około 9000 placówek, należy szacować, że 90% z nich, tzn. ponad 8000 nie ma pełnego dostępu do informacji. Wydaje się, niestety, że nawet dostęp czytelników do internetu nie jest możliwy we wszystkich bibliotekach wojewódzkich. Dla niektórych bibliotek wiejskich prawdziwym problemem w ostatnim roku XX wieku nie jest brak komputera, a brak łączności telefonicznej.

Konsekwencją tego stanu rzeczy jest niski poziom świadczonych usług i niski poziom świadomości zawodowej bibliotekarzy, przejawiający się niechęcią do rozszerzenia oferty serwisów informacyjnych, dokumentowania życia społeczności lokalnej, tworzenia bibliografii, itp.

Być może przyczyna marazmu kryje się w polityce lat ubiegłych, kiedy to nie trzeba było udowadniać własnej przydatności, a środki finansowe skąpe co prawda, ale wystarczające na egzystencję, były przydzielane z jakiegoś paragrafu, najlepiej równo, czyli sprawiedliwie.

Zdawała się temu sprzyjać polityka prowadzona przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, które jeśli dawało dotację, to każdej bibliotece tyle samo. Zasada równości zawsze demoralizowała. Lekarstwem wydawał się system grantów - August, sensownie pomyślany, promujący nie równość, ale rzeczywiste, udokumentowane potrzeby. Niestety, rychło okazało się, że od 1 stycznia tego roku urząd centralny nie ma prawa dotowania jednostek samorządowych. Koło zamknęło się, nikt się specjalnie nie przejmuje, bo przecież dotyczy to tylko spraw placówek kultury.

Oprócz niedowładu organizacyjnego, braku środków finansowych i możliwości technicznych, ostatnim, ale nie najmniej ważnym powodem słabości całej sieci bibliotek publicznych jest poziom umiejętności zawodowych i motywacji samych bibliotekarzy. Niskie uposażenia i praca bez perspektyw awansu finansowego, drastycznie niski prestiż zawodu, wszystko to spowodowało, że z bibliotek publicznych odchodzą młodzi, zdolni i z ambicjami. Kto będzie organizował biblioteki XXI wieku?

Wiodącą grupą zawodową są lub powinni być bibliotekarze dyplomowani, ale w bibliotekarstwie publicznym jest ich może dziesięciu, może dwunastu, jeśli się mylę, z przyjemnością przyznam się do błędu. Jest to grupa tak mała i niewidoczna, że nawet Ministerstwo Kultury i Sztuki nie uznało za stosowne uregulować prawnie ich statusu. Przeważnie zresztą są to dyrektorzy bibliotek, którzy z zawodem niewiele już mają wspólnego, bo egzamin zdawali bardzo dawno temu, a teraz zasadniczym ich zajęciem jest ciężka walka o środki na zaspokojenie podstawowych potrzeb instytucji, którymi kierują.

Być może również brak profesjonalizmu i ekonomicznego punktu widzenia na działalność instytucji jest przyczyną niechęci bibliotek publicznych do tworzenia wspólnych inicjatyw. Właśnie poniosłam klęskę, proponując bibliotekom z terenu województwa kujawsko-pomorskiego wspólne wykupienie dostępu do baz danych oferowanych przez EBSCO. Biblioteki nie wykazały zainteresowania tą inicjatywą. Nie prowadziły żadnych badań, ale już z góry wiedziały, że nie będzie użytkowników. O poziomie zawodowym bibliotekarzy pracujących w małych bibliotekach terenowych lepiej nie wspominać.

Sądzę, że zmiana wizerunku bibliotekarza to najpilniejszy problem do rozwiązania jeszcze w tym stuleciu. Takie są fakty, a te gorzkie uwagi są wynikiem osobistych doświadczeń z 2,5-letniego okresu kierowania biblioteką publiczną, okresu, który oceniam jako najbardziej stresujący w całej mojej karierze zawodowej. Czego można oczekiwać w przyszłości?

