EBIB 
Nr 4/2002 (33), Standardy i organizacja. Badania, teorie, wizje
 Poprzedni artykuł Następny artykuł   

 
Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów


Andrzej Dróżdż
Instytut Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Akademii Pedagogicznej w Krakowie

Literatura piękna jako źródło wiedzy o książce i bibliotece

Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów
Rozmiar: 45 bajtów

Książka jest niepospolitym tworem kultury, ale pospolitość jej występowania odbiera jej niezwykły charakter. Pojęcie "książka" nie poddaje się definicjom naukowym. Jej charakter ma coś wspólnego ze stalowymi klatkami w ogrodzie zoologicznym. Zamknięta w niej wiedza naukowa imponuje swoją ścisłością i logiką, a jednak z punktu widzenia wiedzy o funkcjonowaniu czytelnictwa i miejscu książki w życiu człowieka jest niewystarczająca. Ów niedostatek wiedzy można uzupełnić badaniem wyobrażeń na ten temat zawartych w literaturze pięknej. Powoduje to zmianę optyki i uwrażliwienie na treści antropologiczne, co jest wskazane, zwłaszcza że przed laty Karol Głombiowski przypominał, że nauka o książce jest specyficzną dziedziną nauki o człowieku. Spojrzenie na problematykę związaną z książką przez pryzmat literatury zachęca do poszukiwań metodologicznych i do dialogu z innymi przedstawicielami nauk. "Księgoznawstwo jako kompleksowa nauka społeczna nie jest zamkniętym obszarem badawczym, odizolowanym od innych nauk. Ściśle wiąże się ono z naukami historycznymi i filologicznymi, z psychologią, pedagogiką, socjologią, z nauką o informacji, a także z innymi naukami społecznymi i technicznymi"[1].

Spośród wielu dziedzin humanistyki nauka o literaturze usytuowana jest najbliżej nauki o książce. W jej pobliżu znajdują się również naukoznawstwo, historia nauki i inne dziedziny nauk pokrewnych[2]. Widzenie świata książki w szerokiej perspektywie humanistyki powinno być rzeczywiście nieodłącznym horyzontem badawczym bibliologa. Przyjęcie takiego punktu widzenia wymaga pogodzenia się z myślą, że wiedza o książce - jak żadna inna dyscyplina - nie jest samowystarczalna w swym polu i w założeniach metodologicznych. Jest to szczególnie oczywiste, gdy przedmiotem zainteresowań bibliologicznych staje się motyw książki w literaturze utopijnej, gdyż specyfika tej literatury zmusza nas do otwartości na inne dziedziny nauk społecznych. W znanej powieści Hermana Hessego adepci "gry w szklane paciorki" afirmują ideę universitas litterarum[3]. "Gra w książkę" oparta jest na podobnych zasadach; powinna zatem przekraczać wąskie ramy dziedziny badawczej bibliotekoznawstwa i służyć budowaniu szerokiej wiedzy antropologicznej.

Wątpliwości wokół założeń badawczych traktujących literaturę piękną jako źródło wiedzy o książce

Wiedza o książkach i bibliotekach czerpana z literatury pięknej nie zawiera takich wypowiedzi, opisów i obserwacji intelektualnych, z których można by w sposób bezpośredni uczynić argumenty wywodu naukowego. Na przeszkodzie stoją treści o charakterze intencjonalnym, emocjonalnym, antyintelektualnym - integralnie obecne w tych wypowiedziach - wobec których bibliolog niejednokrotnie staje bezradny, gdyż nie potrafi ich spenetrować metodami typowymi dla uprawianej przez niego nauki. Książka ukazana w perspektywie bibliologicznej powinna być całością niepodzielną, pozbawioną elementów przypadkowych i zbędnych, czego wymaga także stylistyka i struktura dzieła naukowego.

Wyobrażenia książki w dziele literackim są częścią świata przedstawionego; swoją wartość zawdzięczają bogatym kontekstom antropologicznym, kulturowym i artystycznym. Chcąc uczynić z dzieła literackiego źródło historyczne, trzeba by wpierw usunąć sprzeczności między prawdą sztuki a prawdą rzeczywistości historycznej. Trzeba by również odpowiedzieć sobie na pytanie dotyczące zakresu kompetencji bibliologa i obszaru jego dziedziny badań. Jeśli bibliolog zamierza poszukiwać w czytelnictwie dowodów świadomości społecznej, to powinien być również gotowy do penetrowania zagadnień czytelnictwa w odniesieniu do kwestii nieświadomości, wyrażającej się w mitach i w utopiach. Narazi się przy tym na zarzut, że wchodzi w kompetencje filozofa, socjologa nauki lub antropologa literatury. Jak podczas dokonywania interpretacji nie powinno się wyrywać danego elementu z kontekstu, tak nie powinno się również formułować pytania o sens kulturowy książki bez poprzedzenia go pytaniem o uniwersalia. Nie wydaje się, aby księgoznawca mógł uniknąć konieczności stawiania pytań o charakterze ogólnym, gdyż pojęcie książki jest dla niego centralnym zagadnieniem. Wchodząc w kompetencje innych specjalistów ryzykuje, że oskarżą go o dyletanctwo i przerost ambicji; jeśli jednak nie będzie szukał dla książki szerokich kontekstów interpretacyjnych, zostanie oskarżony o praktykowanie minimalizmu. Z pewnością słuszna jest droga pośrednia, bez popadania w skrajności.

W literaturze pięknej książki i biblioteki jawią się nam w innej perspektywie niż w opracowaniach bibliologicznych. Aby dzieło literackie stało się źródłem wiedzy o książce, potrzebne są odpowiednie filtry i pryzmaty. Temu zadaniu poświęcono w 1976 roku ogólnopolską konferencję, pt. "Dzieło literackie jako źródło historyczne". Biorący w niej udział historycy i literaturoznawcy doszli do przekonania - choć nie bez zastrzeżeń - że literatura piękna może być przedmiotem badania przejawów świadomości społecznej pisarzy lub obrazów i świadectw rzeczywistości danej epoki[4]. W połowie lat osiemdziesiątych Małgorzata Stolzman podjęła próbę dostosowania tychże konkluzji do oczekiwań historyków książki, a zarazem przypomniała, że badania tego typu zostały zapoczątkowane przed laty przez Wacława Borowego[5]. W wypowiedziach uczestników wspomnianej konferencji powtarzało się w różnej postaci swoiste memento, mające ustrzec badaczy przed naiwnym optymizmem: świat przedstawiony w literaturze podlega licznym "deformacjom" artystycznym[6] oraz konwencjom, narzucającym określone wyobrażenia społeczne; nigdy jednak nie jest prostym odzwierciedleniem realnych faktów[7]. O tych zastrzeżeniach Małgorzata Stolzman jakby nie dość pamiętała. W artykule, pt. Dzieło literackie jako źródło wiedzy o książce stwierdziła, że będzie szukać "przykładów dzieł, które przynoszą realną wiedzę w sferze faktów cennych dla historyka książki"[8]. Do takich faktów autorka zaliczyła prezentacje ludzi książki, ich zainteresowań kolekcjonerskich i czytelnictwa, a także problemy środowiskowe związane z kwestią rozpowszechniania książek, hipotezy na temat poglądów danych pisarzy (tudzież warstw społecznych, do których przynależeli) w odniesieniu do określonych lektur, a niezależnie od tego - literackie opisy bibliotek i pojedynczych tytułów książek.

Listę przykładów, potwierdzających słuszność przyjętych założeń, Małgorzata Stolzman rozpoczęła od fragmentu z Powieści bez tytułu (1854-1855) Józefa Ignacego Kraszewskiego, w którym opisane zostały mozolne starania Stasia, aby wydawca wileński Józef Zawadzki wydrukował mu tom poezji. Autorka słusznie stwierdziła, że ów epizod literacki jest wartościowym potwierdzeniem faktów biograficznych z życia Józefa Ignacego Kraszewskiego, jak również obyczajów, panujących wówczas w środowisku wileńskich wydawców. Zaraz potem stwierdziła jednak, że "Łatwa stosunkowo weryfikacja opisanej sceny pozwala na przyjęcie tezy o prawdziwości innych faktów [podkreślenie autora] zawartych w powieści, również i tych, o których nie posiadamy wiedzy innej niż zawarta w literackim przekazie" (s. 39). Pokusa uczynienia z literatury pięknej   b e z p o ś r e d n i e g o   źródła wiedzy o książce doprowadziła w tym miejscu Małgorzatę Stolzman do fałszywych założeń. W odniesieniu do elementów świata przedstawionego w wypowiedzi literackiej nie można bowiem posługiwać się sylogizmami, budować algorytmy ani stosować arytmetyczne zasady przechodniości. Największe zastrzeżenia budzi jednak metoda poszukiwania w literaturze "faktów rzeczywistych" świata książki, a nie   w y o b r a ż e ń   na ten temat, co byłoby uzasadnione[9]. Skupiwszy uwagę na "sferze faktów" bylibyśmy zmuszeni zignorować wyobrażenia na temat książki, np. w liryce osobistej, a to właśnie w krajobrazie duszy poety znajdziemy treści, ułatwiające zrozumienie jej fenomenu kulturowego.

Czy w "sferze faktów" umiejscowimy to, co Richardus de Bury napisał o bibliotekach paryskich, że są niby "sady bogate we wszelkiego rodzaju księgi; są tam i łąki akademickie i ogrody perypatetyków?"[10]. Dla badacza "faktów rzeczywistych" - obarczonego "neo-grzechami" neopozytywisty, ów metaforyczny hortus scientiarum pozostanie zamknięty i niedostępny. Okazuje się jednak, że ta metaforyczna wypowiedź nastręczy trudności również innym badaczom. Zwolennicy metody historycznej będą się spierać o okoliczności powstania utworu, o to, czy i kiedy biskup Durkham wysyłany przez króla w poselstwach do Paryża zobaczył bibliotekę Sorbony. Znawca filologii wyjaśni nam korzenie owej metafory, wskazując na pokrewne wypowiedzi w wielu innych utworach, ale nie podejmie próby "stopienia" horyzontów kulturowych autora wypowiedzi ze swoim własnym horyzontem uformowanym w określonych warunkach kulturowych. Jeszcze inaczej podejdzie do tego zagadnienia zwolennik Edmunda Husserla czy Carla Gustava Junga. Nie jesteśmy w stanie dotrzeć do stanów świadomości pisarza (a tym bardziej do jego nieświadomości); szukanie uzależnień psychologiczno - kulturowych, poddawanie ich redukcjom aż do źródła oczekiwań wolitywno-intencjalnego, wywołuje obawę, że uruchomimy mechanizm projekcji i przeprowadzimy analizę naszych osobistych poglądów.

