EBIB 
Nr 2/2005 (63), Dostęp do informacji. Artykuł
 Poprzedni artykuł Następny artykuł   

 


Marta Grabowska

NORMY: rozpowszechniane, udostępniane czy sprzedawane?
Czy instytucja, która normalizuje innych potrafi uporządkować samą siebie?


Wyrażam podziękowanie wszystkim osobom, z którymi konsultowałam sprawę ustawy o normalizacji oraz treść tego artykułu.

Kiedy jakiś zawód jest zawodem "frontowym", tzn. jego wykonywanie polega na bezpośredniej styczności z obywatelem, wtedy, jak w zwierciadle, odbijają się w nim wydarzenia dziejowe. Osoby wykonujące taki zawód - chciał nie chciał - stają wobec konieczności odpowiadania na pytania obywatelom, dlaczego świat jest taki jaki jest, a raczej dlaczego prawo go takim ukształtowało.

Pamiętamy czasy, kiedy to bibliotekarze musieli odpowiadać czytelnikom na pytania, dlaczego nie mogą oni dostać dokumentów, które zakwalifikowane zostały do tzw. "prohibitów" lub też dlaczego nie ma w bibliotekach książki Monte Cassino Melchiora Wańkowicza. Dzisiaj bibliotekarze i pracownicy informacji muszą odpowiedzieć czytelnikom na pytanie, dlaczego Polskie Normy wydawane przez instytucję nieposiadającą osobowości prawnej i legitymującą się godłem państwowym, są przez tą instytucje sprzedawane i dlaczego tak trudny jest dostęp do Polskich Norm, które, nie ulega wątpliwości, wobec statusu instytucji je sporządzającej - noszą znamiona informacji publicznej.

Wkrótce po powołaniu mnie na stanowisko Przewodniczącej Normalizacyjnej Komisji Problemowej nr 242: Informacja i dokumentacja PKN w 1994 r.[1] zdarzył się drobny incydent. Oto przygotowywane przez moją Komisję normy zaczęły być przedrukowywane (bez mojej wiedzy) przez Instytut Bibliograficzny Biblioteki Narodowej w serii: Prace Instytutu Bibliograficznego w nieco innej postaci niż normy oryginalne, tj. w postaci małych książeczek znanych na pewno środowisku bibliotekarskiemu. Książeczki te zawierały teksty norm z komentarzem i sprzedawane były przez Bibliotekę Narodową chyba po 5 zł za sztukę.

Władze PKN zaczęły wywierać na mnie presję, abym "coś z tym zrobiła", bo jak twierdzili - normy są objęte prawem autorskim. Udałam się więc na rozmowę do Dyrekcji Biblioteki Narodowej i przekazałam wątpliwości PKN dotyczące procederu z książeczkami. Jednak wobec braku reakcji - sama zaczęłam szczegółowo studiować ówczesną ustawę o normalizacji. Zaciekawił mnie też fakt, dlaczego PKN nie kieruje sprawy na drogę sądową?

Ówczesna ustawa o normalizacji[2], która miała charakter przejściowy, kształtowała PKN jako państwową jednostkę organizacyjną bez osobowości prawnej, jednostkę budżetową podległą bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów. Jej ciałem stanowiącym był Komitet liczący 28 osób, które powoływane były przez Prezesa Rady Ministrów na 4-letnią kadencję i reprezentowały różne środowiska (plus Prezes PKN, zastępca Prezesa i sekretarz PKN). Komitet w drodze głosowania ustanawiał Polskie Normy i podejmował bieżące decyzje dotyczące działania PKN. Do głównych zadań PKN należało wydawanie i rozpowszechnianie na zasadzie wyłączności Polskich Norm.. (Art. 7 ust. 2 p. 1)[3]. Ustawa ta w art. 7a dopuszczała też prowadzenie przez PKN działalności pozabudżetowej w formie środka specjalnego[4].

Należy wyjaśnić, że na świecie działalność normalizacyjna związana jest w głównej mierze z gospodarką, która ma charakter wolnorynkowy (pozarządowy). Wobec tego normy opracowywane są przez jej reprezentantów i na jej (gospodarki) potrzeby przez niezależne od państwa organizacje zarządzane kolegialnie (najczęściej stowarzyszenia) i zrzeszające reprezentantów różnych branż na zasadzie dobrowolności. Normy mają tam zatem charakter nieobowiązkowy i nie stanowią aktów prawnych (nie są nakazem). Zawarte w nich treści chronione są prawem autorskim, którego części majątkowe (a czasem nawet osobiste też) należą do krajowych komórek normalizacyjnych. Jednostki te utrzymują się ze sprzedaży norm i czasem z określonych dotacji z budżetu państwa. Krajowy charakter komórek normalizacyjnych nie polega na tym, że są to instytucje władzy publicznej. Polega on na tym, że w danym państwie powinna być tylko jedna taka organizacja, a państwo powinno zadbać o to, aby taka organizacja w ogóle istniała.

Państwo w gospodarce wolnorynkowej ma również swoje interesy w normalizacji: może zlecać komórkom krajowym wykonanie niektórych norm i używając do tego swojej władzy, powoływać je potem jako akty obowiązkowe, gdy chce zagwarantować obywatelom np. bezpieczeństwo. Lecz im mniej norm obowiązkowych, tym wolniejsza przedsiębiorczość. W Polsce, po II wojnie światowej, wobec nacjonalizacji gospodarki i jej przejęcia przez państwo, normy stały się nakazem i działały jak prawo, ponieważ były instrumentem centralnego zarządzania produkcją. Polski Komitet Normalizacyjny został podniesiony do rangi urzędu centralnego i zaczął działać jak władza. Transformacja ustrojowa w Polsce 1989 r., polegająca między innymi na powrocie do gospodarki wolnorynkowej, wymagała więc ponownego uniezależnienia normalizacji od władz państwowych i uczynienia jej dobrowolną. Taki właśnie warunek zapisano w polskim Narodowym Programie Przygotowania do Członkostwa (NPPC)[5] we Wspólnotach Europejskich, co opracowującym go prawnikom wydawało się zapewne faktem oczywistym: Zmiana statusu PKN (osobowość prawna PKN, niezależność od władz administracyjnych).

Wkrótce, w związku ze staraniami Polski o członkostwo we Wspólnotach Europejskich PKN stał się afiliantem CEN/CENELEC[6], tj. europejskich organizacji normalizacyjnych, i zaczął w szybkim tempie wdrażać normy europejskie do Polskich Norm. Ale jednym z warunków, oczywiście, było objęcie norm europejskich w Polsce ochroną prawnoautorską.

