ebib 
Nr 9/2009 (109), Biblioteka – partner w biznesie. Sprawozdanie
 poprzedni artykuł następny artykuł   

 


Sam Jordison

Digital Content Conference 2009. Managing Content: towar wart swej ceny




Pierwsze spotkanie związane z zarządzaniem treścią (Managing Content) poświęcone było prześledzeniu rzeczywistych i ukrytych (bo takie zawsze istnieją) kosztów projektów digitalizacji oraz zbadaniu skutecznych metod współpracy wydawców i innych instytucji prywatnych przy tworzeniu zasobów cyfrowych. Sesja, którą poprowadził Grant Young, specjalista ds. digitalizacji i ochrony zasobów cyfrowych z biblioteki Uniwersytetu Cambridge, zawierała wystąpienia Davida Tomkinsa z Bodleian Library (Uniwersytet Oxfordzki), Petera White’a z ProQuest, Billa Pidducka, dyrektora Adam Matthews Publications oraz Simona Tannera z King’s Digital Consultancy Services, King’s College London.

Licznie przybyli słuchacze (dzięki Bogu, klimatyzacja działała) otrzymali – jak zażartował Grant Young – cztery wystąpienia w cenie trzech, gdyż w punkcie trzecim sesji zarówno David Tomkins, jak i Peter White opowiadali o fascynującej pracy przy digitalizacji unikalnej kolekcji Johna Johnsona.

Pierwszym prelegentem był jednak Simon Tanner (który właśnie wrócił ze Sztokholmu, gdzie wygłaszał wykład noblowski). Bazując na własnych doświadczeniach zawodowych, starał się uzmysłowić słuchaczom, jakiego typu koszty – zwłaszcza koszty ukryte – mogą się pojawić podczas realizacji projektów digitalizacji. Jego intencją, jak sam to określił, było „mówić jasno i treściwie” i z zadania tego doskonale się wywiązał. Zgodnie z opinią S. Tannera, ukryte koszty mogą się pojawić w następujących obszarach:

Czas i planowanie

  • Jeśli przydział czasu przeznaczony na realizację poszczególnych zadań nie zostanie wystarczająco dokładnie wymierzony, koszty wzrosną.
  • Bardzo trudno jest oszacować, ile czasu i wysiłku potrzeba do transmisji metadanych. I łatwo jest przeszacować czas, w którym środki technologiczne uporają się z tym zadaniem.
  • Chociaż OCR działa sprawnie, nie wolno zakładać, że rozwiąże on wszystkie problemy i we wstępnych planach należy uwzględnić potencjalne kłopoty, jakie może sprawić.
  • Jaki czas realizacji zadań wyznaczyłeś pracownikom? Bądź ostrożny w przyjętych założeniach.

Prawa własności intelektualnej i zawieranie umów

Jest to, jak zauważył, sprawa „cholernie oczywista”, ale Tanner nie zamierzał mówić o niczym innym niż o rzeczach oczywistych. Warto po raz kolejny powtórzyć sobie, jakie mogą się pojawić problemy – zwłaszcza, jeśli ma się zaledwie 6-8 tygodni, by złożyć wniosek o dofinansowanie i zbyt łatwo zakłada się, że jedyne, co trzeba zrobić, to podpisać porozumienia… Ale tak nie jest! Podpisanie umów wymaga czasu. Simon zauważył, że często to właśnie staje się ukrytym kosztem, „ponieważ niechętnie przyznajemy, że to jest istotny element” albo nie zdajemy sobie sprawy, ile będzie kosztować zawieranie umów.

Organizacja pracy

Należy unikać sytuacji, w której pracownicy siedzą bezczynnie… Dlatego, że zwykle pojawiają się wtedy, kiedy w ogóle nie są potrzebni, a dostarczenie im niezbędnych materiałów zajmuje masę czasu. Jest to tym trudniejsze, im bardziej chętnych do współpracy masz partnerów.

Niepłatne obowiązki

Oczekuje się od ciebie, że zrobisz dużo różnych rzeczy, ale nikt nie chce za to zapłacić. Na przykład, problem egzemplarzy obowiązkowych w bibliotekach czy potrzeba zapewnienia stałej dostępności zbiorów. Kolega Simona z uczelni ma koszulkę z napisem „wieczność to bardzo długo”.

