Nr 8/2003 (48), Standardy i oceny funkcjonowania bibliotek. Badania, teorie, wizje |
Grażyna Tetela
| |||
Wybierając z całości problematyki związanej z funkcjonowaniem bibliotek uniwersyteckich tylko zagadnienia dotyczące ich struktur organizacyjnych, zdecydowano się przedstawić je w postaci modeli. Takie podejście wymaga sprecyzowania kilku pojęć teoretycznych, takich jak: model, struktura organizacyjna, schemat. Według Tadeusza Pszczołowskiego[1], wywodzące się z łaciny słowo model to sposób, miara, norma, wzór - odwzorowanie dla celów poznawczych lub praktycznych [...] istniejącego lub projektowanego fragmentu rzeczywistości. Słownik terminologiczny informacji naukowej z 1979 roku określa model organizacyjny jako uproszczone przedstawienie struktury i/lub procesów funkcjonowania istniejącej lub projektowanej instytucji bądź jej fragmentu (s. 77). Z kolei Bernard Olejniczak, który pojęcie modelu najpełniej zastosował w badaniach nad bibliotekami akademickimi, w artykule z 1980 roku[2] scharakteryzował model organizacyjny biblioteki w następujący sposób: Przez model biblioteki szkoły wyższej rozumie się tu hipotetyczną konstrukcję myślową mającą stanowić uproszczony obraz biblioteki uczelnianej, wyznaczoną przez założenia początkowe, jakimi są funkcje tej biblioteki, ukształtowane pod wpływem owych funkcji struktury realizacyjne, a także kwestie związane z optymalnym obiegiem informacji jako nadrzędnym zadaniem każdej biblioteki, a biblioteki uczelnianej w szczególności. Tym elementem modelu biblioteki uniwersyteckiej, którym zajmuje się niniejsza praca, są struktury organizacyjne, czy - jak je nazywa Olejniczak - realizacyjne. Spośród wielu definicji tego terminu (przeważnie pokrywających się znaczeniowo) należy przytoczyć definicję pochodzącą z Encyklopedii organizacji i zarządzania[3], według której struktura organizacyjna to układ stanowisk pracy, komórek organizacyjnych, pionów organizacyjnych i ewentualnie większych elementów wraz z ustalonymi między nimi różnego typu powiązaniami. W wymienionym już wyżej Słowniku terminologicznym informacji naukowej można znaleźć dla struktury organizacyjnej dwa określenia:
Również w Encyklopedii wiedzy o książce stwierdza się, że strukturę organizacyjną biblioteki kształtuje wzajemne ustosunkowanie jej elementów (s. 184-185), a Anna Romańska, opracowując dla Encyklopedii współczesnego bibliotekarstwa polskiego hasło organizacja biblioteki, uznała, że składa się na nią struktura organizacyjna biblioteki i metody realizacji procesów zachodzących w ramach tej struktury (s. 232). W piśmiennictwie z zakresu organizacji i zarządzania można spotkać wiele różnych typologii struktur organizacyjnych w zależności od tego, jaką cechę struktury przyjął autor jako podstawę klasyfikacji. I tak w Encyklopedii organizacji i zarządzania wyróżniono:
Natomiast Ricky W. Griffin[4] stwierdza, że istnieją tylko cztery podstawowe kategorie struktur: funkcjonalna, konglomeratowa, wielobranżowa i macierzowa. Inne struktury, zdaniem Griffina, są jedynie pewnymi hybrydami opartymi na połączeniu dwóch, trzech lub wszystkich czterech form podstawowych. Marian Huczek[5], według którego istotę struktury organizacyjnej stanowi to, że określa [ona] formalny sposób podziału, grupowania i koordynacji zadań, posługuje się jeszcze inną typologią. Jego zdaniem, struktury organizacyjne można podzielić na: organizacje mechanistyczne, struktury organiczne, struktury macierzowe i hybrydowe oraz "nowe rozwiązania", takie jak: struktury zespołowe, organizacja wirtualna i organizacja bez granic. Obie encyklopedie bibliotekarskie, wymieniając rodzaje struktur bibliotecznych, ograniczają się do dwóch ich typów - struktury funkcjonalnej i przedmiotowej. Nowsze publikacje bibliotekoznawcze[6] dodają do nich jeszcze strukturę macierzową, której istotą jest wielokrotne podporządkowanie organizacyjne pracowników. Podlegają oni zarówno przełożonemu funkcjonalnemu, jak i jednemu lub kilku kierownikom projektów[7] lub przedsięwzięć. Specyfika biblioteki uniwersyteckiej jako instytucji polega między innymi i na tym, że - w przeciwieństwie do przedsiębiorstw produkcyjnych lub usługowych - z trudem poddaje się dostosowywaniu do określonego typu struktury organizacyjnej. Będąc częścią większych jednostek (uniwersytetu, a następnie wydziału, instytutu itp.) i równocześnie częścią sieci lub systemu bibliotecznego, posiada często przy tym duży stopień autonomii. Kryteria stosowane przy opracowywaniu jej struktury organizacyjnej w wielu przypadkach wykraczają poza te, które proponuje piśmiennictwo, np. podział podmiotowy lub według kategorii użytkowników. Trudno jest więc przyporządkować każdy typ struktury bibliotecznej do wyżej wymienionych kategorii. Zamiast tego zaproponowano w tej pracy opis modeli struktur organizacyjnych w bibliotekach uniwersyteckich opracowany w postaci schematów przedstawiających najważniejsze cechy poszczególnych modeli. Konstruując schematy, zastosowano się do definicji podanych przez T. Pszczołowskiego i Słownik terminologiczny informacji naukowej, które uznają za schemat uproszczone przedstawienie struktury organizacyjnej instytucji, polegające na pominięciu cech mniej istotnych, niekiedy na ograniczeniu się do wybranych elementów i relacji. Uwzględniając wyżej przytoczone zasady, przy klasyfikacji materiału wzięto pod uwagę trzy zasadnicze cechy: usytuowanie sieci bibliotecznej[8] w strukturze uniwersytetu, organizację sieci w skali uczelni oraz strukturę organizacyjną biblioteki głównej. Stosując niezbędne uproszczenia, wyróżniono w ten sposób następujące najczęściej spotykane schematy organizacyjne:
W przypadku analizowania pierwszych trzech modeli należy przede wszystkim zwrócić uwagę na problem struktury organizacyjnej całej sieci bibliotecznej. Związki łączące bibliotekę główną z bibliotekami zakładowymi - struktura scentralizowana bądź zdecentralizowana - należą do najważniejszych czynników decydujących o kształcie biblioteki uniwersyteckiej. Decentralizacja, według Słownika języka polskiego PWN[9], polega na przeniesieniu uprawnień organów centralnych na organy terenowe, przekazaniu prawa podejmowania decyzji podległym organom. W odniesieniu do bibliotek uniwersyteckich oznacza to, że w uczelniach, w których przyjęto wariant zdecentralizowany, funkcjonują raczej zespoły niezależnych bibliotek, a nie uniwersyteckie systemy biblioteczne. W takim modelu biblioteka główna podlega administracji uczelni (rektorowi lub prorektorowi), natomiast biblioteki zakładowe - administracji wydziałów lub instytutów. Biblioteka główna rezygnuje w znacznym stopniu, czasem nawet całkowicie, z ingerencji w sprawy bibliotek zakładowych. Ten rodzaj podporządkowania zapewnia pracownikom naukowym duży wpływ na politykę biblioteczną, co na ogół spotyka się z aprobatą społeczności uniwersyteckiej. Niestety, niesie on ze sobą wiele niedogodności: powielanie tych samych czynności we wszystkich bibliotekach uczelni, brak koordynacji w gromadzeniu zbiorów, duże różnice w metodach pracy i kwalifikacjach zawodowych personelu. Te wady mogą być jedynie częściowo niwelowane przez rozwój działalności informacyjnej, tworzenie katalogów centralnych, organizowanie ogólnouczelnianych komisji bibliotecznych lub centralne szkolenie pracowników. Decentralizacji sieci sprzyja głównie rozproszenie uczelni na dużym obszarze oraz pełnienie przez biblioteki uniwersyteckie także innych, dodatkowych funkcji[10]. Wspomniani już w poprzednim rozdziale Sandra i William Rouse nazywają ten sposób organizacji sieci bibliotecznej siecią rozdzielającą[11] i zwracają szczególną uwagę na fakt, że każda z jej części (bibliotek) ma alternatywną komunikację z każdą z pozostałych części (bibliotek). Przy tym nie istnieje ani hierarchiczne zaszeregowanie, ani narzucony porządek w połączeniach komunikacyjnych między poszczególnymi bibliotekami. Przeciwieństwem struktury zdecentralizowanej jest powiązanie biblioteki głównej z bibliotekami zakładowymi na zasadzie: centrala i jej filie[12], ze ścisłym podziałem zadań, zhierarchizowanym zarządzaniem i odgórną kontrolą pracy podporządkowanych jednostek. Większość czynności fachowych jest wykonywana w bibliotece głównej, która zajmuje się zakupem i