ebib 
Nr 5/2008 (96), Wydawcy a biblioteki - problemy. Badania, teorie, wizje
 poprzedni artykuł następny artykuł   

 


Beata Śliwińska
Biblioteka Instytutu Filologii Polskiej i Wschodniosłowiańskiej
Uniwersytetu Opolskiego

Etyka w zawodzie bibliotekarza i pracownika informacji naukowej – wyniki i analiza badań ankietowych przeprowadzonych w środowisku pracowników Biblioteki Głównej Uniwersytetu Opolskiego


Z dwudziestu sześciu pytań zamieszczonych w ankiecie[1], kwestię etyki poruszało pięć. Nim jednak przejdę do ich analizy, spróbuję odpowiedzieć na nasuwające się ważne pytanie: co znaczy pojęcie „etyka”.

Sięgając do Wielkiego słownika wyrazów obcych PWN, czytamy, że jest to ogół zasad postępowania, przyjętych w danej epoce i środowisku; moralność[2]. Mówi się więc o normach i wyznacznikach regulujących ludzkie działania. Wyjść należy od prostego rozróżnienia, na które wskazuje jezuita Tadeusz Ślipko, cytowany przez Stefana Kubowa: wartości moralne, zwane też ideałami, według niego to „stany świadomości moralnej, których przedmiotem są ogólne ideały moralnego postępowania człowieka, takie jak: sprawiedliwość, wierność, prawdomówność, męstwo czy miłość, względnie ich przeciwstawienie w postaci tzw. antywartości, np. niesprawiedliwość, zdrada, kłamstwo, tchórzostwo[3]. To odniesienie do tego, co jest w człowieku, do bagażu cnót, które kształcą się w nim w procesie wychowania – zaś gdy czynność ta jest zaniedbana, kiedy brak pożądanych wzorców osobowych, bardzo trudno o kręgosłup moralny, a tym samym właściwe postępowanie względem innych, prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Stefan Kubów dalej analizuje myśl jezuity następująco: Wartości moralne zatem stanowią modele doskonałości właściwe wyłącznie człowiekowi (…), cenione jako najwyższe znamiona człowieczeństwa (…) Stanowią [one] zawsze ideały moralnego postępowania, niezależnie od subiektywnych doznań poszczególnych jednostek, czy czynników społecznych[4] [podkreślenie autorki]. Są jednak standardy zachowań, które będą u bibliotekarza i pracownika informacji naukowej pożądane bardziej – inne natomiast mniej.. W niniejszym tekście odniosę się do konkretnych sytuacji w tym zawodzie, o których można powiedzieć: „zachowania etyczne” lub, przeciwnie, „nieetyczne”.

Pierwsze z pytań o etykę brzmiało w mojej ankiecie następująco: Czy potrzebna jest etyka w zawodzie bibliotekarza i pracownika informacji naukowej? Było ono pytaniem otwartym, przy czym nikt nie odpowiedział na nie przecząco – wszyscy ankietowani bezdyskusyjnie stwierdzili, że tak – etyka jest potrzebna w ich zawodzie.

[Rozmiar: 40430 bajtów]

Poszczególne rozróżnienia procentowe są jedynie rozmaitymi, podawanymi przez nich, uzasadnieniami (dotyczy całego artykułu). Zacytuję wybrane odpowiedzi:

  • W każdym zawodzie jest potrzebna (41% odpowiedzi),
  • Zdecydowanie tak (31%),
  • Tak, przy pracy z ludźmi jest konieczna (8%),
  • Tak, zwłaszcza wobec współpracowników (4%).

Trudno nie przyznać ankietowanym racji – jak już wspominałam we wstępie, zespół pewnego rodzaju postępowania, odczuć i relacji jest niezbędny dla dobra stosunków międzyludzkich i to na kilku płaszczyznach. Odnosi się tak do relacji bibliotekarza względem czytelnika i ogółu społeczeństwa (to najważniejsze bodaj kontakty w naszej pracy, gdyż dotykające istoty zawodu – jego funkcji usługowej), jak i kolegów z pracy (zwłaszcza w działach, gdzie pracuje więcej osób, np. w czytelni, ale i tych zamkniętych, gdzie przez długi czas widzi się te same osoby, kadra nie zmienia się, nie przychodzi nikt z zewnątrz i zachodzi konieczność tolerowania nawyków, przyzwyczajeń i słabości współpracowników). Etyka powinna także towarzyszyć relacjom bibliotekarz – przełożony oraz bibliotekarz – księgozbiór. Negowanie znaczenia moralności w pracy byłoby przyzwoleniem na zachowania kumoterskie, nepotyczne i samowolne.