Dostęp

Często mamy fundusze na zgromadzenie materiałów, ale już nie na ich udostępnianie. O ile Open Access jest bezsprzecznie pożyteczną inicjatywą, problemem staje się jego finansowanie. „Krytykujesz ludzi za wprowadzanie opłat?” – zapytał Simon. „Ale jak mają zdobyć pieniądze? Czy istnieje lepszy sposób wspierania tych, którzy chcą być niezależni, ale muszą wprowadzać opłaty, by się utrzymać?”

Zabezpieczanie

Instytucje, które przekazują środki na stworzenie kolekcji, często zostawiają projekty „na lodzie”, kiedy fundusze już się wyczerpią. Jak zatem projekt ma przetrwać? Rzadko sam zdoła zarobić wystarczająco dużo pieniędzy. Dlatego projekty zawsze wymagają wsparcia instytucjonalnego. „Sądzę, że bezpiecznie można po raz kolejny powtórzyć, że instytucje są dobre”, powiedział Tanner, podkreślając, że teraz, kiedy Stany Zjednoczone stały się „narodem socjalistycznym”, już nie jest herezją twierdzenie, że nie możemy polegać wyłącznie na rynku.

Zakończył te nieco zuchwałe uwagi pytaniem: „Czy wartość zawarta jest w butelce, w winie czy w samym piciu?”

Reprezentujący Adam Matthew Publication Bill Pidduck mówił o tym, w jaki sposób wydawcy mogą pomóc bibliotekom w otrzymaniu towaru wartego swej ceny. Zauważył, że dostępne on-line kolekcje specjalne mogą pomóc bibliotekom:

  • chronić przechowywane kolekcje,
  • zapewnić swoim użytkownikom dostęp do zgromadzonych zasobów,
  • włączyć zbiory specjalne do ogólnego katalogu biblioteki,
  • wzbogacać zbiory obrazów cyfrowych dostępne na terenie kampusu,
  • rozszerzyć dostęp poza kampus.

Dobrym przykładem, jak zauważył B. Pidduck, może być British Cartoon Archive, które zawiera 130 000 rysunków, komiksów, karykatur, rysunków satyrycznych – bezsprzecznie wspaniałe źródło dla studentów coraz częściej interesujących się sztuką wizualną.

Jednak tak wielkie, niezwykłe kolekcje są również bardzo drogie, biblioteki muszą ponieść szereg dodatkowych kosztów związanych z:

  • infrastrukturą IT niezbędną do realizacji projektu,
  • czasem potrzebnym do zaprojektowania odpowiedniej i funkcjonalnej strony WWW już na początku projektu,
  • pozyskiwaniem obiektów (obrazków),
  • OCR-em i techniką double keying,
  • tagowaniem zgromadzonych obrazków i stworzeniem metadanych (bardzo czasochłonna część projektu),
  • opłatą za projekt strony WWW,
  • hostingiem strony i utrzymaniem platformy.

Zdecydowanym „tak” odpowiedział B. Pidduck na pytanie, czy digitalizacja może być kontynuowana w obecnych warunkach. Nawet jeśli ubywa grantów i coraz trudniej będzie pozyskać środki rządowe, nadal pozostanie sporo możliwości współpracy pomiędzy prywatnymi wydawcami a bibliotekami.

„Adam Matthew realizuje obecnie 25 różnych projektów”, powiedział B. Pidduck zanim przystąpił do omawiania dwóch z nich.

Projekt Mass Observation

W okresie międzywojennym klasy średnie i wyższe wiedziały znacznie mniej o stanowiącej większość społeczeństwa klasie pracującej niż w jakiejkolwiek innej epoce historycznej. Tom Harrison (ekscentryczny antropolog i prekursor projektu Mass Observation) twierdził, że więcej wiedział o „kanibalach z Nowych Hybrydów niż o klasie pracującej z Północnej Anglii”. Zatem wspólnie z poetą-surrealistą oraz twórcą filmów dokumentalnych zdecydował się dokumentować życie tak zwanych zwyczajnych Brytyjczyków. W efekcie zdołał zgromadzić niezliczoną ilość źródeł, przechowywanych obecnie w University of Sussex, zawierających setki teczek z raportami od zawodowych obserwatorów, dzienniki pisane przez ochotników (wśród nich niezwykle interesujące dzienniki opisujące życie w bombardowanym Londynie (the Blitz), zdjęcia, filmy… Całe sale pełne różnych materiałów, kiedyś dostępnych jedynie w Sussex i bardzo trudnych do przeszukiwania.