W końcu gotowi jesteśmy dojść do wniosku, że konieczne jest zachowanie zdrowego rozsądku, aby kwitnące "sady bibliotek" Richardusa de Bury'ego, nie przyprawiły nas o zawrót głowy, zwłaszcza że zapachy ksiąg wcale nie są zapachami nauki. Tym zdrowym rozsądkiem są dla wielu "fakty rzeczywiste", dlatego pojawi się w końcu pytanie: "Po co komu porównania książek i drzew rosnących w owocowym sadzie?". W powolnej kreatywności natury nie można szukać przypowieści adekwatnej dla tłumaczenia bogatej kreatywności człowieka. Czy drzewa wywołują tyle emocji, co książki ?

W czerwcu 1933 roku naziści palili dzieła pisarzy pochodzenia żydowskiego i inne, nacechowane ideologią liberalną lub komunistyczną. Nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś niszczył drzewa, kierując się do nich nienawiścią. Porównanie drzew i książek w "sferze faktów" byłoby więc trywialnym absurdem, ale w metaforyce prawdy, owocującej dziełami prawdy, znajdziemy uzasadnienie konfliktów i nienawiści do ksiąg. Co jest powodem tych emocji? Prawda o świecie, ale ..."Czymże jest prawda?". [Jan 18.38.].

Pojęcie prawdy jako celu poznania naukowego od wielu lat zatraca sens w perspektywie postmodernistycznej; przyjmujemy bowiem, że język za nas mówi, co znaczy, że odpowiedzialność za słowo pojedynczego człowieka zatraca swą czystość w sferze społecznych wyobrażeń i podświadomości zbiorowej. Jeśli przyjmiemy taką perspektywę (a innej nie mamy), zakłopotanie budzą pojęcia pospolite, używane dotąd bez przeszkód w języku naukowym. Jest wśród nich także pojęcie "źródła wiedzy", nasuwające skojarzenia ze zdrojami nieskalanej czystości.[11] Czyż mówiąc tak, nie szafujemy obietnicami bez pokrycia? Metaforyczne pojęcie źródła sugeruje obecność prawdy pierwotnej, nieskalanej, krystalicznie czystej, archetypowej, ale czymże jest prawda w nauce, zwłaszcza gdy mówimy o prawdzie literackiej, której nie ogarną żadne próby konkretyzacji?[12] Czyż więc w sformułowaniu: Literatura piękna jako źródło wiedzy o książce i bibliotekach nie zostają a priori zasugerowane rezultaty badań?

Funkcjonowanie w języku naukowym wyrażeń metaforycznych dowodzi niezbicie, że również nauka jest "zaczarowana" przez mity, kryjące się pod postacią metafor i symboli. Stajemy więc przed dylematem: poświęcić się jej odczarowaniu i redukcji do postaci obiektywnej (ale czy nie znajdziemy się w roli ucznia czarnoksiężnika?), czy też pogodzić się z myślą o nieusuwalności metafor i mitów (gdyż mity są ich specyficznym rozwinięciem) z wyobrażeń społecznych . W drugim wypadku należy skoncentrować się na "filozofii argumentacji", czego przed laty oczekiwał Jerzy Topolski - demistyfikujący "mit źródła historycznego". Zdaniem tego uczonego, "filozofia argumentacji" opiera się na dwóch filarach, z których pierwszym jest epistemologiczny pluralizm, kwestionujący tezę, że istnieje jakaś jedna metoda badawcza i jedna prawda, drugim filarem jest natomiast świadomość, że argumentacji służy zarówno logika, jak i arystotelesowska topika.[13] Dopiero uświadomienie sobie kulturowych konsekwencji występowania w naszym języku kolokwialnym i literackim bogatych figur retorycznych, toposów i tropów stylistycznych, pozwoliłoby nam zaakceptować tak wieloznaczne pojęcie, jakim jest na przykład "źródło historyczne". Zaakceptowanie tego porządku jest nauką pokory. Bardziej należałoby więc mówić o badaniu zawartych w literaturze wyobrażeń książki, wskazujących na obecność mitów świadomości czy mitów rozumu, niż - jak sugerowała Małgorzata Stolzman - obecność obiektywnych stanów świadomości społecznej, odnoszących się do "faktów rzeczywistych". Wiedza o świecie książki, zaczerpnięta z umownego "źródła", ma podobnie umowny charakter, zachęcający do wielogłosowej interpretacji wyobrażeń książki, nie zaś do przyjmowanych a priori "faktów rzeczywistych".

Literatura piękna jest sztucznie utrzymywanym matecznikiem uświadomionych i nieuświadomionych mitów, które w stanie "dzikim" lub hodowane zgodnie z konwencjami literackimi bez przerwy - od czasów Homera - rozmnażają się w niej, transcendują w inne bądź umierają. Trzeba jednak stwierdzić, że tak projektowane badania motywu książki, prowadzone w kierunku wielowątkowej hermeneutycznej analizy na podłożu interdyscyplinarnym, nigdy nie zdobyły u nas popularności.

Nauka ujawnia swą obecność, gdy coś wyjaśnia w sposób prawdziwy. Od lat toczy się dyskusja o podstawy nauki, ale nikt nie pyta o podstawy naukowe bibliologii. O jakiej bibliologii myślimy? Czy dzisiejsza bibliologia podejmuje się trudu wyjaśnienia kulturowego bytu książki? Czy bibliologia ma być nauką bezzałożeniową, uprawianą apodyktycznie i opartą na podstawach przyrodoznawstwa, gdzie rzeczywistość jest niezależna od podmiotu, a w centrum obserwacji znajdują się tzw. "fakty rzeczywiste"? Czy też raczej myślimy o bibliologii opartej na założeniach nauk humanistycznych, co wymusza pogodzenie się z względnością rezultatów badawczych? Na gruncie tej drugiej koncepcji, uprawianej w różnych odmianach hermeneutyki i fenomenologii, nie mamy bezpośredniego dostępu do rzeczywistości, a wnioskujemy o jej istnieniu na podstawie symptomów i symboli, dostępnych naszej świadomości i poddających się procesom zrozumienia.

Należy zatem mocno podkreślić, że na istnienie książki składają się jej wyobrażenia oparte na jej symptomach i symbolach, które powodują, że czytelnictwo uruchamia szerokie procesy kulturowe. O hermeneutyce Hansa-Georga Gadamera, mówi się że "nie przedstawia żadnej odmiennej metodologii rozumienia", ale zajmuje się jedynie "procesami, które poprzedzają i warunkują metody interpretacyjne".[14] Jej potencjał ideowy może być więc przydatny dla tego typu badań. Co w świecie książki składa się na te procesy przed-interpretacyjne? Jakie reguły uniwersalne możemy w nich rozpoznać? Za najważniejsze z założeń przedinterpretacyjnych należy uznać, że sensem kulturowym książki i biblioteki jest podtrzymywanie dialogu społecznego, a złożone fakty i zjawiska, składające się na istnienie świata książki, ujawniają swą istotę w wielofunkcyjnych powiązaniach logosu i ethosu.

Wróćmy jednak do przerwanej dygresją prezentacji stanu badań motywu książki w literaturze. W połowie lat dziewięćdziesiątych Krystyna Bednarska-Ruszajowa zwróciła uwagę na fakt, że wykorzystywanie literatury pięknej jako źródła wiedzy o książce stało się modną dyscypliną badawczą w wielu krajach zachodnich, gdzie na ten temat ukazują się od lat liczne artykuły, monografie i encyklopedie. Jednakże - jak stwierdza z ujmującą szczerością - "stan badań nad tekstami literackimi dotyczącymi bibliotek ma wiele postaci i niewiele sukcesów".[15]

Zorganizowanie w 1997 roku przez Instytut Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytetu Jagiellońskiego ogólnopolskiej konferencji na temat "Opisy bibliotek w polskich utworach literackich" stało się ważnym i długo oczekiwanym wydarzeniem w tej dziedzinie.[16] Od tego czasu wzrosło zainteresowanie literaturą jako źródłem wiedzy o książkach i bibliotekach, do czego przyczyniła się głównie Krystyna Bednarska-Ruszajowa, ale trzeba powiedzieć, że mimo czynionych wysiłków, tego typu badania mają u nas niewiele postaci i nie osiągnęły znaczących sukcesów. Można odnieść wrażenie, że reprezentanci bibliologii, będącej jedną z najmłodszych w ogrodzie nauk, zbyt skwapliwie pragną utrwalić tożsamość swej dyscypliny naukowej i niechętnie uprawiają badania interdyscyplinarne. Bibliologia czy, jak kto woli, księgoznawstwo, zdominowane przez informację naukową i bibliotekarstwo, traci przez to zdolność do samokrytycyzmu i wolę stawiania pytań spekulatywnych. Dzieje się tak, mimo że odczuwa się coraz silniej regres tożsamości tych dyscyplin, spowodowany postępującą wymianą paradygmatu komunikacji społecznej.

Jak do tej pory w języku polskim pojawiła się tylko jedna praca poświęcona w całości zagadnieniom książki i biblioteki w literaturze, tj. cytowana już publikacja w opracowaniu naukowym Krystyny Bednarskiej-Ruszajowej. Znajdziemy w niej szereg artykułów, z których każdy dotyczy szczegółowych zagadnień motywu książki w wybranych dziełach literatury polskiej. Bogdan Burdziej w eseju, pt. Księgi święte Żydów w literaturze polskiej XIX wieku starał się omówić zasygnalizowany w tytule temat na podstawie utworów Ursyna Niemcewicza, Zygmunta Krasińskiego i Elizy Orzeszkowej. Z kolei Biblioteka klasztorna w Monachomachii Ignacego Krasickiego stała się przedmiotem analizy Iwony Imańskiej. Mariola Jarczykowa zajęła się omówieniem Motywu książki w Podolance Michała Dymitra Krajewskiego. Anna Dymmel zbadała Motyw biblioteki i postaci bibliotekarza w romansie popularnym Heleny Mniszek i Marii Rodziewiczówny. Dające się zauważyć wśród wyżej wymienionych artykułów defekty, częściowo usprawiedliwia ich rekonesansowy charakter. Wątpliwy sens ma odbywanie długich wędrówek po literaturze w poszukiwaniu opisów bibliotek i aforyzmów na temat książek, jak to uczynili J. Kostecki i M. Rowicka w artykule, pt. Biblioteki w zaborze rosyjskim w powieściach realistycznych II połowy XIX wieku, jeśli zebranego materiału nie poddamy odpowiednim interpretacjom. Uprawianie takiego "zbieractwa" cechuje - niestety - wiele prac wspomnianych autorów. Nie pomoże to nam w zrozumienia kulturowego i antropologicznego sensu książki i biblioteki. Wręcz przeciwnie, odwraca naszą uwagę od spraw naprawdę ważnych. Trzeba w tym miejscu jednak zaznaczyć, że w omawianej pracy zbiorowej, dzięki zastosowaniu oryginalnym metod poszukiwawczych wyróżniły się dwa artykułu: Beaty Anny Cessak, pt. Biblioteka jak Feniks. Motyw biblioteki w twórczości Melchiora Wańkowicza, (autorka ta, jako jedyna, zwróciła uwagę na burzliwe losy książki w połowie XX wieku) oraz Miny Milanowskiej, pt. Charakterystyka bohaterów z punktu widzenia ich stosunku do książki w powieściach Elizy Orzeszkowej "Ostatnia miłość" i "Na prowincji". Metoda zbierania i prezentowania zebranego materiału praktykowana jest szczególnie często w środowiskach bibliotekarskich, w których powstają opisy źródeł, listy cytatów, katalogi, zbiorki aforyzmów o książce itp. P o t r z e b y ich istnienia   n i k t   n i e    k w e s t i o n u j e, ale też nie powinniśmy poprzestawać na tego typu formach uprawiania nauki.

