|
Miejsce biblioteki w Second Life, nowej wirtualnej rzeczywistości
Biblioteka jest miejscem niezwykłym. Przypomina swoistą świątynię nauki, wiedzy, ludzkiej myśli, doświadczeń i
osiągnięć. Biblioteka to cisza, stłumione szepty, to miejsce wyjątkowe. Stereotypowe wyobrażenie każe nam
widzieć ją jednak jako miejsce wyizolowane od zewnętrznego świata, gdzie potencjalny czytelnik, oderwany od
realnej rzeczywistości, rozpościerającej się na zewnątrz, zatapia się w rzeczywistości zgoła odmiennej,
kreowanej przez poetów, pisarzy, myślicieli, naukowców. Biblioteka to swoisty i bardzo specyficzny świat
równoległy, wchłaniający wszystkich tych, którzy przekraczają jej progi. W świecie gwałtownych przemian i
rozwoju miejsce i rola biblioteki zmienia się jednak, bo zmieniać się musi. Inaczej stanie się antykwarycznym
dziwadłem, zupełnie oderwanym od pędzącego naprzód świata, do którego nikt, prócz garstki wiernych zapaleńców
nie będzie chciał zajrzeć.
Przełom XX i XXI wieku to czas niespotykanego dotąd rozwoju techniki oraz niewyobrażalnych osiągnięć
elektronicznych i informatycznych. Nauka staje się już nie tylko narzędziem, którym człowiek posługuje się dla
osiągania własnych celów, nauka staje się celem samym w sobie, sztuką dla sztuki. W tej nowej rzeczywistości
należy zadać sobie zasadnicze pytanie: jakie jest miejsce i rola biblioteki oraz książki w dzisiejszym
świecie? Świat ten zdominowany jest przez Internet. To właśnie on w naszej epoce staje się nowym, równoległym
światem. W przeciwieństwie do biblioteki jednak, w której świat ten, kreowany przez określonych twórców,
krystalizuje się dzięki naszej wyobraźni, Internet oferuje nam świat gotowy, podany na tacy, obrysowany,
obmalowany, nakreślony kreska po kresce. Tu zbędną staje się nasza wyobraźnia i głębia, wszystko jest "na
zewnątrz". Czy więc w tym świecie jest miejsce dla biblioteki?
Klasycznym przykładem świata kreowanego przez Internet jest stworzona kilka lat temu gra Second Life. Sam
tytuł wskazuje jednoznacznie, że ma być ona drugim życiem, równoległym, być może lepszym od tego
rzeczywistego. Nie jest to zresztą gra w potocznym rozumieniu tego słowa. Jest to pewna wirtualna
rzeczywistość, bliżej niesprecyzowanego miasta, zamieszkana już podobno przez kilka milionów ludzi. Można się
tam zalogować za niewielką opłatą, stworzyć swoją własną postać i zacząć żyć drugim życiem. Można poznawać
nowych ludzi, spotykać się z nimi, rozmawiać, pracować, zakładać firmy, sprzedawać, kupować, negocjować,
uprawiać szeroko pojęty biznes. Czas i przestrzeń nie mają znaczenia. Można się nawet teleportować, bo samo
chodzenie traktowane jest tam jako przeżytek. Wszystko wydaje się bardzo realne: ludzie, ulice, biurowce,
pomieszczenia. Second Life staje się rzeczywiście drugim światem.
Wzrastająca w olbrzymim tempie liczba zalogowanych mieszkańców każe przypuszczać, że z czasem chętnych do
wniknięcia w ową nową jakość życia będzie jeszcze więcej. Mało tego, wszystko wskazuje na to, że takich
światów będzie powstawało coraz więcej i z czasem staną się one czymś zupełnie powszechnym.
Czy więc te nowe
jakości oderwą nas od rzeczywistości dnia codziennego? Czy będą na tyle silne, by zdominować nas i nasze życie
do tego stopnia, że wyalienujemy się zupełnie z rzeczywistości niewirtualnej? Tego tak naprawdę do końca nie
wiemy, możemy się jedynie domyślać, że ów nowy sposób na drugie życie stanie się z pewnością w niedalekiej
przyszłości integralnym elementem naszego bytu.
Czy więc w tej rzeczywistości znajdzie się miejsce dla biblioteki? Czy w takim świecie ma ona w ogóle rację
bytu? Myliłby się ten, kto twierdziłby, że biblioteka stoi w miejscu i nie stara się nadążać za pędzącym
światem. Biblioteki zrzucają z siebie szaty świątyń, starają się odmitologizować nawarstwione przez wieki
stereotypowe wyobrażenia o nich samych. Dzisiejsza biblioteka bowiem to w znacznej mierze nie książka, tylko
komputer. Potencjalny czytelnik, a właściwie należałoby powiedzieć klient, nie przychodzi już tutaj po
książkę. On przychodzi po gotową treść, gotową dawkę informacji. Ów klient nie lubi szukać, nie lubi
kartkować, drążyć. Oczekuje podanej wiedzy, kwintesencji tego wszystkiego, co jest mu potrzebne. Za pomocą
łącz internetowych wkracza do biblioteki w sposób wirtualny ze swoimi oczekiwaniami, nie ruszając się
jednocześnie z miejsca. Trzeba jednocześnie przyznać, że współczesna biblioteka stara się wychodzić naprzeciw
oczekiwaniom swoich "klientów". Powstaje coraz więcej wirtualnych bibliotek naukowych, które odpowiadają na
pytania, podają gotowe wybrane treści, jednym słowem, wysiłek zainteresowanych ograniczają do absolutnego
minimum.
