Nr 8/2007 (89), Selekcja zbiorów bibliotecznych. Artykuł |
Jadwiga Staromiejska
| |||
WprowadzenieMamy zająć się problemem selekcji zbiorów bibliotecznych. Inaczej rzecz ujmując: zarządzaniem zbiorami i tworzeniem kolekcji bibliotecznych[1]. Publikacji na ten temat przybywa z każdym rokiem. Każda z nich ujmuje i naświetla problem coraz głębiej, coraz dokładniej. Każdy autor dokłada swoją cegiełkę, aby w praktyce selekcja zbiorów stawała się coraz łatwiejsza i efektywna. Wydawałoby się, że zarówno samo pojęcie, jak i narzędzie mamy opanowane. Doświadczenie i wiedza każą nam jednak zatrzymać się nad dwoma zjawiskami, które w procesie selekcji stały się w dobie cyfryzacji barierami trudnymi do pokonania. Są to:
Oba pojęcia, zaczerpnięte z biologii, przeszczepione na grunt informacji naukowej i bibliotekoznawstwa prowadzą od razu do konkluzji: nie da się napisać rzetelnego naukowego artykułu nie przeczytawszy uprzednio wszystkich publikacji, które ukazały się na ten temat w czasopismach i jako wydawnictwa zwarte oraz wszelkie prace i tezy naukowe lub też materiały konferencyjne. Nie można też pretendować do miana naukowego nie sprawdziwszy uprzednio w Internecie we wszystkich dostępnych publikacjach, co na dany temat napisały autorytety w danej dziedzinie. Prezentując własne zdanie bez takiego rozeznania, ryzykujemy plagiat i śmierć naukową. Dlatego też artykuł ten będzie zaledwie naukawy, a właściwie będzie to podzielenie się doświadczeniem z 25 letniej pracy w małej bibliotece instytutowej, gdzie proces selekcji powinien być łatwiejszy… WstępZ problemem selekcji spotkać musi się każdy człowiek. Skoro selekcja to dobór lub wybór naturalny lub sztuczny określonych elementów w różnorodnych sytuacjach, to dokonujemy jej przez całe życie codziennie, wielokrotnie i w wielu dziedzinach. Pole semantyczne samego pojęcia można określić kilkoma czasownikami:
Wszystkie te czynności wykonujemy często nawet automatycznie i bez zastanowienia. Równie często jednak stają się dla nas prawdziwą udręką. Wystarczy przyglądnąć się klientom supermarketów oraz sposobom, w jaki podejmują decyzję o kupnie towaru, kiedy oferta elementów do wyboru przerasta możliwości percepcyjne większości kupujących. Trzy deski ratunku to:
Pierwszy punkt można zrealizować wysyłając klienta do mniejszego, branżowego sklepu. Czy dzięki temu wybór będzie łatwiejszy? Porządki w szafie też bywają powodem silnego stresu, choć skala wyboru jest o wiele mniejsza. Biblioteka dziedzinowa w dobie kaskadowego wzrostu publikacji elektronicznych to taki sam supermarket, tylko na innej powierzchni. Punkt drugi załatwiają na razie szkolenia biblioteczne. Jak wiemy z doświadczenia w sposób bardzo niewystarczający. W dobie cyfryzacji źródeł i zalewu informacji naukowej dobrze byłoby zająć się punktem trzecim nie przerzucając całego ciężaru obsługi na bibliotekarzy i pracowników informacji, ale wprowadzając zajęcia obowiązkowe z przedmiotu bibliotekoznawstwo i informacja naukowa już w szkołach średnich. W jakim zakresie i na którym roku studiów powtórzyć te zajęcia to sprawa do ustalenia. Nie można jednak dopuścić do sytuacji, kiedy człowiek kończący studia nie potrafi korzystać z tradycyjnych i elektronicznych źródeł wiedzy. W ten sposób autorka chciała zapowiedzieć tonację swojego artykułu i dedykować go wszystkim solo-bibliotekarzom, którzy prowadzą małe instytutowe biblioteki w szkołach wyższych. W jaki sposób przeprowadziłam pierwszą selekcję księgozbioruObejmując w listopadzie 1988 roku stanowisko bibliotekarza w Instytucie Mechaniki Budowli PK, autorka zorientowała się, że zamiast wypożyczać książki, jej rola ogranicza się do pośrednictwa przy zakupie książek. Już z tego faktu można było wyciągnąć wniosek, że księgozbiór znajdujący się w pomieszczeniu biblioteki nie odpowiada zapotrzebowaniu pracowników Instytutu. Bezpośredni wywiad w dużej mierze potwierdził tę hipotezę. Należało więc przeprowadzić badania, które nie tylko mogłyby udowodnić niską efektywność księgozbioru, lecz dostarczyć jednocześnie wskazówek i argumentów do dalszego gromadzenia zbiorów. Autorka posłużyła się metodą bibliometryczną korzystając ze wskazówki B. Stefaniak: „Zastosowanie różnych metod i technik bibliometrycznych znalazło miejsce w działalności bibliotecznej i informacyjnej dla celów bardziej efektywnej obsługi informacyjnej i lepszego wykorzystania zbiorów bibliotecznych”[2]. Metoda cytowań wydała się być najkorzystniejszą w tym przypadku. Autorka przystępując do badań oparła się na kilku podstawowych faktach:
Ponieważ pierwszym i najważniejszym etapem pracy naukowo-badawczej pracowników jest doktorat - wobec czego biblioteka IMB powinna służyć przede wszystkim osobom piszącym doktoraty - autorka postanowiła oprzeć swoje badania na pracach doktorskich i na podstawie analizy cytowań pozycji z bibliografii załącznikowych, wyprowadzić pewne praktyczne wnioski. Postępowanie badawcze
Najistotniejszy w badaniach okazał się punkt 6, 9 i 11. Nie będę tu przytaczała tabel i wszystkich wyników. Praca została wykonana pod kierunkiem prof. Wandy Pindlowej na zakończenie studiów podyplomowych w Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej UJ w roku akademickim 1988/89. To było dawno, ale pozwoliło zorientować się bibliotekarzowi w potrzebach użytkowników i rozpocząć nową politykę gromadzenia.