opracowaniem zbiorów dla całej sieci oraz sprawuje nadzór merytoryczny nad pracą wszystkich bibliotek. Eliminuje się tym samym dublowanie materiałów i tworzy dla całej uczelni planowo gromadzony i jednolicie opracowany księgozbiór. W sytuacji, gdy bibliotekom zakładowym pozostawia się często tylko udostępnianie, wpływ pracowników naukowych na ich kształt i charakter jest bardzo ograniczony. Równocześnie centralizacja powoduje wielokrotnie podwójne podporządkowanie bibliotek, które - podlegając merytorycznie bibliotece głównej - administracyjnie uzależnione są od władz uczelni. Kierownictwo biblioteki uniwersyteckiej, budując dzięki centralizacji jej jedność, przyczynia się, niestety (tak jak i w innych ściśle scentralizowanych instytucjach), do usztywnienia struktur i funkcji biblioteki, wpływa hamująco na efektywność pracy i zawodową satysfakcję pracowników. W zasadzie centralizacja sprawdza się przede wszystkim w nowopowstających uczelniach, które mają kłopot z zatrudnieniem wykwalifikowanego personelu bibliotecznego i dopiero zaczynają tworzyć swój księgozbiór. Jan Wołosz, pisząc o centralizacji, stwierdził, że wielu z nas bardzo bliskie są rozwiązania centralistyczne: w teorii - zwykle urzekające, w praktyce - kalekie[13]. Całkowicie scentralizowaną sieć W.B. i S.H. Rouse przedstawiają jako układ gwiaździsty, w którym działalność prowadzona przez poszczególne biblioteki w każdym przypadku kontrolowana jest przez jednostkę centralną. Komunikacja pomiędzy bibliotekami wchodzącymi w skład sieci praktycznie nie istnieje bez pośrednictwa centrali. Ten układ, zwłaszcza z punktu widzenia użytkownika, może wydawać się bardzo niewydolny, ponieważ zwłoka doświadczana przez użytkownika zawsze wymaga połączenia czasu działania węzła centralnego z czasem użytym przez każdą dodatkową bibliotekę[14]. Pomiędzy tymi dwoma sposobami budowania sieci sytuuje się tzw. decentralizacja koordynowana. Polega ona na delegacji uprawnień i odpowiedzialności do na wpół autonomicznych jednostek - bibliotek zakładowych. Nie rezygnując całkowicie z wpływu na kształt systemu bibliotecznego uniwersytetu, biblioteka główna sprawuje nadzór merytoryczny nad pozostałymi ogniwami tego systemu, a we własnych agendach skupia niektóre tylko czynności, np. wypożyczenia międzybiblioteczne, wymianę, zakup wydawnictw zagranicznych, gromadzenie starych druków i rękopisów, prowadzenie katalogu centralnego. Czasem koordynacja dotyczy także polityki personalnej. W takim przypadku biblioteka główna nie tylko czuwa nad doskonaleniem zawodowym wszystkich pracowników, ale jej dyrektor posiada - mniejszy lub większy - wpływ na ich zatrudnianie i wynagradzanie. Umieszczony w bibliotece głównej katalog centralny dostarcza czytelnikom informacji o księgozbiorze zgromadzonym we wszystkich bibliotekach systemu. Skutkiem decentralizacji koordynowanej jest przybliżenie księgozbioru do czytelnika, a tym samym łatwiejszy dostęp do zbiorów, bardziej bezpośrednia niż w systemie centralistycznym współpraca bibliotekarza z czytelnikiem. Elastyczność zastępuje skostnienie struktur, a przy tym zostaje zachowana jedność sieci bibliotecznej i zdolność przeciwdziałania skłonności do izolowania się poszczególnych bibliotek zakładowych. Spełniony jest więc sformułowany w 1961 roku przez Bernarda Olejniczaka warunek dopuszczalnej decentralizacji. Jej granice ustawia on w miejscu, w którym kierownictwo biblioteki zachowuje jeszcze pogląd na całość spraw bieżących i możność ingerencji w każdej chwili w sprawach zasadniczych[15]. Mimo wszystkich zalet tej formy powiązania biblioteki głównej z siecią, pozostawia ona jednak nierozwiązane zagadnienia dublowania części zbiorów i rozgraniczenia zadań poszczególnych bibliotek zakładowych. W warunkach polskich, w których decentralizacja koordynowana stanowi najczęściej występujący sposób organizacji sieci bibliotecznych uniwersytetów, pośrednikiem pomiędzy biblioteką główną a pozostałymi bibliotekami bywa przeważnie oddział bibliotek zakładowych, który jest powołany do ujednolicenia ich pracy i sprawowania nad nimi bezpośredniego nadzoru. Poglądy bibliotekarzy na centralizację i decentralizację są zmienne, w praktyce występują wszystkie trzy koncepcje organizacyjne. Natomiast użytkownicy są w zasadzie zgodni - preferują systemy zdecentralizowane, pozwalające im w większym stopniu decydować o stylu i metodach pracy bibliotek zakładowych. Model tradycyjnyModel tradycyjny, o największej liczbie wariantów organizacyjnych, spotykamy głównie w starszych uniwersytetach. Wyróżnia go schemat sieci zbudowany na zasadzie hierarchicznego powiązania biblioteki głównej z bibliotekami zakładowymi (wydziałowymi, instytutowymi, katedralnymi, seminaryjnymi, studenckimi itp.). Z tego względu w piśmiennictwie niemieckim ten model jest często nazywany dwutorowym[16]. W.B. i S.H. Rouse charakteryzując w swej publikacji sieci zhierarchizowane[17], zwracają uwagę na fakt, że rozwój struktur hierarchicznych może odbywać się w dwojaki sposób. Ich wzrost następuje albo przez przyłączanie nowych pośrednich szczebli wewnątrz istniejącej struktury, albo poprzez dołączanie dodatkowych instytucji wewnątrz istniejących już szczebli. W przypadku biblioteki uniwersyteckiej oznacza to funkcjonowanie różnych szczebli bibliotek zakładowych lub też rozrastanie się struktury wszerz, w miarę rozwoju macierzystej uczelni - przybywania nowych wydziałów, kierunków studiów itp. Ważną rolę w tradycyjnym modelu bibliotecznej sieci uniwersyteckiej odgrywa sposób organizacji biblioteki głównej. Podstawowe rozwiązania stanowią tu struktura funkcjonalna i struktura przedmiotowa, stosująca podział oparty na rodzajach zbiorów. Ta pierwsza, traktująca funkcję jako podstawowe kryterium, wyodrębnia działy, których zakres obowiązków pokrywa się z kolejnymi czynnościami bibliotecznymi. Praca biblioteki traktowana jest jako kontinuum, a struktura odtwarza drogę książki w bibliotece według kolejnych zadań: od działu gromadzenia, poprzez działy opracowania i udostępniania do informacji. Taki rodzaj podziału organizacyjnego biblioteki, będący logiczną konsekwencją jej działalności, powoduje jednak rozbicie całego procesu na poszczególne elementy i usuwa na dalszy plan jego końcowy cel - usługi. Poszczególne działy, skupiając się na własnych, cząstkowych zadaniach, dystansują się od innych agend, co prowadzi do ich hermetyzacji. Dlatego konieczna staje się odgórna koordynacja pracy, pozwalająca utrzymać pełną synchronizację czynności bibliotecznych. Skutkiem podziału funkcjonalnego jest też nadmierna specjalizacja personelu negatywnie wpływająca tak na funkcjonowanie instytucji jako całości, jak i na pracę pojedynczych osób. Jakkolwiek strukturą funkcjonalną posługują się wszystkie typy bibliotek, jest ona bez wątpienia strukturą dominującą, najbardziej charakterystyczną - zwłaszcza w Polsce - również dla bibliotek uniwersyteckich. Szczególnie przydatna bywa w dużych bibliotekach, gdyż pozwala na tworzenie podziału nie tylko poziomego, ale i pionowego, przy zachowaniu tego samego kryterium. Umożliwia tym samym łatwe budowanie struktur hierarchicznych, wielostopniowych (złożonych z działów, sekcji, samodzielnych stanowisk), dostosowanych do wielkości i specyfiki określonej biblioteki. W zależności od potrzeb może to być podział płytki, wyróżniający nieliczne, szerokie, wielozadaniowe działy, lub podział hierarchicznie rozbudowany, szczegółowy, z agendami wyspecjalizowanymi w realizacji konkretnych prac[18]. W drugim przypadku, w przypadku struktury wykorzystującej jako podstawowe kryterium rodzaj zbiorów, wszystkie czynności skupione są w działach: wydawnictw zwartych, czasopism, zbiorów specjalnych itp. Wraz z pojawieniem się w bibliotekach dokumentów nieksiążkowych powstały też działy związane z tymi nowymi formami zbiorów. Na początku były to działy czasopism, następnie zaś dodano działy dokumentów kartograficznych, audiowizualnych itp. Użycie rodzaju zbiorów jako podstawy organizacji biblioteki może wydawać się równie naturalne jak kryterium funkcjonalne; specjalne rodzaje dokumentów wymagają przecież innego niż książki sposobu przechowywania, opracowania, a nawet - jak to ma miejsce w zbiorach audiowizualnych - udostępniania. Bibliotekarze