EBIB 
Nr 8/2001 (26).  Wiosna bibliotek publicznych
czy stracone złudzenia? Artykuł
Poprzedni artykuł Następny artykuł     

Tekst recenzowany


 
Rozmiar: 45 bajtów

Jan Wołosz
Biblioteka Narodowa

Biblioteki publiczne: ani wiosna, ani stracone złudzenia...

Rozmiar: 45 bajtów

Kiedy redaktor EBIB-u, przygotowujący numer zatytułowany "Wiosna bibliotek publicznych czy stracone złudzenia", zwrócił się do mnie z propozycją napisania artykułu prezentującego ogólną perspektywę bibliotek publicznych w naszym kraju, nie mogłem odmówić, bo ta problematyka jest mi bliska, a propozycja skłaniała do ponownego podejścia do tematu dokonujących się zmian, których analiza i synteza - ze względu na treści tych zmian - każdorazowo prowadzi do interesujących konstatacji i wniosków. Pokusa prezentacji tej perspektywy była tym silniejsza, że zmuszała do wyboru zarówno bardziej ogólnego sposobu opisywania rzeczywistości, jak i rezygnacji ze skupienia uwagi wyłącznie na trudnościach i zagrożeniach, które zdają się powszechnie dominować w publikacjach na temat bibliotek publicznych i skłaniają do usuwania z pola widzenia bibliotek, którym się dobrze wiedzie i które osiągają zadziwiająco dobre rezultaty, tym samym wpływając na ogólny obraz bibliotekarstwa publicznego w naszym kraju.

Prawdą jest, że mamy do czynienia z inną, niż jeszcze kilka lat temu, sytuacją bibliotek publicznych. Uzasadnia ona nawet pytanie, czy obecnie mamy jeszcze do czynienia z ich siecią, a jeśli zapytać nie aż tak prowokująco, to do jakiego stopnia (powiązań organizacyjnych i funkcjonalnych) taka sieć istnieje.

Sieć

O istocie sieci decyduje wielorakość i siła powiązań między ogniwami sieci. Jeśli odrzucimy definicję sieci jako luźnego, bez wzajemnych powiązań zbioru bibliotek, to czy obecny stan tych więzi w poszczególnych województwach i powiatach uzasadnia mówienie o sieci? Próbując na nie odpowiedzieć, trzeba wziąć pod uwagę garść istotnych faktów, które zmieniają perspektywę postrzegania bibliotek publicznych, jako całości zorganizowanej, której przypisujemy miano sieci.

Od dawna wiadomo, że nie ma ogniwa centralnego, są tylko ogniwa wojewódzkie w postaci wojewódzkich bibliotek publicznych z określonymi ustawowo zadaniami ponadlokalnymi. Otóż w ostatnich latach to ogniwo wydaje się odgrywać mniejszą rolę niż dawniej. Chociaż ustawowe powinności bibliotek wojewódzkich nie zmieniły się, ich faktyczna rola opieki nad bibliotekami publicznymi na na ogół osłabła. Reforma administracyjna kraju spowodowała powiększenie obszaru większości województw, ale nie towarzyszyło jej paralelne wzmocnienie bibliotek wojewódzkich, pod których opieką nagle znalazło się kilka setek bibliotek więcej. Brak sygnałów o powiększaniu działów instrukcyjno-metodycznych, o zwiększeniu budżetów, przeciwnie - jest wiele informacji o cięciach budżetowych, redukcjach, skreślaniu z planów zamierzeń inwestycyjnych. Nie pomagają tej kategorii bibliotek (jak i innym) decyzje o obsadzaniu w nich stanowisk kierowniczych wedle kryteriów politycznych, a nie profesjonalnych. Tego rodzaju decyzje - jak wskazują obserwacje - wybijają instytucję z rytmu działania na 2-3 lata, dopóki nowy szef czegoś się nie nauczy. Gorzej, gdy uczyć się nie chce... Nie całkiem też biblioteki wojewódzkie oswoiły się już z podporządkowaniem samorządom, a samorządy z podporządkowanymi im bibliotekami, co nadal jeszcze prowadzi do nieporozumień i szkodliwych decyzji, np. wydzielania z biblioteki wojewódzkiej części miejskiej w postaci nowych bibliotek miejskich, podporządkowanych samorządom miejskim. W rezultacie biblioteki wojewódzkie od pewnego czasu szukają dla siebie nowego miejsca w nowej rzeczywistości, czego skutki przejawiają się - ogólnie rzecz biorąc - w ucieczce od niektórych dotychczasowych zadań, w różnicowaniu się modeli funkcjonalnych i organizacyjnych tych instytucji, w coraz częstszym wyborze modelu regionalnej, uniwersalnej biblioteki naukowej ze zredukowanymi funkcjami ponadlokalnymi, w osłabieniu poczucia odpowiedzialności za opiekę nad bibliotekami publicznymi w województwie, we wzmożonym poszukiwaniu nowych źródeł zasilania finansowego.

