Nr 8/1999 (8), Biblioteki wirtualne, biblioteki cyfrowe.... Artykuł |
Aleksander Radwański
| |||
"Wirtualna biblioteka" jest terminem, który nie nabrał jeszcze jednoznaczności i próżno by szukać go w słownikach i encyklopediach. Najczęściej spotykamy tam "rzeczywistość wirtualną" (virtual reality) rozumianą jako wygenerowany komputerowo świat, w którym możemy zaistnieć jako tzw. "fantomy" . Rzeczywistość wirtualna jest najpopularniejszym tworem technologii komputerowej z przymiotnikiem "wirtualny" (informatycy znają jeszcze doskonale wirtualne dyski, wirtualną pamięć i wirtualną maszynę - ale są to bardziej specjalistyczne terminy), stąd może spotykane czasem przekonanie, że biblioteka wirtualna to biblioteka zrealizowana w technologii wirtualnej rzeczywistości. Bardziej logicznym wykorzystaniem analogii z rzeczywistością wirtualną byłoby twierdzenie, że biblioteka wirtualna do biblioteki tradycyjnej ma się mniej więcej tak, jak rzeczywistość wirtualna do prawdziwego życia. Użyty tutaj termin "prawdziwe życie" (real life) nie jest wbrew pozorom kolokwializmem ale próbą uniknięcia stylistycznie niezręcznego sformułowania rzeczywistość rzeczywista (?!)(real reality). Nie ma wątpliwości, że biblioteka wirtualna jest nierozerwalnie związana z sieciami komputerowymi. Niektórzy są skłonni definiować bibliotekę wirtualną wręcz jako rodzaj usługi sieciowej. Tego rodzaju nastawienie reprezentują twórcy serwisu CyberStacks(sm) (http://www.public.iastate.edu/~CYBERSTACKS/), który jest uporządkowanym według klasyfikacji Biblioteki Kongresu spisem połączeń (links) do zasobów Internetu (obejmujących monografie, czasopisma, kartoteki, bazy danych i serwisy wyszukiwawcze). W tym ujęciu biblioteka wirtualna byłaby więc połączeniem spisu zasobów sieciowych z typowo bibliotekarska formą, czyli sposobem porządkowania według określonej klasyfikacji. Można by zaakceptować takie rozumienie tego pojęcia, gdyby nie pewien niepokój związany z zupełnym brakiem sprzężenia zwrotnego. O ile twórcy spisu wiedzą o zasobach, o tyle twórcy zasobów działają zupełnie niezależnie, bez żadnej świadomości, że mogą stanowić część składową większego, uporządkowanego zbioru. Kontrargumentem byłoby twierdzenie, że przecież pisarz i wydawca również nie mają świadomości tego, w jakich bibliotekach znajdzie się ich książka. Ale twórca zasobu w Internecie jest także jego dystrybutorem, a nawet stanowi substytut samego artefaktu, ponieważ może on zlikwidować zasób, czego z książką w bibliotece ani autor, ani wydawca, ani księgarz zrobić nie mogą. Inni twórcy "bibliotek wirtualnych" idą krok dalej i nazywają tak każdy uporządkowany według dowolnych zasad spis połączeń do dowolnych zasobów w Internecie. W szczególnych przypadkach połączenia prowadzą do elektronicznych katalogów bibliotek tradycyjnych. Biblioteka wirtualna staje się więc metakatalogiem. Należy zauważyć, że we wszystkich powyższych przypadkach nie ma praktycznie różnicy pomiędzy wirtualną biblioteką a wirtualnym katalogiem. Nie można oprzeć się wrażeniu, że termin "biblioteka wirtualna" jest tu stosowany nieco "na wyrost" i bardziej z powodów marketingowych niż merytorycznych. Pewnym usprawiedliwieniem nadużyć terminologicznych może być znaczenie słowa "biblioteka" w informatyce, które pozwala tak nazywać każdy wydzielony zbiór procedur, podprogramów czy obiektów stosowanych w programowaniu. A przecież w dużej części zasoby sieciowe organizują informatycy. Pomimo wyżej