Na normach, z którymi zetknęłam się na początku mojej pracy w Normalizacyjnej Komisji Problemowej nr 242: Informacja i dokumentacja, umieszczony był enigmatyczny znaczek copyrightu ©, ale bez dwóch pozostałych elementów (właściciela praw autorskich i roku) oraz nadruk zakazu kopiowania norm w brzmieniu Żadna część niniejszej normy nie może być przedrukowywana ani kopiowana jakąkolwiek techniką bez pisemnej zgody Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Treść tego nadruku wiązała się zapewne z zapisem w ustawie o normalizacji dotyczącym prawa wyłączności PKN do publikowania i rozpowszechniania norm (Art. 7 par. 2 p. 2)[7].

Należy zauważyć, że w 1994 r. weszła w życie polska ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych[8]. Jej art. 4 brzmiał:
Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:
1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty,
2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole,
3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne,
4) proste informacje prasowe.

Polskie Normy niejako podwójnie kwalifikowały się pod ten artykuł, bowiem z jednej strony, choć ustawa o normalizacji z 1993 r. określała je jako nieobowiązkowe, to stanowiły one jednak rodzaj tzw. "miękkiego prawa", ponieważ ustanawiane były drogą głosowania przez osoby publiczne powołane przez Prezesa Rady Ministrów i ogłaszane w postaci uchwał. Jako takie, posiadały zatem znamiona dokumentu urzędowego. Wydawane przez PKN Polskie Normy w postaci serii można też było uznać za swoisty dziennik urzędowy. PKN natomiast, instytucja sektora publicznego, ustanawiająca Polskie Normy jako akty "miękkiego prawa", akty nieobowiązkowe i bez skodyfikowanych zasad orzecznictwa, pozostawała w strukturach władzy z jej statusem państwowej jednostki organizacyjnej i 100% utrzymaniem z budżetu państwa. Na moje pytanie, dlaczego na normach umieszcza się ten dziwny znaczek © (copyrightu) uzyskiwałam odpowiedź, że normy są chronione prawem autorskim (!). Tłumaczono mi także, że uczyniono zastrzeżenie znaku towarowego PKN oraz że niektórzy prawnicy uważają, że forma normy jest specyficzna i ona stanowi własność intelektualną PKN! Takiego zdania byli zresztą faktycznie niektórzy prawnicy doradzający PKN-owi, np. prof. dr hab. J. Błeszyński.

Jednak z analizy ustawy o prawie autorskim można było wnioskować, że normy nie były objęte jej działaniem, a nadruk zakazujący kopiowania wydawał się być wątpliwy, bo choć był on wyartykułowany w ustawie, to jednak wątpliwość budził fakt przyznania komukolwiek wyłączności na druk wprawdzie "miękkiego", ale jednak prawa. Normy nie należały też do kategorii informacji niejawnych[9] wobec zapisów w ustawie o obowiązku ich rozpowszechniania przez Polski Komitet Normalizacyjny, a ich tworzenie należało do zadań statutowych PKN. Zresztą Biblioteka Narodowa wcale nie umieszczała na swoich książeczkach znaku towarowego PKN ani nie publikowała treści norm w formie identycznej z formą stosowaną przez PKN! Co więcej - autorzy norm, z którymi wtedy współpracowano, wcale nie podpisywali umowy o przeniesienie praw autorskich! Można było zatem wnioskować, że PKN, krótko mówiąc, "zawraca mi głowę", choć trudno się było oprzeć wrażeniu, że jedna i druga instytucja mają "niezwykle utalentowanych" doradców prawnych! Zastanawiał jednak fakt, jaką wiedzę na temat normalizacji europejskiej mieli twórcy ustawy przejściowej, jeśli pierwszoplanowym zadaniem PKN było wówczas wdrażanie norm europejskich, które powinny być chronione prawem autorskim, a tej ochrony nie można się było dopatrzeć. Jak donosi dziś prasa, jednym z współtwórców tej ustawy przejściowej był ówczesny poseł, a obecny prezes PKN dr Janusz Szamański[10]. Przyjęte wówczas rozwiązania skutkowały zapewne ratowaniem się przez PKN nadrukiem enigmatycznego znaczka © i figurującym na normach zakazem niemającym jednak nic wspólnego z prawnoautorską ochroną Polskich Norm.

Intensywna praca w Komisji Normalizacyjnej spowodowała, że zapomniałam na jakiś czas o całej sprawie. Lecz w 1998 r. dobiegła końca I kadencja Komitetu (1994-1998 r.) i Prezes Rady Ministrów (wówczas Premier Jerzy Buzek) powołał nowy jego skład. Uczynioną mi propozycję wejścia w skład Komitetu jako reprezentantki środowiska pracowników informacji naukowo-technicznej przyjęłam i zastąpiłam w Komitecie prof. dr hab. Barbarę Stefaniak, która była w jego poprzednim składzie. Z pozoru wydawało się, że funkcja ta nie będzie zbyt absorbująca, ponieważ planowane były najwyżej cztery posiedzenia w roku. Ich treścią miały być bieżące sprawy PKN. Przyjmując tę funkcję miałam zresztą nadzieję, że poruszę na forum Komitetu kilka istotnych kwestii, które wyniknęły w pracach mojej Komisji.

Wkrótce po rozpoczęciu pracy w Komitecie zorientowałam się jednak, że zasadniczą sprawą w tej kadencji Komitetu będzie ostateczne dostosowanie polskiego prawa dotyczącego normalizacji do wymagań Unii Europejskiej, tj. przygotowanie nowej ustawy o normalizacji. Fakt, iż Biuro PKN będzie się bronić przed zmianą statusu, był raczej do przewidzenia, bowiem jakakolwiek zmiana oznaczałaby pogorszenie jego statusu materialnego oraz, najprawdopodobniej, redukcję personelu. Utrzymanie dotychczasowego statusu pozostawało jednak w jawnej sprzeczności z wymaganiami NPPC (zmiany statusu PKN, tj. uniezależnienia od władz administracyjnych i uzyskania osobowości prawnej), co zagwarantowałoby m. in. prawidłową ochronę prawnoautorską norm. Zdałam sobie również sprawę z faktu, iż zasadnicze działania dostosowawcze koncentrować się będą w sferze związanej z informacją.

