EBIB 
Nr 4/2004 (55), Alternatywnie i wesoło.
  Poprzedni artykuł Następny artykuł   

 


Felieton na trzy głosy rozpisany
z okazji pięciolecia istnienia EBIB


Historyczne i niewyraźne (ale innego nie ma) zdjęcie z założycielskiego zjazdu. Na zdjęciu od lewej: Anna Osiewalska, Marzena Marcinek - pierwszy rząd: Bożena Bednarek-Michalska, Aleksander Radwański, Szymon Matuszewski, Anna Komperda - drugi rząd: Stanisław Skórka, Anna Filipowcz, Urszula Puszkiewicz, Zbigniew Zakrzewski.

Głos pierwszy - niezwykle dostojnego szefa
Aleksandra Radwańskiego

Niedawno, przy okazji 50 numeru, napisałem już coś na kształt laurki[1], zatem powtarzać się byłoby zanudzaniem czytelników. Ponieważ wiosna sprzyja myślom bardziej frywolnym, to chciałbym przytoczyć wspomnienie być może błahe, ale nie bez znaczenia. Poznałem większość pierwszego składu redakcji drogą elektroniczną, ale nawet wymieniając maile, zwróciłem uwagę na niejaką Bożenę Michalską, której sposób formułowania myśli wydał mi się szczególnie sympatyczny. Kiedy spotkaliśmy po raz pierwszy w Bibliotece Narodowej, dziwnie ucieszył mnie fakt, że nie okazała się ona szarą okularnicą o urodzie kaszalota (co się zdarza przy wirtualnych znajomościach), tylko zgrabną brunetką. Pomyślałem, że to dobry znak. Pięć lat później, czyli zupełnie niedawno, otrzymałem zdjęcia naszej najnowszej koleżanki, Dagmary Sawickiej i pomyślałem sobie, że EBIB wciąż jest na dobrym kursie!

Głos drugi - połowicy szefa, także bardzo dostojnej
Bożeny Bednarek-Michalskiej

I tak, 1 kwietnia 2004 roku niespodziewanie dla nas - a może i dla Was, mili Czytelnicy - EBIB osiągnął wiek dziecka nieco bardziej wyrośniętego i rozgarniętego, można powiedzieć, wyszedł z wieku niemowlęcego i pilnie chce się dostać do szkoły, by pokazać wszystkim, że już jest duży i mądry. Chyba więc mogę po 5 latach jego istnienia zdradzić państwu tajemnicę, że nie bez poważnego powodu pierwszy numer EBIB ukazał się na prima aprilis. Tym powodem była niepewność i brak wiary w to, że może nam się udać (pewnie moi koledzy w tym miejscu zaprotestują, ale co mi tam). Po starcie z taką datą zawsze można było powiedzieć, że wszystko to czysta blaga i żart, i wrócić na stare utarte ścieżki tradycyjnego bibliotekarstwa. Dziś wiem, że moje przeczucia się nie sprawdziły, bo jesteśmy dużo dalej, niż planowaliśmy, wolno mi zatem wypowiedzieć refleksję ważną nie tylko dla mnie osobiście, ale także, jak sądzę, dla naszego środowiska zawodowego, że przedsięwzięcie zatytułowane EBIB jest jednym z niewielu udanych w Polsce, opartych o autentyczną, niewymuszoną współpracę bibliotekarzy z wielu bibliotek w kraju, i to takiej współpracy, która ma charakter trwały, otwarty na nowości, wykraczającej poza granice własnych doświadczeń i przekraczającej stereotypowe myślenie o bibliotekarstwie. Dzięki temu, że od lat jesteśmy w zespole razem, tolerujemy swoją różnorodność i inność, akceptujemy swoje wady, możemy pracować dla Was i czerpać z tego prawdziwą satysfakcję. A Wy, mili czytelnicy, macie gdzie pisać i co czytać.

Głos trzeci - całkiem zwyczajnego redaktora EBIB
Marzeny Marcinek

Zapoczątkowana wirtualnym, a wkrótce potem rzeczywistym spotkaniem kilku pasjonatów, współpraca zespołu tworzącego EBIB, podobnie jak i sam zespół, podlegała w ciągu tych pięciu lat licznym przemianom. Szybko okazało się, że miesięczny cykl wydawniczy pierwszego polskiego e-biuletynu dla bibliotekarzy umożliwia wprawdzie gromadzenie ciekawych artykułów tematycznych, ale jest za długi, gdy chodzi o przekazywanie bieżących informacji. Zrodził się więc pomysł niezależnych od biuletynu stałych "serwisów", które początkowo miały formę aktualizowanych na bieżąco prostych wykazów stron WWW polskich bibliotek, czasopism fachowych, instytucji kształcących bibliotekarzy i pracowników informacji. Stopniowo udoskonalane narzędzia pracy umożliwiły tworzenie i utrzymywanie stałych serwisów w postaci wielodostępnych baz danych. Tu ukłon w stronę Aleksandra Radwańskiego, bez którego codziennej pracy (często niezauważalnej dla czytelnika) EBIB z pewnością nie świętowałby dziś swojego jubileuszu.

Kilkuosobowy wirtualny zespół redakcyjny stopniowo rozrastał się. Dziś liczy 32 osoby. W międzyczasie odeszło kilku redaktorów z pierwszego składu. Niektórzy współtwórcy EBIB-u, w związku z ważnymi zajęciami zawodowymi lub rodzinnymi, poprosili o urlop. Nowi współpracownicy przed przyjęciem w skład redakcji muszą wykazać się umiejętnościami i konkretną pracą na rzecz Elektronicznej Biblioteki EBIB. Większy zespół umożliwia realizację większych przedsięwzięć, ale też większą specjalizację (redakcja, korekta, obsługa informatyczna) i oszczędność czasu, co nie jest bez znaczenia, zważywszy że wszyscy pracujemy w EBIB-ie społecznie "po godzinach".

Po pięciu latach, tak jak na początku, zespół EBIB stanowi grupa pasjonatów, którzy znają się tylko z redakcyjnej listy, czasem także ze zdjęć zamieszczonych na naszych stronach. Dlatego z niecierpliwością oczekujemy planowanego na lipiec spotkania redakcji. Napiszemy o nim w wakacyjnym numerze Biuletynu.

 

Przypisy

[1] RADWAŃSKI, A. Czy istnieje środowisko bibliotekarzy (50 numerów później)? In Biuletyn EBIB [on-line]. 2003 nr 10(50) [dostęp 14 kwietnia 2004]. Dostępny w World Wide Web: http://ebib.oss.wroc.pl/2003/50/radwanski.php. ISSN 1507-7187.

 Początek strony



Felieton na trzy głosy rozpisany// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 4/2004 (55) kwiecień. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2004. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2004/55/felieton.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187