Dlatego funkcjonowanie biblioteki w świecie typu Second Life jest niezbędne? W drugim życiu uczestniczą realni
ludzie, którzy zawsze będą jeść, pić, spać, chorować, umierać, ludzie, którym do prawidłowego funkcjonowania
niezbędna jest wiedza. W świecie wirtualnym nośnikiem tejże wiedzy powinna być właśnie biblioteka, również
wirtualna. Tradycyjne ujęcie biblioteki może funkcjonować jako określony symbol, źródło skojarzeń, które co
najwyżej można wykorzystać w reklamie czy prezentacji nowoczesnych usług. Nikt, kto wkracza w internetową
rzeczywistość gry, nie robi tego po to, by wejść do określonego budynku, wziąć do ręki tradycyjną książkę i
pogrążyć się w lekturze. Skoro bowiem nie uczyni tego w prawdziwym świecie, gdzie książka jest na wyciągnięcie
ręki, to tym bardziej nie uczyni tego w świecie Second Life.
Jeżeli więc biblioteka chce funkcjonować w nowym świecie, musi się podporządkować i dostosować do owej nowej,
ale jakże odmiennej rzeczywistości. Skoro ludzie uczestniczący w drugim życiu pracują, handlują, negocjują,
rozmawiają, a więc z pozoru toczą normalne życie, to tak samo potrzebują określonych źródeł informacji, które
zaspokoją ich potrzebę wiedzy, niezbędnej do uczestniczenia w interaktywnej przestrzeni, gdzie owa wiedza jest
przecież wartością samą w sobie. Nie ma tu jednak miejsca dla tradycyjnej książki. Najważniejsza jest gotowa
informacja. Informacja, która w każdej chwili może być podana w takiej formie, jaka odpowiada klientowi i
wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom. Biblioteka w Second Life musiałaby stać się przede wszystkim źródłem
informacji, a nie klasycznym księgozbiorem.
Ciekawym rozwiązaniem byłoby jednak zachowanie pewnej fasadowości biblioteki jako obiektu. Fasadowość owa,
półki pełne książek, roztaczających specyficzny i unikatowy urok i czar, to jest coś, co powinno być
zachowane. Ludzie, nawet ci najbardziej interaktywni, lubią takie rzeczy, ów urok, klimat, nastrój.
Potencjalny klient nie sięgałby jednak po którąkolwiek pozycję na półce. W całym tym ciepłym klimacie
wszechobecnej wiedzy i myśli ludzkiej powinien mieć możliwość czerpania pożądanych treści za pomocą łączy,
czyli wpisać to, czego potrzebuje i to otrzymać. Powinien czuć, że właśnie tu, w nowej, internetowej placówce
znajdzie to, czego szukał. Tylko wówczas będzie chciał tu powrócić.
Interaktywna biblioteka powinna być więc nade wszystko źródłem informacji, gotowych, rzetelnych i
sprawdzonych. Jest to oczywiście podejście bardzo konformistyczne, nastawione na bierne oczekiwanie, aż ktoś
całą robotę zrobi za nas, a nasz wysiłek ograniczy do minimum. Wymaga to od bibliotekarzy odpowiedniego
przygotowania do pracy, powinni stać się nie tyle ludźmi od książek, ale nade wszystko rzetelnymi
informatorami. Wiadomo, że wymaga to olbrzymiego nakładu pracy, opracowań, systematyzacji, katalogowania.
Wiadomo również, że praca ta spoczywa w rękach bibliotekarzy. Ale czy jest jakaś inna alternatywa? Chyba nie.
Biblioteka powinna być więc integralną częścią świata kreowanego przez Second Life. Jej miejsce określają
ludzkie potrzeby i oczekiwania, które same w sobie nadają sens jej istnieniu. Powinna jednak nieprzerwanie
podążać, i w miarę możliwości nadążać, za pędzącym do przodu światem. Szkoda tylko, że w Second Life nie ma
miejsca dla książki i biblioteki tradycyjnej. Szkoda, że ograniczyć się trzeba jedynie do jej fasadowości. Ale
niestety ten typ biblioteki, w świecie drugiego życia, nie ma racji bytu i szans przetrwania. Jest to
oczywiście zjawisko smutne, ale w takim świecie nieuniknione. Rozwijająca się cywilizacja, technika,
elektronika, to wszystko, ze wszystkimi pozytywami, wytworzyło jednocześnie nowy typ człowieka, który
nieustannie kreuje siebie samego jako twórcę i pana tworzonej przez siebie nowej rzeczywistości, wygodnej,
szybkiej i łatwej. Szkoda tylko, że ten sam człowiek tak szybko zapomina o rzeczywistości, w której tak mocno
tkwi od tysiącleci, i której tak naprawdę, do końca nie zastąpi żadna inna. Ale taka jest być może cena, którą
musimy zapłacić za życie, którego standard nieustannie staramy się podnosić.
| |