Zaczęłam gwałtownie studiować literaturę na temat organizacji normalizacji europejskiej[11], w czym niezwykle pomocne okazały się zasoby literatury na ten temat w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego. W tak zwanym "międzyczasie" weszła w życie nowa Konstytucja (2 kwietnia 1997 r.)[12] z jej art. 61 dotyczącym dostępu do informacji publicznej - jednak nie było jeszcze uzupełniającej ten artykuł ustawy ani wydanego później rozporządzenia. Ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej[13] weszła w życie 1 stycznia 2002 r., a Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 17 maja 2002 r. w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej[14] weszło w życie dopiero 20 czerwca 2002 r.

Wejście w życie nowej Konstytucji w 1997 r. jedynie upewniło mnie w przekonaniu, że na podstawie obowiązującej ciągle jeszcze w 2002 r. przejściowej ustawy o normalizacji można uznać, że Polskie Normy posiadają znamiona informacji publicznej, a nawet dokumentu urzędowego wobec faktu ustanawiania ich w drodze głosowania przez osoby publiczne (Komitet) w formie uchwał oraz ze względu na status PKN.

Tymczasem na forum Komitetu zaczęły się gorące dyskusje nad projektem ustawy. Komitet podzielił się na dwie grupy: większą broniącą dotychczasowego statusu PKN i mniejszą, do której i ja się zaliczałam - żądającą przekształcenia PKN w niezależną organizację. Grupa, do której się zaliczałam, przystąpiła do opracowania osobnego projektu ustawy kształtującej PKN jako quasi stowarzyszenie, w którym oprócz osób fizycznych członkami byłyby również osoby prawne i dopuszczone byłyby celowe dotacje z budżetu państwa - na wzór podobnych organizacji w państwach zachodnich. W takiej sytuacji normy nie posiadałyby znamion dokumentu urzędowego ani informacji publicznej, podlegałyby ustawie o prawie autorskim, a niezależna organizacja, oprócz dochodów z własnej działalności, wspierana byłaby dotacjami celowymi z budżetu państwa.

Natomiast grupa popierająca dotychczasowy status PKN dokonywała ekwilibrystycznych zapisów w swoim projekcie, gdzie jedno nie pasowało do drugiego, podpierając się opiniami z różnych urzędów, które pewnie same nie wiedziały, co z tym fantem zrobić. Trudno opisać dyskusję trwającą wówczas na forum Komitetu - w każdym razie udało mi się w marcu 2002 r. opublikować artykuł w Gazecie Prawnej[15], w której argumentowałam, iż jeśli zachowa się status PKN, to normy będą nosić znamiona informacji publicznej. W odpowiedzi na ten artykuł ówczesny Prezes PKN zapewniał na łamach Gazety Prawnej, że normy nie są informacją publiczną[16]. Ta wypowiedź skierowana przeze mnie do Rzecznika Praw Obywatelskich doczekała się oceny z jego strony potwierdzającej jednoznacznie stanowisko, że na podstawie ustawy przejściowej Polskie Normy winny być uznane za dokumenty urzędowe[17]. Podobnego zdania był też Naczelny Sąd Administracyjny, przed którym Anna O. przeprowadziła swoją pierwszą sprawę (II S.A. 1903/02). Sąd uznał, że na podstawie ustawy przejściowej Polskie Normy są informacją publiczną.

Wreszcie, po różnych zawirowaniach, z PKN wyszły dwa projekty ustawy do Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, który był następnym etapem procesu legislacyjnego. Projekt naszej grupy uzyskał bardzo pozytywną opinię UKIE[18], jednak figurowała tam informacja: ...projekt spełnia warunki stawiane w przedmiotowym zakresie przez Unie Europejską. To stwierdzenie jednak nie może być rozumiane jako akceptacja projektu ze strony Rządu... Kiedy doszło natomiast w UKIE do dyskusji nad projektem grupy przeciwnej w ramach tzw. uzgodnień międzyresortowych - w wyniku mojej argumentacji dotyczącej art. 61 Konstytucji - projekt ten został cofnięty z powrotem do PKN.

Różne zabiegi ówczesnego prezesa spowodowały jednak, że projekt jego zwolenników został ostatecznie przyjęty przez większościową grupę Komitetu i poszedł on dalej - przez UKIE do Kancelarii Premiera, gdzie wobec zbliżającej się właśnie zmiany ekipy rządzącej - spoczął w aktach. W każdym razie rząd Jerzego Buzka do końca swej kadencji nie podjął decyzji o skierowaniu projektu grupy Prezesa PKN do Sejmu.

Nastała epoka Leszka Millera. Projekt ustawy o normalizacji był jednym z pierwszych, który "odkopany z archiwum" miał być skierowany do Sejmu. Poczuwając się do odpowiedzialności, jako reprezentantka pracowników informacji w Komitecie - napisałam list do Premiera[19], zwracając mu uwagę na artykuł 61 Konstytucji. Projekt został skierowany do ponownego zaopiniowania do UKIE, gdzie szefem była teraz Min. Danuta Hubner. Wydana opinia brzmiała: W konkluzji stwierdzam, że projekt ustawy o normalizacji z zastrzeżeniem uwagi w pkt. 5 opinii (pkt. 5 zawierał postulat aby w ustawie: zmniejszyć uzależnienie PKN od Rządu... ), jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. Jednocześnie należy podkreślić, że stanem docelowym w organizacji normalizacyjnej jest samofinansowanie się krajowej jednostki normalizacyjnej i jej pełna niezależność od administracji rządowej"…[20].

Tak sformułowana opinia spowodowała, że projekt z podpisem Premiera Leszka Millera skierowany został do Sejmu jako projekt rządowy. Ku naszemu zdziwieniu w Sejmie projekt trafił do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, której Przewodniczącym był wówczas poseł Kazimierz Sas (SLD) oraz dodatkowo do Komisji Gospodarki, a nie do Komisji Europejskiej, która z reguły opracowywała ustawy tzw. "dostosowawcze". Dyskusje sejmowe przeczytać można w stenogramach. Wspomnę jedynie, że w dniu czytania projektu opublikowałam artykuł w Rzeczpospolitej[21] - co ku mojemu zdziwieniu spowodowało cofnięcie go ponownie do poprawek w Komisji (był to widoczny znak, że posłowie czytają poranną prasę!). Nie wiele to jednak zmieniło, bowiem po wprowadzeniu nieznacznych zmian - projekt ruszył dalej. Stenogramy senackie pokazują, że ostateczną wersję projektu Senat opracowywał przy współudziale ówczesnego prezesa PKN, co dało w efekcie ustawę, którą właśnie mamy.