Odpowiedzi na kolejne pytanie miały wykazać, czy i w jakim stopniu pracownicy Biblioteki Głównej Uniwersytetu Opolskiego znają Kodeks etyki bibliotekarza. Oto dane:

[Rozmiar: 40430 bajtów]

• 40% to odpowiedzi Tak,
• 41% – Raczej tak,
• Pozostałe 19% – Raczej nie, Nie.
Ten punkt, będący pytaniem o wiedzę, również satysfakcjonuje i cieszy. Widać z powyższego, że batalia rozważań nad etyką w zawodzie bibliotekarza była ważna.

Kolejne istotne, a nawiązujące do poprzedniego, pytanie porusza kwestię stosowania postanowień Kodeksu w działaniach praktycznych:

[Rozmiar: 40430 bajtów]

Z ogółu 81% osób, które we wcześniejszym pytaniu potwierdziły swoją znajomość Kodeksu etyki, blisko 75% potwierdziło, że przestrzega jego postanowień (odpowiedzi twierdzące: Tak, Raczej tak). Pozostali zaznaczyli bądź odpowiedzi przeczące, bądź nie zaznaczyli żadnej. Mniemać więc można, iż wszelkie działania będące pracą z czytelnikiem, wychodzeniem naprzeciw jego oczekiwaniom i potrzebom, powinny być wykonywane poprawnie, etycznie, bez zastrzeżeń ze strony interesantów.

Kilka lat temu, w roku 2000, przeprowadzono badania ankietowe na temat rozumienia etyki zawodowej w środowisku bibliotekarskim. Materiały zbierano w większych miastach Polski, m.in. w Gdańsku, Olsztynie, Bydgoszczy, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Krakowie i Nowym Sączu[5]. Pytano o to, czy jest rzeczą etyczną odmawianie rezerwacji książek lub materiałów; czy uzasadnione są sympatie i poglądy polityczne w gromadzeniu księgozbioru; co można powiedzieć o zamykaniu bibliotek w miesiącach letnich; nadto pytano o słuszność informowania zainteresowanych, kto posiada wypożyczone książki, jak skomentować pobieranie od czytelników opłat za informacje oraz czy obrona biblioteki przed krytyką jest powinnością bibliotekarza?[6]. Te problemy bowiem powinny być przedmiotem dyskusji nad etyką w naszym zawodzie. Do następującego wniosku doszła Elżbieta Czyżewska, postulując pół dekady temu: Wobec braku jednolitych poglądów na różnego rodzaju problemy, należałoby zaproponować środowisku zawodowemu projekt dobrze opracowanego kodeksu etycznego, wskazującego powinności i obowiązki pracowników bibliotek i informacji naukowej. Przyjęcie i wdrażanie norm tego kodeksu można by rozpocząć już na etapie szkolnictwa średniego, później wyższego. Zaznajomienie adeptów zawodu z wymogami współczesnego bibliotekarstwa z pewnością byłoby korzystne dla podniesienia prestiżu zawodu i zmiany wizerunku polskiego bibliotekarza[7].

Podkreślając na początku rozdziału fragment cytowanych słów Stefana Kubowa, iż moralne, etyczne postępowanie winno być absolutnie niezależnie od subiektywnych uczuć ludzkich, okoliczności i czynników społecznych, chciałam zaznaczyć istotę autonomii, bezstronności, obiektywności i poprawności w działaniach etycznych. Słusznie pisze Zbigniew Żmigrodzki: Polska, przodująca niegdyś w powojennej Europie pod względem rozwoju etycznej refleksji zawodu bibliotekarskiego (…) znajduje się dziś daleko w tyle poza innymi krajami świata (…). W przeprowadzonym w pierwszej połowie lat 90. sondażu sprzeciwiono się dalszym pracom nad kodeksem [etyki], niewątpliwie pod wpływem szerzonej po tzw. upadku komunizmu ideologii liberalnej, z jej negatywnymi odniesieniami w kwestiach moralnych[8]. Znaczy to, iż w mentalności Polaków różnych zawodów – nie tylko tych z branży usługowej, jak bibliotekarz – głęboko jest zakorzenione postępowanie przynoszące korzyści jednostce, będące dążeniem do realizacji własnych celów nawet nielegalną, bezprawną drogą. Coraz bardziej donośne są głosy sprzeciwiające się korupcjogennym zachowaniom w instytucjach sądowych, medycznych, edukacyjnych – nawet (czy może zwłaszcza) na najwyższych szczeblach. Bywa nierzadko tak, że przymyka się oko na przekraczanie zasad, naruszanie etyki. Jakże łatwo, po uprzednim złożeniu gratyfikacji właściwej osobie, załatwić coś szybciej i lepiej; zdobyć rzecz potrzebną lepszej jakości; zatrzymać przedmiot (choćby książkę – żeby odnieść przykład do sytuacji bibliotecznej) na dłużej.