pracujący w działach czasopism lub kartografii specjalizują się więc, nie jak w działach funkcjonalnych, w określonej czynności, ale w pracy z określonym dokumentem. Podział według rodzajów zbiorów jest przydatny w większym stopniu dla bibliotekarza niż dla czytelnika, który w bibliotece uniwersyteckiej częściej szuka dokumentów na określony temat niż dokumentów szczególnego rodzaju. Oddzielny problem stanowią natomiast zbiory rękopiśmienne lub stare druki, które są wydzielane ze względu na swój unikatowy charakter i wielką, nie tylko materialną, wartość i jako takie muszą podlegać szczególnej ochronie. Generalnie, układ działów według rodzajów zbiorów prowadzi do mnożenia stanowisk, jest więc kosztowny, a przy tym niewygodny dla czytelników. W praktyce obydwie omówione wyżej struktury organizacyjne często występują równocześnie - obok jednostek odpowiadających poszczególnym funkcjom istnieją działy zajmujące się konkretnymi zbiorami, szczególnie czasopismami i zbiorami specjalnymi. Rzadziej w bibliotekach uniwersyteckich pojawia się podział, w którym za kryterium wyodrębnienia działu uznaje się tematykę zbiorów. W rozdziale III niniejszej pracy przedstawiono przykłady kilku komórek organizacyjnych tego rodzaju: są to m.in. działy zbiorów chemicznych Biblioteki Uniwersytetu Śląskiego i masoników w Bibliotece Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Podział zbiorów według tematyki jest cechą wyróżniającą raczej dla omówionych niżej bibliotek dziedzinowych niż dla bibliotek modelu tradycyjnego. Należy także przytoczyć kolejne kryterium, według którego bywają organizowane biblioteki uniwersyteckie - jest to podział biorący pod uwagę szczególne grupy użytkowników. W naszym kraju oznacza to najczęściej wyodrębnianie osobnych agend udostępniania (przeważnie czytelni) przeznaczonych dla studentów oraz dla pracowników naukowych. Przy tej okazji można jeszcze wymienić biblioteki studenckie istniejące dawniej w akademikach, a obecnie likwidowane. Natomiast w uniwersytetach zachodnich, głównie w anglosaskich, to kryterium stosuje się do wydzielania bibliotek według stopnia zaawansowania korzystających z nich studentów - undergraduated i postgraduated[19]. Jakkolwiek istnieje wiele cech, których dobór stanowi o strukturze organizacyjnej biblioteki, to trzeba jednak jeszcze raz podkreślić, że dla bibliotek głównych w uniwersytetach podstawowymi formami organizacji są struktury mieszane - funkcjonalne, a także biorące pod uwagę rodzaje zbiorów. Próby odmiennego spojrzenia na pracę biblioteki głównej pojawiły się po II wojnie światowej w Stanach Zjednoczonych[20]. Opracowano wówczas interesującą koncepcję modelu wyróżniającą jedynie dwa zasadnicze piony: prac wymagających kontaktu z czytelnikiem (udostępniania, informacji) - public services i prac technicznych (gromadzenia, opracowania, przechowywania) - technical services. Podobny system został wprowadzony w wielu bibliotekach uniwersyteckich we Francji w trakcie reformy szkolnictwa wyższego, przeprowadzonej w latach siedemdziesiątych. Wydzielono tam w strukturze bibliotecznej dwa piony nazwane służbą wewnętrzną i służbą publiczną. Służba wewnętrzna obejmowała wszystkie prace związane z gromadzeniem, uzupełnianiem i opracowaniem księgozbioru, służba publiczna natomiast całość udostępniania, informacji a także reprografię, prace bibliograficzne i obsługę katalogów. Koncepcja ta, przyjęta początkowo przez bibliotekarzy z dużą przychylnością, ujawniła z czasem liczne niedostatki. Wielu wykonywanych w bibliotece zadań nie można było jednoznacznie przyporządkować, gdyż albo łączyły one elementy obsługi czytelników z pracami technicznymi, albo wykraczały poza zasięg obu pionów. Problem ten dotyczył między innymi współpracy z bibliotekami zakładowymi, opracowywania kwerend, mechanizacji i komputeryzacji prac. Ponadto podziałowi takiemu towarzyszył często podział wśród pracowników biblioteki na osoby związane ze sferą usług i pracowników zaplecza, co utrudniało współpracę między nimi. Świadomość tych braków doprowadziła do reformy polegającej na tworzeniu działów dodatkowych oraz powoływaniu międzyoddziałowych grup roboczych i komisji (zarówno stałych, jak i czasowych) wykonujących ściśle określone zadania. Wspomniane komisje i grupy robocze okazały się tak użyteczne, że ostatnio są powoływane coraz częściej, nie tylko w bibliotekach zorganizowanych w systemie dwu działów. Czasowo działające komisje pozwalają bowiem, bez naruszania istniejącej struktury organizacyjnej i bez kosztownych zmian, wykonywać prace wymagające wykwalifikowanego personelu i rozwiązywać zadania wspólne dla kilku działów. Klasycznym powodem powoływania komisji roboczej w celu realizacji konkretnego zadania jest wprowadzanie w bibliotece komputeryzacji. W określonych przypadkach, np. do rozwiązywania zadań wykraczających swoim zasięgiem poza bibliotekę, mogą być także tworzone zespoły złożone z bibliotekarzy i innych specjalistów spoza personelu biblioteki[21]. Kolejnym ważnym rozwiązaniem organizacyjnym biblioteki głównej jest wywodząca się z początku XIX w., oparta na przykładzie Biblioteki Książęcej w Darmstadt instytucja specjalistów dziedzinowych (Fachreferente, subject librarians). Są nimi szczególnie wykształceni pracownicy, których zadaniem jest rozwój jednego lub większej liczby aspektów technicznych lub informacyjnych usług bibliotecznych w określonej dziedzinie[22]. Specjalista dziedzinowy zajmuje się więc typowaniem pozycji do zakupu, rzeczowym opracowaniem zbiorów, udzielaniem informacji w zakresie podległej mu dziedziny, kontaktami z pracownikami naukowymi, a czasem sprawuje również opiekę nad odpowiednimi bibliotekami zakładowymi. Zespół specjalistów dziedzinowych tworzy w bibliotece rodzaj siatki rozpiętej na złożonej z działów strukturze biblioteki, ale jest od tej struktury niezależny. Innym rozwiązaniem organizacyjnym jest odrębny dział, w którym pracują wyłącznie specjaliści dziedzinowi. Praca na stanowisku o tak szerokich kompetencjach wymaga szczególnego wykształcenia. Powinny to być wyższe studia określonej specjalności uzupełnione dodatkowo wykształceniem z zakresu bibliotekarstwa. Przykładem optymalnego wykształcenia dla specjalisty dziedzinowego może być metoda stosowana w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej. Absolwenta, który ukończył inny niż bibliotekoznawstwo kierunek studiów, zatrudniano w bibliotece, gdzie przez rok zapoznawał się z pracą poszczególnych oddziałów. Dopiero po tej praktyce proponowano mu stanowisko specjalisty dziedzinowego pod warunkiem, że dodatkowo ukończy Podyplomowe Studium w Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej. Poza wyżej wymienionymi obowiązkami oczekiwano od specjalisty dziedzinowego także prac naukowych związanych z jego podstawowym kierunkiem studiów lub z bibliotekoznawstwem. Należy wskazać na fakt, że przydatność specjalisty dziedzinowego w tradycyjnej bibliotece uniwersyteckiej jest tym większa, im większy jest stopień centralizacji w sieci. W warunkach ścisłej zależności bibliotek zakładowych od centrali obszar działań specjalisty przenosi się z samej biblioteki głównej także na biblioteki zakładowe, w których - obok spełniania innych zadań - może on też pełnić funkcje kierownicze. Ostatnio spotyka się jednak opinie[23], że w czasie, kiedy rozwój komputeryzacji pozwala na eliminowanie pewnych prac bibliotecznych, musi zmienić się i zakres obowiązków specjalistów dziedzinowych. Przewiduje się, że punkt ciężkości w ich pracy przesunie się w stronę badania potrzeb użytkowników oraz działalności informacyjnej. W połowie lat 70. pojawiło się w bibliotekach nowe samodzielne stanowisko - stanowisko bibliotekarza systemowego. Zadania osoby zatrudnionej na tym stanowisku można określić w dużym uproszczeniu jako zarządzanie automatyzacją w bibliotece. Najlepszym momentem do zatrudnienia bibliotekarza systemowego jest moment utworzenia zespołu dokonującego wyboru zintegrowanego sytemu komputerowego dla biblioteki. Zapewnia mu to możliwość nadzoru nad całym procesem komputeryzacji biblioteki: planowaniem, implementacją i utrzymaniem systemu. Na trzecim z tych etapów do jego zadań zalicza się też szkolenie pracowników i użytkowników biblioteki, współpracę