Digitalizacja zrewolucjonizowała dostęp do tych źródeł, ułatwiła ich przeszukiwanie i sprawiła, że znacznie łatwiej do nich dotrzeć. Korzystają na tym biblioteki, ponieważ:

  • otrzymują ogromny zbiór zdigitalizowanych archiwaliów bez narażania uczelni na jakiekolwiek koszty – posiadają zdigitalizowane materiały i mogą z nich korzystać,
  • mogą wyłączyć z udostępniania materiały delikatne, narażone na zniszczenie,
  • zdigitalizowane zasoby są dostępne w obrębie kampusu,
  • łatwo je przeszukiwać i korzystać z nich,
  • badacze, którzy chcą dokładniej zbadać interesujące ich archiwalia, mogą uzyskać informację o miejscu przechowania oryginału,
  • ze zdigitalizowanych zasobów korzystają naukowcy z całego świata,
  • uczelnia ma z tego tantiemy.

Perdita Manuscripts

Jako drugi omawiany był projekt Perdita, w ramach którego gromadzone jest piśmiennictwo kobiet sprzed 1700 r. – kolejna „doskonała inicjatywa zebrania materiałów w inny sposób niedostępnych” i kolejny przykład na obustronne korzyści uczestniczących w projekcie stron: wydawnictwa Adam Matthew i współpracujących z nim instytucji.

Podsumowując, Bill zwrócił uwagę na to, co oferuje wydawnictwo AM:

  • infrastrukturę IT,
  • możliwość tworzenia rozwiązań dopasowanych do potrzeb każdej kolekcji,
  • możliwość pracy ze znaczącymi partnerami w zakresie pozyskiwania materiałów,
  • dostęp do OCR i techniki double keying,
  • pokrycie kosztów projektu strony WWW,
  • hosting strony i utrzymania platformy.

Być może pachnie to reklamą, ale korzyści rzeczywiście są duże.

David Tomkins i Peter White w zasadzie rozwinęli wystąpienie Billa Pidduck’a, opowiadając o własnych doświadczeniach z partnerstwem publiczno - prywatnym, powstałym dla potrzeb digitalizacji kolekcji Johna Johnsona.

Kolekcja J. Johnsona to zadziwiający zbiór, który zawiera ponad 65 000 obiektów (nazywanych „efemerycznymi”, ponieważ są to materiały, których żywot jest krótkotrwały i zwykle wyrzucane są do śmieci) i którego zdigitalizowanie wymaga wykonania około 170 000 zdjęć cyfrowych.

D. Tomkins rozpoczął od wyjaśnienia, jakie korzyści płyną ze zdigitalizowania tego zbioru (ochrona kolekcji przed zaczytaniem oraz zapewnienie szerszego dostępu do niej), po czym pokrótce wytłumaczył, dlaczego Bodleian Library, w której przechowywana jest kolekcja, zdecydowała się na współpracę z firmą ProQuest, która:

  • posiada niezbędne doświadczenie,
  • przejmuje koszty stworzenia i utrzymania zasobów on-line, zaopatrzonych w narzędzia wyszukiwawcze,
  • posiada znajomość kwestii prawnych oraz problemów związanych z uzyskiwaniem zezwoleń,
  • zapewnia wsparcie techniczne i udzielanie odpowiedzi na zapytania użytkowników,
  • ekonomia skali powoduje obniżenie kosztów,
  • zapewnia bezpłatny dostęp do zasobów na obszarze całej Wielkiej Brytanii.

Z kolei P. White, wpisując frazę „value for money” (wart swej ceny), zaprezentował skuteczność narzędzi przeszukujących kolekcję. W rezultacie uzyskano dziesiątki wyników, co w przypadku przeszukiwania „fizycznej” kolekcji zajęłoby wiele godzin. Następnie P. White wybrał jeden z wyników, reklamę kapelusza za jednego funta, i pokazał, jak wiele informacji dodano, by umożliwić wyszukanie tego obiektu w różnych kontekstach.