Odpowiedzi pracowników Biblioteki Głównej Uniwersytetu Opolskiego, udzielone na pytanie o przestrzeganie norm etycznych, uspokajają – można mówić o poszanowaniu przez nich zasad moralnych, co przekłada się na zadowolenie czytelników biblioteki oraz, domniemywane, przełożonych.

Choć Kodeks etyki nie stanowi dokumentu o skutkach prawnych, jest on niezbędny dla efektywnego funkcjonowania biblioteki – wnioskuje w swym artykule Magdalena Karciarz[9]. Zgodzę się z tą opinią, prace nad kodeksem etyki w zawodzie bibliotekarza są ważne – mówi się przecież o etyce w zawodzie lekarza, prawnika itd. Natomiast inicjatorzy kodeksu powinni przemyśleć treści, które w nim ujęli, by nie mieszać terminów i zakresów znaczeń. W kilku punktach bowiem definiuje on pojęcia sankcjonowane już przez kodeks pracy, prawo autorskie, ustawy o bibliotekach czy prawo o własności intelektualnej. Rację ma Aleksander Radwański, zżymając się: Tekst ten [Kodeks etyki] porusza niewątpliwie sprawy ważne, ale z etyką mające związek luźny. Niewątpliwie jest to zbiór tego, co w bibliotekarstwie pożądane. Jednak regulacje całej tej materii znajdujemy w obowiązujących aktach prawnych, statutach i regulaminach oraz zaleceniach i standardach. Są też postulaty związane z kulturą osobistą, ale to, moim zdaniem, raczej domena „public relations” i zwykłej estetyki, niż wyborów o charakterze moralnym. W komentarzach do projektu Henryk Hollender stwierdza wprost, że do współpracy nie zaproszono zawodowego filozofa, a szkoda[10].

Nie jest to jedyny krytyczny głos w dyskusji, wtóruje mu bowiem Janusz Dunin, który sceptycznie konkludował już na początku lat 90.: Nie podzielam entuzjazmu dla postulatu stworzenia szczegółowego kodeksu etycznego, który zawierałby również ogólne zasady etyki i dobrej roboty. Raczej widziałbym kilkupunktową kartę praw czy deklarację, uwzględniające specyficzne problemy biblioteczne, ale (…) uważam za celowe podtrzymanie dyskusji nad powinnościami bibliotekarza, [tym], co jest istotą książnicy[11].

Po lekturze tekstów pisanych na ten temat przez autorytety, a będących ostrą wymianą zdań, postanowiłam w swej ankiecie zapytać pracowników Biblioteki Głównej o dylematy dotyczące treści zawartych w Kodeksie etyki – czy jest coś, co zmieniliby, bądź dodali? Wyniki, które uzyskałam, są następujące:

[Rozmiar: 40430 bajtów]

Było to pytanie otwarte, pozwalające respondentowi wypowiedzieć się w danej kwestii niejako spontanicznie, bez ograniczania go proponowanymi, możliwymi odpowiedziami. Jak z tego skorzystali respondenci? Otóż połowa z nich nie udzieliła żadnej odpowiedzi. Swoje postulaty, opinie i pomysły wysunęła natomiast druga połowa – a są one zróżnicowane. I tak:

  • 11% przyznało wprost, że nie zmieniłoby nic – może to być przejawem braku zastrzeżeń do kodeksu, albo brakiem własnych postulatów.
  • 4% jest niezdecydowane – Trudno powiedzieć.
  • Kolejne 11% sądzi, że według kodeksu bibliotekarze są zbyt usłużni wobec czytelników – prawdą jest, że nie wspomina on o tzw. sprzężeniu zwrotnym, tj. zachowaniach czytelników i użytkowników zasobów bibliotecznych względem bibliotekarzy (co oczywiste – dotyczy przecież środowiska bibliotekarskiego). Bywają sytuacje, gdy czytelnicy, wśród których są także cholerycy, niezasłużenie naprzykrzają się bibliotekarzom i ubliżają im, w odwecie za niepowodzenia w danym dniu. Trudno wtedy, będąc obrażanym i nie szanowanym, zachować zimną krew, nie dać się ponieść emocjom, traktować [ich] z szacunkiem i starać się poznać [ich] potrzeby[12].