z tymi działami biblioteki, które wykorzystują system, opracowywanie instrukcji. Wbrew pozorom, od bibliotekarza systemowego wymaga się przede wszystkim kwalifikacji bibliotekarskich, a dopiero na drugim miejscu informatycznych. Stanowisko bibliotekarza systemowego nie jest oczywiście stanowiskiem, które istnieje wyłącznie w tradycyjnym modelu biblioteki. Omawiane w tym miejscu odnosi się jednak do wszystkich bibliotek, które zadecydowały się na wprowadzenie komputeryzacji, zwłaszcza komputeryzacji wykorzystującej systemy zintegrowane. W zasadzie żaden z wyżej opisanych sposobów kształtowania struktury organizacyjnej biblioteki nie może być uznany za najważniejszy czy najlepszy. Większość bibliotek posługuje się zresztą modelami mieszanymi, stosując kilka kryteriów podziału dla zbudowania odpowiadającego ich specyficznym potrzebom, optymalnego w danych warunkach schematu. Model dziedzinowyModel dziedzinowy (zintegrowany, jednotorowy) sięga wprawdzie korzeniami końca ubiegłego wieku, ale jego teoretyczne uzasadnienie i trwałe zastosowanie w bibliotekach przypada na lata 40. Został przyjęty najpierw nie jako usprawnienie organizacji biblioteki, ale jako sposób ułatwienia czytelnikom korzystania z księgozbioru. Główne zadanie, jakie stawiali sobie twórcy tego modelu, polegało na zapewnieniu czytelnikowi bezpośredniego kontaktu z książką, a nie z biblioteką; biblioteka jako organizacja powinna być w trakcie tego kontaktu jak najmniej widoczna. Model dziedzinowy stanowi formę organizacji charakterystyczną dla bibliotek naukowych - przede wszystkim tych, które są nastawione na obsługę pracowników nauki, studentów, uczniów. Istota tego modelu sprowadza się do podziału i uporządkowania zbiorów według kryterium treściowego. W wyniku takiego podziału wyodrębnia się kilka księgozbiorów odpowiadających zakresem szerokim dziedzinom wiedzy, np. naukom humanistycznym, społecznym, matematyczno-przyrodniczym lub technicznym. Każdy z wydzielonych księgozbiorów tworzy następnie odrębną bibliotekę służącą pracownikom i studentom odpowiednich kierunków. Strukturę modelu dziedzinowego można przedstawić tylko w dużym uproszczeniu, gdyż jedną z jej podstawowych cech jest elastyczność, dostosowywanie się do warunków i potrzeb środowiska, w którym biblioteka funkcjonuje. Bezpośrednim skutkiem takiego założenia jest duża różnorodność rozwiązań, które łączą ze sobą nieliczne tylko wspólne cechy. Poza naczelną zasadą uznania kryterium treściowego za najważniejsze, jest to traktowanie zasobów bibliotecznych całej uczelni jako "jedności podzielonej na części" - "jednego zorganizowanego organizmu bibliotecznego". Sieć biblioteczna uniwersytetu składa się z biblioteki centralnej i równorzędnych bibliotek dziedzinowych, pozostających pod kierownictwem wspólnego dyrektora, bez bibliotek zakładowych. Wspólne dla wszystkich są też środki finansowe, administracja i polityka biblioteczna. W zakresie gromadzenia i udostępniania zbiorów obowiązki zazwyczaj są podzielone pomiędzy bibliotekami w następujący sposób:
W tej sytuacji żadna z bibliotek - ani centralna, ani dziedzinowa - nie jest w pełni samodzielna i niezależna, ale stanowią one wzajemnie uzupełniające się części całego systemu bibliotecznego uniwersytetu. Biblioteki dziedzinowe mają ustawiony rzeczowo księgozbiór w licznych czytelniach (spełniających zarazem rolę magazynów) przystosowanych do pracy zbiorowej i indywidualnej. Dzięki temu jest możliwe zgromadzenie razem wszelkich typów dokumentów z określonej tematyki: wydawnictw zwartych, ciągłych, zbiorów specjalnych i zapewnienie dostępu do dokumentów elektronicznych. Czytelnik znajduje więc w jednym miejscu dogodnie dla niego zgromadzony komplet potrzebnych mu materiałów. Wolny dostęp do półek - nie tylko do zbiorów czytelni, do określonych typów zbiorów (np. nowości) lub zbiorów przeznaczonych dla wybranej grupy bardziej zaawansowanych czytelników - jest jedną z cech wyróżniających ten model biblioteki. Pozostaje wprawdzie zawsze część materiałów bibliotecznych, szczególnie cennych lub rzadziej używanych, które muszą być chronione w tradycyjnych magazynach - generalnie jednak zasadą jest bezpośredni kontakt czytelnika z książką. W uniwersyteckich bibliotekach dziedzinowych, dzięki wolnemu dostępowi do półek, zniesiono wszelkie bariery między czytelnikami a książką, zapewniając doskonałe warunki do samodzielnego studiowania i pracy naukowej. Bezpośredni kontakt z książką sprzyja zresztą nie tylko poprawie warunków pracy czytelników, ale równocześnie umożliwia lepsze, pełniejsze wykorzystanie księgozbioru. Oczywiście, aby ta zasada mogła zostać wprowadzona w życie, musi także funkcjonować dobrze zorganizowany rynek wydawniczy i księgarski, pozwalający na szybką wymianę dokumentów, które w tej sytuacji częściej i szybciej ulegają zniszczeniu. Skutkiem wolnego dostępu jest też, nawet przy bardzo zdyscyplinowanych czytelnikach, zwiększenie nakładu pracy związanej z porządkowaniem zbiorów oraz z ich sygnowaniem. Zmniejsza się za to zakres prac przy obsłudze czytelników (przeważa samoobsługa), a także w dużym stopniu staje się zbędny transport wewnętrzny w bibliotece. Organizacja pracy w modelu dziedzinowym nie jest sztywno ustalona. Wszelkie prace biblioteczne, poza udostępnianiem, mogą być skupione w bibliotece centralnej lub też każda z bibliotek dziedzinowych może je prowadzić sama. W pierwszym przypadku zanika w poszczególnych bibliotekach ich struktura wewnętrzna (zwłaszcza struktura typu funkcjonalnego). Przy scentralizowaniu prac bibliotecznych, oprócz wyeliminowania wielokrotnych zakupów i zapewnienia jednolitego sposobu opracowania, osiąga się też znaczne oszczędności etatowe. Opracowywanie całości wpływających do biblioteki zbiorów w jednym miejscu - od momentu zamówienia książki do przekazania jej do magazynu - pozwala na uniknięcie przestojów i skrócenie czasu opracowania. W bibliotekach dziedzinowych pracują wówczas tylko osoby udzielające informacji, kontrolujące i porządkujące zbiory. Zintegrowany model sieci bibliotecznej jest więc dla uniwersytetu korzystny także z ekonomicznego punktu widzenia. Należy podkreślić, że w każdym przypadku w strukturze biblioteki dziedzinowej powstaje szczególne miejsce dla omówionych już wyżej stanowisk specjalistów dziedzinowych. Przykładem biblioteki dziedzinowej jest Biblioteka Uniwersytetu w Brukseli (Université Libre de Bruxelles), która składa się z czterech dużych bibliotek dziedzinowych: Humanistycznej, Prawa, Medycyny i Inżynieryjno-Technicznej. Wspólnymi dla wszystkich jednostkami są: Centrum Zarządzania oraz Oddziały Akcesji, Katalogowania, Informacji Naukowej i Wypożyczeń Międzybibliotecznych, Darów i Wymiany, Informatyków, a także dział zajmujący się wyposażeniem bibliotecznym[25]. Jednak aby model dziedzinowy mógł działać prawidłowo, muszą zostać spełnione liczne warunki wstępne. Najważniejszym z nich jest taka koncepcja uniwersytetu, która umiejscawia bibliotekę centralną w środku osiedla akademickiego, a pozostałe biblioteki łączy z salami wykładowymi i pracowniami naukowców w jeden ciąg architektoniczny. Stare biblioteki uniwersyteckie z dużymi, mającymi długą historię księgozbiorami, są przeważnie porządkowane według numerus currens - często z dodatkowym podziałem na grupy formatowe. Z tego względu nie spełniają one warunków niezbędnych do zorganizowania zbiorów lub choćby ich dużej części na zasadzie wolnego dostępu do magazynów. W praktyce oznacza to, że dziedzinową sieć biblioteczną najłatwiej buduje się tam, gdzie została ona z góry zaplanowana. Jest ona równocześnie bardziej odpowiednia dla małych i średnich uniwersytetów z niewielką liczbą kierunków kształcenia. Dlatego biblioteki dziedzinowe powstają głównie w krajach Europy Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych oraz w nowych uniwersytetach państw Trzeciego Świata[26]. Powstają przede wszystkim w tych uczelniach, które dysponują nowymi budynkami, gdyż problem dostatecznej ilości miejsca jest w zasadzie głównym czynnikiem decydującym o możliwości stworzenia modelu jednotorowego. Stworzenie właściwych warunków lokalowych jest determinowane z kolei warunkami finansowymi instytucji, przy której działa biblioteka. Nie mniej istotne są