Prawie równocześnie powstawała w Sejmie wspomniana wyżej ustawa o dostępie do informacji publicznej, która zgodnie z zapisem Konstytucji - miała określić tryb dostępu do informacji publicznej. W związku z podnoszoną przeze mnie na posiedzeniach Komitetu sprawą podległości Polskich Norm pod tą ustawę - nieoczekiwanie wystosowany został z Biura PKN list do Marszałka Sejmu z prośbą o to, aby wyłączyć normy spod działania ustawy o dostępie do informacji publicznej, co oczywiście nie zostało uwzględnione.

Ustawa o dostępie do informacji publicznej, jak już powiedziano, przyjęta została ostatecznie 6 września 2001 r. i weszła w życie 1 stycznia 2002 r. Ustawa o normalizacji przyjęta 12 września 2002 weszła w życie 1 stycznia 2003 r.[22] Jednak kadencja naszego Komitetu dobiegła końca 6 czerwca 2002 r., co spowodowało, że końcówkę prac nad ustawą mogliśmy już tylko obserwować, a nie uczestniczyć w nich.

W okresie pracy w Komitecie intensywnie studiowałam rozwiązania przyjęte w innych państwach stowarzyszonych ze Wspólnotami Europejskim, które również przygotowywały się do członkostwa w Unii Europejskiej oraz w europejskich organizacjach normalizacyjnych. Na Węgrzech przyjęto identyczne rozwiązanie, jakie proponowała nasza grupa - tj. formę stowarzyszenia. W wyniku prowadzonej wówczas przeze mnie korespondencji e-mailowej ze zreorganizowaną już węgierską jednostką normalizacyjną otrzymałam tekst węgierskiej ustawy w wersji angielskiej oraz szczegółowe informacji o liczbie zatrudnionych tam osób (145 w porównaniu z Polską - ponad 300[23]), a także wysokości otrzymywanych przez węgierską jednostkę normalizacyjną dotacji celowych z budżetu państwa. Detaliczna analiza jednostki czeskiej wykazała z kolei, że choć jest to rodzaj instytucji państwowej, to jednak posiada ona osobowość prawną, co m.in. gwarantuje prawidłową ochronę prawnoautorską norm i możliwość prowadzenia handlu normami. Z ustaleniem tych szczegółów miałam zresztą wiele kłopotu, ponieważ zrozumienie prawa budżetowego Republiki Czeskiej nie było dla mnie rzeczą łatwą. Pomocna okazała się przemiła koleżanka - Czeszka - doktor prawa. Skądinąd nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, kiedy czytałam czeskie przepisy prawne, które omawianą jednostkę posiadającą osobowość prawną określają mianem "pryśpievkova organizacje" i do tego jako "pravnicka osoba" (Czeska ustawa budżetowa - 576/1990/Sb). Koleżanka - Czeszka - podchodziła z wyrozumiałością do moich reakcji ponieważ dla niej podobnie brzmi język polski. Większość pozostałych państw Europy Centralnej i Wschodniej nie wykazywała oznak żadnych działań, pozostając w jakimś bezruchu i nie mogąc sobie chyba poradzić z tym trudnym problemem.

Uchwalona ostatecznie przez Sejm polska ustawa o normalizacji ukształtowała PKN jako państwową jednostkę organizacyjną, jednostkę budżetową bez osobowości prawnej i, podobnie jak poprzednio, z możliwością prowadzenia działalności pozabudżetowej w postaci konta środka specjalnego. Jednostka tego rodzaju nie jest przedsiębiorstwem, lecz własnością skarbu państwa, co oznacza, że skoro obywatel płaci 100% podatku na taką instytucję, to jest jej "właścicielem".

Nowa ustawa o normalizacji zlikwidowała Komitet jako ciało stanowiące i pozostawiła na czele PKN jej prezesa, który jest jednoosobowym ciałem stanowiącym. Tak więc, w myśl ustawy, Polski Komitet Normalizacyjny to prezes PKN. Chciałoby się więc zapytać, dlaczego słowa "Komitet" nie usunięto z nazwy tej instytucji, bowiem w myśl starożytnej zasady - przynajmniej tres facit collegium[24]. Wprawdzie Polskie Normy przyjmowane są teraz w drodze konsensusu (PKN używa słowa "konsensu") przez Komitety Techniczne, lecz zgodnie z ustawą, ostatecznie zatwierdzane są przez prezesa PKN, który jest powoływany na to stanowisko przez Prezesa Rady Ministrów. Wobec ewidentnej sprzeczności lokalizacji PKN i jej prezesa w strukturach władzy z wymaganiami NPPC - opinia UKIE spowodowała, że ustawodawca ograniczył kompetencje Premiera (Rządu) wobec PKN, wyznaczając mu jedynie ściśle określone pola działania. Osiągnięto w ten sposób efekt swoistej "suwerenności" PKN, którą być może projektodawcy uznali za "zmianę statusu", co powoduje, że może powstać złudzenie wątpliwości, czy prezes PKN jest czy nie jest funkcjonariuszem publicznym i czy PKN jest elementem systemu władzy, czy też nie. Jeśli przyjąć pierwszą wersję - to Polskie Normy miałyby znamiona informacji publicznej, a nawet dokumentu urzędowego, a jeśli drugą (choć brak uzasadnienia dla takiej interpretacji), to nie posiadałyby one znamion dokumentu urzędowego, ale pozostawałyby znamiona informacji publicznej.

Jeśli uznać, że Polskie Normy miałyby znamiona dokumentów urzędowych - to objęcie ich ochroną prawnoautorską jest w ogóle absurdem. Natomiast jeśli przyjąć, że posiadałyby tylko znamiona informacji publicznej, to ex lege informacja publiczna może być objęta prawem autorskim. Ustawodawca specjalnym zapisem w ustawie o normalizacji objął Polskie Normy ochroną w następujący sposób:
Polskie Normy korzystają z ochrony jak dzieła literackie, a autorskie prawa majątkowe do nich przysługują krajowej jednostce normalizacyjnej (Art. 5. ust. 5)... Ochrony Polskich Norm, o której mowa w ust. 5, nie narusza ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. nr 112 poz. 1198) (Art. 5 ust.7)[25].