Pojawiły się również opinie dotyczące potrzeby zwiększenia praw dla bibliotekarzy oraz o konieczności podpisania dokumentu o znajomości kodeksu etyki przez każdego bibliotekarza. Kilka odpowiedzi zawierało propozycję trzeźwiejszego spojrzenia na zawód i ludzi, którym ma służyć – oczywistym jest przecież, że nie wolno pobłażać czytelnikowi, który przetrzymuje książki, nie licząc się z potrzebami innych czytelników, (zwłaszcza, gdy np. biblioteka ma tylko jeden egzemplarz danej książki). Bibliotekarz jest wówczas zobligowany do napomnienia go, wyciągnięcia konsekwencji i pouczenia. Jest to działanie jak najbardziej etyczne – na rzecz i w interesie pozostałych użytkowników zasobów książnicy. Respondenci najwyraźniej myśleli o słowach Janusza Dunina, Aleksandra Radwańskiego, a także Stefana Kubowa, napominającego tymi słowami: Na pracę bibliotekarza należy patrzeć nie tyle przez pryzmat głównie etyki, czyli norm bądź też wartości moralnych, lecz (…) przez pryzmat ich powinności wynikających z wykonywanego zawodu, (…) niezbędnych do pracy w tym charakterze cech i predyspozycji osobowościowych[13]. One przecież są gwarantem poprawnego wykonywania zadań, realizowania się w zawodzie. Również ankietowani w Bibliotece Głównej zdają się uważać podobnie – wszak tego dowodzi brak odpowiedzi połowy bibliotekarzy. Warto pochylić się nad postulatami studentów, mogących wkrótce doświadczyć doli bibliotekarza, którzy niejedno zmieniliby w Kodeksie. Tuż po jego wejściu w życie wysunęli oni propozycje zmian i poprawek, nazywając zbiór wydany z ramienia Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich wykazem obowiązków, które wynikają z umowy o pracę[14]. Podzielili oni swoją pracę na sześć rozdziałów – bardzo czytelnych, przejrzystych i podejmujących w znacznej mierze zagadnienia etyki. W relacjach koleżeńskich zakładają, że bibliotekarz m.in.:

  • 7. Nie wykorzystuje zajmowanego stanowiska do własnych celów i potrzeb.
  • 10. Oddziela relacje zawodowe od prywatnych.
  • 12. Dba o komfort pracy, pali tylko w miejscach do tego przeznaczonych, nie spożywa żadnych używek w miejscu pracy[14].

Najszerzej – bo w trzynastu punktach – rozwijają myśl z zakresu pracy z czytelnikiem, przypominając: • 9. Nie dopuszcza do zaistnienia jakichkolwiek przywilejów względem pracowników oraz użytkowników. • 11. Jest bezstronny i sprawiedliwy bez względu na okoliczności[14]. Punkty dziewiąty i jedenasty można połączyć i odnieść do relacji koleżeńskich. Jest oczywiste, że ich prawidłowy przebieg warunkuje optymalny poziom pracy w całej bibliotece. Studenci zwracają też uwagę na równe traktowanie wszystkich pracowników, bywa bowiem tak, że zakład pracy organizuje wyjazdy okolicznościowe, zwane też integracyjnymi. Wypadałoby, aby pracownicy wszystkich agend bibliotecznych i działów – otwartych oraz zamkniętych – mieli równe szanse uczestnictwa w nim. Jeśli bowiem podczas Tygodnia Bibliotek praca bibliotekarzy jest bardziej wytężona, to w dniu, kiedy wypada ich święto – w Dniu Bibliotekarza – odpoczynek i przyjemność przebywania w gronie koleżanek i kolegów należy się wszystkim. Nie jest taktowne pokazywanie zdjęć po powrocie i opowiadanie o wrażeniach. Tak odczytuję intencje wrocławskich studentów bibliotekoznawstwa, rozpatrujących problemy etyczne w bibliotekarstwie.

Po relacjach międzyludzkich, młodzi kładą nacisk na postępowanie w kontakcie z księgozbiorem. I tak według nich etycznie postępujący bibliotekarz przestrzega norm dotyczących przechowywania zbioru (temperatura i wilgotność powietrza, nasłonecznienie itp.). Jest to najistotniejsze dla bibliotek pokroju Biblioteki Głównej UO, której zbiory obejmują także rękopisy i starodruki, wymagające utrzymania szczególnych warunków lokalowych. Jeśli już o tym mowa, zaznaczam, że właściwe warunki panujące w pomieszczeniach bibliotecznych są potrzebne również pracownikom i czytelnikom, np. w chłodne zimowe miesiące. Bezwzględnie powinny o to zadbać odpowiedzialne za te czynności osoby.

