EBIB 
Nr 8/2001 (26).  Wiosna bibliotek publicznych
czy stracone złudzenia? Recenzja
Poprzedni artykuł Następny artykuł     

 
 
Rozmiar: 45 bajtów

"Jaka biblioteka publiczna?" Jana Wołosza

Rozmiar: 45 bajtów

Kolejna, tegoroczna pozycja Wydawnictwa SBP prezentuje odpowiedź na tytułowe pytanie, udzielone przez Jana Wołosza, znanego z prowadzenia "Bibliotekarza", a szczególnie z felietonów redaktora naczelnego, które stały się kroniką doli i niedoli polskich bibliotek publicznych.

Wielokrotnie rozpoczynając lekturę "Bibliotekarza" od tych felietonów, znajdowałem tam inspirację i wiele informacji, jednakże sposób ich prezentacji - felietonowy właśnie - utrudniał powoływanie się na zawarte w nich treści. Dobrze się stało, że ten materiał, usystematyzowany i rozbudowany ukazał się w formie zwartego opracowania. Towarzyszące poszczególnym rozdziałom cytaty łączą je z pierwotnymi felietonami i ukazują równocześnie, jak "obudowały" się z czasem sygnalizowane tam wątki.

Książkę otwiera rozdział poświęcony diagnozie zmian, jakie dotykają biblioteki publiczne ("dotykają" użyłem nieprzypadkowo, gdyż zmiany te niosą więcej zagrożeń niż szans). Autor definiuje trzy obszary trudności: gospodarka, zmiany ustrojowe, profesjonalizm kadry. Na tle tych trudności, w następnym rozdziale autor precyzuje swoje rozumienie nowoczesnej biblioteki publicznej, której "głównym celem [...] jest wspomaganie procesów kształcenia i rozwoju jednostki, a społeczeństwa - w zakresie niezbędnego rozwoju sił kreatywnych i produktywnych oraz przygotowania obywateli do wypełniania demokratycznych obowiązków. Cele te biblioteki realizują nie tyle przez pełnienie funkcji głównego źródła lektury obywateli, lecz także ośrodka informacji oraz instytucji oferujących miejsce spotkań i organizacji życia kulturalnego społeczności lokalnych." (s. 21)

Wątek biblioteki publicznej, jako instytucji demokratycznej, będzie powracał w książce kilkakrotnie: przy omawianiu standardów IFLA, przy rozważaniach o bibliotekach po reformie, przy okazji refleksji nad kreowaniem państwowej polityki bibliotecznej. Moim zdaniem, to bardzo ważny wątek. Polskie społeczeństwo traktuje często demokrację jako coś "danego", ręką "wielkiego suwerena", uosobionego przez rząd lub ministerstwo. Spory toczą się na temat jakości owego nadania i obracają się w obszarze poszukiwania suwerena, z bardziej ludzkim obliczem. Tymczasem demokracja jest żmudnym budowaniem instytucji i mechanizmów, które kreować powinny świadome uczestnictwo każdej jednostki w życiu kraju i lokalnej społeczności. Bibliotekarze amerykańscy ukuli oręż z tak pojętej misji twierdząc wprost, że biblioteki publiczne realnie realizują podstawowe, konstytucyjne prawo do wiedzy (w sensie świadomości właśnie, "bycia poinformowanym"). Polskie biblioteki publiczne, zajmując się spłaszczonym sporem "informacja czy literatura", same wyłączają się z konkurencji, bo na jakim decydencie zrobi wrażenie hasło w rodzaju: "Biblioteka publiczna umożliwi ci relaks przy lekturze...". Każdy z miejsca jest w stanie wymienić trzy rzeczy bardziej i skuteczniej relaksujące! Po co więc biblioteki?