Dochodzimy w tym miejscu do wniosku, że nie można skutecznie przeprowadzić analizy motywu książki w utworach literackich bez głębszego zrozumienia antropologicznego jej sensu. Od wielu lat utrzymuje się opinia, że brak dobrej definicji książki nie przeszkadza w rozwoju bibliologii. Ta widoczna ułomność spowodowana jest założeniami badawczymi. Naczelny aspekt, w którym rozważamy książkę jako przedmiot nauki, sprowadza się do jej "funkcji przekazywania tekstu czytelnikowi" - czytamy w popularnym podręczniku Juliana Fercza i Aleksandry Niemczykowej dla studentów bibliotekoznawstwa.[17] W przypadku badania dzieła literackiego, jako źródła wiedzy o książce, wspomniana funkcja "tekstowa" traci sens, gdyż książki w literaturze są symbolami innych wartości. Na przykład Eliza Orzeszkowa wzmocniła przekonanie czytelnika na temat patriotyzmu Anzelma Bohatyrowicza, nadmieniając, że posiadał egzemplarz Pana Tadeusza. Wśród "innych aspektów" naukowego badania książki wymieniona jest w tejże definicji "warstwa materialna o określonych cechach" i znaczenie w "działalności bibliotecznej". Nie wspomina się natomiast o innych znaczeniach: antropologicznych, etnologicznych, psychologicznych, bez których zrozumienie kulturowego sensu książki nie jest możliwe. Przyjęło się mówić, że książka "służy do przekazywania ludziom treści, będących w mniejszym lub w większym stopniu wytworami procesów psychicznych".[18] Niestety, nie próbujemy konsekwentnie podążać tym tropem, choć wydaje się to być bardzo pożądane. Książka jako "wytwór procesów psychicznych" może być wszakże badana jako obiekt oddziaływania zarówno świadomości, jak i nieświadomości. Konsekwentne rozwijanie tej myśli zmusza jednak do badań interdyscyplinarnych, a nawet do sięgnięcia po argumenty z dziedziny psychologii głębi czy z antropologii filozoficznej. Wątpliwości budzi również twierdzenie, że książka "jest przedmiotem materialnym o określonych cechach" (oczekiwalibyśmy, aby autor definicji określił te cechy) oraz że "ma znaczenie społeczne a nie jednostkowe". Twierdzenie, że książka nie ma znaczenia jednostkowego, jest niezgodne z poglądem, że "zawiera treści, będące w mniejszym lub większym stopniu wytworami procesów psychicznych". W "tekście" nie ma czegoś takiego jak "w mniejszym lub w większym stopniu", gdyż każdy jego element jest skutkiem procesów psychicznych, wyrażających się w pracy twórczej autora i innych pracowników książki. Doskonałej definicji książki prawdopodobnie nigdy nie będzie, choć taki cel powinien być nieustannie naszym horyzontem myślowym., możemy jednak zrozumieć sens kulturowy książki, co nie jest tożsame z jej definitywnym opisem i wyjaśnieniem funkcjonowania. Refleksje na ten temat wciąż są ubogie, nic więc dziwnego, że i poziom większości wzmiankowanych prac jest relatywnie słaby. Chcąc temu przeciwdziałać, konieczne jest przełamanie panujących stereotypów myślenia.

Książki i biblioteki w perspektywach logosu i ethosu

Zawężenia metodologiczne i uproszczenia w pojmowaniu kulturowego sensu książki spotykają się z protestem części bibliologów, którzy nie uchylają się przed stawianiem odważnych pytań badawczych z pogranicza nauk. Nie tak dawno Aleksander Radwański (Uniwersytet Wrocławski) wskazał na negatywne skutki ograniczania dziedziny badań bibliotekoznawczych. Wystąpił przy tym z publicznym apelem: "W poszukiwaniu wspólnej płaszczyzny spróbujmy jak najszerzej zdefiniować przedmiot dyscyplin bibliotekoznawczych. [...] Redukcja do pojęcia książki tworzy bibliologię, redukcja do pojęcia biblioteki - bibliotekoznawstwo, redukcja zaś do pojęcia informacji (lub procesu informacyjnego) - informację naukową". Choć autor tych słów zaznaczył, że wzmiankowane "redukcje" mają swe uzasadnienie, to pilnie bacząc, aby nauka o książce nie utraciła swego humanistycznego charakteru, zaapelował: "Proponuję zmianę nastawienia przedmiotowego na podmiotowe".[19]

Z całą pewnością odkrywanie reguł świata książki w kontekstach budowanych z filozofii wiedzy, etnologii, antropologii czy literaturoznawstwa umożliwi zmianę nastawienia bibliologów na bardziej podmiotowe oraz wzmocni przekonanie o słuszności założeń bibliotekoznawstwa humanistycznego. Stosunkowo najłatwiej jest odnaleźć duchowe wsparcie w literaturze pięknej, która poprzez swe arcydzieła od epoki Homera i Sofoklesa, Wergiliusza i Horacego jest matecznikiem humanistyki. Kiedy brakuje uzasadnień i wyjaśnień, możemy zawsze zwrócić się w stronę literatury pięknej, aby odnaleźć w niej zapomniane mity książki, przywołać sytuacje, symbole i znaczenia. Pokrzepieni mocą dzieł filozoficznych czy utworów literackich, zawierających wyobrażenia o świecie książki, znacznie łatwiej będziemy podejmować trud przypominania, jakie funkcje kulturowe spełniają książki w życiu człowieka. Wszystko po to, aby wzmocnić humanistyczną wizję nauki o książce i bibliotekach; aby tę dyscyplinę wiedzy, zdominowaną przez opisywanie zjawisk, wyposażyć w instrumenty badawcze, pozwalające nam zarówno wyjaśnić, jak i zrozumieć sens książki w życiu człowieka, jej rangę kulturową w życiu społeczeństwa i miejsce w dziejach ludzkości. Jest to szczególnie pilne dzisiaj, w czasach wymiany paradygmatów i odczuwanego kryzysu wartości. Wykorzystywanie literatury pięknej do badania wyobrażeń[20] świata książki wydaje się być bardzo atrakcyjne, ale natrafiamy na trudności interpretacyjne, częściowo wynikające z braku całościowej teorii książki i czytelnictwa. Niewątpliwie brakuje w bibliologii inspiracji ze strony tzw. "wielkich teorii".[21]

Głównym celem tego artykułu jest wskazanie jednej z możliwości, jakie niesie ze sobą widzenie bibliologii w szerokiej perspektywie wiedzy o człowieku. Dokładniej rzecz biorąc, chodzi w nim o "pokazanie procesów, które poprzedzają i warunkują metody interpretacyjne", co William Outhwaite uczynił kwintesencją hermeneutyki Hansa-Georga Gadamera. Nie chodzi zatem o wypełnienie istniejącej luki metodologicznej, bo wypełnienie to może nadejść z   w i e l u   r ó ż n y c h   kierunków badawczych, ale o zwrócenie uwagi na pierwotne procesy, porządkujące świat książki w kategoriach poznawczych logosu i ethosu. Perspektywa ethosu - logosu jest zgodna z naczelnym postulatem badawczym w bibliologii, aby przedmiotem badań księgoznawcy były te cechy, które "są właściwe wszystkim odmianom książki".[22] Logos, rozumiany jako słowo, myśl, rozum, prawda, jest bowiem pierwiastkiem konstytutywnym wszystkich książek od najdawniejszych czasów po jej formy elektroniczne. O słuszną interpretację tego, czym jest logos, tzn. w czym jest dystynktywna prawda słowa, prawda myślenia, a w końcu i całościowa prawda rozumu, zamknięte w logicznej postaci książki, toczone są spory, podczas których rodzą się ethosy społeczne ludzi wykonujących określony zawód, wyznających daną religię czy tworzących wspólnotę etniczną. Dzieje logosu i ethosów społecznych mają swoją cezurę oddolną powstałą w momencie w rewolucji pisma i rozpowszechnienia książki.

Jacques Derrida, analizując dzieje znaczonego (desygnat) i znaczącego (znak) w odniesieniu do prawdy epistemologicznej, mówi, iż "epoka znaku" w czasach historycznych zrodziła pojęcia i definicje, których sens oderwany jest od wcześniej utworzonego podłoża. "Toteż wewnątrz tej epoki czytanie i pisanie, wytwarzanie i interpretacja znaków, tekst w ogóle, tekst jako tkanka znaków, dają się sprowadzić do postaci wtórnej. Poprzedza je prawda albo sens ukonstytuowane już przez żywioł logosu i w tym logosie".[23] Teza o pierwotnym charakterze logosu była główną kategorią poznawania świata przez starożytnych. Wszechogarniająca świat cząstka pierwotna logosu była podstawowym elementem logiki społecznej Heraklita z Efezu (ok. 540-480 p.n.e.), pierwszego filozofa podejmującego rozważania na ten temat.[24] Dla tego filozofa świat ogarnięty rozumną refleksją myślową stawał się rozumny. Jego budulcem stawało się słowo, a wchodząc jeszcze głębiej w tajemnicę bytu i mowy - ich elementy: atomy oraz litery, na określenie których Grecy używali tego samego wyrazu, co na elementarne składniki materii. Pierwsi filozofowie posługiwali się tym pojęciem w przekonaniu o integralnej jedności słowa i rzeczy (Platon, Kratylos). Późnoantyczny filozof Sextus Empiryk i inni filozofowie - sceptycy zarzucali Heraklitowi dogmatyzm, gdyż teoria logosu miała charakter quasi teologiczny.[25] W tym czasie z dogmatycznej filozofii logosu czerpała już swe inspiracje teologia Verbum. Hans-Georg Gadamer, który kwestię logosu uczynił przedmiotem rozważań w trzeciej części Prawdy i metody, pisze o rewolucji duchowej, jaka się dokonała pod wpływem chrześcijaństwa, dla którego Słowo stało się ucieleśnieniem Boga.[26] Dzięki temu "wydarzeniu" została przełamana neoplatońska pogarda dla materii. Skutki "inkarnacji w słowie" były podniosłe również dla książki, która pośrednio została wywyższona razem z Chrystusem, objawiającym swą obecność w Ewangeliach.