Ostatnią ważną zmianą jest punkt określający etyczne postępowanie pracodawcy względem swych podwładnych. Takiego podrozdziału nie dostrzegłam w Kodeksie etyki. Studenci w swych siedmiu postulatach oczekują od przełożonych, że będą oni pełnić funkcję „opiekuńczych skrzydeł”. Tak jednoznacznie odebrałam założenia, zgodnie z którymi dyrekcja powinna m.in.: • 2. Popierać i umożliwiać rozwój zawodowy pracowników. • 3. Promować aktywnych i zaangażowanych pracowników. • 5. Dbać o miłą i przyjazną atmosferę.

Posunięcia przełożonych w tej sferze to wspieranie bibliotekarzy w drodze awansu zawodowego, ich udziału we wszelkiego typu szkoleniach, kursach i praktykach zawodowych, będących szeroko pojętym kształceniem ustawicznym – niezbędnym w pracy w zawodzie usługowym, operującym informacją i wiedzą. Dobrze byłoby, gdyby podobne polemiki nie oznaczały tylko sporu klasyków [konserwatystów] z romantykami [idealistami], jak mówił Aleksander Świętochowski, mając na myśli literackie dyskusje między starszymi a młodymi poetami. Naprawdę warto tchnąć nowego ducha w pracę bibliotek – ducha etyki.

Ostatnie zawarte w mojej ankiecie pytanie dotyczyło zarówno etyki, kompetencji, jak i osobowości. Było połączeniem i podsumowaniem zagadnień podjętych w ankiecie. Z odpowiedzi na nie trudno wyciągać wyniki procentowe, można za to, w przybliżeniu, podać średnią ocen – gdyż zadaniem ankietowanych była ocena pięciu praw Shiyali Ramamritha Ranganathana w skali od 1 do 5 według hierarchii ich ważności. Zebrane dane rysują się następująco (podaję poszczególne prawa od tego, które uzyskało najwyższą ocenę do prawa ocenionego najniżej)[15]:

  • Książki są po to, by z nich korzystać – ocena: 4,6.
  • Biblioteka jest żywym, rozwijającym się organizmem – 4,1.
  • Oszczędzaj czas czytelnika – 3,7.
  • Daj każdemu czytelnikowi odpowiednią dla niego książkę – 3,2.
  • Każda książka ma swojego czytelnika – 2,8.

Wysoki wynik pierwszego założenia hinduskiego mistrza, który położył podwaliny pod nowoczesne bibliotekarstwo, dowodzi niezbicie, że książka nadal jest konkurencyjna wobec elektronicznych nośników. Nie wymaga bowiem prądu, ani skomplikowanych i ciągle unowocześnianych urządzeń. Rozwój technologii jest przyczyną szybkiego „starzenia się” tychże urządzeń – przykładowo materiały nagrane na duże, miękkie dyskietki, działające w systemie DOS, który już wyszedł z użycia, sprawiają dzisiejszemu użytkownikowi sporo kłopotu. Coraz trudniej też odtworzyć nagranie muzyczne czy filmowe z kasety audio lub wideo – potrzebne do tego magnetofony i odtwarzacze odchodzą już do lamusa. Stara (lecz nie przestarzała), dobra, poczciwa książka wciąż jest źródłem rozrywki, kształcenia, rozwijania zainteresowań i rozwiązywania problemów. Poza tym nie jest przyczyną schorzeń oczu, głowy itp. – oczywiście, jeśli się korzysta z niej przy zachowaniu rozsądku (czytanie nocami, przy słabym świetle absolutnie niedozwolone). Książka jest „wolna” – można usiąść z nią w ulubionym fotelu, przy biurku, można nawet czytać ją w zatłoczonym autobusie. Dla moli książkowych zakładane są w Internecie specjalne fora i kluby – najlepszym przykładem strona o, bliskiej ludziom książki, nazwie Biblionetka (www.biblionetka.pl). To znakomity i godny polecenia serwis właściwie dla wszystkich, bo dla uczniów, studentów, miłośników książki, samych bibliotekarzy, księgarzy i innych. Nadto – co uderzające – jest wyraźnym dowodem na swego rodzaju „zgranie” sił, połączenie wpływów książki i komputera. To już nie przeciwstawne, rywalizujące ze sobą źródła wiedzy, ale wzajemnie dopełniające się nośniki informacji. Biblionetkowicze – jak mówią o sobie sympatycy portalu – wprowadzają tam własne recenzje i noty wydawnicze; kompletują autorów i tytuły książek w porządku alfabetycznym, dyskutują i oceniają przeczytane pozycje. Zdaje się jednak, że w tej symbiozie słowa drukowanego i wyklinanego[16], książka jest o stopień wyżej. To tekst zebrany i oprawiony w miękką albo twardą okładkę był powodem założenia strony. Internet jest jedynie szybszym źródłem przekazu treści, mogącym zrzeszać ludzi nie tylko z całej Polski, ale i spoza granic kraju.

