|
Nie ma chyba takiego zawodu, który
nie wymaga od uprawiających go ciągłej nauki, może niekoniecznie mającej
na celu podnoszenie kwalifikacji, ale przynajmniej "bycia na bieżąco".
Ten bieżący dla bibliotekarzy temat to komputeryzacja. Nie ma już takiego
stanowiska w bibliotece (zwłaszcza naukowej), do którego by ona nie dotarła
i każdy z nas, uprawiających ten zawód w pewnym momencie musiał się z nią
zetknąć. Któż z nas nie pamięta swoich pierwszych kroków w tej nowej rzeczywistości?
Można by o tym napisać całe tomy. O obawach i lękach, ale także o nadziejach
i korzyściach, jakie nam przyniosła.
Kiedy po raz pierwszy usiadłam przed
komputerem, nie umiałam go nawet włączyć, budził we mnie paniczny strach,
ale jednocześnie intrygował i przyciągał. Dzisiaj, kiedy mnie przypadła
rola wprowadzania innych w te nowe arkana naszego starego jak świat zawodu,
zastanawiam się, jak uczyć, aby nie zrazić, nie zniechęcić, nie spotęgować
tego strachu?
Mój pierwszy kurs komputerowy, uwieńczony
świadectwem stwierdzającym, że "posiadłam umiejętność" nie dał mi nic,
poza kilkoma wyuczonymi na pamięć komendami DOS'a, których i tak zresztą
bałam się potwierdzić klawiszem < enter >, bo "a jak się coś zrobi?".
Na kursie siedziałam przy jednym komputerze z panem już nieco obeznanym,
który tak skrzętnie wykonywał polecenia prowadzącego, że nawet nie usiłowałam
ich śledzić. Ale wyniosłam z tego naukę ? zawsze staram się dobrać przy
komputerze osoby na jednym poziomie albo pracuję z jedną osobą przy komputerze.
Po tym kursie siedziałam u siebie z notatkami i już samodzielnie "nabywałam
umiejętności". Pomagał mi w tym trochę Doktor DOS (pamiętacie ten samouczek?).
Po tych doświadczeniach wdrażanie
pierwszego systemu bibliotecznego SOB (System Obsługi Biblioteki) przeszło
prawie bezboleśnie. Zwłaszcza, że miałam z nim kontakt tylko na poziomie
wyszukiwania. Podobnie pierwsze bazy danych na CD-ROM. Problemy zaczęły
się w momencie podłączenia nas do sieci. Informatycy zrobili co trzeba,
pokazali co konieczne i poszli, a ja zostałam z chaosem w głowie i oczywiście
niezawodną w takich przypadkach literaturą.
Zgłosiłam się na kurs, organizowany
przez Politechnikę Wrocławską, i to było to, czego potrzebowałam. Tam nauczyłam
się tak ważnych rzeczy jak logowania do sieci, obsługi poczty elektronicznej,
ftp, gophera i zobaczyłam pierwsze serwisy www, prezentowane tylko na jednym
komputerze, jeszcze nie tak znane, bo wymagały lepszych komputerów niż
powszechnie używanych wtedy w bibliotekach 386 z 2 MB RAM-u, na których
nie można było zainstalować nawet Windows'a. Po raz pierwszy miałam okazję
zobaczyć jak wygląda praca z bazami dostępnymi w trybie on-line (STN i
bazy ECHO). Szkolenie trwało pięć dni, był więc czas na ćwiczenia i pogłębianie
tematów szczególnie interesujących. Użytkownicy mieli możliwość poznania
pracy na konkretnych stanowiskach. Mnie zainteresował system opracowania
dorobku naukowego pracowników uczelni, przesiedziałam w tym dziale cały
dzień i była to dla mnie inspiracja do tworzenia własnego programu (który zresztą powstał i funkcjonuje).
Wielki przełom nastąpił jednak dopiero
w momencie wdrażania w naszej bibliotece systemu VTLS. Lata 1995-1997 to
okres nieustannych szkoleń całego personelu, zarówno w zakresie obsługi
samego systemu jak i znajomości obsługi komputera, bo dla niektórych pierwszy
kontakt z VTLS-em był jednocześnie pierwszym kontaktem z komputerem. Grupa
bibliotekarzy, szkolonych w wiodących ośrodkach w kraju (Kraków, Warszawa,
Gdańsk), miała za zadanie uczyć pozostałych. Pomimo, że system został już
wdrożony i funkcjonuje od kilku lat, potrzeba szkoleń nadal istnieje i
ciągle się one odbywają. Są to głównie zajęcia indywidualne, większość
szkolonych osób to młodzi, nowo zatrudnieni pracownicy.
Rzeczywistość, w której żyjemy i
pracujemy zmienia się szybko i dynamicznie, wykształcenie i umiejętności
jakie uzyskaliśmy nie wystarczą nam "do emerytury"; aby nadążyć za tymi
zmianami, trzeba się dokształcać zarówno w zakresie fachowej wiedzy bibliotekarskiej,
jak i umiejętności obsługi coraz to nowych programów i urządzeń, które
stają się w naszej pracy niezbędne. Powinno to odbywać się głównie na zasadzie
samokształcenia, ale nie jest to dla wszystkich takie oczywiste. Rzadkością
w bibliotece są pracownicy systematycznie czytający literaturę fachową.