Skoro znak, tekst, czytanie są wtórne do prawdy "ukonstytuowanej" w logosie, to badania reakcji społecznych na znak - książkę - czytanie, które nazywamy historią książki, powinny być prowadzone ze świadomością, że ponad nimi rozciąga się niezmierzony horyzont logosu. Takie metafizyczne określenie prawdy zawartej w logosie nie odpowiada dzisiejszemu rozumieniu racjonalności, która - jak słusznie twierdzi cytowany Jacques Derrida - nie pochodzi już od logosu w jego klasycznym rozumieniu. Logos odarty z metafizyki nie jest jednakże pustym słowem. Poddawany "de-konstrukcji" i "roz-warstwieniu" ujawnia swe mutacje zarówno w sferze treści, jak i pojęć, które są ich częścią. Choćbyśmy zanegowali istnienie powiązań logosu z prawdą, to i tak pozostaniemy z twarzą zwróconą w kierunku horyzontu kulturowego, stworzonego przez logos. Karol Głombiowski nie odwoływał się do tradycji filozoficzno - kulturowej logosu - ethosu, ale w sferze jego przemyśleń można zauważyć pewną tendencję do spojrzenia na problematykę książki w tej "perspektywie".[27] Dowodzą tego podawane przez niego przykłady integracyjnych funkcji społecznych książki i bibliotek.[28] Książka (logos) znajduje w tych przykładach uzasadnienie dzięki kontekstowi społecznemu. Prawda (logos) o porządku społecznym znajduje dla siebie doskonałe miejsce przetrwania na zapisanych lub zadrukowanych stronach książki.

W perspektywie logosu słowo mówione spotyka się ze słowem pisanym; przypomniana zostaje prehistoria książki, tj. jej formy pierwotne, funkcjonujące przez wiele tysięcy lat, a odrzucone pod wpływem rewolucji pisma. W perspektywie logosu obie te kultury: oralna i cyrograficzno-typograficzna odzyskują utraconą jedność, co wydaje się być niezmiernie ważne ze względu na pojawienie się dzisiaj nowego paradygmatu książki multimedialnej. Z pewnością największe znaczenie ma jednak otwarcie się poprzez filozofię logosu na "Wielką Teorię", która może nadać nauce o książce wielowymiarowość, zarówno w fizycznym czasie i w przestrzeni, jak i w znaczeniu metafizycznym, czego pozytywistyczna nauka nie była w stanie spełnić.

Rozpoznawanie powiązań ethosu i logosu wymaga cierpliwych studiów. Wydaje się, że tylko w takim kontekście jest możliwa społeczna historia książki. Posłużmy się jednym z charakterystycznych przykładów. Książka w rękach analfabety jest martwa. Z kolei w pewnych środowiskach analfabeta bywa traktowany pogardliwie, jakby był żywym trupem, bo jego człowieczeństwo nie znalazło ujścia dzięki kontaktowi z pismem. Żydzi pogardliwie mówią o takich: am haarec, tj. "lud ziemi". Od najdawniejszych czasów Żydzi zawdzięczają swojemu ethosowi największy poziom alfabetyzacji wśród narodów Ziemi, ale nawet dla analfabetów książka nie jest wyłącznie stosem papieru. Inne znaczenie ma podręcznik akademicki w rękach uczonego, inne w rękach studenta. Różnice funkcjonalne w użytkowaniu książki uświadamiają nam, że w kulturze cyrograficznej logos utracił dawną przezroczystość wspólnego Słowa, zanikającego w chwili wypowiedzenia, i uległ rozbiciu na widzialne, materialne dokumenty pisma - książki. Powtarzalność odczytywania książki powoduje reinterpretacje logosu. Chrześcijaństwo odbudowało jedność logosu, ale kultura cyrograficzna, a po niej typograficzna, powodowały jej osłabienie. Schisis cząstkowych elementów prowadzi do stopniowego obumierania całości tak pojętego systemu. Niezależnie od tego zjawiska w epoce Gutenberga nastąpiło gwałtowne uaktywnienie życia społecznego, będące reakcją na upowszechnienie się książki.

W "perspektywie ethosowej",[29] dla której znajdujemy bogaty materiał badawczy w literaturze pięknej, zostaje ogarnięty i uporządkowany świat pracowników i użytkowników książki, pojawią się refleksje i opisy wydarzeń, dla których książka jest tym czynnikiem, który porządkuje styl życia grupy społecznej. Wiele postulatów badawczych księgoznawstwa pokrywa się w tej perspektywie z postulatami nauk społecznych. W perspektywie logosowej postulaty badawcze księgoznawstwa są zgodne głównie z celami filozofii wiedzy. Książka - logos staje się w niej przedmiotem badań teoretycznych, dochodzących jej istoty. Treści obu tych pojęć wzajemnie się przenikają, tak więc logos - książka (słowo, myśl, rozum) i książka w perspektywie ethosu stają się wspólnie uprzedmiotowionymi symbolami ładu społecznego. Niesie to określone konsekwencje. Zacznijmy od przypomnienia, że wyobrażenia społeczne, w tym także książki, służą adaptacji środowiskowej człowieka. W zebranym materiale badawczym poświęconym motywowi książki w literaturze można zauważyć, że niektóre ich wyobrażenia są znakami, obrazami i symbolami, inne są ich rozwinięciami; dopiero wówczas ujawnia się ich sens ujednolicony z funkcją społeczną. Idea książki nie jest wszakże zamkniętą ideą elementarną. Pod każdym z jej wyobrażeń możemy znaleźć formy wcześniejsze i bardziej pierwotne. Do zrozumienia idei książki i jej wyobrażeń musimy posłużyć się wiedzą przekraczającą ściśle wymierzony obszar bibliologii. Ta wiedza zamknięta jest właśnie w filozofii logosu i ethosu, o których Jan Skoczyński mówi, że "to dwa filary każdej cywilizacji, pozwalające badać jej przeszłość i przyszłość oraz wymiary: fizyczny i metafizyczny, świecki i religijny".[30] Można więc powiedzieć, że kulturowy sens książki wyraża się we wzajemnym transcendowaniu obszarów logosu i ethosu. Podglebie jednego i drugiego pojęcia jest mityczne. O ile jednak logos jest abstrakcyjnym mitem rozumu, o tyle ethos, wynurzający się z pewnego typu rutyny doświadczeń społecznych, jest mitem ładu społecznego, mającym swoje wyobrażenia.

W 1967 roku Leszek Kołakowski opatrzył swój zbiór rozpraw wymownym tytułem Kultura i fetysze. Od tego czasu ten najwybitniejszy polski myśliciel zajmuje się śledzeniem obecności mitów kulturowych w nauce, w polityce i w religii, w wyobrażeniach na temat historii i w różnych innych postaciach życia społecznego. Wydaje się, że przywoływane przez autorów dzieł literackich tytuły innych utworów albo wzmianki na temat bibliotek, to również fetysze, karmiące wyobraźnię mitami logosu. Wynika z tego, że grupy społeczne, chlubiące się swymi ethosami, żywią się w rzeczywistości mitami uaktywnionymi w perspektywie ethosowej.

Książka widziana jako motyw literacki jawi się nam w transcendentnej perspektywie logosu, gdy zadajemy pytania dotyczące definicji książki, jej sensu kulturowego i sposobów istnienia, oraz w immanentnej perspektywie ethosu, gdy wpływa na "styl życia jakiejś społeczności, ogólną orientację jakiejś kultury, przyjętą przez nią hierarchię wartości, bądź formułowaną explicite, bądź dającą się wyczytać z ludzkich zachowań".[31] Książka w perspektywie ethosu jest czynnikiem organizującym styl życia danej społeczności. Staje się to szczególnie czytelne w utworach literatury utopijnej, z których jedne eksponują wartość książki, podczas gdy inne ją degradują. Przykładów tego dostarczają liczne utwory utopii pozytywnych, począwszy od Republiki Platona, poprzez dzieła Tomasza Morea'a i Tomasza Campanelli po A Modern Utopy Georga Herberta Wellsa i Walden Two Burrhusa F. Skinnera, a także klasyków antyutopii - Jewgienija Zamiatina, Aldousa Huxley'a, Georga Orwella i licznych ich kontynuatorów w drugiej połowy XX wieku, np. Kurta Vonneguta, Reja Bradbury'ego, Ernsta Jűngera, Andrieja Płatonowa, Stanisława Lema. Ujęcia motywu książki i biblioteki w utworach literatury utopijnej są wyraziste i niekiedy stanowią wręcz prowokację kulturową. Kwestia motywu książki w utopiach literackich, jakkolwiek bardzo ważna, jest zagadnieniem ograniczonym ze względu na stosunkowo małą ilość tego typu utworów. Innych metod badawczych i odmiennych interpretacji wymagają studiowane motywów książki w powieściach realistycznych. Jeszcze innych - w powieściach naturalistycznych, pisanych w konwencji surrealizmu czy realizmu magicznego.