Trwające od 1 stycznia 1999 roku tworzenie powiatowych bibliotek publicznych grzęźnie w zastoju (według dostępnych danych utworzono ich ok. 140), choć walka idzie prawie wyłącznie o ich utworzenie, a ponieważ jest ona trudna, bo samorządy powiatowe nie bez powodu głoszą, że środków na biblioteki powiatowe nie mają. Najczęściej dochodzi do kompromisu, polegającego na powierzaniu zadań biblioteki powiatowej bibliotekom miejskim lub gminnym. Rzecz w tym, że ten kompromis sankcjonuje nazbyt często powierzenie zadań bez zapewnienia bibliotece niezbędnych środków działania. Powstaje zbyt wiele tworów, które wypełniają zapis ustawy o powołaniu biblioteki powiatowej, ale takimi bibliotekami są tylko z nazwy, zwłaszcza gdy powierzaniu zadań towarzyszy jedynie wyasygnowanie środków na zatrudnienie pracownika na części etatu (bywało że nawet nie w bibliotece, lecz w urzędzie powiatowym). Uzasadnia i wzmacnia to wątpliwości dość licznych bibliotekarzy, którzy pytają, czy biblioteka powiatowa jest w ogóle potrzebna. Ilustracją sposobu myślenia samorządów o bibliotece są próby powierzenia zadań biblioteki powiatowej filiom pedagogicznych bibliotek wojewódzkich lub wiejskim bibliotekom gminnym, zupełnie do takich zdań nie przygotowanym. Niedobre jest to, że owe trudności związane z tworzeniem bibliotek powiatowych odsuwają na daleki plan dyskusję o tym, jaka powinna być biblioteka powiatowa, jaką faktyczną rolę powinna ona odgrywać w sieci; mimo, że jest o czym dyskutować, bo koncepcja biblioteki powiatowej i jej roli w sieci, odpowiadająca bardzo wielu bibliotekarzom - została zarysowana1. Brak głębszej refleksji nad tymi kwestiami grozi spetryfikowaniem istniejących obecnie, niekiedy wysoce niedoskonałych, rozwiązań organizacyjnych i funkcjonalnych na długie lata, co będzie wpływać negatywnie na tworzenie warunków współdziałania w sieci. W skrajnym przypadku może dojść do tego, że ogniwo powiatowe będzie funkcjonować tylko na niektórych obszarach kraju.

W opisanej sytuacji bibliotek wojewódzkich i powiatowych ogniwo podstawowe, czyli biblioteki gminne i miejsko-gminne z filiami, podporządkowane samorządowi lokalnemu, pozostawiane są - często lub w dużej mierze - własnemu losowi, który w ostatnich latach nie jest im życzliwy. Złe rozwiązania w finansowaniu samorządów przenoszone są na biblioteki. Samorządy są zmuszone szukać oszczędności. Najłatwiej znajdują je, choć groszowe, także w budżetach bibliotek. Skutki są często opłakane. Likwidacja filii, likwidacja bibliotek, łączenie bibliotek z bibliotekami szkolnymi, domami kultury, ośrodkami sportu i rekreacji, muzeami, bufetami, włączanie ich do urzędów gminnych - to powszechnie sygnalizowane rozwiązania, które w ostatnich miesiącach bulwersowały środowisko bibliotekarskie i poniekąd opinię publiczną. Miejmy nadzieję, że przyjęta w lipcu br. jednozdaniowa nowelizacja ustawy o bibliotekach, która zakazała łączenia bibliotek publicznych z bibliotekami innych rodzajów i innymi instytucjami, położy kres nasilającej się ostatnio praktyce łączenia i likwidacji bibliotek publicznych.