4,1 punktu uzyskał pogląd Ramamrithy Ranganathana mówiący o bibliotece jako żywym, ustawicznie rozwijającym się organizmie, organizmie złożonym z działów, pracowników, zbiorów. Żywym, gdyż niezamykającym się na nowości nieksiążkowe, idącym z duchem czasów (w Polsce z trudem, ale wciąż do przodu, opierając się na wzorcach zza granicy). Książnica nabiera nowych funkcji – operuje nie tylko księgozbiorem fizycznie dostępnym na półkach, ale i udostępnionym w bazach naukowych w Internecie (czy to w wersjach pełnych czy jedynie abstraktach). Jest nie tylko miejscem, gdzie można przysiąść i (przy nie zawsze dobrym świetle) poczytać na miejscu, lecz także skopiować wybrany fragment książki czy czasopisma i pójść z nim do domu. Nowości techniczne pozwalają nawet na więcej – zeskanowanie dokumentów, tudzież przegranie ich na płytę CD, DVD, a ostatnio i na przenośną pamięć wielkości ludzkiego kciuka, zwaną „pendrivem”, która zastąpiła nieporęczne i psujące się dyskietki. Nie można pominąć możliwości wydrukowania partii materiału z czytnika elektronicznego oraz tak już oczywistej rzeczy, jaką są komputerowe programy biblioteczne: SOWA, MOL, MAK, jak również najnowocześniejsze systemy Horizon i Aleph, umożliwiające zamawianie książek z dowolnego miasta w kraju przez Internet oraz ich odbiór na miejscu, w bibliotece. Innym programem bardzo popularnym wśród użytkowników sieci, a zupełnie nie kojarzonym z pracą w bibliotece (żeby nie powiedzieć wręcz: niemile w niej widzianym), jest komunikator Gadu-Gadu (w skrócie „GG”). Umożliwia on szybką, bezpośrednią komunikację na linii bibliotekarz – bibliotekarz, gdy np. pracownik jednej z bibliotek wydziałowych chce się dowiedzieć szczegółów opracowania czasopism czy terminu opóźniającej się dostawy bieżących periodyków. Bibliotekarze z centrum mogą w jednym momencie sprawdzić, czy dany czytelnik nie jest dłużnikiem którejś z bibliotek sieci i czy można mu bez obaw podbić kartę obiegową. Wszystko to, dodam, bez konieczności chwytania za słuchawkę telefonu, oczekiwania na sygnał i wreszcie bez płacenia rachunków za rozmowy służbowe. Druga istotna płaszczyzna kontaktowania się przez wspomniany komunikator zachodzić może na linii bibliotekarz – czytelnik. Podam przykład z mojego miejsca pracy: otóż w ubiegłym miesiącu, tuż przed przerwą świąteczną, odezwała się studentka z Poznania, która szukała materiałów do pracy magisterskiej, a miała kłopoty z ich znalezieniem w swoim mieście (chodziło o książki z filologii rosyjskiej). Wówczas koleżanka przeszukała dostępne w naszej bibliotece zasoby i odpowiedziała za pomocą wspomnianego komunikatora. Takie działania wymagają jednak umieszczenia informacji na stronie WWW biblioteki (najczęstszym chyba źródle informacji o książnicy) o tzw. numerze Gadu-Gadu, pod którym jest dostępny bibliotekarz. Na takich to kontaktach między innymi zasadza się mówienie o bibliotece jako żywym organizmie.