Jednak wątpliwość musi budzić przede wszystkim brak słowa "prawnoautorskiej", jak słusznie zauważył już w swoim artykule W. Tyczek[26], choć wydaje się w tym zapisie pobrzmiewać retoryka konwencji berneńskiej. Wątpliwość budzi także przyznanie krajowej jednostce normalizacyjnej praw majątkowych do Polskich Norm, ponieważ wspomniany wyżej efekt "suwerenności" nie zmienia faktu, że krajowa jednostka normalizacyjna jest własnością skarbu państwa, a właścicielem praw do Polskich Norm są obywatele, którzy w podatku zapłacili już tantiemy autorskie. Taką właśnie wątpliwość wyrażają profesorowie Janusz Barta i Ryszard Markiewicz, mówiąc Wątpliwość musi budzić również przyznanie autorskich praw majątkowych do norm krajowej jednostce normalizacyjnej. Jest nią w świetle ustawy Polski Komitet Normalizacyjny, będący jednostką budżetowa, a więc podmiotem nie wyposażonym w osobowość prawną[27].

To objęcie ochroną Polskich Norm w nowej ustawie jest rozwiązaniem oryginalnym również z innego powodu. Omijając w pewnym sensie polską ustawę o prawie autorskim, w której, jak wspomniano wyżej, normy są wyjęte spod jej działania artykułem 4 - Polskie Normy ponownie objęto ochroną cytowanym wyżej specjalnym zapisem w ustawie o normalizacji, tylko już teraz nie jako normy, ale jako dzieła literackie. Ponieważ jednak nie wprowadzono żadnej cezury czasowej - powstaje pytanie, czy PKN może interpretować zapis ustawy w taki sposób, że wszystkie Polskie Normy są chronione, również te, które powstały przed wejściem w życie tej ustawy?

Poza tymi wątpliwościami profesorowie Janusz Barta i Ryszard Markiewicz zgłaszają też jeszcze inne zastrzeżenie: Nawet jeśli zgodzić się z tym, że normy nie powinny być w sposób generalny postawione poza zakresem działania prawa autorskiego, to i tak przytoczony przepis wywołuje sporo zastrzeżeń. Jego dosłowna interpretacja nie da się pogodzić z fundamentalną zasadą prawa autorskiego, w myśl której warunkiem przyznania ochrony jest w każdym przypadku twórczy i indywidualny charakter dzieła. Przepis prawa nie może przesądzać o tym, że pewne wytwory zawsze, ex lege, stanowią przedmiot prawa autorskiego[28].

Uzyskanie efektu "suwerenności" PKN od nadzoru Prezesa Rady Ministrów wzmocnione zostało przez ustawodawcę wprowadzeniem do treści nowej ustawy również pojęcia "sprzedaży" norm. Wprawdzie nie wymieniono jej wśród zadań statutowych PKN (Art. 11), gdzie mówi się jedynie o opracowywaniu i rozpowszechnianiu Polskich Norm (Art. 11 p. 2), jednak pojawia się ona w art. 14 ust. 3 p. 2, dotyczącym sposobów gromadzenia środków finansowych na koncie środka specjalnego.

W poprzedniej ustawie (przejściowej) w artykule dotyczącym zadań statutowych PKN mowa była o wydawaniu i rozpowszechnianiu norm (Art. 7 ust. 2 p. 1), a w artykule dotyczącym środka specjalnego - o przygotowaniu do sprzedaży[29], ale sama "sprzedaż" nie była jeszcze wymieniona ani wśród zadań statutowych, ani w sposobach gromadzenia środków na koncie środka specjalnego, choć już w tym okresie PKN utworzył w swoim łonie Dział Sprzedaży i Marketingu i rozpoczął sprzedaż Polskich Norm. Toteż wprowadzenie przez ustawodawcę pojęcia "sprzedaży" w nowej ustawie o normalizacji okazało się tylko przypieczętowaniem istniejącego faktu dokonanego, choć uwagę zwraca fakt, że nie mówi się tutaj o Polskich Normach, tylko o normach w ogóle. We wspomnianym art. 14 ust. 3 p. 2 pojęcie to występuje w brzmieniu: Środek specjalny może być tworzony z następujących źródeł... wpływu ze sprzedaży norm i innych materiałów związanych z normalizacją. Problem polega na tym, że PKN jest pośrednikiem w sprzedaży obcych norm w oryginale, ale czy pod ten punkt można podciągnąć również Polskie Normy?

Nie bardzo wiadomo, czym jest "sprzedaż" Polskich Norm w świetle faktu, iż obywatel opłacił już 100% działalności tej instytucji w podatku włącznie z tantiemami autorskimi. Nawet w przypadku, gdy opracowanie Polskich Norm na zamówienie opłacane byłoby z pieniędzy sponsorów - środki te stanowiłyby swego rodzaju darowiznę na rzecz państwa. Wobec faktu łożenia przez obywatela 100% podatku - "sprzedaż" ta mogłaby być interpretowana jako pobieranie opłaty od obywatela po raz drugi. Nie ma też wątpliwości co do tego, że PKN nie jest przedsiębiorstwem, ponieważ, jak już powiedziano, nie posiada osobowości prawnej, jak też numeru Krajowego Rejestru Sądowego, a Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdza jasno:
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zgodnie z art. 24 ust. 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. z 2003 r. Nr 86, poz. 804 ze zm.) jest centralnym organem administracji rządowej właściwym w sprawach ochrony konkurencji i konsumentów. [....] Przede wszystkim należy podkreślić, że instrumenty przewidziane ustawą mogą być stosowane jedynie wówczas, gdy na skutek działań przedsiębiorców naruszony jest interes publicznoprawny. Pojęcie przedsiębiorcy, na potrzeby ustawy zdefiniowane zostało w jej art. 4 pkt. 1 i aczkolwiek definicja ta obejmuje szeroki krąg podmiotów, nie można uznać, iż Polski Komitet Normalizacyjny mieści się w jej zakresie."[30].

Można wnioskować, że owa "sprzedaż" jest jednak w jakiś sposób zjawiskiem kontrowersyjnym, ponieważ w największych światowych biznesowych bazach danych, w których znalazły się informacje o działalności PKN (Kompass Central/Eastern Europe czy Dun & Bradstreet International Market Identifier)[31] nigdzie nie podaje się, że PKN "sprzedaje" Polskie Normy. Na przykład w bazie Kompass Central/Eastern Europe dostępnej publicznie również w wersji polskiej[32] użyto sformułowania "rozpowszechnia" Polskie Normy.

Tak więc, specjalnym zapisem w ustawie o normalizacji Polskim Normom przyznano ochronę jak dziełom literackim, a wobec uzyskanego efektu "suwerenności" PKN i wprowadzenia pojęcia "sprzedaży" (ogólnie) norm - usankcjonowano coś, co z niemożliwego okazało się możliwe.