Czy ta nowelizacja odmieni kiepski status materialny bibliotek gminnych i miejskich? Czy odwróci negatywny proces spadku zakupów nowości wydawniczych do księgozbiorów bibliotecznych, których wskaźnik na 100 mieszkańców osiągnął w poprzednim roku dno: 5,5 wol. Wytyczne IFLA, realizowane przez kraje europejskie określają ten wskaźnik na poziomie 25 wol., przy czym w małych miejscowościach zalecane jest zwiększenie tego wskaźnika o 100 i więcej procent. Przypomnijmy, że w Polsce jeszcze kilkanaście lat temu wskaźnik ten oscylował na poziomie 18 wol., a obecnie w niektórych regionach i miastach wskaźnik ten bywa wyższy lub nawet dużo wyższy. Nie przypadkowo np. w Bochni korzysta z biblioteki blisko 50 % mieszkańców, w Krośnie - 36%, a w Tarnobrzegu - 32 %. Utrzymano w tych miastach sieć filii bibliotecznych, a ich księgozbiory są w wysokim stopniu stale odnawiane nowościami wydawniczymi.

Pieniędzy brakuje także na komputery, sprzęt, wyposażenie, renowacje pomieszczeń, bardziej przyzwoite płace bibliotekarzy. Możemy tylko zazdrościć Anglikom (i innym nacjom), którzy ustanowiwszy standardy wyposażenia bibliotek, zafundowali sobie także rządowy program przyłączenia bibliotek publicznych do Internetu i bez dyskusji wyposażają biblioteki w komputery wedle standardu 0,7 stacji roboczej na 1000 mieszkańców (wytyczne IFLA zalecają jedną stację roboczą na 1000 mieszkańców). W naszym kraju, chociaż niektóre samorządy przyswoiły sobie myśl o potrzebie skomputeryzowania bibliotek, chyba żadna biblioteka publiczna nie jest w stanie pochwalić się podobnymi wskaźnikami. Nadal jesteśmy na początku komputeryzacji warsztatów bibliotecznych i chociaż wiele się w ostatnich latach w tym zakresie zmieniło, o czym mówiono na konferencji bibliotek publicznych w listopadzie ubiegłego roku, poświęconej komputeryzacji bibliotek publicznych2, można odnieść wrażenie, że proces komputeryzacji bibliotek publicznych ulega obecnie spowolnieniu.

Dziś nie potrafimy jeszcze ocenić skutków zmian kadrowych w bibliotekarstwie publicznym. Z jednej strony bowiem dane statystyczne informują o podwyższaniu się poziomu kwalifikacji bibliotekarzy, z drugiej jednak strony niepokojące są bardzo liczne sygnały o zwalnianiu pracowników, o podmianie pracowników wykwalifikowanych przez pozbawionych kwalifikacji zawodowych, w tym na stanowiskach kierowniczych.

Ogólna rekapitulacja sygnalizowanych zagadnień musi się sprowadzać do stwierdzeń, że w bibliotekarstwie publicznym zachodzą nadal duże zmiany, że proces zmian nadal wykazuje dużą dynamikę, że przebiega on w wyjątkowo niekorzystnych warunkach trudności budżetowych, które skłaniają bibliotekarzy do szukania możliwości przetrwania, ze szkodą dla myślenia o przyszłości i rozwoju.