Autor książki nie artykułuje tego dokładnie w ten sposób, jednak omawiając standardy IFLA i manifest bibliotek publicznych UNESCO oraz poświęcając wiele miejsca polityce bibliotecznej, prowadzi nas nieuchronnie w stronę podobnych wniosków. Polityka biblioteczna, to chyba najważniejszy wątek w rozważaniach Jana Wołosza. Autor konstatuje brak woli politycznej, bo narzędzia prawne umożliwiają prowadzenie systematycznej polityki bibliotecznej, bez wymyślania dodatkowych regulacji. Państwo jest "wielkim nieobecnym" zachodzących zmian. W opinii autora, bez udziału państwa nie będzie możliwe ani zbudowanie sprawnej sieci wewnętrznej, ani udana współpraca z krajami Unii Europejskiej. Jan Wołosz to zapowiada, że muszą ruszyć wielkie programy centralne, dotyczące bibliotek publicznych, to znów wątpi by to nastąpiło. W pełni podzielam te rozterki. Z jednej strony liczymy na "wielkiego suwerena" , jeśli nie na jego mądrość, to chociaż instynkt samozachowawczy... Z drugiej - jesteśmy realistami. W podrozdziale "Czy są możliwości poprawy sytuacji?" (s. 56) autor odpowiada: "To pytanie nęka wszystkich. Wydaje się jednak, że trzeba przyjąć do wiadomości, że cudu nie będzie..."

Książka Jana Wołosza jest dziełem pragmatyka. Autor nie teoretyzuje. Jego wzorce oparte są na konkretnych dokumentach i doświadczeniach. Wołosz stara się mówić, nie tyle o bibliotece swoich marzeń, co o bibliotece publicznej jaka jest możliwa dziś i w perspektywie następnych pięciu lat. Nie jest to biblioteka pozbawiona wizji, ale jest to też biblioteka twardo walcząca o swoje miejsce w nowej rzeczywistości. Myślę, że każdy bibliotekarz myślący o profesjonalnej karierze (sprawom kariery poświęcony jest jeden z rozdziałów), powinien sięgnąć po tą pozycję.

W jednym tylko miejscu nie zgadzam się z autorem. W rozdziale "Biblioteka Narodowa na rzecz bibliotek publicznych" zawiódł Jana Wołosza cechujący go krytycyzm. Trzeba chyba pracować w Bibliotece Narodowej (BN) tak długo jak autor, żeby mnogość wykonywanych tam prac przesłoniła słabą niezmiernie aktywność na polu automatyzacji. Słabość ta wyraża się, moim zdaniem, następującymi faktami, które pozostawiam bez komentarza:

  • Bibliotece Narodowej nie udało się wypracować sprawnego, elektronicznego serwisu bibliograficznego na wzór innych europejskich bibliotek narodowych (Przewodnik Bibliograficzny jest zbyt opóźniony i niekompletny by odgrywać taką rolę). Substytutem tego serwisu będzie NUKat, tworzony z udziałem BN, ale poza BN;
  • pierwsza Centralna Kartoteka Haseł Wzorcowych powstała nie w BN tylko w "konsorcjum VTLS";
  • BN wdrożyła swój system biblioteczny chyba jako ostatnia duża biblioteka w kraju;
  • do dziś jedynym, poważnym produktem BN, wspierającym automatyzację bibliotek publicznych, jest MAK, dzieło dwóch ludzi - Jana Wierzbowskiego i Jerzego Swianiewicza.

Nie dyskredytuje to bynajmniej innych osiągnięć odnotowanych przez Jana Wołosza. Do wyrażenia opinii na temat słabości BN ośmieliła mnie maksyma, którą znajdziemy na 91 stronie książki: "Bądź wdzięczny za krytykę i korzystaj z niej". Myślę, że jest to maksyma warta popularyzacji, tak samo jak cała książka "Jaka biblioteka publiczna?". Polecam.

Rozmiar: 45 bajtów
 

Aleksander Radwański

  Na początek
Rozmiar: 45 bajtów


EBIB 8/2001 (26), Wiosna bibliotek publicznych czy stracone złudzenia?
    A. Radwański, "Jaka biblioteka publiczna?" Jana Wołosza:   www.ebib.pl/2001/26/jaka.html