Pod koniec 2003 r. europejskie organizacje normalizacyjne CEN/CENELEC przyjęły nieoczekiwanie wszystkich "maruderów", zapewne aby nie stwarzać przeszkód w przystąpieniu całej dziesiątki do Unii Europejskiej z dniem 1 maja 2004 r. Ponieważ organizacje te nie są instytucjami Unii Europejskiej, są niezależnymi organizacjami, utrzymującymi się z wysokich składek wpłacanych corocznie przez krajowe jednostki normalizacyjne - można domniemywać, iż nie miały nic przeciwko temu, że np. w takim kraju jak Polska budżet państwa nie tylko pokrywa całość działalności krajowej jednostki normalizacyjnej, ale również jest gwarantem wpłat wspomnianych składek. Może się nawet okazać, że takie rozwiązanie zacznie być lansowane na Zachodzie jako pożądane (!), bo zapewne żadnej z "klasycznych" organizacji normalizacyjnych nie śniło się wcześniej, że można przekonać budżet państwa o konieczności finansowania działalności normalizacyjnej w 100%. Może się jednak zdarzyć, że inne jednostki narodowe, nie mając takiej dotacji, oskarżą Polskę o nieuczciwą konkurencję na wolnym rynku norm.

W Europie normy nie są informacją publiczną i są produktem komercyjnym. Na podstawie informacji publikowanych przez PKN[33] można domniemywać, że cena Polskich Norm zależy w jakimś stopniu od cen komercyjnych sprzedawanych na Zachodzie norm opracowywanych przez niezależne organizacje utrzymujące się z tej działalności i mające niewielkie dotacje z budżetu państwa. Odmienny status PKN od statusu organizacji normalizacyjnych na Zachodzie, których PKN jest członkiem stawia go w kłopotliwej sytuacji, tj. możliwości podejrzenia o stosowanie dumpingu na wolnym rynku norm, szczególnie norm przyjmowanych metodą uznania. Ich cena nie może więc w Polsce rażąco odbiegać od cen zachodnich.

Abstrahując od absurdalności całej tej sytuacji, tak się więc stało w Polsce, że Polskie Normy objęte zostały ochroną jak dzieła literackie, jak również noszą znamiona informacji publicznej.
Powstaje pytanie, co z tego wszystkiego ma polski obywatel i jakie są jego prawa?

W cytowanym wyżej zapisie w nowej ustawie o normalizacji mówi się wyraźnie o pierwszeństwie ochrony Polskich Norm nad ustawą o dostępie do informacji publicznej: Ochrony Polskich Norm, o której mowa w ust. 5, nie narusza ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej[34]. Można więc wnioskować, że obywatelowi, jak i bibliotekom przysługują wszystkie prawa wynikające z zapisu o ochronie Polskich Norm jak dzieł literackich. Jednak PKN stara się uświadamiać obywatelom najpierw liczne zakazy drukowane na normach publikowanych w różnych okresach czasu w brzmieniu:

Przedruk dozwolony tylko za zgodą Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, Miar i Jakości.

Żadna część niniejszej normy nie może być przedrukowywana ani kopiowana jakąkolwiek techniką bez pisemnej zgody Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego,

Druk bez prawa na dalsze powielanie (stempel),

Żadna część niniejszej normy nie może być zwielokrotniana jakąkolwiek techniką bez pisemnej zgody Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego.

Ten ostatni nadruk stosowany obecnie, uzupełniony poprawionym oznaczeniem copyrightu zabezpiecza jednak wyłącznie interesy PKN. W przeciwieństwie na przykład do norm brytyjskich (które są też normami europejskimi) można zobaczyć inny nadruk, gdzie BSI - British Standards Institution, choć nie jest opłacana w 100% z budżetu państwa i mogłoby jej zależeć na maksymalizacji zysku, zachowuje się fair wobec własnego obywatela, któremu służy w pierwszej kolejności i drukuje:

No copying without BSI permission except as permitted by copyright law.

W Wielkiej Brytanii normy nie są oczywiście informacją publiczną, a dotacja z budżetu państwa waha się w granicach 12%.

A co przysługuje polskiemu obywatelowi z tytułu ustawy o dostępie do informacji publicznej i z faktu, że łoży on 100% na PKN? O tym próbowała przekonać się Anna O., przeprowadzając swoją drugą sprawę przed Naczelnym Sądem Administracyjnym na okoliczność prawa do kopii normy jako informacji publicznej z art. 14 tej ustawy (odpowiednio Art. 10-15)[35].

W pierwszym wyroku (NSA II S.A. 837/03) z dnia 2 lipca 2003 r. Sąd jednoznacznie ustalił, że Prezes PKN jest funkcjonariuszem publicznym i że Polskie Normy są dokumentami urzędowymi. Ponadto Sąd stwierdził, że w przedmiotowej sprawie nie zachodziło wyłączenie ustawy o dostępie do informacji publicznej i wobec tego skargę Anny O. uznał za zasadną. Wyrok był prawomocny.

W związku z odwołaniem się PKN do utworzonej w "międzyczasie" drugiej instancji NSA - Sąd uchylił poprzedni wyrok (OSK 205/04 z 31 maja 2004 r.) i przedstawił następującą argumentację:
Prawo do uzyskania... wiedzy w postaci prawa dostępu do informacji nie obejmuje nośników tej informacji, tj. form w jakich ta informacja występuje, np. dokumentów. Dokumenty są przy tym zasadniczymi nośnikami informacji, wobec tego prawo wglądu do dokumentu oznacza prawo do dysponowania czy zapoznania się z jego treścią a nie prawo do dysponowania samym dokumentem. Ponadto Sąd stwierdzi, że ...wniosek zainteresowanego powoduje po stronie dysponenta informacją obowiązek jej udostępnienia wtedy, gdy informacja ta nie została wcześniej udostępniona i nie funkcjonuje w obiegu publicznym, co nie pozwala zainteresowanemu zapoznać się z jego treścią inaczej niż wskutek złożenia wniosku do odpowiedniego organu o udostępnienie informacji.

Jak wynika z treści wyroku Sąd nie stwierdził, że Polskie Normy nie są informacją publiczną[36]. PKN natomiast przyjął zapewne, że poprzez wyłożenie do wglądu Polskich Norm w punktach informacji PKN realizuje prawo obywatela do informacji publicznej i w takim razie nie ma obowiązku dostarczania kopii na wniosek obywatela[37]. Lecz z drugiej strony, w świetle przyznania PKN praw majątkowych do Polskich Norm i wprowadzenia pojęcia "sprzedaży" w ustawie o normalizacji, mimo opłacenia przez obywatela 100% podatku - sam handluje tak ukształtowaną informacją publiczną!