I jeszcze jedno - co warto podkreślić, co wynika z opisywanej rzeczywistości i na co zwróciła uwagę Anna Sitarska: w ramach "niekorzystnych sprzężeń zwrotnych między poziomami i ogniwami sieci (...) bardzo destrukcyjną rolę odgrywa przenoszenie słabości wyższych poziomów na niższe i odwrotnie".

Użytkownicy a biblioteki

Użytkownicy korzystają z bibliotek takich, jakie są im dostępne, i tylko wówczas, jeśli mają książki i informacje, które są im potrzebne lub prezentują dostatecznie ciekawą ofertę usługową. Łatwa, bezpośrednia dostępność to biblioteka w zasięgu 2-3 km na wsi i 1 km w mieście. Likwidacja filii, tłumaczona wysokimi kosztami ich utrzymywania, to pozbawianie mieszkańców możliwości korzystania z biblioteki. Cierpią z tego powodu głównie mieszkańcy wsi, których likwidacja filii dotyka najbardziej, ale nie jest ona obojętna również dla mieszkańców miast. Nic więc dziwnego, że zaledwie 13% mieszkańców wsi korzysta z bibliotek, zwykle również ubogo wyposażonych w książki, pomieszczenia i urządzenia techniczne - przy średniej krajowej 19,1 % wśród mieszkańców. Nic więc dziwnego także, że korzystanie z bibliotek na wsi maleje systematycznie od 1991 roku, zwiększa się natomiast w miastach.

Odnotowywany w ostatnich latach wzrost liczby czytelników w miastach, to w dużej mierze rezultat lepszej bazy materialnej, lepszych księgozbiorów i wyposażenia technicznego - z jednej strony, a z drugiej - rozbudzonej potrzeby kształcenia i dokształcania się w społeczeństwie. Potwierdzają to wyniki badań czytelniczych, które wskazują na wzrost wykorzystania zbiorów literatury fachowej, naukowej, wydawnictw encyklopedyczno-informacyjnych przy zmniejszającym się zainteresowaniu fikcją literacką, która wcześniej dominowała w wyborach czytelniczych w większym stopniu niż obecnie. Jest to efekt rozwijanych form dokształcania oraz napływu do bibliotek publicznych studentów wyższych szkół państwowych i niepaństwowych, dziennych i zaocznych, którzy w bibliotekach publicznych łatwiej z różnych względów zaspokajają swoje potrzeby.

Sygnalizowanemu podnoszeniu się poziomu oczekiwań czytelniczych większości bibliotek trudno jest sprostać. Udaje się to bibliotekom, które w swej działalności przywiązują wagę do innowacji, do cudzych, w tym zagranicznych doświadczeń, do poszukiwań nowych form i metod działania oraz cieszą się uznaniem i materialnym wsparciem samorządów, których członkowie "nie dybią" na stanowisko dyrektora dla siebie lub swojej klienteli, lecz dbają o dobro społeczności lokalnej, o jej edukację i kulturę. Są to przede wszystkim biblioteki wielkomiejskie i miejskie, rzadziej gmin wiejskich, choć i w tym przypadku przykładów pozytywnych można byłoby sporo przytoczyć. Dysponując warunkami sprzyjającymi swej działalności, wychodzą one na przeciw oczekiwaniom swych środowisk lokalnych i rozwijają formy działalności właściwe lokalnej instytucji kultury, centrum informacji, ośrodkowi edukacji ustawicznej, instytucji, w której można uczyć się korzystania z nowych technik informacyjnych. Doświadczenia zagraniczne oraz wytyczne i standardy IFLA dla bibliotek publicznych nie pozostawiają wątpliwości, że są to właściwe funkcje i kierunki działań bibliotek publicznych. O takich bibliotekach pisze prasa lokalna. Ich pracownicy mają często słuszny żal, że o ich osiągnięciach, porównywalnych z osiągnięciami najlepszych bibliotek zagranicznych, pisze się zbyt rzadko w prasie fachowej, w której uwagę poświęca się głównie mnożącym się trudnościom i zagrożeniom.

