|
Pytanie oczywiste. A jednak po pewnym zastanowieniu
zacząłem podejrzewać ukrytą intencję. Czy rzeczywiście w Polsce, w
dobie obecnej istnieje środowisko bibliotekarzy? A może go nie ma?
"Słownik języka polskiego", t. 8, pod red.
Witolda Doroszewskiego, Warszawa 1966, definiuje "środowisko" jako
"zespół ludzi połączonych wspólnotą warunków życia, rodzajem pracy".
Środowisko bibliotekarzy zatem, obiektywnie rzecz biorąc istnieje, bo
istnieje zespół bibliotekarzy połączony wspólnotą ubogiego materialnie
życia, wykonujących podobne zajęcia, które ustawodawca w humanistycznym
porywie nazwał służbą. Pewnie w ten prosty sposób chciał podnieść rangę
zawodu i zrównoć ją z innymi zaszczytnymi profesjami, takimi jak:
nauczyciel czy lekarz, a także podkreślić jej frontowy, związany z
walką o lepsze jutro charakter.
Jedną z cech charakteryzujących środowisko
bibliotekarzy jest zmieniająca się jego kondycja. W okresie walki z
analfabetyzmem zawód ten traktowano strategicznie. Budowano biblioteki,
przydzielano książki, organizowano spotkania z ludźmi pióra, krótko
mówiąc szerzono oświatę i kulturę. Przyznać trzeba, że w powojennym
środowisku bibliotekarskim, wyedukowanym jeszcze w okresie
przedwojennym i bardzo uwrażliwionym na nędzę i niesprawiedliwość
społeczną, takie zamiary ludowego państwa trafiły na bardzo podatny
grunt. Wytworzył się więc etos bibliotekarza społecznika (analogicznie
do etosu lekarza, nauczyciela itp.), dobrze wyedukowanego fachowca, dla
którego świadomość przydatności społecznej i autentyczny szacunek
młodszych kolegów wystarczał. Poza tym, wynagrodzenie tej grupy
zawodowej w tamtych czasach nie odbiegało tak znacznie od średniej
krajowej.
Potem, gdy społeczeństwo się już wyedukowało,
ustabilizowało na poziomie dużego i małego fiata i zobojętniało na
wyższe cele, bibliotekarz w coraz mniejszym stopniu pełnił misję, a
stawał się subiektem za ladą z książkami. Wykruszali się bibliotekarze
starej daty. Nowi, w coraz większym stopniu przypadkowi ludzie (głównie
absolwenci humanistycznych wydziałów uniwersyteckich i absolwenci
liceów), nie interesowali się zawodem. Traktowali bibliotekę jak
przechowalnię, chwilową przystań przed prawdziwymi karierami.
Pogłębiała się także pauperyzacja bibliotekarzy, malało ich społeczne
uznanie.
Początek lat 90-tych przyniósł nowe okoliczności,
które mają szansę przeobrazić środowisko bibliotekarzy. Mam na myśli
powszechną komputeryzację. Część środowiska zaczęła dostosowywać się do
nowych wymagań. Wydzieliła się grupa bibliotekarzy, którzy poznali nowe
narzędzia, oswoili je i potrafili twórczo zaprząc do pracy, zmieniając
wizerunek współczesnej biblioteki. Obok nich pozostała, chyba
liczniejsza rzesza "tradycyjnych" bibliotekarzy, zawieszonych gdzieś
między katalogiem kartkowym a bazą danych. Ta sytuacja będzie się
zapewne zmieniać.
Tak więc wydarzenia ostatnich 10 lat zapoczątkowały
rewolucję techniczną, która podzieliła środowiska bibliotekarskie.
Wyznaczyła kierunek zróżnicowania zawodowego, które stanie się cechą
nowoczesnego bibliotekarstwa. Środowisko rozwarstwi się kompetencyjnie
i zarobkowo. Nabierze pewności siebie. Te nowe czasy stanowić będą
poważne wyzwanie dla całego środowiska. Powstanie potrzeba
permanentnej, bardzo specjalistycznej edukacji i twórczego,
poszukującego podejścia do zawodu. W tych nowych warunkach
bibliotekarze powinni sami określić swój status. Mam kolegów, którzy
pracując wiele lat w tym zawodzie, często na stanowisku kustosza, nie
uważają się za bibliotekarzy. Są skłonni określać się w przeróżny
sposób, aby przypadkiem nie dotknąć tej jednej, jakże bolesnej struny.
Takie postawy to wybór pewnego autsajderstwa, a w relacjach z innymi
grupami zawodowymi pewna klęska.
W makroskali, czynnikiem destrukcyjnie wpływającym
na wizerunek i siłę naszego środowiska jest nieumiejętność współpracy
wewnątrzsystemowej i międzysystemowej. Wielość komputerowych systemów
bibliotecznych w naszym kraju, a także różny poziom twórczego ich
wykorzystania, sprawia, że trudno nam się porozumieć. To może rzutować
i rzutuje na opinię o całym środowisku i jest czynnikiem
dezintegrującym. W przyszłości, jak mi się wydaje, musimy zacierać
różnice, integrować systemy, kooperować ze sobą i doskonale organizować
i zarządzać naszą pracą. Próby, które się podejmuje pozwalają zachować
umiarkowany optymizm.
W tej bardzo subiektywnej, nie stroniącej od
uogólnień wypowiedzi, chciałem podkreślić fakt istnienia środowiska
bibliotekarzy. Choć jest ono podzielone, często pozbawione
samoświadomości zawodowej, bardzo mocno spauperyzowane (jak większość
budżetówki), to jednak potrafiące zadawać istotne pytania i wyznaczać
perspektywy własnego rozwoju. Najlepszym dowodem jest ta inicjatywa z
jaką wystąpiliście Państwo, zapraszając do EBIB-u.
Pierwotny adres: http://www.oss.wroc.pl/biuletyn/ebib01/drozdz.html
Adres w archiwum: ebib.oss.wroc.pl/arc/e001-08.html
| |