W chwili obecnej liczę na to, że Ministerstwo Kultury i Sztuki, które poleciło w ubiegłym roku sporządzić sprawozdanie z 20-lecia działalności bibliotek publicznych wszystkich szczebli, pokusi się o opracowanie analizy i raportu na temat stanu faktycznego bibliotekarstwa publicznego w Polsce i opublikuje ten niezbędny, a już spóźniony dokument. Jest to niezbędne do zrobienia bilansu otwarcia i stworzenia planu działania o zasięgu ogólnokrajowym.

Na razie wizja bibliotek działających w Polsce w XXI wieku, a więc za rok jest dla mnie fantasmagorią ze złego snu, w którym użytkownicy - wykształceni i wymagający robią krzywdę siedzącej pod piecem w kapciach (koniecznie, bo to obuwie popularne w bibliotekach) bibliotekarce.

Z drugiej strony nie tylko bibliotekarstwo jest w Polsce siermiężne. Rozglądając się dookoła, jakże często, niestety, zauważamy, że nie tylko bibliotekarze są mało profesjonalni - nieprofesjonalne jest również otoczenie zewnętrzne bibliotek.

Bibliotekarstwo publiczne końca XX wieku to misja dania szansy rozbudzenia intelektualnego dzieciom i młodzieży z rodzin biednych i patologicznych, to także danie szansy na wykształcenie młodzieży z małych ośrodków, gdzie nie ma szkół wyższych, często nie ma żadnej szkoły, a jest tylko wiejska biblioteka bez telefonu. Jeśli więc ktoś z tej szansy skorzysta, to nasze wysiłki nie będą bezsensowne.

Jak zatem określić misję biblioteki publicznej w znaczeniu organizacji jednostki? Przede wszystkim biblioteka XXI wieku nie może być tylko wypożyczalnią książek, a przeobrazić się musi w centrum życia społecznego i kulturalnego społeczności lokalnej. Tak jest w państwach Unii Europejskiej i tak musi być u nas, a im wcześniej, tym lepiej.

Biblioteka publiczna, niezależnie jakiego szczebla, to mniej lub bardziej rozbudowany organizm, służący wszystkim grupom społecznym, a także administracji lokalnej. Biblioteka taka będzie, w co wierzę, placówką, o której kondycję dbać będą samorządy lokalne, bo interesy będą wspólne. Być może już niedługo stanie się oczywiste, że tylko w bibliotece można uzyskać informacje na każdy temat, a także wypożyczyć książkę lub przeczytać bieżącą prasę.

Ponadto biblioteka powinna być miejscem spotkań i wymiany myśli, co jest niezbędnym elementem utrwalania więzów społecznych. Ale czy jest szansa na realizację? Na to drugie pytanie retoryczne, które zadałam, odpowiedź poznamy już 2 stycznia 2001 roku.

Literatura:

  1. Bieniek Halina: Samorząd a biblioteka - doświadczenia Zamościa. "Bibliotekarz" 1999 nr 11, s. 12-15
  2. Czajka Stanisław: Szanse i perspektywy bibliotek po reformie administracyjnej kraju. "Bibliotekarz" 1999 nr 9, s. 3-7
  3. Kołodziejska Jadwiga: Przyszłość powiatowych bibliotek publicznych. "Bibliotekarz" 1999 nr 7/8, s. 3-6
  4. Skrzypkowska Joanna: Rola bibliotek publicznych we współczesnym świecie. Cz. I. "Bibliotekarz" 1999 nr 6, s. 23-25
  5. Stanowisko Sekcji Bibliotek Publicznych SBP w sprawie organizacji bibliotek publicznych po reformie administracyjnej kraju. "Bibliotekarz" 1999 nr 6, s. 3-4
  6. iirman Ants: Biblioteki publiczne a demokracja. "Bibliotekarz" 1999 nr 12, s.2-5
  7. Zarzębski Zbigniew: Biblioteki publiczne jako czynnik rozwoju nowoczesnej demokracji. "Bibliotekarz" 1998 nr 1, s. 8-10

Pierwotny adres: http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib09/szymor.html
Adres w archiwum: ebib.oss.wroc.pl/arc/e009-04.html

 Początek strony



Polskie biblioteki publiczne na przełomie wieków / Teresa Szymorowska // W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. Bożena Bednarek-Michalska - Nr 1/2000 (9) styczeń. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich. KWE, 2001. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2001/9/szymorowska.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187