Władze a biblioteki publiczne

Kwintesencję tego stosunku obserwowałem w maju br. podczas uroczystości Dnia Bibliotekarza i Bibliotek w Warszawie. Oprócz bibliotekarzy wśród gości był minister kultury, komplet władz wojewódzkich i miejskich oraz przedstawiciele organizacji mniej lub bardziej związanych z książką i biblioteką. Otóż oprócz gładkich, okolicznościowych zapewnień o docenianiu i roli..., o których zebrani zapominali przed zakończeniem ich wypowiadania, uwagę zwracały: brak jakichkolwiek deklaracji programowych, ubóstwo refleksji i przepychanki związane z protokołem (o to, kto wystąpi i przed kim - spierano się na serio). Za miłe miały uchodzić wyrazy podziwu dla bibliotekarzy, że tak ofiarnie pracują za tak marne pieniądze, a o pozytywnym stosunku władz do bibliotek miały chyba świadczyć dobry humor gości i przekazywane z rozbawieniem uwagi w gronie establiszmentu. Powagę i poziom spotkania udało się zachować jedynie dzięki rzeczowym informacjom i sprawnemu poprowadzeniu spotkania przez szefową Biblioteki Publicznej.

Niestety, poza samorządami, które poważnie traktują sprawy edukacji i kultury, inne władze mają do powiedzenia niewiele na temat bibliotek. Całkiem spasował resort kultury, którego kierownictwo w ostatnich latach przestało spotykać się z bibliotekarzami i występować z inicjatywami ważnymi dla przyszłości bibliotek, choć jest to praktyka sprzeczna z oczekiwaniami bibliotekarzy i regulacjami prawnymi dotyczącymi urzędu ministra kultury i dziedzictwa narodowego3. Honoru resortu bronią jedynie takie przedsięwzięcia jak: pozyskiwanie i rozdział skromnych środków z budżetu centralnego na dofinansowanie zakupu nowości wydawniczych w bibliotekach publicznych, finansowanie działalności Centrum Edukacji Bibliotekarskiej i Informacyjnej w zakresie kształcenia bibliotekarzy i ich dokształcania oraz określane raz w roku zadania priorytetowe, finansowane lub dofinansowywane w drodze przyznawania dotacji celowych różnym instytucjom, w tym bibliotekom. Środki przyznawane na te cele są jednak bardzo skromne i nie na miarę potrzeb związanych z modernizacją bibliotekarstwa publicznego. Komputeryzacji bibliotek, retrokonwersji katalogów bibliotecznych, ich dostępności w Internecie, usprawnienia systemu wypożyczeń międzybibliotecznych, odpowiedniego zakupu nowości wydawniczych i wielu przedsięwzięć modernizacyjnych nie ma kto sfinansować. Samorządy oglądają się na centralne władze administracyjne, a te zasłaniają się decentralizacją i przekazaniem spraw bibliotecznych samorządom. Trwa zaklęty krąg braku poczucia odpowiedzialności i niemożności, który petryfikuje na przeważającym obszarze kraju stan stagnacji. Tymczasem niektóre samorządy, przyciśnięte do muru trudnościami budżetowymi, nakazują bibliotekom redukcję personelu, likwidację filii, połączenie z innymi instytucjami, a nawet pobieranie opłat za korzystanie przez czytelników z szatni, a niedługo - być może z ... ubikacji.

Pamiętajmy jednak, że tak nie dzieje się wszędzie, że są samorządy, które tworzą właściwe warunki działania bibliotekom i cieszą się z ich rzeczywistych sukcesów.

Rola Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich

Nic dziwnego, że w tej sytuacji umacnia się autonomia poszczególnych bibliotek, słabnie natomiast poczucie potrzeby powiązań międzybibliotecznych i współdziałania bibliotek. Stara się temu zapobiec SBP, które - jako organizacja fachowa bibliotekarzy - aktywnie uczestniczy w procesach zmian i przekształceń w bibliotekarstwie publicznym. Skupiając w swych szeregach ludzi o głowach otwartych i postawach prospołecznych, którzy potrafią wyzbyć się partykularyzmu w postrzeganiu i ocenie zdarzeń, Stowarzyszenie zabiega przede wszystkim o właściwe regulacje prawne w bibliotekarstwie, o współdziałanie bibliotek, inicjuje i realizuje przedsięwzięcia szkoleniowe, zaopatruje pracowników bibliotek w fachową i naukową literaturę.