Zasadniczy model biznesowy jest taki, że ProQuest sprzedaje zasoby instytucjom spoza Wielkiej Brytanii, płaci tantiemy Bodleian Library i w ten sposób pomaga w zapewnieniu darmowego dostępu do zdigitalizowanych źródeł w Wielkiej Brytanii.

Dodał także, iż jest świadomy, że taka „butikowa digitalizacja”, z wysublimowanymi mechanizmami wyszukiwawczymi, jest w obecnych warunkach towarem luksusowym, ale w wypadku projektów takich jak właśnie omawiany, kluczową kwestią jest zagwarantowanie długotrwałego funkcjonowania oraz towaru wartego swej ceny. Dzieje się tak, gdyż:

  • niestandardowe materiały, aby były dostępne, wymagają fachowych opisów; warto to zrobić starannie;
  • im bardziej wyrafinowane jest katalogowanie, tym lepszy musi być interfejs wyszukiwawczy;
  • unikalne i delikatne materiały wymagają ochrony;
  • widać jedynie niewielki fragment ogromu wykonanej pracy; trzeba mieć pewność, że efekt tej pracy będzie długotrwały i szybko „się nie zestarzeje”;
  • muszą istnieć mechanizmy, które sprostają wyzwaniom związanym z identyfikacją i rozliczeniem praw autorskich.

„Takie działania należy podjąć aby ponownie połączyć ludzi i ich dziedzictwo,” – podsumował P. White.

Następnie pałeczkę przejął David Tomkins, który mówił o potencjalnych wadach i niepowodzeniach partnerstwa. „Potencjalny problem może stanowić niska sprzedaż” – zauważył. Nie wiadomo, czy tworzone archiwum okaże się sukcesem na dłuższą metę (jeszcze nawet nie jest w pełni ukończone), a stwierdzenie, że projekt zarobi na swoje utrzymanie, jest jak gra w ruletkę. D. Tomkins zauważył także, że problemy może generować zasięg geograficzny projektu wynikający z przyjętego modelu biznesowego, gdyż może to zrodzić niechęć wśród osób, które nie mają dostępu do zdigitalizowanych materiałów oraz utrudnić współpracę międzynarodową. A ponieważ projekt nie jest inicjatywą Open Access, traci potencjalną możliwość uzyskania funduszy.

Wśród dalszych wyzwań stojących przed realizującymi projekt, D. Tomkins wymienił następujące:

  • specyficzny zakres czasowy; to bardzo duży projekt, szybko się zmieniający – i jak wszystkie tego typu projekty, może mieć opóźnienie;
  • ukryte koszty pracownicze (w tym zwolnienia i rekompensaty dotyczące sytuacji, w których pracownicy zaangażowani w realizację projektu nie mogą wykonywać swoich podstawowych obowiązków);
  • koszty proces katalogowania;
  • koszty digitalizacji: „Nie wiemy, ile faktycznie będzie skanów na zakończenie projektu”;
  • fundusze związane ze sprzętem i oprogramowaniem: „Musisz odgadnąć, co będzie ci potrzebne na rok lub jeszcze później”.

D. Tomkins ze uśmiechem zauważył, że nie ma już czasu na dyskusję o problemach ProQuesta, zaś z sali zadano szereg interesujących pytań dotyczących problemów związanych z długotrwałym utrzymaniem systemu stworzonego na potrzeby projektu oraz złożonych, zindywidualizowanych wyszukiwarek. „Trwała obecność na rynku zależy od chodliwości towaru” – powiedział P. White. „Nie ma możliwości stworzenia prostszego interfejsu dla potrzeb tego projektu”.

I po tym stanowczym stwierdzeniu publiczność opuściła salę, by zająć się przekąskami podczas przerwy na kawę.

Przekład: Joanna Grześkowiak

Tekst pochodzi z blogu autora: http://digitisation.jiscinvolve.org/2009/06/30/jdcc09-managing-content-value-for-money/ (dostęp 04.01.2010)

 Początek strony



Digital Content Conference 2009. Managing Content: towar wart swej ceny / Sam Jordison// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska - Nr 9/2009 (109) grudzień/styczeń. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2010. - Tryb dostępu: http://www.ebib.info/2010/109/a.php?jordison. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187