zastrzeżenia, jakie wobec koncepcji dziedzinowej wysuwają pracownicy uniwersytetów. Wiążą się one z faktem znacznego zmniejszenia wpływu nauczycieli akademickich na pracę bibliotek, które nie są powiązane ani administracyjnie, ani merytorycznie z innymi jednostkami organizacyjnymi uczelni. Krytykę powoduje również zagubienie w dużych placówkach kameralnej atmosfery bibliotek zakładowych i oddalenie ich od czytelnika. Pracownicy tworzą nawet czasami "dzikie" biblioteki zakładowe utrzymywane wyłącznie z funduszy wydziałów, prowadzone przez studentów lub pracowników danego zakładu[27]. Takie nieformalne biblioteki są nieduże, pozostają w zasięgu ręki, i nie sprawiają - w porównaniu ze strukturami oficjalnymi - korzystającym z nich żadnych problemów. Powodem tworzenia tych bibliotek - zdaniem Gerharda Munthe - jest to, że studenci i pracownicy naukowi chcą mieć książki tam, gdzie pracują. Dla nich wizyta w bibliotece głównej jest oderwaniem się od pracy, a nie wielkim nowoczesnym osiągnięciem - jak chce ciągle wierzyć wielu bibliotekarzy[28]. Pewną trudność przy budowaniu modelu zintegrowanego stanowią także zbiory z pogranicza tematycznego różnych dyscyplin. Muszą one być arbitralnie przypisywane do jednej tylko biblioteki dziedzinowej bądź też (wbrew założeniom teoretycznym) dublowane w kilku jednostkach. Model informacyjnyNową, ciągle jeszcze nie w pełni uformowaną strukturą organizacyjną bibliotek uniwersyteckich jest model informacyjny[29], ściśle związany z rosnącym znaczeniem informacyjnej funkcji bibliotek. Coraz większe potrzeby w tej sferze, wzajemne przenikanie działalności bibliotecznej i ściśle informacyjnej, zazębianie się funkcji bibliotek akademickich z funkcjami innych jednostek organizacyjnych uczelni, stworzyły konieczność skuteczniejszego wykorzystywania możliwości, jakie oferuje postęp techniczny, a także zmusiły bibliotekarzy do rezygnacji z traktowania słowa drukowanego jako jedynego nośnika informacji. Próby dostosowania się do wymagań czytelników doprowadziły do doświadczeń mających na celu zespolenie wszystkich tych agend uniwersytetu, które w jakikolwiek sposób zajmują się informacją. Pierwsze ogólnouniwersyteckie centra informacyjne powołano do życia na przełomie lat 60. i 70. w uniwersytetach amerykańskich i kanadyjskich. Najstarszy i najbardziej znany przykład modelu informacyjnego biblioteki uniwersyteckiej stanowi Uniwersytet Columbia, w którym z biblioteką uniwersytecką połączono między innymi ośrodek obliczeniowy, pracownię technik kształcenia, laboratoria językowe. Dyrektor działającego tam centrum nosi tytuł prorektora do spraw biblioteki i służb informacyjnych. Przeniesienie wzoru na grunt brytyjski zaowocowało tworzeniem nowych bibliotek akademickich tzw. Learning Resource Centres (centra zasobów edukacyjnych), w skład których wchodzą z reguły: biblioteka, ośrodek komputerowy i serwisy medialne (studia nagrań, studia telewizyjne, laboratoria językowe). Mniejsze centra informacyjne obejmują bibliotekę z ośrodkiem komputerowym oraz (ewentualnie) księgarnią, wydawnictwem lub też drukarnią pod zwierzchnictwem dyrektora biblioteki. Najbardziej ambitne eksperymenty polegały na podporządkowaniu prorektorowi do spraw informacji uniwersyteckiego systemu informacyjnego, powstałego z połączenia biblioteki ze wszystkimi agendami związanymi z informacją. Mogły to być - oprócz wspomnianych już drukarń, wydawnictw i księgarń - także ośrodki obliczeniowe, ośrodki audiowizualne, radio akademickie, sale wystaw, archiwa itp. Za najlepszy sposób wewnętrznej organizacji centrum często jest uznawany - opisany już w tym rozdziale jako jeden ze schematów struktury biblioteki głównej - system dwu pionów: służb publicznych i służb technicznych. Preferowali go również szefowie centrów informacyjnych, odpowiadający na pytania ankiety przeprowadzonej przez A.G. Williamsa na potrzeby artykułu opisującego ten model biblioteki uniwersyteckiej[30]. Nie oznacza to, że - funkcjonujące jako jedna z części centrum - biblioteki nie mogą działać zgodnie ze stosowanymi w innych modelach bibliotek strukturami funkcjonalnymi lub przedmiotowymi. Schemat biblioteki jest w każdym przypadku uzależniony od jej poprzedniej organizacji i jedynie dostosowany do potrzeb nowej instytucji. Chociaż - dzięki wprowadzonym zmianom - rzeczywiście udawało się przejść od izolowanych zbiorów poszczególnych jednostek do systemu otwartego i bardziej efektywnie wykorzystywać posiadane przez uczelnie zasoby, to los nowych struktur był różny. Wielokrotnie nie wytrzymywały one próby czasu i po kilku latach rozwiązywano je, a wchodzące w ich skład komórki powracały do pracy według poprzednich zasad. Głównym źródłem niepowodzeń okazał się przede wszystkim opór pracowników, zwłaszcza bibliotekarzy, obawiających się utraty tożsamości zawodowej i wchłonięcia ich miejsc pracy przez nadrzędny, ogólnouczelniany organizm. Bibliotekarze nie są jednak w tej niechęci odosobnieni, tak samo reagują pracownicy wywodzący się z byłych ośrodków informacji czy centrów komputerowych. Tylko niewielu z nich zgadza się, aby nazywano ich bibliotekarzami. Mimo tych subiektywnych odczuć personelu, jest faktem, że (zwłaszcza w ostatnich latach) praca bibliotekarza akademickiego i specjalisty służb informacyjnych znacznie się do siebie upodobniły. Wiele osób wręcz uważa, że ze względu na potrzeby czytelników przekształcają się one stopniowo w jeden zawód. Od wszystkich pracowników centrum informacyjnego wymaga się obecnie zarówno wiedzy z zakresu bibliotekarstwa, jak i informatyki. Niezbędna jest im umiejętność wyszukiwania w bazach elektronicznych, obsługiwania sprzętu komputerowego oraz urządzeń typu kserokopiarka, faks, drukarka itp. Oznacza to równocześnie coraz mniejsze znaczenie ambicjonalnych przeszkód w tworzeniu uniwersyteckich centrów informacyjnych. Jednakże również kierowanie centrami okazało się bardziej skomplikowane niż początkowo sądzono. Dyrektorzy tych ośrodków - obok wyjątkowych umiejętności i niemałej przedsiębiorczości - musieli wykazać się znajomością całości życia uniwersyteckiego i talentem dyplomatycznym. Jednym z ich zadań jest bowiem zapobieganie ewentualnej destrukcyjnej rywalizacji pomiędzy uzupełniającymi się częściami centrum - dawnymi samodzielnymi agendami. Mimo iż jednym z powodów organizacji centrów informacyjnych były także względy ekonomiczne przekonano się, że koszty wprowadzenia modelu informacyjnego są w praktyce bardzo wysokie. Wbrew pozorom nie przynosi on oszczędności nawet w sferze zatrudnienia; wprost przeciwnie - w skrajnych przypadkach może doprowadzić do zwiększenia liczby personelu, zwłaszcza personelu kierowniczego. Niezależnie od jego wad tam, gdzie zdołano przezwyciężyć wszystkie wymienione trudności, model informacyjny został uznany za bardzo skuteczny. Niektórzy autorzy[31] widzą w nim wręcz przyszłość bibliotek uniwersyteckich. Nawet Michael Gorman, krytykując w zasadzie tego typu struktury, stwierdza w konkluzji: biblioteka uniwersytecka XXI w. będzie punktem zbiorczym dla bibliotek kampusowych, pewnych działań centrów komputerowych, usług związanych z mediami, księgarń itd.