O interpretację Logosu, tj. o dojście do prawdy, co jest Rozumem i prawdziwym Słowem, prowadzone były w dziejach ludzkości absurdalne spory; powstawały utopijne systemy społeczne i toczono bezrozumne wojny domowe. Wydana przed czterema laty w Londynie Historia prawdy Felipe Fernándeza-Armesto i rok później w Lipsku Krótka historia kłamstwa Stefana Dietzscha są znakomitym komentarzem do historii logosu, o którego   z a w ł a s z c z e n i e   walczą pisarze, uczeni, studenci, rodzice, politycy, kościoły, feministki, mieszkańcy biednego Południa i bogatej Północy. O Logos - Rozum toczy się dialektyczna walka ludzi o różnych poglądach, którzy w imię W cytowanym przez Marka Aureliusza fragmencie z Heraklita czytamy, że "Z rozumem, który rządzi wszechświatem, ludzie żyją w niezgodzie, a z czym codziennie się stykają, to wydaje się im obce".[32] Ludzie nie rozumieją logosu, dlatego łatwiej przychodzi im zawłaszczanie go w imię wzmocnienia ethosu grupy, z którą się identyfikują. Takiego zawłaszczenia dopuszczają się nawet wybitni uczeni: Stefan Świeżawski w Dziejach europejskiej filozofii klasycznej niemalże pomija milczeniem Logos Heraklitański, a wzmiankuje o Logosie dopiero w kontekście chrześcijańsko - neoplatońskiej filozofii Słowa.[33]

W koncepcji Heraklita teoria logosu blisko sąsiaduje z poglądami tego filozofa na temat walki przeciwieństw. Walka o prawdę Rozumu przypomina walkę o władzę; skądinąd zarówno logos, jak i arche, są składnikami pierwotnych wyobrażeń władzy. Każda książka znajduje się w perspektywie logosu i pomnaża mity rozumu bądź nierozumu, intelektualnego patosu bądź intelektualnej skromności, w czym uczestniczą jednostki i grupy społeczne. Przeczytanie i zinterpretowanie książki może służyć wzmocnieniu lub osłabieniu ethosu grupy społecznej, z którą czytający się identyfikuje. Zdarza się, że w walce o zwycięstwo własnej koncepcji rozumu - logosu reprezentanci odmiennych źródeł tradycji podejmują brutalną walkę, posługują się cenzurą prewencyjną i represyjną, wymyślają perfidne rodzaje tortur, wywierają naciski i stosują różne formy szantażu i groźby - psychiczne, finansowe a nawet eschatologiczne. W ten sposób rodzą się ethosy grup społecznych - jedne utrwalane w następstwie mądrego i pokojowego dialogu, inne w walce i we wzajemnej nienawiści. Podczas walki o logos - rozum, prowadzonej słowem mówionym i pisanym, dojrzewają i kształtują się relacje międzyludzkie. Wyznawcy określonych religii, w imię utrwalenia własnego ethosu, chętnie wrzucają w ogień książki pogańskie, heretyckie, bluźniercze. Biblia w tłumaczeniu Marcina Lutra, zakazana przez Kościół katolicki pod karą klątwy, stała się symbolem różnic dystynktywnych między katolikami i protestantami. Z czasem te różnice utrwaliły się w odrębnych ethosach społecznych katolików i protestantów. Dzieje cenzury obfitują w tego typu przykłady nierozumnej walki w imię rzekomo absolutnego Rozumu, a literatura piękna zawiera wiele świadectw tego typu, bez których trudno byłoby zrozumieć kulturowy sens książki.

Ironia, parodia i deformacja w wyobrażeniach logosu - ethosu.

Zawłaszczenie logosu przez ludzi małego ducha doprowadziło do pojawienia się ironii jako częściowej odpowiedzi na ich przemoc. Reformatorzy osiemnastowieczni, działający w służbie logosu - rozumu, przepojeni radością poprawiania świata, pisali książki, budowali "republikę uczonych", zakładali ministerstwa edukacji, póki Rozum nie został ścięty na gilotynie.. Reakcja na rewolucję francuską przyszła w następnej epoce. "Tragizm i ironia to dwie naczelne kategorie estetyczne romantyzmu i wieku XIX" - pisze Maria Janion w Gorączce romantyzmu. Ironia niepodzielnie panuje w literaturze od czasów tej epoki i jest świadectwem świadomości rozdartej.[34] W tej perspektywie ironia ogarnia także i logos - rozum, który staje się już tylko "rozumkiem" podłych ludzi, mających władzę. Wielcy romantycy deklarują się jako reprezentanci świata ducha i wartości uniwersalnych.

Księga przepełniona mitem logosu w społeczeństwie odrzucającym wartości staje się biblią nienawiści. Wiele można by znaleźć przykładów potwierdzających tę tezę. Rosyjski pisarz Andriej Płatonow w jednej ze scen powieści, pt. Czewengur, napisanej niedługo po rewolucji bolszewickiej, stworzył alegoryczną wizję ludu oszukiwanego przez mity książkowej dogmatyki rewolucyjnej. Bohater literacki Andrieja Płatonowa, towarzysz Czepurny, ogłosiwszy się komunistycznym przywódcą w miasteczku Czewengur, gdzieś na Zauralu, postanowił sprawować władzę zgodnie z ideologią zawartą w jednej z książek Karola Marksa, darowanej mu w okręgowym komitecie partii. Andriej Płatonow mówi o tym (?) dziele Marksa z ironią, zwłaszcza w momentach, gdy w powieści zamiast patosu pojawia się nędzna i tragiczna rzeczywistość. Towarzysz Czepurny myślał, że "w takiej grubej książce wszystko musi być napisane".[35] Okazało się jednak, że nie było w niej niczego na temat walki klas. Czekista Prokofij uznał to za dowód, że skoro u Karola Marksa nic nie ma o wrogach klasowych, to należy ich zlikwidować, żeby ich na pewno już nie było. W tej ironicznej perspektywie logos jest nierozumem, który - podobnie jak ethos rewolucjonisty - został sparodiowany do żałosnej postaci. Andriej Płatonow pokazuje w swej książce bezmyślne kukły, dające się ponieść sloganom rewolucji, pociągane na sznurkach marionetki, zniewolone mitem rozumu, a jednocześnie ulegające najdzikszym instynktom. Rewolucjoniści udowodnili, jak skutecznie można manipulować rozumem ubranym w Słowo pisane.

Żeby książka nie była przeczytana na próżno, Czepurny napisał na niej w poprzek tytułu: "Wykonano w Czewengurze aż do ewakuacji klasy zbędnej włącznie. Do pisania o niej Marks nie miał głowy, niebezpieczeństwo zaś z jej strony jest w przyszłości nieuchronne. Myśmy jednak zastosowali własne środki. Potem Czepurny ostrożnie położył książkę na parapecie, czując z zadowoleniem, że jej treść to już rzecz miniona".[36]

Komuniści w Czewengurze poddali się magii książki, uznanej przez wodzów rewolucji za klasyczne dzieło ideologii komunistycznej; niczego z niej nie zrozumieli, ale magia nie wymaga rozumienia. Wystarczyło im, że opierają swe działania na doktrynie marksistowskiej. Na tej podstawie spędzili na rynek miasta wszystkich wrogów klasowych, z których większość czekiści zabili kijami lub rozstrzelali, pozostałych natomiast wygnali. W Czewengurze zostało jedynie 11 komunistów oraz cyganka Klawdiusza.

Podany powyżej przykład zaledwie sygnalizuje szerszą problematykę. W tym konkretnym wypadku obecność mitu książki, korespondującego z innymi mitami społecznymi. Andriej Płatonow stworzył karykaturalny obraz świata, w którym książka przyczynia się do rozprzestrzeniania błędnej ideologii. Zawiniło jednak nie tyle tajemnicze dzieło Marksa, co błędne wyobrażenia na jego temat, popychające człowieka do zbrodni.

Mity epistemologiczne i aksjologiczne za każdym tytułem książki

W literaturze współczesnej rozluźniły się wyobrażenia ścisłego związku książki z logosem. Alfabetyzacja stała się tak masowa, że przestała być zauważana. Mit rozumu pojawia się jednakże nawet tam, gdzie go nikt nie zaprasza. Każda z dziedzin nauki jest przepełniona mitami. Na przykład to, że Wokulski w czasach studenckich zagłębiał się w lekturze książek z mechaniki, świadczy, że Bolesław Prus zawierzał swego bohatera mitom, ogarniającym tę dziedzinę nauki stosowanej. W książkach naukowych, pojawiających się w świecie literatury pięknej, zawarta jest fałszywa obietnica poznania świata, karmiona mitem epistemologicznym logosu - rozumu. Czytelnicy, mobilizowani przez ten mit do działania, zgłębiają literaturę jak Faust i, jak ów bohater Goethego, przeżywają nieustannie rozczarowania.

Poszukiwana Prawda jest jedną z pięciu klasycznych wartości absolutnych. Książki, za którymi stoi mit świata wartości, mogą być również substytutami piękna i dobra. W epoce średniowiecza uformowała się świętość i w niej widzimy czwartą absolutną wartość, ale i za nią czai się mit... Za książkami cytowanymi w tej epoce stoi mit świętości. Jest tak w każdej epoce, choć siła mitów wyraźnie słabnie w naszych czasach. Bohaterka powieści Aldousa Huxley'a, pt. Kontrapunkt, panna Fulkes, o swoich książkach mówi, że są to jej "skarby". Znajdowały się wśród nich dzieła Williama Wordswortha, Langfellowa i Alfreda Tennysona, Elizabeth Browning, oprawione w tłoczoną skórę, z gotyckimi tytułami i zaokrąglonymi rogami, a także Eseje Ralpha Waldo Emersona, Rozmyślania Marka Aureliusza, Historia Thomasa Babinghtona Macaulay'a, dzieła Tomasza a Kempis, wiele egzemplarzy Biblii oraz wiele innych książek. Badacz motywu książki w literaturze dostrzeże w tym wyliczeniu przywołane mity społeczne logosu: mity słowa poetyckiego, mity myśli intelektualnej, mity myśli religijnej. Oznacza to, że nie świętość sama w sobie, ani nie pragnienie wiedzy naukowej lecz tęsknota za nimi, będąca często oszustwem wyobraźni, zachęcała pisarza do przywołania w swej książce tytułów innych znakomitych dzieł. Oznaczało to przywołanie mitów świata wartości, dzięki którym człowiek - twórca nadaje sens otaczającemu go światu.

Leszek Kołakowski przypomina, że nawet logika jest wtórna wobec historii i psychologii języka. W obszarze oddziaływania mitu nauki znajdujemy książki matematyczne, z dziedziny fizyki, nie mówiąc już o książkach medycznych czy astronomicznych, których tematyka zazębia się ze świadectwami egzystencjalnych "sytuacji granicznych". Przez pryzmat mitu łatwiej zrozumieć książki o tematyce miłosnej. Lektury Wertera i Gustawa, Kordiana, hrabiego Henryka składają się na dialektykę mitu tragicznej miłości, będącej pretekstem do ujednolicenia wszystkich innych mitów w euforii przeżywania, jakby to powiedział Arthur O. Lovejoy - "wszystkiego w jednym". [37] Za lekturami romantycznych kochanków stoi mit miłości - ideał, prowadzący do euforii, zrodzony z poczucia, że się jest ogniwem w łańcuchu bytów. Mitowi logosu-rozumu służą wszystkie wyobrażenia książki, pojawiające się w dziełach literackich, nawet w utworach satyrycznych, ironicznych, parodystycznych. Mit rozumu jest koniecznym oszustwem uwarunkowanym wymogami adaptacji środowiskowej, a zwłaszcza indywidualnymi i kolektywnymi potrzebami psychicznymi człowieka, nie godzącego się z własną przypadkowością istnienia. Mit rozumu, albo inaczej - mit nieprzypadkowości, jest rozpowszechniany pod wpływem lęku przed przypadkowością i absurdem świata. Książka pomocna jest, byśmy mogli zaczarować rzeczywistość; jest więc instrumentem służącym białej magii. Stoicki logos, wypełniający swym pierwiastkiem całość bytu, był koncepcją stwarzającą człowiekowi nadzieję na wyzwolenie się od cierpień dualizmu. Zawarta w micie logosu-słowa-rozumu kreacyjna moc oralna przeszła w moc książki cyrograficznej, typograficznej, a teraz powraca do źródeł, gdyż w przekazie elektronicznym odżywa zredukowana forma dialogu Po wielu wiekach książki czytanej w milczeniu, książka ma szansę stać się na nowo zwornikiem solidarności międzyludzkiej. Internet stwarza wrażenie jednej wielkiej Księgi, gdyż umieszczone w nim hipertekstowe połączenia pozwalają przemieszczać się w nieskończoność po światowych zasobach myśli ludzkiej.