Na zebraniach pracowników, które miały być formą szkolenia, tematyka jest
zbyt ogólna, zróżnicowany poziom uczestników nie pozwala na prowadzenie
konkretnych szkoleń, raczej na informowaniu innych o aktualnych pracach
i zadaniach poszczególnych oddziałów, wymianie poglądów i dyskusji. Nie
było też dotąd warunków lokalowych do prowadzenia takich spotkań. Mam jednak
nadzieję, że sytuacja ulegnie radykalnej zmianie. W Oddziale Informacji
Naukowej zorganizowaliśmy czytelnię, zabudowując w tym celu sporą część
holu, zakupiliśmy kilka nowych, szybkich komputerów z dostępem do Internetu,
podłączyliśmy tu również skaner i drukarkę, aby zapewnić kompleksową obsługę
czytelników oraz stworzyć optymalne warunki szkolenia pracowników. Monitory
wszystkich komputerów w czasie wykładu łączymy za pomocą urządzenia VGA
Multiplayer, tak, że wszystkie osoby siedzące przy komputerach mają możliwość
śledzenia wszystkich czynności prowadzącego jednocześnie, zapobiega to
rozpraszaniu wykładającego i ciągłego przerywania wykładu. W czasie ćwiczeń
każdy z uczestników pracuje przy jednym komputerze ? wykłady mogą się odbywać
w większych grupach, natomiast ćwiczenia, aby mogły osiągnąć swój cel nie
powinny być w grupach większych niż 6 osób, czyli tyle, ile jest stanowisk
komputerowych. Ponieważ prowadzimy szkolenia użytkowników informacji ?
studentów i pracowników naukowych, musimy mieć również przeszkoloną kadrę
do ich prowadzenia. Szczególnie pracownicy naukowi są bardzo wymagającymi
odbiorcami informacji ? chcą znać najnowsze źródła, oczekują informacji
szybkiej i dobrze podanej, najchętniej wydruk lub zapis na dyskietkę. Pracownicy
muszą sprostać tym wymaganiom ? dlatego każdy z nas oprócz podstawowej
znajomości obsługi np. baz danych musi znać również sposób zapisu wyniku
wyszukiwania w różnych formatach (pdf, postscript), musi umieć rozpakować
skompresowany plik, zapisać go w innym formacie itp. Na razie szkolenia
takie odbyły tylko te osoby, które prowadzą zajęcia. Planujemy we wrześniu
przeszkolenie pracowników bibliotek wydziałowych w zakresie udzielania
informacji z wykorzystaniem nowych technik informacyjnych. W bibliotekach
tych podłączyliśmy dopiero teraz do Internetu komputery dla studentów,
zamierzamy także zainstalować tam niektóre bazy danych oraz udostępniać
czasopisma w formie elektronicznej. Wiąże się to z koniecznością szkolenia
personelu od podstaw.
Bardzo istotnym elementem każdego
szkolenia jest przygotowanie odpowiednich materiałów szkoleniowych. Pomimo
że istnieje cały szereg dobrych opracowań, każdy z prowadzących przygotowuje
sobie własne materiały, uwzględniając poziom uczestników, ich potrzeby
i oczekiwania. W 1996 roku wydaliśmy nawet drukiem takie materiały jako
"poradnik praktyczny", osadzony w realiach naszej biblioteki i Uczelni
(skierowany był nie tylko do bibliotekarzy, ale także naszych studentów
i pracowników). Przymierzamy się do wydania nowego, uwzględniającego nasze
dzisiejsze potrzeby. Przygotowujemy również ulotki, foldery, powielamy
materiały informacyjne o bazach, usługach, propozycjach wydawców, producentów
baz i o działalności innych ośrodków. Jest to jakby dodatkowa forma kształcenia,
a raczej forma prowokująca do samokształcenia.
Być może w Oddziale Informacji powstanie
sekcja ds. szkoleń, widzimy ogromne zapotrzebowanie całego środowiska na
tego typu szkolenia, nie tylko środowiska akademickiego. Otrzymujemy propozycje
organizowania szkoleń dla bibliotekarzy szkolnych, (wiąże się to z wprowadzeniem
do szkół średnich przedmiotu "Przysposobienie czytelnicze i informacyjne"),
bibliotekarzy z małych ośrodków badawczo-rozwojowych, nauczycieli i in.
W dzisiejszych czasach istnieje potrzeba rynku informacyjnego, oferującego
różnorodne formy usług, także w zakresie szkoleń i jest to zadanie dla
pracowników bibliotek i informacji naukowej, którzy powinni podjąć to wyzwanie
i rozwijać w tym celu nowe umiejętności. Nie powinniśmy pozwolić się wyprzedzić,
a już na pewno nie zastąpić różnym firmom, które w swoich ofertach mają
również szkolenia dla bibliotekarzy (ostatnio otrzymałam propozycję takiego
szkolenia z firmy Computer Plus ? Zastosowanie Internetu w bibliotekarstwie
?24 godz.). Nie chcę oceniać poziomu takiego szkolenia, być może jest dobry,
ale uważam, że bibliotekarzy powinni szkolić bibliotekarze i niech to będzie
mottem i podsumowaniem mojej wypowiedzi.
Pierwotny adres: http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib05/h_celoch.html
Adres w archiwum: ebib.oss.wroc.pl/arc/e005-02.html
| |