[32]. Centra informacyjne uważane są też za dobry sposób na powstrzymanie zapowiadanego "końca bibliotek". Model, który polega na koordynacji i współpracy jednostek zajmujących się najszerzej pojętą informacją, będzie w przyszłości przeważał nad modelem, w którym działają one w rozproszeniu lub wręcz rywalizują ze sobą. Stawiany jest jednak warunek - tworzenie tego typu placówek nie może być jednorazowym aktem. Władze uczelni mają obowiązek zadbać o to, by przebiegało ono raczej ewolucyjnie niż rewolucyjnie. Musi też zostać poprzedzone starannym planowaniem uwzględniającym istniejące warunki techniczne i personalne. Tylko w takiej sytuacji centrum informacyjne pozwoli na najlepsze wykorzystanie zasobów wszystkich jednostek organizacyjnych, które weszły w jego skład. Na model informacyjny możemy też spojrzeć z innego punktu widzenia. Jakkolwiek koncepcja zjednoczenia wszystkich agend uniwersyteckich zajmujących się informacją spotyka się z różnym przyjęciem, to sama idea znajduje nieoczekiwaną realizację nawet w najbardziej konserwatywnych instytucjach akademickich. Trudno byłoby znaleźć dzisiaj bibliotekę bez segmentu zajmującego się organizacją wystaw, działalnością wydawniczą lub reprografią. Wprowadzenie zintegrowanych systemów bibliotecznych dodało do struktur bibliotecznych ośrodki komputerowe. Konwergencja, czyli łączenie usług bibliotecznych z innymi mediami, przede wszystkim komputerowymi, stała się właściwie zjawiskiem powszechnym w praktyce bibliotecznej. Także w Polsce, gdzie nie istnieje przecież jeszcze poważna alternatywa dla tradycyjnej, hierarchicznej struktury organizacyjnej, biblioteki uniwersyteckie powiększają się o takie same agendy. Już w 1985 r. zwróciła na to uwagę Jadwiga Kołodziejska, pisząc, iż współczesna biblioteka (z nielicznymi wyjątkami) ma powiązania organizacyjne i funkcjonalne z innymi analogicznymi placówkami i instytucjami, takimi jak archiwa, ośrodki inte, muzea, na dalszym planie również środki masowego przekazu: prasa, radio, telewizja[33]. Te tendencje jasno przedstawił na konferencji w Toruniu angielski bibliotekarz Richard Heseltine[34]: Rozróżnienie między biblioteką, centrum komputerowym, centrum audiowizualnym i tym podobnym będzie stawało się coraz mniej znaczące dla użytkowników, jako że technologie stają się zbieżne i zaczynają używać coraz bardziej rozmaitych źródeł naukowych. [...] Myślę, że powstanie organizacyjna struktura oparta na funkcjonalnym założeniu zespołów współpracujących w zakresie dostarczania usług użytkownikom. Myślę, że zaniknie ogólny model charakterystyczny dla specjalistycznego bibliotekarstwa. Model wirtualnyZastosowanie w bibliotekach nowych technik, mechanizacji i komputeryzacji prac doprowadziło również do powstania najnowszego modelu bibliotek uniwersyteckich. W pierwszej połowie lat 80., głównie w Stanach Zjednoczonych, pojawiło się wiele publikacji traktujących o bibliotekach przyszłości. Zdaniem najbardziej radykalnych teoretyków, komputeryzacja miała wkrótce doprowadzić do powstania "społeczeństwa bez papieru" (paperless society) i "bibliotek bez ścian". Przewidywano zmagazynowanie całej istniejącej informacji w pamięci komputerów i zastąpienie bibliotek przez elektroniczne bazy danych. Termin nastania społeczeństwa bez papieru, społeczeństwa elektronicznego, wyznaczany był kolejno na rok 1990 i 2000, a ostatnio został przesunięty na rok 2006. Przez kilkanaście lat trwał okres intensywnych prac - teoretycznych i praktycznych - nad urzeczywistnieniem tej wizji. Obecnie biblioteka wirtualna ma niezwykle już bogatą literaturę przedmiotu (zarówno w wersji tradycyjnej, jak i elektronicznej), traktującą o istocie tego modelu. Mimo to przedstawienie jasnej definicji terminu biblioteka wirtualna ciągle nie jest w pełni możliwe, a bibliotekarskie listy dyskusyjne pełne są prób uściślenia tego pojęcia. Nie tylko sam termin biblioteka wirtualna pozostaje niejednoznaczny, nie jest też do końca oczywiste, jak w ogóle należy tę bibliotekę przyszłości nazywać - biblioteką elektroniczną, biblioteką cyfrową, czy właśnie biblioteką wirtualną. Ewa Chmielewska-Gorczyca, próbując uporządkować terminologię[35], proponuje wyodrębnienie czterech typów bibliotek ze względu na stopień i zakres wykorzystywania w nich komputerów. Są to:
Natomiast w licznych źródłach zachodnich etapy pośrednie między biblioteką "papierową" lub "polimedialną" a biblioteką wirtualną nazywane są bibliotekami hybrydowymi, a określenie digital library (biblioteka cyfrowa) rozumiane jest w różny sposób. Ponieważ jednak to biblioteka wirtualna ma być najwyższym stopniem rozwoju na drodze wykorzystania narzędzi elektronicznych w bibliotekarstwie, zdecydowano się w tej pracy pozostać przy takim właśnie terminie. Próby przedstawienia jednoznacznej definicji biblioteki wirtualnej są skazane tymczasem na niepowodzenie, można więc jedynie przybliżyć jej znaczenie, cytując poglądy poszczególnych autorów. Możemy więc zetknąć się ze stwierdzeniem, że nazwa biblioteka wirtualna (digital library) odnosi się do dostępu online do drukowanych publikacji (zarówno artykułów, książek lub czasopism) przetworzonych w informację elektroniczną[36]. Czasem bibliotekę wirtualną definiuje się nie jako jednorodny zbiór źródeł informacji, ale raczej jako »bramę« do licznych źródeł informacji dostępnych drogą elektroniczną, będącą nie miejscem, ale procesem, który dostarcza usługi do użytkowników[37]. Istnieją też definicje usiłujące przedstawić zagadnienie w sposób opisowy. Peter Jacso[38] wskazuje na trzy składniki definiujące bibliotekarstwo elektroniczne:
Podobnie uważa Alain Jacquesson, którego zdaniem na bibliotekę wirtualną składają się:
W niektórych, raczej rzadkich przypadkach zdarza się autorom opisywać wirtualną bibliotekę w kategoriach wirtualnej rzeczywistości, z wszystkimi jej atrybutami w postaci kasków, rękawic, okularów itp. W piśmiennictwie polskim także spotykamy liczne interpretacje terminu biblioteka wirtualna. Ewa Chmielewska-Gorczyca w jednym z artykułów pisze, że w bibliotece wirtualnej - oprócz zdalnego dostępu do zawartości zbiorów i usług bibliotecznych - niezbędny jest jeszcze element bezproblemowego korzystania z zewnętrznych serwisów i źródeł informacji (w tym i komercyjnych) za pośrednictwem jednego systemu, np. katalogu OPAC funkcjonującego jako wrota do innych bibliotek i baz danych[40]. Dla Aleksandra Radwańskiego biblioteka wirtualna to rodzaj systemu zapewniającego uporządkowany dostęp (poprzez katalogi centralne) do wielu, rozproszonych zasobów informacji elektronicznej, gromadzonej w różnych instytucjach[41]. Inaczej widzi bibliotekę wirtualną Jurand Czermiński - nie jako najwyższy stopień w rozwoju automatyzacji bibliotek[42] - lecz jako sposób na wyszukiwanie informacji z systemu takich [tj. cyfrowych] bibliotek. Stwierdza on, że biblioteka wirtualna jest zbiorem/strukturą otwartych, pracujących w sieci komputerowej bibliotek cyfrowych, cechującym się automatyczną rejestracją członkostwa i wyposażonym w odpowiednie oprogramowanie dla wirtualnego połączenia świeżo dodanych uogólnionych zasobów z już istniejącymi, oraz umieszczenia ich we wspólnym indeksie[43]. Próbując w skrócie przedstawić najważniejszą różnicę między biblioteką rozumianą tradycyjnie a biblioteką wirtualną, można powiedzieć, że o ile biblioteka tradycyjna oznaczała "zasób", o tyle biblioteka wirtualna oznacza "dostęp" do dokumentów. Biblioteka wirtualna nie jest wprawdzie typem biblioteki wyłącznie uniwersyteckiej czy nawet - szerzej - akademickiej, jest biblioteką naukową w ogóle. Jednak początki tego modelu są ściśle związane z ośrodkami uniwersyteckimi, gdyż głównie w nich są prowadzone badania nad jego możliwościami i sposobem organizacji. Również ogromne projekty badawcze, finansowane przez instytucje naukowe i rządowe, są realizowane przeważnie w ośrodkach akademickich. Przykładów związku biblioteki wirtualnej z uniwersytetem jest wiele. Jeden ze stosunkowo wczesnych, realizowany od początku lat 90. brytyjski projekt ELINOR (Electronic Library Information Online Retrieval) współtworzony przez IBM, British Library Research and Development Department oraz De Monfort University, jest zlokalizowany w De Monfort University w Milton Keynes. Największy z projektów amerykańskich, finansowany przez trzy instytucje badawcze: National Science Foundation, Defense Advanced Research Projects Agency i NASA - także jest realizowany w sześciu uniwersytetach (m.in. w Carnegie-Mellon University i w dwu uniwersytetach stanu Kalifornia), pomiędzy które rozdzielono główne zagadnienia związane z technologią biblioteki wirtualnej. Projekt finansowany przez Fundację Andrew W. Mellona prowadzony jest też przez uniwersytet - Columbia University. W ciągu trzech lat, kosztem 700.000 dolarów, realizowany jest tam program mający na celu analizę trzech istotnych aspektów działalności biblioteki elektronicznej:
Te trzy aspekty badań pojawiają się praktycznie w większości analiz dotyczących biblioteki wirtualnej. W początkowej fazie rozważań nad przyszłością biblioteki wysokie koszty eksploatacji dokumentów elektronicznych były uznawane za jeden z głównych problemów tamujących ich powszechne wprowadzanie. Obecnie te koszty są o tyle niższe, iż wręcz podkreśla się fakt, że z ekonomicznego punktu widzenia udostępnianie informacji w istniejących bibliotekach jest w porównaniu z biblioteka wirtualną "beznadziejnie nieefektywne". Ekonomiczna przewaga nad biblioteką w tradycyjnym rozumieniu tego słowa została osiągnięta przede wszystkim przez postęp techniczny w informatyce, komputery i współpracujący z nimi sprzęt, połączenia sieciowe stały się powszechnie dostępne także pod względem finansowym. Równocześnie nastąpił olbrzymi przyrost ilości dokumentów w wersji elektronicznej. Nie tylko bibliograficzne bazy danych, katalogi biblioteczne, ale także publikacje naukowe, w tym głównie czasopisma, są utrwalane na nośnikach elektronicznych. Często nie jest to przeniesienie dokumentu drukowanego, ale jego jedyna, oryginalna postać. Ponieważ w tym samym czasie wzrosły koszty kompletowania księgozbioru tradycyjnego, przekonanie o przewadze biblioteki wirtualnej nad jej poprzedniczkami wzrasta. Dodatkową zaletą dokumentów elektronicznych jest też to, że nie wymagają żadnej przestrzeni magazynowej, z której brakiem boryka się dzisiaj większość bibliotek. Obniżeniu kosztów wydaje się sprzyjać również przewidywane potencjalne zmniejszenie (lub nawet wyeliminowanie) roli bibliotekarza w sytuacji, gdy część czynności bibliotecznych zaniknie, a użytkownik sam będzie prowadził poszukiwania w sieci. Oprócz walorów ekonomicznych za biblioteką wirtualną - zdaniem jej zwolenników - przemawia bardzo wiele innych cech. Podkreśla się przede wszystkim jej dostępność - dzięki sieciom komputerowym z każdego punktu i o każdej porze czytelnik może dotrzeć do poszukiwanej informacji. Komputer podłączony do Internetu zapewni dostęp do światowych zasobów bez potrzeby odchodzenia od własnego biurka. Jeśli dodatkowo zostanie zrealizowana idea Światowej Biblioteki Cyfrowej, będzie to oznaczało, że dostęp do informacji będzie nie tylko możliwy z każdego miejsca, ale i z każdego miejsca będzie to dostęp do tych samych zasobów informacji. Dodatkową zaletą tego faktu ma stać się szybkość dotarcia do potrzebnych wiadomości, ponieważ przekaz w wersji elektronicznej przewyższa w znacznym stopniu szybkość, z jaką odbywają się poszukiwania w zbiorach bibliotecznych. Wyszukanie potrzebnego dokumentu oznaczać będzie automatycznie dotarcie nie tylko do informacji o nim (jak w katalogach bibliotecznych), ale i do samego dokumentu. Każdy dokument wyszukany w sieci może posiadać dowolną liczbę elektronicznych kopii, równocześnie może korzystać z niego dowolna liczba użytkowników. Wreszcie hipertekst pozwoli użytkownikowi na łączenie w całość tematycznie powiązanych fragmentów najróżniejszych tekstów i tworzenie w ten sposób własnych dokumentów. Zapowiadając koniec biblioteki, a przy tej okazji i koniec zawodu bibliotekarza, zapominano jednak, że elektroniczne zasoby informacyjne nie powstają same, zaś najbardziej nawet rozległe i nowoczesne sieci mają nie tylko zalety, ale także i wady. Najprostsza nawet definicja biblioteki szkoły wyższej, jak na przykład definicja zaczerpnięta z Ustawy o szkolnictwie wyższym, określa ją jako ogólnoszkolną jednostkę organizacyjną o zadaniach usługowych, naukowych i dydaktycznych. Podkreśla się w niej, że biblioteka pełni funkcję ośrodka informacji naukowej oraz ogólnodostępnej biblioteki naukowej. Tymczasem w piśmiennictwie na temat biblioteki wirtualnej mówi się prawie wyłącznie o jej roli informacyjnej, a zasoby określa się jako zasoby informacyjne. Powoduje to wyraźne zubożenie funkcji biblioteki naukowej w ogóle, a biblioteki uniwersyteckiej w szczególności. Przecież nie wszystkie zasoby biblioteczne są wyłącznie informacją i nie tylko informacji poszukują w bibliotekach czytelnicy. Gdyby jednak spróbować ograniczyć się do samej tylko funkcji informacyjnej biblioteki, to i tak należy wziąć pod uwagę kilka istotnych problemów, które przynosi ze sobą biblioteka wirtualna. Chociaż zainteresowanie wielu instytucji rozbudową sieci elektronicznych jest ogromne, znacznie gorzej przedstawia się ich zainteresowanie dla inwestowania w struktury, które zapewniłyby trwały dostęp do informacji elektronicznej, jej archiwizację. Nie we wszystkich dziedzinach wiedzy bieżąca informacja jest wystarczająca. Tylko jeden projekt Biblioteki Kongresu (Digital Library) przewidujący zapisanie pięciu milionów dokumentów dotyczących historii Stanów Zjednoczonych w formie elektronicznej będzie kosztował ok. 60 000 000 dolarów. Koszty ewentualnego przeniesienia większej liczby dokumentów drukowanych podają w wątpliwość tak często podkreślane walory ekonomiczne biblioteki wirtualnej. Nie należy też lekceważyć kosztów sprzętu komputerowego, który wprawdzie systematycznie tanieje, ale w bibliotece "starzeje się" w ciągu 3-5 lat i w takim tempie powinien być wymieniany. Spojrzenie na bibliotekę wirtualną od strony użytkownika zmusza z kolei do przemyślenia skutków zmniejszenia roli bibliotekarza. Wprawdzie umiejętność posługiwania się sprzętem komputerowym i nawigowania w sieci jest coraz bardziej powszechna, ale czy wystarczająca - nie tyle do wyszukiwania, co do efektywnego wyszukiwania informacji? Zbiorom informacji elektronicznej daleko do uporządkowania, a ich stan często określa się wręcz słowem "chaos". Przede wszystkim zbiory te nie mają stałego położenia w sieci i raz znalezione nie muszą odnaleźć się w tym samym miejscu po raz drugi. Zdarza się też, że - zniszczone przez wirusy lub hakerów - zbiory te w ogóle przestają istnieć. Informacja elektroniczna pochodzi przy tym z wielu źródeł i jej użytkownik, zwłaszcza użytkownik niedoświadczony, może nie umieć odróżnić rzeczy istotnych od błahych, faktów od opinii. Istnieje więc potrzeba opracowania elektronicznych odpowiedników bibliografii, które prowadzą czytelnika w świecie informacji drukowanej (Webliography[44]). Dotychczas bibliotekarz tworzył katalogi i kartoteki kartkowe lub komputerowe, pomagające czytelnikom w poruszaniu się wśród materiałów bibliotecznych i porządkujące dostęp do nich. Jego rola - jakkolwiek bez wątpienia zawód ten musi ulec zmianom - pozostanie w nowej bibliotece nie mniej ważna. To, czy będą to w dalszym ciągu "bibliotekarze", czy już raczej "cybertekarze"[45], nie zmieni istoty problemu. Pozostaje jeszcze zagadnienie kosztów zdalnego dostępu do zasobów biblioteki wirtualnej. Wprawdzie wydatki, które uniwersytety jako instytucje ponoszą na utrzymanie bibliotek zmniejszą się być może radykalnie dzięki bibliotekom wirtualnym, ale nie odnosi się to w równym stopniu do wydatków ponoszonych przez indywidualnych użytkowników. Korzystanie ze zbiorów elektronicznych przy własnym biurku, w domu lub akademiku oznacza zakup odpowiedniego sprzętu, a następnie opłaty za jego eksploatację. Biblioteki uniwersyteckie czy - szerzej - biblioteki szkół wyższych, są dla czytelników bezpłatne - bardziej ekonomiczne jest więc dla wielu osób używanie biblioteki jako pośrednika w dostępie do informacji niż zaopatrywanie się w niezbędny sprzęt w prywatnym domu. Na koniec problem ochrony prawa autorskiego, o wiele trudniejszy i bardziej złożony w bibliotece wirtualnej niż w przypadku biblioteki tradycyjnej. System WWW bowiem nie tylko umożliwia każdemu wprowadzanie do sieci własnych dokumentów, ale także dowolne kopiowanie dokumentów już tam wprowadzonych, a nawet ich przekształcanie, bez wiedzy i zgody autora. Powyższe uwagi, wskazujące nie tylko na zalety, ale i wady charakteryzujące nową formę biblioteki, nie oznaczają w najmniejszym stopniu braku zrozumienia jej istotnej wartości. Technika komputerowa na zawsze zmieniła sposób działania i struktury organizacyjne biblioteki uniwersyteckiej oraz zawód bibliotekarza, a niektóre wyżej zasygnalizowane problemy rozwiążą się zapewne bez trudu dzięki dalszemu jej rozwojowi. Nie wolno jednak zapominać, że nie tylko informacja ma znaczenie w pracy biblioteki uniwersyteckiej - oraz że nie wszystkim czytelnikom dokument istniejący w sferze elektronicznej zdoła zastąpić dokument istniejący materialnie. Jeżeli dla niektórych przedstawicieli nauk ścisłych pochodząca z przestrzeni elektronicznej najnowsza informacja rzeczywiście może okazać się wystarczająca, to odmiennie przedstawiają się potrzeby humanistów - pracowników naukowych i studentów, dla których książka w jej materialnej postaci jest ciągle niezbędna. Należy więc zgodzić się z