Wracając do tradycyjnej formy książki, wspomnę jeszcze o jednym z podstawowych działań bibliotek – tak kiedyś, jak i dziś. Myślę o rozbudowywaniu księgozbioru, jednakże z uwzględnieniem różnorakich potrzeb i zainteresowań użytkowników. Powinien on zawierać pozycje ważne naukowo, lecz i te będące źródłem rozrywki; odnoszące się do poglądów z różnej strony sceny politycznej, wystrzegający się kumulowania tytułów zgodnych z wybraną, dominującą (by nie powiedzieć; wiodącą) partią czy ideologią. To działanie nie tylko na rzecz rozwijania organizmu, ale i podtrzymywania ducha etyki w bibliotekarstwie. Ostatnim argumentem porównującym bibliotekę do żywego organizmu, jest dostosowywanie tego typu instytucji do potrzeb osób sprawnych inaczej (jak od niedawna mówi się o niepełnosprawnych). Jest on bodaj najtrudniejszym do zrealizowania w polskich warunkach. Są przecież spore kłopoty z gromadzeniem książek brajlowskich, syntezatorów mowy czy tekstów z dużym drukiem, nie mówiąc już o przystosowaniu budynków pod kątem czytelników niepełnosprawnych. W tej dziedzinie ów organizm jeszcze nie jest w pełni rozwinięty.

O niemal pół punktu mniej – bo 3,7 – zdobyło zalecenie Ramamrithy Ranganathana, by bibliotekarze pamiętali o często ograniczonym czasie czytelnika. Wskazana więc jest jak najszybsza obsługa biblioteczna i informacyjna, przy czym szybsza nie może oczywiście znaczyć gorsza, mniej kompetentna. Czytelnik musi jednak zachować cierpliwość, gdy pojawiają się opóźnienia, których przyczyną jest np. przestarzały, zawieszający się nagle system komputerowy albo awarie kserografu prywatnego ajenta. Jest to uciążliwe i dla użytkowników (przykładowo studentów tuż przed sesją, kopiujących niezbędne materiały), i dla bibliotekarzy, niezasłużenie obarczanych odpowiedzialnością za ten stan.

Niewiele ponad 3 punkty respondenci przyznawali zasadzie Ranganathana dotyczącej polecania czytelnikom odpowiednich dla nich książek. Źródła tego mało imponującego wyniku upatruję w nadmiarze obowiązków, jakie spoczywają na barkach bibliotekarzy. Skoro powinni oni dzielić się swą wiedzą o książkach, którymi dysponuje ich biblioteka, powinni również mieć po temu czas. Odpowiedzi na pytanie dotyczące kompetencji czytelniczych, świadczy o tym, iż respondenci są niezaprzeczalnie aktywnymi czytelnikami i mają szerokie rozeznanie w literaturze, prezentując wysoki poziom kultury czytelniczej. W ostatnich latach uczelnia opolska otworzyła kilka nowych kierunków, co niestety nie przełożyło się na liczbę bibliotekarzy wychodzących naprzeciw oczekiwaniom nowej fali studentów, przybywających do naszego miasta. Poza żakami przychodzą do Biblioteki Głównej jeszcze osoby z zewnątrz, szukające pozycji pod kątem zainteresowań oraz miłośnicy literatury, wypatrujący nowości wydawniczych.

Ostatnie w skali ocen ankietowanych jest stwierdzenie, iż każda książka ma swojego czytelnika. Straciło ono w dzisiejszych czasach na aktualności, gdyż niemal każda biblioteka, po selekcji, mogłaby wydzielić książki zdezaktualizowane – ze względu na datę wydania (np. te dotyczące historii Polski, pisane po II wojnie światowej, zawierały treści w znacznej mierze zmienione, historię zafałszowaną, napisaną przez zwycięzców, jak mawiał Napoleon), bądź informacje (np. o przestarzałych już rozwiązaniach technicznych). Właśnie z uwagi na to, duże zmiany w bibliotekach poczynili Hiszpanie. Wyszli oto z założenia, że książka, która nie jest bezpośrednio dostępna czytelnikowi, nie jest w bibliotece potrzebna wcale! Znaczy to, że nieprzydatne są wszystkie egzemplarze składowane w magazynach. Oczyszczono je więc, uzyskując dużo miejsca na tytuły wartościowe. W Polsce działa kilka bibliotek prawnie wyznaczonych do gromadzenia i przechowywania książek tego rodzaju (w Krakowie i Warszawie). W Bibliotece Głównej Uniwersytetu Opolskiego podejmuje się działania polegające na kompletowaniu księgozbioru zgodnego z profilem biblioteki. Przychodzące z tzw. egzemplarza obowiązkowego książki przeznaczone np. dla dzieci i młodzieży (często z dodatkami w postaci zabawek i kolorowanek), są przekazywane do bibliotek dla najmłodszych. Biblioteka Wojewódzka przy ul. Piastowskiej ma natomiast pokaźny zbiór tzw. dokumentów życia społecznego (DŻS), dlatego też przejmuje co bardziej poszukiwane egzemplarze tychże materiałów. Jeszcze innego typu pozycje tworzą w Bibliotece Głównej tzw. Drugą Bazę. Jest to wzorowo etyczne działanie: jeśli zbiory w jednej bibliotece mają być nieprzydatne, niewykorzystane, lepiej jest przekazać je placówce, dla której będą bezcennym prezentem.