Jako efekt przeprowadzonych badań powstały w bibliotece IMB działy tematyczne:
Selekcja bibliotek i selekcja w biblioteceAutorka nie będzie analizowała przyczyn i skutków lawinowego wzrostu bibliotek cyfrowych i jego wpływu na logistykę biblioteczną. Dyskusja o tym, czy coś jest już biblioteką cyfrową czy repozytorium czy tylko bazą danych to temat dla teoretyków bibliotekoznawstwa i informacji naukowej. Dla praktyka z 25 letnim stażem selekcja to szereg praktycznych działań, nieodzownych w tworzeniu adekwatnej do oczekiwań użytkownika oferty biblioteki. I nie ma znaczenia, czy robi się ją ręcznie z drabiny, czy klikając myszką komputera, czy jedno i drugie jednocześnie. Jest to praca żmudna, proces ciągły, wymagający poza tym stałego kształcenia i uzupełniania kompetencji. Możliwości i niemożliwości selekcjiKsięgozbiór biblioteki IMB PK liczy ponad 10 tys. woluminów. Nieadekwatny do zapotrzebowania czytelników pozostał na półkach w pomieszczeniu biblioteki. Uporządkowany według nowych, lepszych kryteriów stanowi ładną dekorację. W ostatnich latach coraz częściej sięgają do niego coraz młodsi adepci nauki, aby stwierdzić, że ich wspaniałe pomysły ktoś już opracował 90 lat temu… Wyrzucenie wielu pozycji i przeprowadzenie jego głębokiej selekcji wymagałoby stworzenia komisji złożonej z przedstawicieli każdej z katedr i zakładów Instytutu, tak duże jest zróżnicowanie w tematyce badań, sposobie prowadzenia zajęć dydaktycznych i w wieku pracowników. To z kolei pociąga za sobą krańcowo różne zdania na temat przydatności lub nieprzydatności takiej czy innej książki do celów dydaktycznych, badawczych lub archiwizacji. W praktyce zmontowanie komisji okazało się niemożliwe. Nowy księgozbiór powstaje na innych zasadach dzięki międzynarodowej ofercie wydawniczej, współpracy z kadrą naukową i innymi bibliotekami technicznymi. Selekcja bibliotek w biblioteceW 2004 roku Instytut poniósł niepowetowaną stratę. Odszedł do wieczności prof. dr hab. inż. Roman Ciesielski, twórca polskiej inżynierii parasejsmicznej. Pozostawił po sobie imponujący księgozbiór w liczbie ok. 4 tysięcy woluminów druków zwartych, kilkuset woluminów czasopism i nieoszacowany zbiór dokumentacji technicznych. Szczęśliwym spadkobiercą okazała się biblioteka Instytutu. Na autorkę niniejszego artykułu spadł obowiązek selekcji i opracowania darowizny. Pierwszej selekcji dokonali sami pracownicy i doktoranci, którym pozwolono wybrać przydatne druki. One to zostały opracowane tradycyjnie i elektronicznie w pierwszej kolejności, i wypożyczone. W ten sposób zmniejszyły się nieco stosy zalegające podłogę w bibliotece [56 metrów kwadratowych na III piętrze, strop drewniany]. Z pozostałych darów wybrano jako osobne kolekcje do opracowania:
To oczywiście podział i opracowanie zadane przez bibliotekarza samemu sobie, jako bardzo odległa perspektywa. Kolekcja nazwana inicjałami Profesora: RC powstaje powoli, w miarę potrzeb czytelników i „mocy przerobowych” bibliotekarza, ale jest już widoczna w Internecie na stronie biblioteki IMB PK w bazach robionych w systemie „mezon-lib” http://limba.wil.pk.edu.pl/~bibl4/mezon-lib/database_home.php?database=14. Oprócz tej kolekcji powstaje katalog elektroniczny z nowych nabytków i wprowadzane są do niego, na bieżąco wypożyczane, starsze książki. W ten sposób problem retrospektywnej selekcji książek do opracowania elektronicznego odbywa się niejako sam. Użytkownicy decydują o tym, co zostanie