tą, równie liczną co radykałowie, grupą zwolenników koncepcji umiarkowanych, która wskazuje nie tyle na upadek biblioteki tradycyjnej i zastąpienie jej przez wersję wirtualną, co na koegzystencję obu form. Zamiast zaniku "cywilizacji papierowej", jest oczekiwana raczej prawdziwa biblioteka akademicka, dysponująca dostępem do łatwych do zlokalizowania i zidentyfikowania zasobów elektronicznych. Na zakończenie trzeba jeszcze raz podkreślić, że przedstawiona wyżej typologia struktur organizacyjnych bibliotek uniwersyteckich jest znacznie uproszczona, przy jej opracowywaniu wzięto pod uwagę tylko najbardziej charakterystyczne i w miarę rozpowszechnione schematy. Liczba rozwiązań istniejących w bibliotekach uniwersyteckich jest o wiele większa. Pominięte zostały np. struktury międzyuniwersyteckich bibliotek we Francji, których powstanie jest skutkiem nagłego wzrostu liczby szkół wyższych na początku lat siedemdziesiątych. Jedynie marginesowo wspomniano o strukturze zespołowej. Nie rozpatrywano także specyfiki organizacji bibliotek pełniących zarazem różnorakie dodatkowe funkcje: funkcje biblioteki narodowej lub krajowej, biblioteki centralnej itp. Dla polskich bibliotek uniwersyteckich większość przedstawionych powyżej zagadnień ma dotychczas znaczenie wyłącznie teoretyczne. Dominuje w nich model tradycyjny o różnym stopniu centralizacji. Nie znaczy to jednak, że wyzwania, które współczesna nauka postawiła bibliotekom zachodnim, nie dotrą również do naszego kraju. Wobec wyczerpania możliwości innych działań, wcześniej czy później i polscy bibliotekarze uczelniani staną przed koniecznością przebudowy istniejących struktur. Już dzisiaj komputeryzacja zmusza wiele ośrodków do modyfikacji dotychczasowych rozwiązań organizacyjnych i wprowadzania nowych modeli. Przypisy[1] PSZCZOŁOWSKI, Tadeusz. Mała encyklopedia prakseologii i teorii organizacji. Wrocław 1978, s. 119-120. [2] OLEJNICZAK, Bernard. O potrzebie badań nad modelem biblioteki uczelnianej. Życie Szkoły Wyższej, 1980, nr 6, s. 62. [3] Encyklopedia organizacji i zarządzania. Warszawa 1981, s. 499. [4] GRIFFIN, Ricky W. Podstawy zarządzania organizacjami. Warszawa 1996, s. 375-383. [5] HUCZEK, Marian. Zachowania ludzi w organizacji. Bielsko-Biała 2001, s. 106-113. [6] Zob. przede wszystkim publikacje J. Wojciechowskiego. [7] GRIFFIN, Ricky W. op.cit. s. 380-383. [8] Ze względu na fakt, że ten rozdział dotyczy ogólnych modeli bibliotek uniwersyteckich, stosuje się w nim generalnie określenie uniwersytecka sieć biblioteczna, a nie system, który to termin odnosi się przede wszystkim do warunków polskich. [9] Słownik języka polskiego. Wyd. 1 scalone. T. 1. Warszawa 1995, s. 341. [10] Na przykład Biblioteka Uniwersytecka w Helsinkach jest równocześnie Biblioteką Narodową Finlandii - zob. HÄKLI, E.: Struktura zarządzania Biblioteką Uniwersytecką w Helsinkach. Bibliotekarz, 1988, nr 7/8, s. 22-27. [11] ROUSE, William B., ROUSE, Sandra. H. Management of library networks. New York 1980, s. 22. [12] KRAJEWSKA, J. Sesja jubileuszowa Biblioteki Uniwersyteckiej w Sofii. Przegląd Biblioteczny, 1989, z. 2, s. 156-158. [13] WOŁOSZ, Jan. Od redaktora. Bibliotekarz, 1992, nr 4, s. 1. [14] ROUSE, William B., ROUSE, Sandra. H. op.cit. s. 21. [15] OLEJNICZAK, Bernard. Organizacja i administracja biblioteki. Przegląd Biblioteczny, 1961, z. 1, s. 12. [16] Zob. m.in.: SIMON, F. E. Zaplecze biblioteczno-informacyjne Republiki Federalnej Niemiec. (Biblioteki naukowe i ośrodki informacji). Bibliotekarz, 1990, nr 10/11, s. 16-18.; SZARSKI, Henryk, BORCHARDT, P. Biblioteki w Republice Federalnej Niemiec. APID, 1990, nr 1, s. 27-33. [17] ROUSE, William B., ROUSE, Sandra. H. op.cit. s. 24. [18] Na przykład Biblioteka Uniwersytetu Harvarda posiadała w swojej strukturze w 1984 roku ponad 50 działów i sekcji - zob. MARTIN, A. L. Organizational structure of libraries. Metuchen 1984, s. 252. [19] Tworzenie oddzielnych bibliotek dla studentów "niezaawansowanych" przypada zwłaszcza na lata 60. i 70. Obecnie zainteresowanie dla tej formy organizacji znacznie zmalało i przyszłość już istniejących instytucji tego rodzaju nie jest jasna. - MORAN, B. B. Academic libraries. Washington 1984, s. 33. [20] Szerokie omówienie tego zagadnienia można znaleźć w pracach: BILIŃSKI, I. Biblioteki uniwersyteckie we Francji. Bibliotekarz, 1982, nr 5, s. 105-107.; BRYAN, H. Ogólne tendencje organizacji personelu w dużych bibliotekach akademickich. In Problemy organizacji bibliotek szkół wyższych. Warszawa 1982, s. 91-114. [21] Z idei grup roboczych wywodzi się model biblioteki zorganizowanej w oparciu o zespoły. Ta stosunkowo nowa, nie w pełni jeszcze wykształcona w odniesieniu do bibliotek koncepcja, przewiduje trwałą rezygnację z tradycyjnej struktury hierarchicznej i podziału na oddziały. Zamiast tego proponuje się tworzenie zespołów pracowników zorganizowanych wokół konkretnych zadań, grup czytelników lub dyscyplin wiedzy. Zespoły wspomagane są przez osoby zajmujące się sprawami personalnymi i finansami. Model ten, odpowiedni przede wszystkim dla dużych bibliotek, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i po raz pierwszy został zastosowany w latach 90. w bibliotece Uniwersytetu Stanowego w Arizonie. - BUDD, J. The academic library. Englewood 1998, s. 174-191. [22] HUMPHREYS, Kenneth William. The subject specialist in national and university libraries. Libri, 1967, nr 1, s. 31. [23] WEFERS, Sabine. Thesen zur Zukunft des Fachreferenten. Bibliotheksdienst, 1998, H. 5, s. 865-870. [24] WOLSKA, H. Biblioteka uniwersytecka w Dar es-Salaam. Przegląd Biblioteczny, 1978, z. 2, s. 217. [25] Bibliotheques. Les bibliotheques de l’Université Libre de Bruxelles..., Bruxelles 1995, s. 42-44. [26] WOLSKA, H. op.cit. s. 215-222. [27] GENAWAY, David C., STANFORD, Edward B. Quasi-departmental libraries. College and Research Libraries, 1977, nr 3, s. 187-194. [28] MUNTHE, Gerard. University library planning In University library problems. Uppsala 1975, s. 59. [29] Nazwę modelu zaczerpnięto z pracy HOWARD, H. Innowacja w organizacji uniwersytetu: model informacyjny In Problemy organizacji bibliotek szkół wyższych. Warszawa 1982, s. 53-66. [30] The new university library: issues for the ’90 and beyond. London 1994, s. 70. [31] CIMBALA, Diane J. The scholary informational center: an organizational model. College and Research Libraries, 1987, nr 5, s. 393-398.; MELIŠEK, F. Integrácia kniničných a informačných činnosti na vysokých školach (zo skúsenosti Univerzity Komenského v Bratislave). Československa Informatika, 1982, č. 12, s. 342-244. [32] GORMAN, Michael. Przyszłość biblioteki akademickiej. Przegląd Biblioteczny, 1995, nr 2, s. 151. [33] KOŁODZIEJSKA, Jadwiga. Między teorią a praktyką bibliotekarską. Warszawa 1985, s. 46. [34] HESELTINE, Richard. Zmiany w pejzażu edukacyjnym: tworzenie "autostrady informacyjnej" In Rola i funkcje nowoczesnej biblioteki akademickiej. Toruń 1996, s. 101. [35] CHMIELEWSKA-GORCZYCA, Ewa. Ku bibliotece wirtualnej. Zagadnienia Informacji Naukowej, 1996, nr 1, s. 3. [36] Lista dyskusyjna "Librarians’ Corner" 29.IX.1999 - subject: Definition of Digital Library. [37] MARCUM, Deanna B. Digital libraries: for whom? for what? Journal of Academic Librarianship, 1997, nr 2, s. 83. [38] JACSO, Peter. What is digital librarianship? Computers in Libraries, 2000, nr 1, s. 54. [39] JACQUESSON, Alain. Automatyzacja bibliotek. Warszawa 1999, s. 345. [40] CHMIELEWSKA-GORCZYCA, Ewa. Biblioteka wirtualna - wizja czy rzeczywistość. Przegląd Biblioteczny 1996, z. 2/3, s. 12. [41] RADWAŃSKI, Aleksander. Biblioteki elektroniczne: koncepcje i realizacje. Acta Universitatis Wratislaviensis. Bibliotekoznawstwo XXI, 1998, s. 17. [42] Biblioteka zautomatyzowana, biblioteka elektroniczna i biblioteka cyfrowa jako szczytowy etap rozwoju biblioteki tradycyjnej. [43] CZERMIŃSKI, Jurand. Od biblioteki elektronicznej do biblioteki wirtualnej In Elektroniczna przyszłość bibliotek akademickich. Kraków 1997, s. 161, 165. [44] Termin pochodzi z cytowanego wyżej artykułu JACSO, P. op.cit. s. 55. [45] JACQUESSON, Alain. op.cit. s. 345. Tekst jest fragmentem pracy doktorskiej, która powstała na Uniwersytecie Śląskim pod kierunkiem prof. Zbigniewa Żmigrodzkiego. |
| |||