O inicjatywach SBP w zakresie prawodawstwa bibliotecznego można by wiele napisać - są one na tyle znane w środowisku bibliotekarskim, że możemy sobie oszczędzić ich szczegółowe opisywanie. Wystarczy przypomnieć, że SBP opracowało i proponowało własne projekty ustawy o bibliotekach i inne dokumenty, w których przedstawiano rozwiązania oparte na wiedzy i doświadczeniach profesjonalnych, krajowych i zagranicznych. Ich założenia nie zawsze były zbieżne z obowiązującymi ideami, poglądami, modami i interesami administracji centralnej i parlamentarzystów, co utrudniało ich akceptację rządową i parlamentarną. Niemniej jednak werbalizowały one problemy, kreśliły propozycje rozwiązań, aktywizowały środowisko i tworzyły klimat sprzyjający szybszemu przyjmowaniu i wprowadzaniu w życie tych regulacji.

Przykładem inicjatywy z zakresu ustawodawstwa bibliotecznego jest ostatnia nowelizacja ustawy o bibliotekach. SBP podjęło wspólnie z Krajową Radą Biblioteczną i w porozumieniu z MKiDN zainicjowało prace nowelizacyjne. Służyły temu celowi dyskusja redakcyjna opublikowana w kwietniu br. na łamach "Bibliotekarza", a następnie prace w ramach zespołu roboczego powołanego przez KRB, w wyniku których opracowano sensowne i niezbędne propozycje zmian (również przedstawione w "Bibliotekarzu" w nr 6/2001. przez Janinę Jagielską) i przesłano do MKiDN. Przegrały one z jednozdaniową nowelizacją ustawy o bibliotekach, zakazującą łączenia bibliotek publicznych z innymi bibliotekami i instytucjami, której projekt firmowała Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu na wniosek związków zawodowych. Dzięki firmowaniu projektu nowelizacji przez posłów mogła ona ominąć czasochłonną drogę uzgodnień resortowych i w ten sposób wyprzedzić przyjęcie propozycji przekazanych przez KRB resortowi kultury. Stowarzyszenie, uwzględniając mnożące się sygnały o masowym łączeniu bibliotek publicznych z innymi instytucjami, poparło nowelizację jednozdaniową podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że to działanie na "wyprzódki" przekreśli na dłuższy czas możliwość następnej nowelizacji i wprowadzenie w życie uregulowań tak ważnych problemów, jak: Narodowy Zasób Biblioteczny, centralne fundusze na modernizację i rozwój bibliotek polskich czy rola profesjonalistów w kadrze kierowniczej bibliotek.

Wielką wagę Stowarzyszenie przywiązywało i przywiązuje do zmian i przekształceń w sieci bibliotek publicznych oraz utworzenia bibliotek powiatowych. Systematycznie organizowało ono konferencje poświęcone tej problematyce, podczas których przedstawiano i omawiano wyniki sondaży przeprowadzanych przez SBP, propozycje zmian i problemy wynikające z tych zmian oraz doświadczenia i rozwiązania krajowe i zagraniczne. Gromadziły one pracowników bibliotek z całego kraju, a materiały z tych spotkań publikowano, co wraz z wydawanymi informatorami i poradnikami pozwalało pracownikom bibliotek publicznych śledzić na bieżąco postępy zmian, przygotować się do ich przyjęcia, pogłębiać wiedzę o stanie i doświadczeniach bibliotekarstwa publicznego w innych krajach i wykorzystywać je we własnej praktyce.

Wspomnieć też należy o licznych opiniach, jakie Stowarzyszenie przekazywało samorządom i resortowi kultury w sprawie konkretnych bibliotek oraz o interwencjach podejmowanych przez Stowarzyszenie w obronie zagrożonych bibliotekarzy i bibliotek.