przytoczonych wątpliwości skłonny byłbym uznać, że jednym ze znaczeń terminu "biblioteka wirtualna" jest spis połączeń do zasobów sieciowych, pod warunkiem, że jest on opracowany (uporządkowany) według reguł (narzędzi) stosowanych w bibliotekarstwie. Serwis taki jak CyberStacks(sm) można więc uznać za przykład biblioteki wirtualnej. W literaturze fachowej często można spotkać termin "biblioteka wirtualna" obok terminu "biblioteka cyfrowa" (popularna w USA digital library) lub "biblioteka elektroniczna" (europejska electronic library). Najczęściej jest stosowany jako rodzaj synonimu z lekko futurologicznym odcieniem. Jednym słowem biblioteka wirtualna to biblioteka cyfrowa jutra. Aby zrozumieć te subtelności trzeba wyjść od definicji biblioteki cyfrowej. Ujmując rzecz najprościej biblioteka cyfrowa to cyfrowe zasoby, cyfrowe opracowanie i cyfrowe udostępnianie. Wychodzimy od zgromadzenia dokumentów cyfrowych (elektroniczne teksty, bazy danych, multimedia) i/lub digitalizacji dokumentów tradycyjnych na formę cyfrową, co daje nam w rezultacie pewien zasób, który fizycznie może być umieszczony na jednym lub wielu serwerach. Tym, co odróżnia tworzenie tego zasobu od przypadkowego zbioru dokumentów dostępnych w sieci, jest świadomość jego twórców, że ich zasoby będą częścią pewnej całości. Świadomość ta bierze się zwykle z organizacyjnych i finansowych powiązań, charakterystycznych dla realizacji konkretnego projektu. Przykładem może tu być szeroko zakrojony projekt Digital Library Initiative (http://www.dli2.nsf.gov). Za tworzonymi zasobami podąża ich opracowanie w postaci szeregu elektronicznych katalogów, indeksów i/lub baz danych. Tutaj występuje punkt styczny z pierwszym znaczeniem terminu biblioteka wirtualna. Wreszcie mamy zdalny dostęp do elektronicznego dokumentu poprzez elektroniczną metainformację. Te trzy rzeczy tworzą bibliotekę cyfrową. Od biblioteki wirtualnej dzieli ją w zasadzie niewielki krok. Wystarczy tylko, że będziemy mieli do czynienia ze zbiorem fizycznie mocno rozproszonym oraz z "przezroczystym" dostępem. Da się to opisać tylko od strony użytkownika, który natrafiając np. na dowolną wzmiankę o pisarzu, temacie czy zjawisku, może natychmiast otrzymać (oczywiście na życzenie) relewantny dokument poszerzający wskazaną tematykę, nie zważając zupełnie na to, jakimi technikami dokument został wyszukany oraz z jakiego fizycznie miejsca pochodzi. Technologicznie może się to opierać na wypracowanych przez DLI rozwiązaniach. Problemem do pokonania jest tylko "inteligencja systemu", który "zgadnie" na podstawie zainteresowań czytelnika, jaki dokument będzie najbardziej odpowiedni. Wymaga to też znacznie większej konsolidacji metainformacji i to na skale globalną. Reasumując, "biblioteka wirtualna" jest w dużym stopniu synonimem pojęcia "biblioteka cyfrowa", zawierającym jednak sugestię pewnego rozwoju obecnej formy bibliotek cyfrowych
Na koniec przypatrzmy się jedynemu terminowi zbliżonemu do "biblioteki wirtualnej", a mianowicie definicji terminu virtual museum w sieciowej wersji Encyclop?dia Britannica (znak zapytania w nazwie nie jest błędem, ale ukłonem w stronę uniwersalności, gdyż godzi to dwie pisownie: amerykańską encyclopedia i brytyjską encyclopaedia) (http://www.britannica.com). Co prawda biblioteka to nie muzeum, ale obie instytucje mają wiele cech wspólnych.
Literatura:
Pierwotny adres: http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib08/radwan.html |
| |||