Nr 3/2002 (32), Reklama usług bibliotecznych. Artykuł |
Maria Rekowska
|
|||
W bogatej literaturze poświęconej problematyce zarządzania biblioteką coraz częściej, zwłaszcza w ostatnich latach, pojawiają się propozycje zastosowania strategii marketingowej jako szczególnie przydatnej i efektywnej w tej dziedzinie.[1] Czytając te opracowania - zarówno obszerne monografie, jak też liczne artykuły w czasopismach bibliotekarskich - można odnieść wrażenie, iż nie podporządkowując się powszechnej tendencji zachwytu nad koncepcją marketingu, obecnego już w wielu dziedzinach życia nie tylko gospodarczego, ale i społecznego (marketing w instytucjach niedochodowych, social marketing itp.) biblioteki nie mają szans rozwoju w obecnej rzeczywistości. Dyrektorzy bibliotek powinni więc jak najszybciej przystąpić do opracowania planów marketingowych dla swoich jednostek. Czy jest to rzeczywiście konieczne? Czy bez stosowania strategii marketingowej w zarządzaniu biblioteką możne ona funkcjonować dobrze i zaspakajać potrzeby zgłaszane przez użytkowników? W niektórych opracowaniach podkreśla się przydatność pewnych, wybranych elementów marketingu dla sprawnego funkcjonowania biblioteki, na przykład promocji.[2] Takie podejście - z praktycznego punktu widzenia - wydaje się być bardziej przydatne, zwłaszcza że działania promocyjne (nawet bez odnoszenia ich do całości koncepcji marketingu) często występują w bibliotekach. Czy strategia marketingu jest niezbędna bibliotekom akademickim? Powstanie i rozwój tych bibliotek wiąże się ściśle z powstaniem i rozwojem uczelni wyższych, co z góry determinuje podstawowe grono użytkowników: stanowią go pracownicy nauki i studenci macierzystej uczelni. Dalsze grupy użytkowników to pracownicy naukowi i studenci innych wyższych uczelni, zwłaszcza o pokrewnym profilu (np. uczelni ekonomicznych, medycznych, rolniczych itd.). I wreszcie inni użytkownicy, nie związani bezpośrednio ze szkolnictwem wyższym, lecz z wielu powodów zainteresowani literaturą z danej dziedziny wiedzy (np. uczniowie szkół średnich czy osoby związane zawodowo z odpowiednim sektorem społeczno-gospodarczym). Liczba użytkowników spoza danej uczelni często przewyższa liczbę zarejestrowanych użytkowników własnych. Taka sytuacja ma np. miejsce w Bibliotece SGH, której codziennie przybywa wielu nowych czytelników nie związanych z tą Uczelnią. Od lutego 2000 roku wprowadzono specjalne karty wstępu dla czytelników spoza Uczelni, dzięki czemu możliwa jest, m.in. dokładna statystyka osób korzystających z Biblioteki oraz uzyskanie informacji o tym, skąd przybywają czytelnicy. Podobna sytuacja wzrostu liczby czytelników z pewnością dotyczy wszystkich bibliotek uczelnianych. Tym bardziej, że oprócz tradycyjnych form korzystania z biblioteki, w ofercie usługowej bibliotek akademickich jest coraz więcej nowych możliwości szybkiego uzyskiwania poszukiwanych informacji i materiałów dzięki łatwemu dostępowi do Internetu oraz dzięki licznym bazom on-line lub z wykorzystaniem CD-ROM-ów. Ten urozmaicony zakres usług bibliotek uczelnianych, uzupełniony możliwością szybkiego wykonania kserokopii, wydruków komputerowych czy też korzystania z dyskietek dołączonych coraz częściej do niektórych publikacji, zapewnia im stałe liczne grono użytkowników. W niektórych miesiącach (okresy zaliczeń, sesji egzaminacyjnych) liczba chętnych do korzystania z bibliotek akademickich przekracza ich techniczne możliwości wyznaczone miejscami w czytelniach, w oddziałach informacji naukowej lub w salach komputerowych. Obciążenie pracą osób uczestniczących w bezpośredniej lub pośredniej obsłudze czytelnika wzrasta wówczas również niewspółmiernie w porównaniu do innych okresów roku (np. wakacje, przerwy międzysemestralne). Czy w tej sytuacji dla zarządzania biblioteką akademicką niezbędna jest strategia marketingowa, która - jak powszechnie już wiadomo - powstała w odpowiedzi na pojawiające się na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych poważne trudności ze zbytem wyprodukowanych wyrobów. Tworzące się zapasy gotowych produktów zmusiły przedsiębiorców do poszukiwania dróg wyjścia z tej niekorzystnej dla nich sytuacji. Bibliotekom uczelnianym nie grozi, jak sądzę, sytuacja braku użytkowników. Wręcz przeciwnie - potrzeba korzystania z biblioteki przez studentów oraz pracowników naukowych stanowi condicio sine qua non ich statusu w uczelni wyższej. Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, iż zapotrzebowanie na usługi tych bibliotek nie będzie malało. Powstaje coraz więcej wyższych uczelni, głównie prywatnych, przy których również tworzone są biblioteki, lecz ich księgozbiory nie mogą konkurować z księgozbiorami bibliotek uczelnianych o dłuższych tradycjach. Dlatego ma miejsce tak duży przyrost liczby czytelników w większych bibliotekach akademickich, jak we wspomnianej Bibliotece SGH. Te biblioteki stają się obecnie centami informacji dla poszczególnych dziedzin wiedzy. W tej sytuacji sięganie po strategię marketingową byłoby zabiegiem sztucznym, nie wynikającym z realnego przebiegu procesów bibliotecznych. Niektórzy autorzy zauważają, że "te nowe filozofie zarządzania są jakby obce duchem i terminologią bibliotekarstwu, ale dotykają przecież wszystkich organizacji niedochodowych, więc biblioteki nie mogą ich odrzucić.[3] Trzeba je polubić dla korzyści, które oferują". Inni posuwają się jeszcze dalej w swoim zapale przekonywania bibliotekarzy do stosowania filozofii marketingu w zarządzaniu bibliotekami. Czytamy m.in.: "Jest to satysfakcja niebagatelna, że realizując program doskonalenia biblioteki, stosując strategię marketingową, sprawdzamy się w działaniu; ten właśnie proces dowartościowania siebie jest znaczącą szansą życiową, jaką daje marketing jego realizatorom. Warto zdecydować się na tę fascynującą przygodę intelektualną tworzenia nowego kształtu bibliotekarstwa polskiego".[4] Zaskoczona takimi stwierdzeniami pozwolę sobie na kilka refleksji:
Elementy nowości i nowoczesności przypisywane marketingowi nie muszą oznaczać uniwersalizmu tej strategii. Natomiast wykorzystywanie pewnych narzędzi (jak wspomnianej na początku promocji), które - nota bene - nie zawsze są odkryciem marketingu (np. wystawy książek, targi książek, spotkania z autorami) nie musi oznaczać zachwytu dla tej strategii. Jako główne kryterium zarządzania biblioteką uczelnianą można przyjąć zasadę szeroko pojętej gotowości świadczenia przez nią usług, rozumianej jako:
Wymienione wyżej oraz inne zadania biblioteki akademickiej, składające się na ogólną i możliwie pełną gotowość świadczenia przez nią usług, mogą być z dużym powodzeniem realizowane poprzez zdroworozsądkowe decyzje dyrekcji biblioteki i kierowników poszczególnych działów, bez konieczności korzystania z technik specyficznych dla marketingu oraz przy założeniu, że każdej z tych osób znane i bliskie są cele funkcjonowania macierzystej uczelni i biblioteki. Zaangażowanie kierownictwa na pewno zaowocuje podobnym nastawieniem całego personelu, który wypełniając odpowiedzialnie swoje normalne obowiązki będzie sprzyjał rozwojowi biblioteki, a w - sposób pośredni - także rozwojowi uczelni, której biblioteka akademicka nieodłącznie służy. Przedruk za: Przypisy[1] M.in.: Próby zastosowania marketingu w bibliotekach. Pr. zbior. pod red. R. Cybulskiego. Warszawa 1997; J. Wojciechowski: Marketing w bibliotece. Warszawa 1993; C. C. Lee: Marketing strategies for the academic library. "Journal of Educational Media and Library Science" 1992 vol. 29 s. 239-246. [2] J. Sójka: Promocja w strategii marketingowej. Poznań 1994. [3] J. Sójka: Profilaktyka w zarządzaniu biblioteką przez jakość. [W:] Wdrażanie nowoczesnych technik zarządzania w instytucjach non-profit na przykładzie naukowej biblioteki akademickiej. Kraków 1998, s. 236. [4] R. Cybulski: Marketing - sposób nowoczesnego myślenia i działania. "Roczniki Biblioteczne" 1998, s. 19. [5] R. Cybulski: Marketing - sposób nowoczesnego myślenia i działania. "Roczniki Biblioteczne" 1998, s. 7, 9, 13. [6] Ph. Kotler: Marketing. Analiza, planowanie, wdrażanie i kontrola. Warszawa 1994, s. 27. [7] R. Cybulski: Marketing - sposób nowoczesnego myślenia i działania. "Roczniki Biblioteczne" 1998, s. 10. [8] Na 22 osoby, które ukończyły Podyplomowe Studium Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych przy Uniwersytecie Warszawskim w roku akademickim 1999/2000, zdecydowaną większość stanowili pracownicy bibliotek akademickich. [9] R. Cybulski: Marketing - sposób nowoczesnego myślenia i działania. "Roczniki Biblioteczne" 1998, s. 5. [10] M.in. A. Przecławska: Działania marketingowe i reklama a rozwój psychospołeczny dzieci i młodzieży. "Zarządzanie i Edukacja" 1999, nr 2, s. 67-79; Reklama budowana na strachu. "Manager" 1997 nr 3, s. 61-68; A. Stopka: Zło konieczne? "W drodze" 1997 nr 12, s. 51-59; B. Kwarciak: Manipulowanie kontekstem w reklamie. "Aida" 1997 nr 6 s. 14-16; I. Barlovic: TV - Werbung hat es schwer bei den Kindern. "Marketing Journal" 1996 nr 5, s. 326-327; B. Melzer-Lena, O. Hansen, A. Dammler: Kids und Werbung. "Marketing Journal" 1997 nr 5, s. 314-317. [11] Np. B. Wansink, S. A. Brasel, S. Brasel: The mystery of the cabinet castaway: why we buy products we never use. "Journal of Family and Consumer Sciences" 2000 vol. 92 nr 1, s. 104-107; D. Doliński: Przymus kupowania. "Aida" 1997 nr 10, s. 41-42. |
|
|||