umieszczone szybko w katalogu elektronicznym. http://limba.wil.pk.edu.pl/~bibl4/mezon-lib/database_home.php?database=3. Również użytkownicy i jednocześnie autorzy decydują o tym, co znajdzie się w pełnej wersji pdf w repozytorium Publikacje L-4. To też wyselekcjonowana kolekcja… http://limba.wil.pk.edu.pl/~bibl4/mezon-lib/database_home.php?database=1. Z doświadczenia i fizycznego braku miejsca wynikła nowa polityka gromadzenia zbiorów. Nowe nabytki, o których zakupie decydują sami pracownicy i studenci, podlegają od razu „naturalnej” selekcji. Z właściwą dla danej Katedry lub Zakładu sygnaturą wędrują na półki podręcznych księgozbiorów pracowników. W Bibliotece pozostaje rewers i wpis do bazy e-katalog Biblioteki L-4. Tak powstają kolekcje o bardzo wąskiej specjalizacji. Bibliotekarz pełni rolę informatora o „miejscu postoju” książki i pośredniczy przy jego zmianie. e-selekcja e-kolekcjiZałożeniem podstawowym jest kryterium dziedzinowe i poziom naukowy komunikatu. W następnej kolejności jego dostępność. Tych, którzy twierdzą, że barierą są wysokie koszty dostępności odsyłam do ewangelicznej przypowieści o drogocennej perle. Perły muszą być drogie. Choć bywa, że okazują się sztuczne… Selekcja czasopismTu każdy bibliotekarz po prostu się uśmiechnie. Czy warto pisać o ilości tytułów, o ich żywotności, częstotliwości zmian, liście rankingowej, IF, wersjach elektronicznych, platformach wydawniczych, konsorcjach itd… Każda biblioteka w swoim zakresie dynamicznie musi rozwiązywać ten problem. I na ogół rozwiązuje go podobnie. Bada zapotrzebowanie czytelnicze, sprawdza ceny prenumeraty i ma spokój na… rok. Po roku zabawa rozpoczyna się od nowa, bo pojawiły się rewelacyjne tytuły, tu zmieniły się trendy, cała piękna platforma elektroniczna obwarowała się kosmicznymi cenami, a konsorcjum „XY” połączyło się z „Z” tworząc coś nowego i jego oferta jest lepsza… Wyższe uczelnie sprawdzają, co kto prenumeruje, aby nie powielać zakupów w środowisku. Biblioteki instytutowe sprawdzają, co prenumeruje Biblioteka Główna: sugerują, protestują, wypracowują kompromis. Likwiduje się część tytułów, zaczyna brakować kontynuacji, wraca się ponownie do zarzuconej prenumeraty i do badań naukowych, które pozwolą zoptymalizować problem. Zasygnalizowane wyżej zagadnienia:
mają wiele opracowań naukowych. Autorka korzystała w swojej karierze z wielu z nich, dobierając wskazania, które pozwoliły jej spełnić oczekiwania własne i przede wszystkim oczekiwania czytelnika. W tym świetle problem selekcji jawi się jako podstawowa czynność w każdej bibliotece. Wymaga pracy zespołowej, sporych kompetencji, czasu i ciągłej optymalizacji. Niestety, samotny bibliotekarz, mimo najlepszej woli i wiedzy podlega trzem podstawowym błędom: brakowi zespołu, czasu i korekty. Dlatego mimo wieloletniego doświadczenia autorka staje często przed problemem selekcji czyli wyboru, jak kobieta przed szafą z ubraniami: stara kolekcja jeszcze całkiem, całkiem, a tu wchodzą nowe. Ładniejsze, często tańsze… Oj, przydałaby się jakaś przyjaciółka! Przypisy[1] KAMIŃSKA-WŁODARCZYK, R. Nieodzowność selekcji księgozbioru bibliotecznego, In Biuletyn Informacyjny [on-line]. Kraków: AWF, 2001 nr 3 [dostęp 9 września 2007]. Dostępny w World Wide Web: http://biblioteka.awf.krakow.pl/biul301.htm. [2] STEFANIAK, B. Metody badania źródeł informacji pierwotnej za pomocą informacyjnych baz danych. Prace IINTE, 1982, nr 42, s. 9. Bibliografia
|
| |||