Kwestia Księgi

Jednym ze znaczeń logosu jest "księga".[38] Bibliolog popada niekiedy w zakłopotanie, gdy ma rozważyć kwestię zaszeregowania Księgi, a po zastanowieniu stwierdza, że jest to "duża książka". Księga jest symbolem, dlatego wywołuje niepokój pozytywisty, przekonanego o racjonalnym porządku świata.

W językach słowiańskich rozgraniczenie księgi i książki jest głęboko zakorzenione w języku i w kulturze. W XVI wieku wyrazem zdrobniałym "książka", prawdopodobnie z racji rozpowszechnienia w tym czasie małych modlitewników, zastąpiono wcześniejszą formę w liczbie mnogiej "księgi", która z czasem uzyskała liczbę pojedynczą i określoną funkcję leksykalną. Spopularyzowanie wyobrażeń "Księgi" za sprawą romantyków, a zwłaszcza Adama Mickiewicza, przyczyniło się do wzbogacenia literatury o wyobrażenia książki w treści niecodzienne, niezwykłe, a wręcz metafizyczne. W wypadku Księgi dochodzi do konfuzji składników racjonalnych z irracjonalnymi, intelektualnych z antyintelektualnymi. Metafizyczne treści Księgi pozostają w relacji z jej podłożem mitycznym. Jakie potrzeby antropologiczne zostają dzięki nim zaspokojone? Nie tylko dotyczące pytań o sprawy ostateczne. Księgi utrwalają przekonanie o trwałości i ciągłości świata, o niezmienności prawd i wartości ogólnoludzkich, dostarczają przeżyć patetycznych, ahistorycznych: ludzie i ziemia przeminą, ale to co jest napisane, pozostanie na wieki. Książka artykułuje upływający czas i jest świadkiem konkretnych miejsc i ludzi. Leszek Kołakowski mówi, że "korzeń mitu jest silniejszy niż nać historii".[39] Kwestia opisania i wyjaśnienia sensu Księgi wykracza poza możliwości nauki w jej wąskim wymiarze bibliologicznym. Pytania dotyczące treści metafizycznych nie ulegają konwersji w pytania naukowe. Śmiało możemy natomiast podjąć się wysiłku zrozumienia kulturowego sensu Księgi, stosując w tym celu każdą odmianę hermeneutyki. Księga w perspektywie logosu i ethosu ujawnia mity kulturowe ciągłości i logiki, a pod postacią patetycznej Liber Mundi obiecuje dostęp do wszystkich mądrości świata. Dzieje się tak nie z racji właściwości samych w sobie, jakie posiada, ale z uczestniczenia w jej rytuałach odpowiednich ludzi, umiejących odczytać jej pismo; ludzi powiązanych ze sobą wspólnym ethosem społecznym. Przez wiele wieków eposy homeryckie były świętymi księgami pogaństwa, a ich alegoryczne interpretacje stały się początkowym etapem hermeneutyki, łączącej ludzi wykształconych. Wokół logosu Ksiąg Świętych Nowego Testamentu uformował się ethos chrześcijański. Kult św. Ewangelii promieniował na monumentalne i symboliczne wyobrażenia świata, który przez analogię stawał się równie logiczny jak uporządkowane strony kodeksu. Św. Bonawentura, pisał że "Świat stworzony jest jakby jakaś księga, w której odbija się światło Trójcy - stwórczyni".[40] Właściwe odczytanie Księgi było przywilejem wybranych, powiązanych ze sobą ethosem świętości. Św. Bonawentura stwierdza w tym samym dziele: "Podwójna to księga, jedna spisana mianowicie wewnątrz, w której zawiera się wiekuista sztuka i mądrość Boża, druga zaś na zewnątrz, przez co rozumie się świat zmysłowy" (tamże, II, rozdz. XI). Upadek pierwszych Rodziców był spowodowany tym, że Ewa posłuchała głosu płynącego z zewnętrznej "księgi pożądliwości", a nie "wewnętrznej księgi" rozumu (tamże III, 3).[41] Wiara w to, że w Księgi Biblijne zawierają "żywy obraz Chrystusa" przetrwała do późnego średniowiecza i do naszych czasów.[42] W miarę oddalania się od swego sakralnego źródła księga przyjmuje coraz to skromniejsze wyobrażenia, filozoficznej Księgi Natury, politycznej Księgi Praw, aż po zupełnie trywialne i staje się książką pospolitą. Każda jej postać w sposób szczególny pozostaje w relacjach do towarzyszących im ethosów społecznych.

Utrwalone od dawna przekonanie, jakoby książka w języku nauki była niedefiniowalna, wynika z doświadczenia podobnej konfuzji elementów jednoznacznych z wieloznacznymi. Elementy składowe książki o charakterze jednoznacznym dają się opisać w perspektywie ethosowej, inaczej mówiąc, społecznego bytu książki. Niejednoznaczne elementy składowe książki pojawiają się natomiast w perspektywie logosu-rozumu, który sam w sobie również nie jest jednoznaczny. Rozumowe argumentacje i system wartości książki trafiają na akceptację lub opór ze strony środowiska, do którego książka jest zaadresowana.

W kierunku interpretacji hermeneutycznych motywu książki i biblioteki

O miejscu książki w życiu człowieka nie można "opowiedzieć" posługując się jedynie przykładami dyskursywnego języka bohaterów literackich. W literaturze stosunkowo rzadko pojawiają się patetyczne wyobrażenia logosu zawarte w "Księgach mądrości". Znacznie częściej spotykamy jego antyutopijne parodie. Pisarzy częściej interesują niedostatki i zaprzeczenia logosu i ethosu, dowody niemożliwości i fałszu, obłudna gra w logos i w ethos, za którymi kryje się rozpaczliwe łaknienie ludzkiego Słowa, zdrowego rozsądku, zwyczajnego myślenia bez akademickiej czy religijnej pozy. Znacznie trudniej jest zrozumieć sens książki, pojawiającej się w obrazach, symbolach i wydarzeniach uformowanych pod wpływem tychże literackich pochodnych logosu i ethosu. W takich zdeformowanych obrazach literatura pokazuje, mówiąc innymi słowy, tę część rzeczywistości, której nie dostrzeże szkiełko i oko bibliologa. Zgromadzony materiał wymaga jednakże hermeneutycznych interpretacji językowych i kulturowych. Nie chodzi tu bowiem o proste odnotowanie faktów obecności motywu książki w dziele literackim, ale o równoczesne ujawnienie i zrozumienie przyjętych razem z nim konwencji i wyobrażeń estetycznych. Hans-Georg Gadamer, domaga się, aby rozumienie wyobrażeń literackich nie oznaczało cofania się w pierwszym rzędzie ku minionej epoce, lecz stanowiło "współuczestnictwo w czymś wypowiedzianym"[43]. Kiedy w dziele literackim z dawnej epoki pojawia się motyw książki, jego konkretyzacja jest uzależniona od naszych horyzontów intelektualnych, kulturowej wrażliwości i samoświadomości, a to oznacza, że każdy dostrzeżony dokument z dawnej epoki jest świadectwem naszej obecności - człowieka dzisiejszego - w aktualnej sytuacji egzystencjalnej i społeczno-kulturowej.

Badanie ujawnianych w dziełach literackich "dokumentów" świadomości pisarza i jego pokolenia, jest kreowaniem mitów epistemologicznych. Każde wyobrażenie książki w literaturze jest wzmocnione obecnym, choć niekoniecznie uświadomionym tego typu mitem. Wynika stąd, że postulat badania przejawów świadomości społecznej w literaturze pięknej, sformułowany w 1976 roku podczas konferencji historyków i polonistów, należałoby może zastąpić postulatem badania w to miejsce przesądów i uprzedzeń, które mają wpływ na powstawanie wyobrażeń społecznych. Posłużmy się konkretnym przykładem. W literaturze polskiej Żydzi są postrzegani jako naród zdeterminowany przez tradycję Świętej Księgi, ale dominują stereotypy i uprzedzenia, które Bogdan Burdziej, autor umieszczonego artykułu w cytowanej pracy pod redakcją Krystyny Bednarskiej-Ruszajowej, przynajmniej powinien próbować rozpoznać. W wyobraźni zbiorowej, uformowanej na podstawie lektur maturalnych, utrwalił się negatywny obraz Żyda, pałającego nienawiścią do chrześcijan. Krasiński nakazał wszakże "swemu" Przechrzcie wypowiedzieć fatalne słowa: "Bracia moi podli, bracia moi mściwi, bracia kochani, ssajmy karty Talmudu jako pierś mleczną, pierś żywota, z której siła i miód płynie dla nas, dla nich gorycz i trucizna".[44] W przytoczonym tu tekście Zygmunta Krasińskiego skondensowane są zarówno idee potężne i patetyczne, jak i świadczące o przewrotności i fałszu Jest to dokument pamięci zbiorowej, gdyż utrwalone są w nim wielowiekowe uprzedzenia. Talmud jest tu symbolem podstępu, zła i przebiegłości. Dzisiaj już nie sprawdzimy, jaki był udział pierwotny, a jaki wtórny Zygmunta Krasińskiego w propagowaniu negatywnego wizerunku Talmudu. W 1236 roku przechrzta Nicholas Donin ułożył dla Grzegorza IX listę 35 zarzutów przeciw Talmudowi, twierdząc że są w nim zawarte obelgi i oszczerstwa przeciw Chrystusowi, jego Matce oraz całemu Kościołowi. Na podstawie tego fałszywego "dokumentu" przez wiele wieków niszczono księgi w języku hebrajskim. Aż do końca XVIII wieku Talmud był umieszczony w Indeksie ksiąg zakazanych, co pozwalało profanować Święte Księgi wyznawców judaizmu. Równocześnie w tej kwestii toczony był spór między Żydami ortodoksyjnymi a zwolennikami talmudyczno - kabalistycznej tradycji chasydyzmu. Temat ten stał się jednym z głównych wątków powieści, pt. Lejbe i Sióra (1821) Juliana Ursyna Niemcewicza oraz pojawia się w Meirze Ezofowiczu (1878) Elizy Orzeszkowej.

