ebib 
Nr 1/1999 (1), Czy istnieje środowisko bibliotekarzy?. Głos w dyskusji:
 poprzedni artykuł następny artykuł   

 


Andrzej Drożdż
Biblioteka Akademii Muzycznej w Łodzi

Czy istnieje środowisko bibliotekarzy?


Pytanie oczywiste. A jednak po pewnym zastanowieniu zacząłem podejrzewać ukrytą intencję. Czy rzeczywiście w Polsce, w dobie obecnej istnieje środowisko bibliotekarzy? A może go nie ma?

"Słownik języka polskiego", t. 8, pod red. Witolda Doroszewskiego, Warszawa 1966, definiuje "środowisko" jako "zespół ludzi połączonych wspólnotą warunków życia, rodzajem pracy". Środowisko bibliotekarzy zatem, obiektywnie rzecz biorąc istnieje, bo istnieje zespół bibliotekarzy połączony wspólnotą ubogiego materialnie życia, wykonujących podobne zajęcia, które ustawodawca w humanistycznym porywie nazwał służbą. Pewnie w ten prosty sposób chciał podnieść rangę zawodu i zrównoć ją z innymi zaszczytnymi profesjami, takimi jak: nauczyciel czy lekarz, a także podkreślić jej frontowy, związany z walką o lepsze jutro charakter.

Jedną z cech charakteryzujących środowisko bibliotekarzy jest zmieniająca się jego kondycja. W okresie walki z analfabetyzmem zawód ten traktowano strategicznie. Budowano biblioteki, przydzielano książki, organizowano spotkania z ludźmi pióra, krótko mówiąc szerzono oświatę i kulturę. Przyznać trzeba, że w powojennym środowisku bibliotekarskim, wyedukowanym jeszcze w okresie przedwojennym i bardzo uwrażliwionym na nędzę i niesprawiedliwość społeczną, takie zamiary ludowego państwa trafiły na bardzo podatny grunt. Wytworzył się więc etos bibliotekarza społecznika (analogicznie do etosu lekarza, nauczyciela itp.), dobrze wyedukowanego fachowca, dla którego świadomość przydatności społecznej i autentyczny szacunek młodszych kolegów wystarczał. Poza tym, wynagrodzenie tej grupy zawodowej w tamtych czasach nie odbiegało tak znacznie od średniej krajowej.

Potem, gdy społeczeństwo się już wyedukowało, ustabilizowało na poziomie dużego i małego fiata i zobojętniało na wyższe cele, bibliotekarz w coraz mniejszym stopniu pełnił misję, a stawał się subiektem za ladą z książkami. Wykruszali się bibliotekarze starej daty. Nowi, w coraz większym stopniu przypadkowi ludzie (głównie absolwenci humanistycznych wydziałów uniwersyteckich i absolwenci liceów), nie interesowali się zawodem. Traktowali bibliotekę jak przechowalnię, chwilową przystań przed prawdziwymi karierami. Pogłębiała się także pauperyzacja bibliotekarzy, malało ich społeczne uznanie.

Początek lat 90-tych przyniósł nowe okoliczności, które mają szansę przeobrazić środowisko bibliotekarzy. Mam na myśli powszechną komputeryzację. Część środowiska zaczęła dostosowywać się do nowych wymagań. Wydzieliła się grupa bibliotekarzy, którzy poznali nowe narzędzia, oswoili je i potrafili twórczo zaprząc do pracy, zmieniając wizerunek współczesnej biblioteki. Obok nich pozostała, chyba liczniejsza rzesza "tradycyjnych" bibliotekarzy, zawieszonych gdzieś między katalogiem kartkowym a bazą danych. Ta sytuacja będzie się zapewne zmieniać.

Tak więc wydarzenia ostatnich 10 lat zapoczątkowały rewolucję techniczną, która podzieliła środowiska bibliotekarskie. Wyznaczyła kierunek zróżnicowania zawodowego, które stanie się cechą nowoczesnego bibliotekarstwa. Środowisko rozwarstwi się kompetencyjnie i zarobkowo. Nabierze pewności siebie. Te nowe czasy stanowić będą poważne wyzwanie dla całego środowiska. Powstanie potrzeba permanentnej, bardzo specjalistycznej edukacji i twórczego, poszukującego podejścia do zawodu. W tych nowych warunkach bibliotekarze powinni sami określić swój status. Mam kolegów, którzy pracując wiele lat w tym zawodzie, często na stanowisku kustosza, nie uważają się za bibliotekarzy. Są skłonni określać się w przeróżny sposób, aby przypadkiem nie dotknąć tej jednej, jakże bolesnej struny. Takie postawy to wybór pewnego autsajderstwa, a w relacjach z innymi grupami zawodowymi pewna klęska.

W makroskali, czynnikiem destrukcyjnie wpływającym na wizerunek i siłę naszego środowiska jest nieumiejętność współpracy wewnątrzsystemowej i międzysystemowej. Wielość komputerowych systemów bibliotecznych w naszym kraju, a także różny poziom twórczego ich wykorzystania, sprawia, że trudno nam się porozumieć. To może rzutować i rzutuje na opinię o całym środowisku i jest czynnikiem dezintegrującym. W przyszłości, jak mi się wydaje, musimy zacierać różnice, integrować systemy, kooperować ze sobą i doskonale organizować i zarządzać naszą pracą. Próby, które się podejmuje pozwalają zachować umiarkowany optymizm.

W tej bardzo subiektywnej, nie stroniącej od uogólnień wypowiedzi, chciałem podkreślić fakt istnienia środowiska bibliotekarzy. Choć jest ono podzielone, często pozbawione samoświadomości zawodowej, bardzo mocno spauperyzowane (jak większość budżetówki), to jednak potrafiące zadawać istotne pytania i wyznaczać perspektywy własnego rozwoju. Najlepszym dowodem jest ta inicjatywa z jaką wystąpiliście Państwo, zapraszając do EBIB-u.


Pierwotny adres: http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib01/drozdz.html
Adres w archiwum: ebib.oss.wroc.pl/arc/e001-08.html

 Początek strony



Czy istnieje środowisko bibliotekarzy? / Andrzej Drożdż// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. Bożena Bednarek-Michalska - Nr 1/1999 (1) kwiecień. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich. KWE, 2001. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2001/1/drozdz.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187