Wszystko to jednak nie przeszkadza temu, że obywatelowi i bibliotekom nadal przysługują wszystkie prawa wynikające z ochrony Polskich Norm jak dzieł literackich. Natomiast pozostaje otwartym pytanie, czy taka forma udostępniania Polskich Norm jako informacji publicznej odpowiada obywatelom? Wobec dużego zainteresowania Polskimi Normami może najwłaściwszą formą udostępnienia byłby Internet szczególnie, że z zasady ochrona prawnoautorska nie stanowi przeszkody w udostępnianiu informacji publicznej.

Przeciętny polski obywatel, użytkownik Polskich Norm, nie jest obeznany z prawem. Najczęściej pierwszą osobą, do której się zwraca z prośbą o wyjaśnienie jego praw w zakresie korzystania z Polskich Norm, jest taki pracownik "frontowy", jakim jest bibliotekarz zajmujący się z kolei udostępnianiem dokumentów. Wobec braku powszechnie dostępnego, tzw. komentarza do ustawy o normalizacji trudno wymagać od pracownika "frontowego", aby taki komentarz zastąpił. Trudno też wymagać, aby to bibliotekarze tłumaczyli użytkownikom wszystkie zawiłości tak skonstruowanej ustawy.

Należałby przypomnieć, że jak na razie, choć PKN używa dwóch adresów internetowych: http://www.pkn.pl i http://www.pkn.com.pl, to jednak nie jest on jeszcze prywatną firmą, a wobec faktu, iż na portalu siedziby PKN, obok wielkich znaków towarowych, wisi jednak godło państwowe, to pierwszoplanowym zadaniem tej instytucji jest służenie własnemu obywatelowi i własnej gospodarce. O tym fakcie Prezes PKN może się przekonać np. jeśli sobie przypomni, kto mu płaci pensję. Byłoby więc dobrze, gdyby PKN przedstawił np. na swoich stronach internetowych właściwy komentarz do ustawy o normalizacji szczególnie w zakresie wszystkich praw dostępu obywatela do Polskich Norm, co rozwiałoby wątpliwości w tym zakresie tak, aby obywatel nie miał wrażenia, że wróciła epoka "prohibitów". Bo wprawdzie to tu, to tam pojawiają się jakieś fragmentaryczne wyjaśnienia[38], lecz w epoce społeczeństwa informacyjnego Unia Europejska wskazuje na Internet jako najwłaściwszą drogę komunikacji społecznej. Ponadto w tak ważnej kwestii oczekuje się stanowiska władzy stanowiącej PKN, a nie osób trzecich. Jak na razie sam Prezes PKN nie zajął wyczerpującego stanowiska w sprawie praw obywateli do korzystania z Polskich Norm, które podpisałby własnym nazwiskiem. Może też przy okazji doczekamy się wyjaśnienia, co to jest jednoosobowy Komitet i dlaczego w sprzedaży jest coś, co do czego NSA uważa, że obywatel nie ma do tego prawa? Może PKN powinien też zweryfikować treść nadruków na Polskich Normach w takim kierunku, jak czynią to Brytyjczycy dla dobra swoich obywateli i dla jasności sprawy. Z przykrością natomiast trzeba stwierdzić, że przez cały okres powojenny instytucja ta, pozostając w cieniu prawa, ale mając istotny, choć nie zawsze pozytywny wpływ na gospodarkę, do czego sama się przyznaje[39], normalizując innych - ma kłopoty z uporządkowaniem samej siebie.

W sytuacji tak wielu niejasności sygnalizowanych przez bibliotekarzy związanych z treścią nowej ustawy o normalizacji i kłopotów, jakie biblioteki mogą mieć z udostępnianiem Polskich Norm (zapowiadane kontrole PKN[40] itd.) oraz w świetle niejasnej odpowiedzialności bibliotekarzy za udostępnianie Polskich Norm w świetle zmieniających się stanowisk wymiaru sprawiedliwości, może byłoby najbezpieczniej, gdyby biblioteki wycofały się na razie z gromadzenia tego rodzaju dokumentów (z wyjątkiem bibliotek, które otrzymują egzemplarz obowiązkowy), bowiem obowiązek rozpowszechniania norm spoczywa na PKN i on powinien w całości poradzić sobie z tym problemem. Biblioteki obecnie dysponują ograniczonymi środkami finansowymi i nie wydaje się właściwe, aby były one wydawane na zakup Polskich Norm, co do których NSA uzasadnia, że są one już w obiegu publicznym (!). Użytkowników Polskich Norm byłoby najlepiej zatem odsyłać do PKN. A jeśli PKN chciałby wejść z Polskimi Normami do bibliotek, to dopóki ulokowany jest w strukturach władzy (choć, jak sam twierdzi, tej władzy nie posiada!), powinien je tam zdeponować bez kosztów. Jeśliby przyjąć, że Polskie Normy noszą znamiona informacji publicznej, to PKN może też udostępnić Polskie Normy w Internecie. Jak już powiedziano, z zasady - ochrona prawoautorska nie jest przeszkodą w udostępnianiu dokumentów w Internecie. A kiedy w końcu PKN uzyska osobowość prawną i wszystko się "unormuje" - wtedy biblioteki powinny grupowo wynegocjować niższą cenę zakupu Polskich Norm tak, jak to się często czyni w przypadku innych dokumentów kupowanych dla celów bibliotecznych.

Ekipa Premiera Leszka Millera zaprezentowała społeczeństwu styl kształtowania prawa, który przez to społeczeństwo nie został zaakceptowany, czego wynikiem stało się przedterminowe ustąpienie Premiera ze stanowiska. Byłoby więc dobrze, gdyby ustawa o normalizacji jak najszybciej została zmieniona. Byłoby też dobrze, gdyby w takich i podobnych sprawach w obronie interesów bibliotek uzewnętrzniła się rola Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, którego aktywność w ostatnim okresie, jak się wydaje, koncentrują się w głównej mierze na działalności gospodarczej.

Artykuł ten jest w zasadzie sprawozdaniem z pełnionej w latach 1998-2002 bardzo trudnej, jak się okazało, funkcji publicznej członka Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Wobec licznych niejasności związanych ze sprawą Polskich Norm mam nadzieję, że ten tekst przybliży środowisku bibliotekarskiemu okoliczności tworzenia ustawy o normalizacji.