Bez wprowadzenia określonych kontekstów kulturowych nie można zrozumieć sensu tych sporów, skądinąd wciąż aktualnych, więc wymagających od historyka książki nie tylko wiedzy, ale i wielkiej odpowiedzialności za słowo. Bogdan Burdziej, chociaż wyłowił interesujące nas motywy, to nie ułatwił ich zrozumienia. Historyka książki powinno zainteresować, dlaczego Julian Ursyn Niemcewicz z taką furią potępia księgi tradycji żydowskiej, tj. kabałę, a wychwala Jerusalem Mojżesza Mendelssohna, autora ideologii oświeconego judaizmu. Negatywny stosunek Juliana Ursyna Niemcewicza i Elizy Orzeszkowej do ksiąg kabalistyki i chasydyzmu był wyrazem zniecierpliwienia zwolenników szybkiej asymilacji Żydów.

Bez wprowadzenia określonych kontekstów kulturowych nie można zrozumieć sensu tych sporów, skądinąd wciąż aktualnych, więc wymagających od historyka książki nie tylko wiedzy, ale i wielkiej odpowiedzialności za słowo. Bogdan Burdziej, chociaż wyłowił interesujące nas motywy, to nie ułatwił ich zrozumienia. Historyka książki powinno zainteresować, dlaczego Julian Ursyn Niemcewicz z taką furią potępia księgi tradycji żydowskiej, tj. kabałę, a wychwala Jerusalem Mojżesza Mendelssohna, autora ideologii oświeconego judaizmu. Negatywny stosunek Juliana Ursyna Niemcewicza i Elizy Orzeszkowej do ksiąg kabalistyki i chasydyzmu był wyrazem zniecierpliwienia zwolenników szybkiej asymilacji Żydów.

Wzmiankowany materiał pozwala nam się zastanowić raz jeszcze, czy źródło literatury bije kryształowo czystą prawdą, czy też rozlewa mętne wody kłamstwa. Prowokuje to nas do spytania o przejawy świadomości w książce i o książce, wyrażane przez autorów literatury pięknej. Czasy się zmieniły. Dzisiaj nie oświecenie żydowskie, ale transcendencja neoplatońskiego logosu, częściowo wtopionego w doktrynę chrześcijaństwa, który zaowocował kabalistycznymi wyobrażeniami tzw. "Tory żyjącej", wydaje się być fascynujące dla współczesnych badaczy kultury. W czasach Filona Aleksandryjskiego część zhellenizowanych Żydów ulegała wpływom tradycji chrześcijańsko - neoplatońskiego Logosu. Z kolei od epoki średniowiecza wyobrażenia Świętej Księgi zawarte w Zoharze oddziaływały na odłamy religijne, pisarzy, uczonych i filozofów europejskich.

Menachem Recanati pisał w 1300 roku, że "Święty, oby był Błogosławiony, sam jest Torą".[45] Dla Żydów, chrześcijan i wyznawców Allacha istnienie Księgi rozbija podstawy ludzkiej logiki oraz burzy porządek natury. Bez średniowiecznych, magicznych wyobrażeń o świecie w Księgach kabalistycznych nie nastąpiłoby późniejsze rozluźnienie myślenia doktrynalnego w europejskiej filozofii spekulatywnej i w naukach eksperymentalnych. Z tej tradycji wywodzi się idea Księgi Świata - Liber Mundi różokrzyżowców, wszechpotężnej dzięki swej absolutnej wiedzy. Spotykamy się z nią w pismach filozoficznych Franciszka Bacona, Jana Amosa Komeńskiego, Gottfrieda Wilhelma Leibniza. Łatwo rozpoznajemy w głośnych powieściach i w opowiadaniach Brunona Schulza, Luisa Borgesa czy Jonathana Carrolla. Ostatnio uobecniła tę tradycję także Olga Tokarczuk w powieści, pt. Podróż Ludzi Księgi. Autorka pisze o tajemniczym Bractwie, strzegącym tajemnicy Księgi, przy pomocy której możliwe byłoby zmienienie biegu historii.[46] Z kabalistycznego źródła wyobrażeń Księgi świata czerpią pisarze iberoamerykańscy, a ostatnio także i europejscy, zaliczani do nurtu realizmu magicznego. Jonathan Carroll w najgłośniejszej swej książce Krainie Chichów snuje opowieść o Martinie Franku.[47] żydowskim pisarzu, który wyemigrował z Austrii tuż przed wojną do Stanów Zjednoczonych, zmienił nazwisko na Marshalla France'a i zamieszkał w cichej miejscowości Galen koło Missouri. Któregoś dnia France odkrył w sobie moc tworzenia ludzi i świata. Chcąc ułatwić życie swoim sąsiadom ofiarował każdemu z nich ułożone przez siebie Kroniki Galen. Zgodnie z ich rytmem rodziły się dzieci i umierali starcy. Śmierć była jedynie krótkim, bezbolesnym "Puff", tzn. zniknięciem. Po latach wszyscy prawdziwi ludzie oprócz France'a, jego córki i jej kochanka porzucili tę miejscowość, a ich miejsce zajęli tak zwani "wymyśleni". Po śmierci pisarza coś się jednak zaczęło psuć w perfekcyjnie funkcjonującym do tej pory mechanizmie stworzenia. Zmusiło to przerażonych mieszkańców Galen do szukania sposobów zapobieżenia katastrofie ich wymyślonego świata. Okazało się przy tym, że możliwe jest manipulowanie boskim Słowem tworzenia, a być może taki był cel samego Stwórcy. Według kabalistycznej Księgi Jocir z przełomu III i IV wieku, literami Tory zapisane zostały wszystkie istnienia od początku do końca świata. Kombinacja tych liter pozwalałaby tworzyć ludzi. Posiadł tę moc Abraham i niektórzy późniejsi kabaliści. Do tej tradycji nawiązał Gustaw Meyrink, pisząc w 1915 roku Golema. Powieść Carrolla ma budowę paraboli. W języku hebrajskim pojęcie "słowo" rozumiane jest jako "zdarzenie". Słowu, tworzącemu światy, przypisane są w powieści amerykańskiego pisarza niezwykłe wydarzenia w ludzkim świecie, wydarzenia układające się w tragiczny ethos zagrożonych kolejną wizją holokaustu, tj. totalnego zniknięcia. Wyobrażenia Księgi, zaczerpnięte z myśli kabalistycznej, stały się motywem wielu dzieł literackich, podczas gdy wspomniane Jeruzalem Mojżesza Mendelsona zostało zapomniane nawet przez tzw. "wąskich specjalistów".

Zasygnalizowaną w tym podrozdziale bogatą problematykę interpretacji hermeneutycznych, należałoby z pewnością dodatkowo rozbudować i uzasadnić. W tym konkretnym przypadku została ona ograniczona zaledwie do kwestii "współuczestnictwa" w odczytywaniu dzieła literackiego.

Perspektywa badawcza motywu książki w odniesieniu do ethosów osobistych

Część wyobrażeń książki w literaturze pięknej nie koresponduje z sygnalizowaną "perspektywą ethosu" społecznego. W tym przypadku użyteczna się staje koncepcja ethosów osobistych, sformułowana przez Józefa Tischnera.[48] Dotyczy ona charakteru, przyzwyczajeń oraz innych indywidualnych cech, które składają się na upodobania i zasady człowieka, kształtującego swój świat osobisty. W tym świecie książki spełniają określone funkcje i raz są lekturami, przeczytanymi z obowiązku, innym razem dostarczają głębokich przeżyć duchowych; stymulują lub osłabiają dojrzewanie społeczne, psychologiczne, intelektualne. Na badacza ethosu osobistego czeka z pewnością wiele niespodzianek. W utworach literackich bohaterowie zakładają maskę Rozumu, innym razem - nierozumu, postępują według z góry przewidzianych reguł, a za chwilę ulegają spontanicznym reakcjom. Aldous Huxley przestrzega nas, że bez doświadczeń psychoanalityka trudno jest się pokusić o ich identyfikację. Wspomniana bohaterka literacka z jego powieści, pt. Kontrapunkt, panna Folkes, posiadała wspaniałą bibliotekę, którą pokazywała swoim znajomym, ale autor zaprowadził nas bezszelestnie do jej pokoju, abyśmy mogli się przyjrzeć jej rytuałom czytelniczym, przypominającym obrzędy pogańskie. Oto przywitała się z ukochanymi przez siebie książkami, popatrzyła na nie z dumą, ale wyciągnęła ze schowka egzemplarz Tajemnicy szmaragdów z Castlemaine, by raz jeszcze przeczytać znane od dawna fragmenty, w których on ją całuje, ona mdleje, ktoś strzela, ktoś ucieka w popłochu.... Goście, którzy odwiedzali pannę Folkes, patrzyli z podziwem na jej bibliotekę i przenosili wzrok pełen uznania na właścicielkę książek. My jednak wiemy, że panna Folkes bardziej ceniła sobie książki o tematyce miłosnej i kryminalnej od intelektualnych i religijnych arcydzieł, które trzymała na półkach. Czy banalne sceny, oklepane wątki literackie, wyświechtane motywy erotyczne i kryminalne więcej dla niej znaczyły niż Biblia albo wybitne dzieła epickie i eseistyczne światowej klasyki?[49] Literatura jest matecznikiem mitów - uświadomionych i nieuświadomionych, tworzących się dopiero i już zdemaskowanych. W przypadku panny Folkes, mity ukrywały się za jej książkami "cieszącymi się powszechnym uznaniem". Były jak dobre duchy, pilnujące spokoju jej domostwa argumentami zawartego w nich wszechogarniającego rozumu, poetycką siłą słowa, potęgą myśli swoich autorów.