Wydawnictwo SBP jest głównym, obok Biblioteki Narodowej, wydawcą literatury fachowej i szkoleniowej dla pracowników bibliotek, w tym publicznych. Czasopisma SBP: "Bibliotekarz", "Poradnik Bibliotekarza" oraz - wydawane wspólnie z innymi podmiotami - "Przegląd Biblioteczny" i "Zagadnienia Informacji Naukowej" - to główne źródła informacji upowszechniające nowe idee, nowe rozwiązania i doświadczenia w bibliotekarstwie publicznym. I jeszcze jedno. W środowisku bibliotek publicznych SBP odgrywa silną rolę integracyjną. Liczne członkostwo pracowników bibliotek publicznych w tej organizacji sprawia, że na forum Stowarzyszenia znajdują oni dobre warunki zarówno wymiany informacji i doświadczeń, wyrażania opinii i poglądów, artykułowania problemów, opracowywania i dyskutowania różnego rodzaju rozwiązań i projektów, inicjowania wspólnych przedsięwzięć, jak i- co nie jest bez znaczenia - nawiązywania i podtrzymywania kontaktów nie tylko zawodowych, ale i towarzyskich.

Perspektywy

Mimo wszystko sądzę, że perspektywy bibliotekarstwa publicznego w naszym kraju zależą przede wszystkim, tak jak w innych krajach, od komputeryzacji bibliotek, od wyposażenia ich w nowoczesne techniki przekazu informacji. Upowszechnienie nowych technologii w bibliotekarstwie publicznym wpłynie na stworzenie nowego układu powiązań między bibliotekami. Będzie się musiała zwiększyć samodzielność poszczególnych bibliotek, co będzie wymagało wzbogacenia ich zbiorów, baz danych, wyposażenia technicznego oraz podwyższenia poziomu kwalifikacji pracowników. O innych możliwych i przewidywanych zmianach napisałem więcej w opublikowanej ostatnio książce, do której Czytelnika odsyłam4.

Dziś, kiedy dotychczasowa polityka partii politycznych i rządu doprowadziła do bardzo trudnego i groźnego stanu finansów publicznych, i w przededniu wyborów powszechnych, które mogą sporo zmienić - trudno prorokować, kiedy zacznie się proces porządkowania i coraz lepszego finansowania rozwoju infrastruktury edukacji, nauki i kultury w naszym kraju, a więc tym samym i bibliotek. Jedno wszakże wydaje się pewne, że to nastąpi. Trudno bowiem wyobrazić sobie nowoczesne państwo, członka Unii Europejskiej, które zafunduje sobie utrzymywanie skansenów instytucji źle służących społeczeństwu.

Rozmiar: 45 bajtów
 

Przypisy:

  1. J.Wojciechowski: Zespół powiatowy bibliotek publicznych. "Przegląd Biblioteczny" 1993 z. 3/4, s. 203-217.
  2. Jak automatyzujemy biblioteki publiczne? Materiały z ogólnopolskiej konferencji nt. "Automatyzacja bibliotek publicznych". Warszawa/Miedzeszyn, 6-8 listopada 2000 r., Warszawa 2001
  3. zob. J. Wołosz: Polityka biblioteczna państwa - oczekiwania i nadzieje. [W:] Samorządowe biblioteki powiatowe - projekcje i realia. Materiały z ogólnopolskiej konferencji Jedlnia-Letnisko, 20-22 miesiąc. 2000 roku. Warszawa 2000; ten sam tekst opublikowany został również w EBIB 2001 nr 20: http://ebib.oss.wroc.pl/2001/20/wolosz.html
  4. J. Wołosz: Jaka biblioteka publiczna ?, Warszawa 2001
  Na początek
Rozmiar: 45 bajtów


EBIB 8/2001 (26), Wiosna bibliotek publicznych czy stracone złudzenia?
    J.Wołosz, Biblioteki publiczne: ani wiosna, ani stracone złudzenia...:   www.ebib.pl/2001/26/wolosz.html