Przypisy:

[1] Funkcje tę pełniłam do 2000 r. W PKN jest około 270 takich komisji (obecnie Komitety Techniczne).

[2] Ustawa z dnia 3 kwietnia 1993 r. o normalizacji. Dz. U. 1993 nr 55 poz. 251 (tekst ujednolicony).

[3] Patrz przypis nr 2.

[4] "Komitet może gromadzić środki finansowe przeznaczone na finansowanie:
1) prac normalizacyjnych związanych w szczególności z wprowadzaniem norm europejskich do Polskich Norm;
2) przygotowań do sprzedaży oraz dystrybucji norm i innych produktów normalizacyjnych; szkoleń normalizacyjnych...".

[5] NPPC - Narodowy Program Przygotowania do Członkostwa. Dokument przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 26.04 2000 r., s. 1-54.

[6] CEN/CENELEC - European Committee for Standardization [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.cenorm.be/cenorm/index.htm; European Committee for Electrotechnical Standardization [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.cenelec.org. Uzyskanie członkostwa w tych organizacjach było jednym z wymagań przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich.

[7] .. sposób realizacji prawa wyłączności określa Prezes Komitetu.

[8] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83.

[9] Ustawa z dnia 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych. Dz. U. 1999 nr 11 poz. 95 (tekst ujednolicony).

[10] MARSZAŁEK, A. Normowanie po alkoholu. Niegospodarność w Polskim Komitecie Normalizacyjnym. NIK potwierdza zarzuty Rzeczpospolitej. Rzeczpospolita 2004, nr 173 z dnia 26.07.2004, A3.

[11] SCHEPEL. H., FALKE, J. Legal aspects of standardisation in the Member States of the EU and EFTA. Vo.1-3. Luxembourg: Office for Official Publications of the European Communities, 2000. ISBN 9282889076.

[12] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/konst.htm.

[13] Ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. Dz. U. 2001 nr 112 poz. 1198.

[14] Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 17 maja 2002 w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej. Dz. U. 2002 nr 67 poz. 619.

[15] GRABOWSKA, M. Normy: publiczne czy komercyjne. Gazeta Prawna 2002, nr 45 (z 5 marca), s. 22-23; GRABOWSKA, M. Normy publiczne czy komercyjne (2). Gazeta Prawna 2002, nr 51 (z 13 marca), s. 22-23.

[16] MARCINEK, J. Kontrowersje wokół Polskich Norm. Gazeta Prawna 2002, nr 51, s. 22-23; DOROBIŃSKA, E. Dowolna obligacja. Rozmowa z Jerzym Marcinkiem prezesem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Gazeta Prawna 2002, nr 51 z 13 marca 2002, s. 23.

[17] List od Rzecznika Praw Obywatelskich z dnia 15 maja 2002 r. ..nie wydaje się budzić wątpliwości stanowisko, zgodnie z którym Polskie Normy winny być uznane za dokumenty urzędowe.

[18] Pismo Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Sekr.DEL/241/jsz/01/gl z dnia 24 lipca 2001 r.

[19] List z dnia 19 listopada 2001 r.

[20] Pismo z dnia 3 stycznia 2002 r. Sekr. Min. DH/4/2002 DPE/GL.

[21] GRABOWSKA, M. Daleki od normalności. Rządowy projekt ustawy o normalizacji. Rzeczpospolita 2002, nr 166 z 18 lipca 2002, C3.

[22] Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji. Dz. U. 2002 nr 169 poz. 1386.

[23] Informacja z bazy Kompass Central/Eastern Europe [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.dialog.com.

[24] ADAMSKI, B. Ta ustawa jest kulawa. (Polemiki). Przegląd Techniczny 2003, nr 17/18, s. 9-10.

[25] Patrz przypis nr 22.

[26] TYCHEK, W. Normalizacja - de lege curiosum. Biuletyn EBIB [on-line]. 2004 nr 56 [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://ebib.oss.wroc.pl/2004/56/tychek.php. ISSN1507-7187.

[27] BARTA, J., MARKIEWICZ, R. Zmiany w ustawie o Prawie autorskim. Opinie artykuły, analizy. (Inne akty prawne z zakresu prawa autorskiego). Monitor Prawniczy 2003, nr 2, s. 60.

[28] Patrz przypis nr 27.

[29] Patrz przypis nr 4.

[30] List Prezesa UOKiK DPR-078-456/04 z dnia 7 10 2004 r.

[31] DIALOG Corporation [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.dialogweb.com.

[32] Kompass [on-line]. [dostęp 12 stycznia 2005]. Dostępny w World Wide Web: http://www.kompass.com.pl.

[33] NIECHODA, Z. Normalizacja europejska w przededniu przyjęcia do CEN i CENELEC nowych członków. Spotkanie okrągłego stołu afiliantów - Bratysława 2001. Informator Polskiego Komitetu Normalizacyjnego 2001/3, cz. I, s. 18-22.

[34] Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji.

[35] Tamże.

[36] Dziwnym wydaje się zatem umieszczenie w Rzeczpospolitej z dnia 17 listopada 2004 r. wyjaśnienia: FREY, D. Polskie Normy nie są informacją publiczną. Wyjaśnienie. Rzeczpospolita 2004, nr 269.

[37] Choć Sąd nie powołuje się w wyroku na żaden artykuł ustawy, to można wnioskować, że interpretacja taka może wynikać z treści art. 11 cytowanej ustawy o dostępie do informacji publicznej w brzmieniu: Informacja publiczna może być udostępniana 1. w drodze wyłożenia lub wywieszenia w miejscach ogólnie dostępnych 2. przez zainstalowanie w miejscach, o których mowa w pkt. 1, urządzenia umożliwiające zapoznanie się z tą informacją.

[38] KŁODNICKA, J. Krajowa sieć regionalnych punktów informacji normalizacyjnej autoryzowanych przez PKN. Normalizacja 2004, nr 6, s. 13-17.

[39] SCHWEITZER, T. Historia polskiego prawa normalizacyjnego. Normalizacja 2004, nr 10, s. 18-25.

[40] KŁODNICKA, J. Krajowa sieć regionalnych... s.13-17.

 Początek strony



NORMY: rozpowszechniane, udostępniane czy sprzedawane? / Marta Grabowska// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 2/2005 (63) luty. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2005. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2005/63/grabowska.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187