Etyka jest niezbędna w pracy bibliotekarzy (jak i w każdej innej), jednakże dyskusje nad nią powinny mieć ścisły związek z praktycznymi działaniami codziennej pracy z czytelnikiem.

Przypisy

[1] Niniejszy artykuł jest fragmentem pracy dyplomowej pt. Bibliotekarz – osobowość, kompetencje i etyka. Badania ankietowe w środowisku pracowników Biblioteki Głównej Uniwersytetu Opolskiego, napisanej pod kierunkiem dr Wandy Matwiejczuk, obronionej w Międzywydziałowym Centrum Kształcenia i Doskonalenia Pedagogicznego Uniwersytetu Opolskiego w styczniu 2007 roku.

[2] BAŃKO, M. (red.). Wielki słownik wyrazów obcych PWN. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2003, s. 237.

[3] KUBÓW, S. Od normy moralnej do etyki zawodowej – myśląc o profesji bibliotekarskiej. W: KUBÓW, S. (red.). Bibliotekarz w świecie wartości. Materiały konferencji Wrocław 15 – 16 maja 2003 r. Wrocław: Dolnośląska Szkoła Wyższa Edukacji TWP, 2003, s. 103.

[4] Tamże.

[5] CZYŻEWSKA, E. Rozumienie etyki zawodowej w środowisku bibliotekarskim. Bibliotekarz 2001, nr 5, s. 2.

[6] Tamże.

[7] Tamże, s. 8.

[8] ŻMIGRODZKI, Z. Współczesne dylematy etyki bibliotekarskiej. W: KUBÓW, S. (red.). Bibliotekarz w świecie wartości..., dz. cyt., s. 109.

[9] KARCIARZ, M. Etyka w zarządzaniu biblioteką – podstawowe pytania [on-line]. [dostęp 16 grudnia 2006]. Dostępny w World Wide Web: http://www.ml.put.poznan.pl/2005/pdf/5_6.pdf.

[10] RADWAŃSKI, A. Zupa z etyki. Uwagi do projektu „Kodeksu etyki bibliotekarza i pracownika informacji”. Biuletyn EBIB [on-line]. 2004 nr 8 (59) [dostęp 14 listopada 2006]. Dostępny w World Wide Web: http://ebib.oss.wroc.pl/2004/59/radwanski.php.

[11] DUNIN, J. Biblioteka a wolność myśli. Przegląd Biblioteczny 1992, nr 1/4, s. 27-28.

[12] SOSIŃSKA-KALATA, B. i in.. Kodeks etyki bibliotekarza i pracownika informacji. Warszawa: Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, 2006, s. 14.

[13] KUBÓW, S. Od normy moralnej do…, dz. cyt., s. 108.

[14] BAJ, M. i in.. Propozycja nowego Kodeksu Bibliotekarza. Biuletyn EBIB [on-line]. 2006 nr 5 (75) [dostęp 12 grudnia 2006]. Dostępny w World Wide Web: http://www.ebib.info/2006/75/studenci.php.

[15] FILIPCZAK, M. Polubić klasyków – Ranganathan o pracownikach informacji bibliotecznej i naukowej. Biuletyn EBIB [on-line]. 2005 nr 5 (66) [dostęp 23 października 2006]. Dostępny w World Wide Web: http://www.ebib.oss.wroc.pl/2005/66/filipczak.php.

[16] W przestrzeni Internetu dominują neologizmy powstałe na bazie języka angielskiego; neologizm użyty przeze mnie tutaj jest spolszczeniem słowa „click” – ‘przyciskać’, ‘wciskać’, z powodu skojarzenia z dźwiękiem naciskanych podczas pisania klawiszy

 Początek strony



Etyka w zawodzie bibliotekarza i pracownika informacji naukowej – wyniki i analiza badań ankietowych przeprowadzonych w środowisku pracowników Biblioteki Głównej Uniwersytetu Opolskiego / Beata Śliwińska// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska - Nr 5/2008 (96) czerwiec/lipiec. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2010. - Tryb dostępu: http://www.ebib.info/2010/96/a.php?sliwinska. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187