Podsumowanie

W utworach literackich znajdujemy wyobrażenia sytuacji, w których bohater, należący do "świata książek", dokonuje dzięki nim swoistego samookreślenia, ale czy lepiej przystosowuje się do świata? Na to pytanie trudno byłoby odpowiedzieć. Literatura piękna wypełniona jest mitami i uruchamia mity. Nie jest powiedziane, że dzięki mitom książki łatwiej jest się oswoić ze światem rzeczywistym. Dzisiejsze gwałtowne obniżanie się poziomu czytelnictwa dowodzi, że skuteczniejsze i chętniej wybierane są inne media. Zaproponowane w tym artykule spojrzenie na kwestię książki w literaturze nie zostało poparte dostateczną liczbą przykładów. Będzie jednak wiele okazji, aby opowiedzieć o tym, jak w konsekwencji ścierania się opinii o prawdę książki - logosu, odnoszącą się do słowa, do myśli i do rozumu, powstawały i utrwalają się ethosy grup społecznych i poszczególnych osób. Przedstawiona powyżej propozycja metodologiczna wyznacza ramy badawcze z myślą o wykorzystaniu literatury jako źródła wiedzy o książce. Ramy tej propozycji są na tyle szerokie, że pomieścić się w nich mogą wszystkie zjawiska świata książki, uporządkowane na osiach logosu i ethosu społecznego.

Przypisy

[1] K. Migoń: Nauka o książce wśród innych nauk społecznych. Wrocław 1976, s. 35. Autor tych słów wielokrotnie podkreśla w cytowanej pracy konieczność współdziałania przedstawicieli różnych nauk, ale odnosi się to zwłaszcza do książki w warstwie wewnętrznej, gdyż "Na gruncie badań nad recepcją dzieła piśmienniczego stykają się interesy bibliologa, literaturoznawcy, socjologa, pedagoga, filozofa".

[2] Tamże.

[3] H. Hesse: Gra szklanych paciorków. Próba opisu życia magistra ludi Józefa Knechtra wraz z jego spuścizną pisarską. [1943]. Warszawa 1999, s. 276.

[4] Por. Dzieło literackie jako źródło historyczne Pod red. Z. Stefańskiej i J. Sławińskiego. Warszawa 1978, s. 67.

[5] W.Borowy. /Żeromski i świat książek [W:] Dziś i wczoraj. Warszawa 1934, s. 60-125.

[6] Por. J. Holzer: Świat zdeformowany [W:] Dzieło literackie jako źródło historyczne, op. cit., s. 336.

[7] M. Głowiński lekturę historyczną nazywa "konwencyjną" i powtarza za N. Fryeem, że w literaturze konwencja jest silniejsza od historii. Każda historyczna lektura konwencyjna nie jest lekturą tekstu, ale odczytywaniem konwencji, co utożsamia z odczytywaniem uznanych w społeczeństwie wyobrażeń, które są "dokumentami świadomości społecznej"; Lektura dzieła a wiedza historyczna. tamże. [W:] Dzieło literackie ..., s. 108. Konwencję można traktować jako "świadectwo, np. historycznego stanu świadomości i jako przeszkodę, która utrudnia dotarcie do istotnych historycznych informacji". Tamże, s. 109.

[8] M. Stolzman: Dzieło literackie jako źródło wiedzy o książce. [W:] Z historycznych i metodologicznych problemów badań księgoznawczych. Praca zbiorowa pod red. Z Jabłońskiego. Kraków 1985, s. 38.

[9] "W dziedzinę faktów rzeczywistych wkraczają też często występujące w literaturze opisy bibliotek i księgozbiorów. Mają one charakter dwojaki - zawierają zestawy książek, autentyczne bądź hipotetyczne, typowe dla określonego środowiska i służące jego charakterystyce, lub modelowe, tworzone przez pisarza w celach dydaktycznych". Tamże, s. 40.

[10] R. de Bury: Philobiblon czyli o miłości do ksiąg. Gdańsk 1992, s. 60.

[11] O księgach de Bury mówi: "Wyście studniami wody bijącej, które pierwszy kopał Abraham, a po nim Izaak, a które Filistyni starali się zawsze zasypywać (Gen. XXVI)". Op. cit. s. 25.

[12] "Ingarden analizuje zjawisko konkretyzacji dokonywanej jakby w warunkach laboratoryjnych, w którychnie występuje nic, co mogłoby ten proces zakłócić". Por. J. Głowiński: O konkretyzacji [W:] Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej. Prace wybrane pod red. R. Nycza, Kraków 1997, t. III, s. 96.

[13] Por. J. Topolski:, Mit źródła historycznego W: O nauce i filozofii nauki. Księga poświęcona pamięci Jerzego Giedymina. Poznań 1995, s. 148.

[14] W. Outhwite, H. G. Gadamer. [W:] Powrót wielkiej teorii w naukach humanistycznych. Lublin 1998, s. 39.

[15] K. Bednarska-Ruszajowa: Światowe badania nad opisami bibliotek w utworach literackich. [W:] Biblioteki i książki w literaturze. Kraków 1998, s. 15.

[16] Konferencja ta została zrealizowana w ramach projektu badawczego o tym samym tytule, przygotowanego przez Krystynę Bednarską-Ruszajową dla KBN-u.

[17] J. Fercz A. Niemczykowa: Podstawy nauki o książce, bibliotece i informacji naukowej", Warszawa 1991, s. 8.

[18] Tamże, s. 10. Definicja ta niczym się w zasadzie nie różni od definicji książki umieszczonej w tzw. EWOKu. Por. Encyklopedia Wiedzy o Książce. Wrocław, Warszawa, Kraków 1971, s. 1259.

[19] A. Radwański: Potrzeba rewizji podstaw dyscyplin bibliotekoznawczych. "Roczniki Biblioteczne" . 2000, s. 207-208.

[20] Istotnym założeniem w proponowanych badaniach jest rozróżnienie obiektów badań od badania ich wyobrażeń, co powinno być zakładanym celem proponowanych badań. Por. B. Baczko: Wyobraźnia społeczna, wyobrażenia społeczne. [W:] Wyobrażenia społeczne. Warszawa 1994, s. 17-70.

[21] Por. Powrót wielkiej teorii w naukach humanistycznych. Lublin1998.

[22] J.Fercz, A. Niemczykowa. Op. cit., s. 9.

[23] J. Derrida: O gramatologii. Warszawa 1999, s. 35.

[24] Georg Thompson stwierdza, że heraklitański logos oprócz podstawowych znaczeń, takich jak: "wywód, rozum, stosunek liczbowy, myśl", funkcjonował również jako "wykład prawdziwego sensu prawa powszechnego, które rządzi przyrodą i któremu podlegają zarówno bogowie, jak ludzie" G. Thomson: Pierwsi filozofowie. Warszawa 1966, s. 354.

[25] Sextus Empiry: Zarysy Pirrońskie. Ks. I.29. Warszawa 1998.

[26] Por. H. G. Gadamer: Ukształtowanie pojęcia "języka" w dziejach myśli zachodnioeuropejskiej. [W:] Prawda i metoda. Kraków 1993, cz. III. R. 2.

[27] Autor ten pisał, m.in. że "Książka jako wyraz wspólnych treści i wartości ideowych staje się ważnym i niezbędnym elementem, skupiającym członków grupy w całość, która dzięki niej uświadamia sobie istotę i zmierza do osiągnięcia celów przez nią ukazanych" K. Głombiowski: Problemy historii czytelnictwa. Wrocław 1966, s. 31.

[28] Autor słusznie stwierdza, np. że: "Książka ascetyczna zespala ze sobą społeczność klasztorów". Tamże, s. 136.

[29] Pojęciem "perspektywa ethosowa" posłużył się Janusz Goćkowski, w artykule pt. Perspektywa ethosowa w nauce o cywilizacj., "Prace Etnograficzne" nr 27. Warszawa-Kraków 1990. Pojęcie to wielokrotnie było przez tego autora rozwijane, np. w pracy pt. Perspektywa ethosowa w socjologii nauki. Warszawa 1993. Do tej koncepcji nawiązuje m.in. J. Baradziej w artykule Ethos i cywilizacja, zamieszczonym. [W:] Rozmyślania o cywilizacji. Kraków 1997 s. 183. Dodać trzeba, że w roku 2000 Jerzy Baradziej (Instytut Etnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego) obronił pracę doktorską pt. Perspektywa ethosowa i zmiany tradycyjnych systemów wiedzy.

[30] Por. J. Skoczyński: Logos i ethos w teorii cywilizacji. [W:] Rozmyślania o cywilizacji. Op. cit., s. 141.

[31] Powyższe zdanie jest utworzone zna bazie definicji ethosu podanej przez Marię Ossowską w pracy, pt. Ethos rycerski i jego odmiany. Warszawa 1986, s. 5.

[32] Marek Aureliusz: Rozmyślania. IV 46 Warszawa 1997.

[33] Por. S. Świeżawski: Dzieje europejskiej filozofii klasyczne., Warszawa - Wrocław 2000.

[34] Por. A. Kamieńska: Ironiczna twarz Księgi. [W:] Twarze Księgi. Warszawa 1990, s. 111.

[35] A. Płatonow: Czewengur. Białystok 1996, s. 209.

[36] Tamże, s. 210.

[37] A.O. Lovejoy: Wielki łańcuch bytu. Studium z dziejów idei. Warszawa 1999, s. 18.

[38] W. Kopaliński: Słownik wyrazów obcych i zwrotów bliskojęzycznych. Warszawa 1975, s. 581.

[39] 39. L. Kołakowski: Obecność mitu. Wrocław 1994, s. 41.

[40] Św. Bonawentura: Breviloquium. II, rozdz. XII [W:] E. Curtius: Książka jako symbol [W:] Literatura europejska i łacińskie średniowiecze. Kraków 1997, s. 327.

[41] Tamże, s. 328.

[42] Erazm z Rotterdamu: Paracelsis ad lectorem pium. [W:] Trzy rozprawy: "Zacghęta do filozofii chrześcijańskiej", "Metoda prawdziwej teologii", "Zbożna biesiada". Warszawa 1990, s. 62, za: J..Domański: Tekst jako uobecnienie. Warszawa 1992, s. 130.

[43] H.G.Gadamer. Prawda i metoda. Kraków 1993, s. 360.

[44] Z. Krasiński. Dzieła literackie. T. 1. Nie-Boska Komedia. Cz. III. s. 364-365.

[45] G. Scholem; Kabała i jej symbolika. Kraków 1996, s. 139.

[46] O. Tokarczuk: Podróż ludzi księgi. Warszawa 1996, s. 21.

[47] prawdziwe jego nazwisko było Martin Frank, czym Carroll chciał być może uczynić aluzję do żyjącego w XVIII wieku, głośnego mistyka Jakuba Franka.

[48] Por. J. Tischner: Myślenie według wartości. Kraków 1982.

[49] A. Huxley, Kontrapunkt, tłum. M. Godlewskiej, Warszawa 1974, s. 215.

  Na początek
Rozmiar: 45 bajtów
Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów



Literatura piękna jako źródło wiedzy o książce i bibliotece/Andrzej Dróżdż // W: EBIB Elektroniczny Biuletyn Informacyjny Bibliotekarzy [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 4/2002 (33) kwiecień. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2002. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2002/33/drozdz.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187

 

Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów